Kinky
Pończochy zdecydowanie za mocno uciskały mi uda, a lakier na paznokciach odpryskiwał, mimo iż nie miał więcej niż kilku godzin. Peruka leżała idealnie, ale czułem jak poci mi się pod nią głowa. W dodatku spódniczka co chwilę się podwijała, pokazując wszystkim moje koronkowe majtki w chyba najbardziej dziewczęcym kolorze.
Opuściłem na chwilę Jimina, a raczej „Jinni" i poszedłem do toalety, by sprawdzić, jak trzyma się malinowa szminka. Przejrzałem się w lustrze, poprawiłem rozmytą kreskę pod okiem i psiknąłem się raz jeszcze kwiatową perfumom. Co ty ze sobą robisz, pomyślałem i przeczesałem palcami włosy, sięgające mi do ramion. Gdy do łazienki wpadła pijana dziewczyna, wyszedłem i skierowałem się z powrotem w stronę baru. I tak jak myślałem, zostawienie Jimina nie było dobrym pomysłem. Zniknąłem na może dwie minuty? A ten już przygruchał sobie jakiegoś kolesia i to nie byle jakiego. Chłopak mógł być w naszym wieku, a w dodatku był totalnie w typie blondyna: ciemnowłosy, ze skórzaną kurtką na ramionach i tatuażem na szyi. A gdyby tego było mało, palcem już jeździł po udzie Parka, na co tylko przekręciłem oczami. Nim zdążyłem do nich podejść, chłopak cmoknął Jimina w policzek i odszedł.
- Już się puszczasz? – zaśmiałem się, zajmując miejsce obok, rzucając torebkę na blat.
- Yoonji! – ucieszył się młodszy i z uśmiechem obrócił w moją stronę. – Nawet nie wiesz, jak dobrze, że już wróciłaś, bo potrzebuje skrzydłowej.
- Skrzydłowej? – powtórzyłem, zakładając swój czarny kosmyk za ucho. Dlaczego zawsze moje peruki tak mnie wkurzały, a te chłopaka trzymały się i prezentowały dużo lepiej?
- No, bo Nami jest z kumplem – powiedział i upił łyk swojego drinka.
Nie zdążyłem zaprotestować, opierdolić Parka, czy nawet zająknąć się, że nie pozwolę mu jechać z tym typem do nas, czy do niego, bo po chwili dwóch wysokich facetów pojawiło się za mną. Olałem nawet dziwną ksywkę dla tego jednego, bo mój wzrok zatrzymał się na tym drugim, lekko niższym, brązowowłosym, który uśmiechnął się zabójczo i wyciągnął w moją stronę dłoń, od razu mówiąc:
- Jestem Hoseok.
- Yoong... Yoonji – poprawiłem się szybko, szczerząc niezdarnie, potem podając dłoń też temu od blondyna. Wyższy wrócił jednak na miejsce koło Jimina, dlatego to koło mnie zajął Pan Zajebisty Uśmiech.
I przysięgam, że to był pierwszy raz kiedy nie pożałowałem tej żałosnej przebieranki na jaką namówił mnie przyjaciel. Bo nawet jeśli za godzinę miałbym dostać po pysku i zostać wyzwanym od zboczonych świrów, to chociaż teraz mogłem bezkarnie patrzeć się w ciemne oczy przede mną i słuchać jego melodyjnego głosu, który skradał moje serce, ale chyba przede wszystkim duszę. Nie mogłem racjonalnie myśleć, przez co zachowywałem się jak podrywana nastolatka, nie jak już doroślejszy student biotechnologii, którym przecież byłem. Teraz, prezentowałem nowopoznanemu Yoonji, czyli czasami nieśmiałą, ale dość opryskliwą dziewczynę, która cudem weszła do klubu, bo w końcu na dowód powinna jeszcze trochę poczekać. I o dziwo, Hoseok wydawał się to łyknąć, zupełnie jak mniemamy „Nami" zdawał się być totalnie zaabsorbowany damską, szalenie seksowną wersją Jimina.
Przebieranki nigdy nie były czymś, z czego byłbym dumny. Zawsze wolałem raczej podkradanie mamie rajstop i kolczyków w zaciszu domowym niż jawne, pokazywanie się w peruce na ulicy. Park natomiast uważał mnie za tchórza i chyba tylko dzięki jego dość bolesnym wtedy słowom, dałem się wyciągnąć na tą imprezę. W dodatku nie do gejowskiego, a zwyczajnego klubu, do którego w sumie przychodzili ludzie różnej orientacji.
- Napijesz się czegoś? – zapytał Hoseok i zdjął z siebie kurtkę, ukazując mi opinający jego ramię rękawek z naszywką od Vuittona. Przez myśl mi przeszło, że zrobił to specjalnie, ale wtedy miałem to gdzieś. – Drinka? Jakiegoś słodkiego? Czy wolisz coś mocniejszego?
- Może być gin z tonikiem – powiedziałem, przygryzając wargę, zerkając co jakiś czas na wiecznie uśmiechnięte usta mojego towarzysza.
Hoseok dla siebie zamówił to samo, a potem jeszcze raz, gdy jego szklanka była już pusta. Nie chciałem wlewać tego wieczora w siebie nie wiadomo ile, bo w końcu nie byłem pewny, czy skończę u siebie w domu, ale tak dobrze mi się rozmawiało, że sam nie zauważyłem, kiedy skończył się mój alkohol. Opowiedziałem chłopakowi coś o sobie, starając się kłamać tylko, kiedy musiałem. Pominąłem wiek, to że chodzę na uczelnie i dorabiam, jak i to, że mieszkam z Jiminem. Reszta pozostała bez zmian. Mężczyźnie imponowało to, że kręci mnie dużo technicznych rzeczy, ale też co jakiś czas wtrącał, że jestem słodka, ale było to spowodowane chyba moją niecodzienną nieśmiałością w stosunku do niego. W pewnym momencie, gdy jego ramię mnie objęło, zaczerwieniłem się do tego stopnia, że bałem się znów na niego spojrzeć.
- Nie musisz się mnie wstydzić Yoonji – powiedział, zbliżając się do mojego ucha i położył mi rękę na kolanie, okrytym cienkim materiałem czarnej pończochy.
- Onieśmielasz mnie – przyznałem, odwracając lekko głowę od jego oczu, kątem zauważając, że Jimin i jego gach właśnie popisują się na parkiecie.
- Chcesz przenieść się na kanapy? Zwolnił się jeden stolik – zaproponował, a wtedy odetchnąłem głośno i kiwnąłem głową na tak.
Hoseok zamówił dla nas jeszcze po drinku. Podał mi mojego, a wolą rękę ujął w swoją i zaprowadził mnie na miejsce. Odstawiłem szklankę i poprawiłem spódniczkę, zanim usiadłem blisko niego. Ten od razu objął mnie, lecz tym razem nie położył swojego ramienia na moim, tylko przyciągnął mnie bliżej, trzymając w talii. Jego palce delikatnie przejechały po materiale mojej białej koszulki. Nie musiałem długo czekać, aż chłopak nie wyjął jej z mojej spódniczki i przesunął opuszkiem po samej skórze, na której od razu pojawiła się gęsia skórka. Wciągnąłem ze świstem powietrze.
- Bezczelny – powiedziałem z lekkim śmiechem i znów zamyśliłem się, widząc bieluśkie zęby chłopaka.
- Przecież jestem grzeczny – odparł, niczym niewiniątko, drugą rękę kładąc znów na moim kolanie. – Czy robię coś złego? Hm? Czy w ogóle takiej ślicznotce można coś złego zrobić? – Mówiąc to, sunął coraz wyżej, bardzo wolno po mojej pończosze, docierając w końcu do jej koronkowego zakończenia. Nim dotknął skóry, wzmocnił uścisk na mojej talii. I w poważaniu miałem to, że Hoseok może co wieczoru traktować tak co rusz inną dziewczynę, że na za dużo sobie pozwala, że przecież pewnie chce mnie tylko przelecieć. Serce biło mi, jak szalone, a ciało domagało się większej uwagi. I błagałem w myślach, by mi nie stanął, albo by chociaż nie odznaczył się tak pod spódniczką. W końcu, gdy dotknął mojej nogi, przeszedł mnie dreszcz, a Hoseok zaśmiał się delikatnie. Przymknąłem oczy i oblizałem usta, gdy palcem zjechał na wewnętrzną stronę mojego uda. Był mniej więcej w jego połowie, a ja wiedziałem, że nie mogę pozwolić mu posunąć się dalej. Ale z drugiej strony tak bardzo chciałem, by mnie rozpieścił, by mnie zaspokoił, by powiedział moje prawdziwe imię. Był w sumie nikim, poza gościem z klubu, znałem go może godzinę? Ale podobał mi się, a chemia między nami była aż nazbyt wyraźna.
W głowie miałem jednak okropną myśl, że Hoseok jest tylko facetem zwiedzionym przez mój kobiecy strój, drobną budowę i uległą postawę. Dlatego musiałem kazać mu przestać, mimo że tak bardzo pragnąłem krzyczeć jego imię.
- N-nie – stęknąłem, gdy przejechał po skórze paznokciem. Złączyłem nogi, a chłopak zszedł ręką z powrotem na kolano. Spojrzał mi w oczy i przekrzywił lekko głowę, ale wtedy się speszyłem. Niełatwo było mu odmówić, zwłaszcza, że się nie chciało.
- Nie? – zapytał, przenosząc rękę z nogi na moje usta i brodę. Podniósł moją głowę i zmusił do spojrzenia na siebie. Kciukiem przejechał po mojej dolnej wardze, przez co starł malinowy kolor. – Nie musisz się stresować kruszynko – powiedział, a ja aż wstrzymałem oddech, słysząc to określenie. A miało być tylko gorzej. Hoseok przybliżył się do mojego ucha i założył mi za nie włosy. – Chciałem ci sprawić tylko trochę przyjemności – wyszeptał, powodując u mnie natychmiastowy spływ krwi w dolne miejsca ciała. Szybko zakryłem krocze dłońmi. – Mogę?
- N-nie – wystękałem ponownie, ale dosłownie w ostatniej chwili, bo Hoseok zbliżył się jeszcze bardziej i mnie pocałował.
Muskał moje wargi swoimi i głaskał moją talię. Parę razy starał się pogłębić pocałunek, ale poddałem się dopiero za którymś razem, przyjmując go, brudząc swoją szminką. Zamruczałem płaczliwie, poddając się jego woli i jęknąłem mu w usta, czując znów jego dłoń powyżej kolana. Jego sprawny język tak mną zawładnął i tak mnie podniecił, że już w ogóle nie byłem w stanie go odepchnąć. Lizałem go tylko, równie namiętnie, choć bardziej nieudolnie i czekałem, aż dotknie nieodpowiednie miejsce i się zorientuje.
A wyższy chłopak wyjął kolejne centymetry mojej koszulki na wierzch i zjechał ręką wyżej, ale na szczęście nie aż do stanika. Choć w tym przypadku mogłem po prostu powiedzieć, że jestem płaska, to nie dało się już tak łatwo wytłumaczyć penisa w mich koronkowych majtkach. A palce na moim kolanie szybko leciały w górę. W pewnym momencie nawet naparł na nogę mocniej, chcąc bym ją rozchylił, ale ta tylko zadrżała, więc zrezygnował i podwinął wysoko spódniczkę. Wtedy oderwał się ode mnie i spojrzał na dół.
Zamknąłem oczy z przerażenia, starając się unormować oddech. Teraz musiał zauważyć mój „namiocik", z resztą ten jego, nawet w dżinsach był dobrze widoczny. Przez moment nic się nie działo. Nic nie powiedział, ani nie ruszył się. Po chwili jednak dotarło do mnie jego ciche parsknięcie, a zimna ręka dotknęła majtek. Zszokowany otworzyłem oczy. Hoseok uśmiechał się, nie odrywając oczu od moich pończoch.
- Chcesz mi coś powiedzieć Yoonji? – zapytał, znów tuż przy moim uchu.
Oddychałem głośno, skupiając się na jego delikatnym dotyku, potem badawczym wzroku i nadal lekkim uśmiechu.
- N-nie jestem dziewczyną – wykrztusiłem, drżąc na całym ciele, kuląc się w sobie, czekając na jego ostateczną reakcję.
- Przecież wiem – odparł, jak gdyby nigdy nic i zbliżył się do mojej szyi, którą pocałował powoli, subtelnie, zostawiając po sobie mokry ślad. – Mnie nie oszukasz Yoongi.
- Skąd...
- Teraz się tym nie przejmuj – rozkazał, wyjmując rękę zza moich pleców i talii, przenosząc je od przodu pod nią, docierając od razu do białego biustonosza, z którego wyprułem dzień wcześniej poduszki i druty. Najpierw przez materiał ugniatał mojego sutka, jednocześnie zasysając się na mojej szyi, przez co westchnąłem, ściskając nogi, zaciskając pięści na jego drogiej koszulce.
Nie odrywał rąk od mojej klatki piersiowej. Wrócił za to ustami do tych moich, znów wymieniając się ze mną śliną. Całował tak idealnie, przygryzał czasami moją wargę i wzdychał.
- Hobi! – Czyjś krzyk, zmusił go do zakończenia pocałunku. Zawstydzony, schowałem się w zagłębieniu jego szyi, chcąc choć na chwilę odetchnąć, ale jego mocny zapach wcale mi tego nie ułatwiał. – Jedziemy z Jiminem do nas, taksówka będzie za pięć minut, więc się zbierajcie – powiedział Namjoon aka Nami, trzymający za rękę rozanielonego Parka, którego brodę pokrywał kolor rozmazanej szminki. Czarnowłosy, zobaczywszy to, pochylił się, by zetrzeć z blondyna barwę, a potem cmoknąć go w nos.
Po chwili Hoseok poprawił i moją brodę, z którą najwyraźniej był ten sam problem i pogłaskał mnie po policzku.
- Jedziesz do mnie. – Bardziej stwierdził niż zapytał, więc nic na to nie odpowiedziałem, tylko wstałem, od razu otrzepując spódniczkę i zadzierając wyżej jedną z pończoch. Gdy się nachyliłem, Hoseok nie omieszkał sobie zacisnąć palców na moich pośladkach, przez co się wyprostowałem. Złapał mnie za rękę i zaprowadził do szatni.
Gdy wyszliśmy, taryfa już czekała, dlatego Jimin i Namjoon weszli na tylne siedzenia. Hoseok zamknął za mną drzwi, skazując mnie na ich towarzystwo, a sam usiadł z przodu, podając kierowcy adres i najszybszą trasę. Mojej erekcji za cholerę nie pomagał fakt, że ciągle czułem na sobie dotyk chłopaka, a parka obok postanowiła nie przerwać sobie i nadal całować się w najlepsze. Ucieszyłem się tylko, gdy usłyszałem z ust najwyższego „Jimin", a nie „Jinni", ale przez to pojawiło się w mojej głowie wiele pytań, na których zadanie musiałem jeszcze poczekać.
Chłopcy mieszkali na ósmym piętrze, jednego z bloków w lepszej dzielnicy. Dzięki temu mieli też dwa oddzielne pokoje, z czego oczywiście niezmiernie się ucieszyłem. Gdy tylko zdjęliśmy w przedpokoju buty, Park i „Nami" popędzili do jednego z nich, a moja osoba została przyszpilona do ściany i namiętnie pocałowana. Hoseok uniósł mi ręce nad głowę i od razu wcisnął język w usta. Oddałem pocałunek, zamknąłem oczy, ale utrzymanie się na nogach było nie lada wyczynem. I moje drżenie na szczęście zostało zauważone, bo chłopak szybko podniósł jedną z moich nóg, a potem drugą i kazał się nimi opleść w pasie. Podrzucił mnie lekko i złapał za tyłek. Wyniósł nas do, jak mniemam swojej sypialni. Usiadł na łóżku, nadal mocno mnie trzymając przez co wylądowałem na nim okrakiem, co było wyjątkowo podniecające. Cały wieczór to on starał się dominować, a teraz to ja byłem górą, choć przez chwilę. Wplątałem palce w jego włosy, ciągnąc za nie lekko i odchylając mu głowę. Za karę poczułem, jak wyższy podnosi moją spódniczkę i wymierza mi siarczystego klapsa. Pisnąłem z wrażenia, zaraz zostając przerzuconym na miękką pościel. Hoseok zawisł nade mną, podnosząc się tylko po to, by zdjąć z siebie koszulkę. Moim oczom ukazała się jego miodowa wręcz skóra, dobrze zarysowane mięśnie i tatuaż, do tej pory ukryty za ubraniem. Nie miałem jednak okazji bliżej mu się przyjrzeć, bo zaraz nasze usta znów się odnalazły i połączyły. Zarzuciłem chłopakowi ręce na kark i przycisnąłem go bliżej, robiąc mu miejsce między moimi nogami. Hoseok podniósł mnie lekko, zdejmując ze mnie żakiet, który do tej pory ochraniał moje cienkie ramiona, a potem podwinął białą bluzkę, racząc się widokiem mojej damskiej bielizny. Przeniósł się z pocałunkami najpierw na szyję i obojczyki, potem odsunął wyżej także stanik i polizał mojego sutka, po chwili łapiąc go delikatnie w zęby. Jęknąłem, zaraz zasłaniając buzię, bo gdy po gryzieniu przyszedł czas na ssanie, nie byłem w stanie się powstrzymać. Te okolice zawsze były moim słabym punktem. Ale nie tylko te. Hoseok zdawał się doskonale o tym wiedzieć, bo podczas, gdy jego język zajmował się moją klatką piersiową, palce dokładnie masowały uda i moje pachwiny. Specjalnie chyba omijał moje przyrodzenie, najlepsze zostawiając na koniec.
Z moich ust wyrywały się coraz to bardziej zawstydzające jęki, a chłopak wyraźnie dopiero się rozkręcał. Odsunął się ode mnie po długim czasie i znów pocałował, tym razem krótko. Wstał i pomógł mi się podnieść do siadu. Zdjął moją koszulę, ale stanik naciągnął na swoje miejsce i pogłaskał mnie po policzku, co zdarzyło mu się chyba już drugi, czy trzeci raz, a co wyjątkowo mnie rozczuliło. Potem zbliżył się do mojego ucha, cmoknął je i rozkazał:
- Wypnij mi się.
Zaschło mi momentalnie w gardle, a na policzki wstąpiła intensywna czerwień. Przez chwilę siedziałem w bezruchu, wpatrując się w jego intensywne spojrzenie.
- No dalej kruszynko – naglił mnie i usiadł na łóżku. – Mówiłem, że chce ci sprawić przyjemność, prawda?
- Ale...
- Skarbie, nie dyskutuj – powiedział, przez co znów się zawstydziłem, ale ostatecznie przybrałem pozycję na pieska. – Nóżki razem – polecił, a potem przeniósł się obok i naparł na moje plecy, każąc mi położyć się tułowiem również, by tylko biodra pozostały w górze. – Tak śliczny, właśnie tak, grzeczny chłopiec, albo dziewczynka – zacmokał i podszedł do mnie od tyłu. Zacisnąłem pięści na pościeli, dysząc głośno ze stresu i zawstydzenia. – Możesz być dla mnie kim chcesz, wiesz?
Zadrżałem, gdy ręka Hoseoka złapała moje udo, a potem podwinęła spódniczkę. Chłopak klęknął na materacu i przybliżył się, mocno zaciskając na skórze, potem zasysając, tworząc siniaka, malinkę. Jęknąłem mimo bólu, rozchylając nieznacznie nogi. Młodszy przejechał dłonią po moich pończochach, dotykając na końcu kostki, a potem znów wspiął się palcami wyżej, zahaczając o moje majtki. Po utworzeniu trzeciej malinki, tym razem bliżej pośladka, ostrożnie złapał kant koronki i zdjął mi ją w końcu. Moje zawstydzenie osiągnęło maksimum, kiedy pochwalił moją gładkość. Przejechał palcem pomiędzy moimi pośladkami, na co od razu się spiąłem, a potem zamienił palec na język. Stęknąłem głośno, pierwszy raz czując tam czyjś język i mruknąłem, wypychając lekko drżące biodra w jego stronę. Hoseok rękoma rozszerzył moje półkule i zaczął lizać i nawilżać moje wejście. Trudno byłoby mi opisać samo to uczucie. Było kurewsko przyjemnie, ale i zwiastowało coś dużo lepszego. Choć ciężko było mi się opanować, gdy mięsień chłopaka wyczyniał takie cuda, a jego dłonie mocno i stanowczo mnie ugniatały.
- Jesteś taki idealny Yoongi – powiedział, na moment się odsuwając, dając sobie chwilę na przyjrzenie się własnej ślinie spływającej mi po nogach i chętnemu, niezaspokojonemu wejściu. Odgłos klapsa rozniósł się po pokoju, a ja zaskomlałem. – Dobrze ci? Lubisz, gdy ktoś cię tam liże?
- Nikt jeszcze – zrobiłem pauzę, łapiąc oddech – mnie nie... tam...
- Oj kruszynko – powiedział chłopak i cmoknął mnie w lewy pośladek. – To teraz zasługujesz na dużo miłości.
Pochylił się znów, by mnie tam całować. Po niedługiej chwili dołączył ponownie język, tym razem mocniej napierając nim na mnie, powodując u mnie brak jakiejkolwiek kontroli. A gdy wszedł nim do środka i zaczął się poruszać, totalnie odleciałem z przyjemności. Przez to całe dogadzanie, zapomniałem na jakiś czas o swojej męskości, która domagała się dotyku i uwagi. Nie śmiałem jednak sam się zaspokoić.
- Dobrze? – zapytał znów, jeżdżąc palcem po najwrażliwszych miejscach, ale na razie go we mnie nie zagłębiając.
- Bardzo.
- Podziękuj ładnie – polecił i klepnął mnie w to samo miejsce co wcześniej.
- Dz-dziękuje – wyjęczałem, znów onieśmielony, czując się od niego zależnym. I nie powiem, ale to uczucie było uzależniające.
- To chodź tu śliczności, odwdzięczysz się – rozkazał i usiał na skraju łóżka. Do moich uszu dotarł odgłos rozpinania zamka. Nie protestowałem, bo nawet nie chciałem. Wizja zrobienia mu loda była co najmniej podniecająca, a moja ukryta dziwkarska strona dała o sobie znać. Kłóciła się ona mocno z moim zawstydzeniem i nieśmiałością, co do chłopaka, ale zwyczajnie nie byłem w stanie nie paść przed nim na kolana.
Czułem, jak mokre mam uda, jak twardego mam penisa i jak czerwoną mam twarz i pośladki. Hoseok najpierw odgarnął moją grzywkę z czoła, a potem pociągnął za nią, zdejmując moją perukę. Zmierzwił mi włosy, gdy wyjąłem jego nabrzmiałą, grubą męskość na wierzch. I wtedy przez myśl mi przeszło, że ten facet jest chyba idealny. Wysoki, przystojny, miły, inteligentny, ze spranym językiem i palcami. Nawet jego przyrodzenie było jakieś niestandardowe! Przy nim byłem chyba jakimś żartem.
Niewiele myśląc, oblizałem usta i zabrałem się do pracy, od razu chowając pierwsze centymetry między wargami. Zasysałem się i starałem się dorównać jego sprawnemu mięśniowi, liżąc dokładnie całą główkę. Rozprowadzałem ślinę po całej długości, a Hoseok głaskał mnie po włosach i chwalił.
- Właśnie tak kruszynko, zajebiście – mruczał i przyglądał się, jak moje usta całują jego podbrzusze, w trakcie łapania oddechu.
Brałem go w siebie do połowy, bo jego wielkość nie pozwalała na dokładniejsze zajęcie się nim. Obawiałem się bólu, w końcu seks ostatnio uprawiałem kilka miesięcy temu, a byłem przekonany, że ta/ten, z którym ostatnio Hoseok się kochał, leży z Wielkim Kanionem między nogami, ale obecna przyjemność była zbyt duża. Szczególnie, gdy chłopak rozpiął mój stanik i znów zaczął bawić się moimi sutkami, podczas gdy ja mu obciągałem. Starałem się, jak mogłem, dostając liczne komplementy, łechtające moje ego, ale w końcu młodszy kazał mi się odsunąć.
- Na brzuch kruszyno – polecił i wyszedł na chwilę do łazienki. Usłyszałem, jak śmieje się na widok Namjoona, jak pyta go „jak tam" i zbija mu piątkę. Ucieszyłem się, słysząc z jego ust „jest perfekcyjny", a potem zobaczyłem go w drzwiach z gumką w ręce i żelem.
Usiadł mi na łydkach i rozsmarował kleistą substancję pomiędzy moimi pośladkami. Rozciągał mnie najpierw jednym palcem, wchodząc najgłębiej jak się da, zapewniając mi przy tym masę zawstydzających słów. Szybko dołożył drugi palec, który pozostał we mnie na dość długo. Starał się nim wykonać wszelkie kombinacje, ruchy i sprawdzić szybkość, z jaką powinien się wbijać. Ja stękałem i dziękowałem, gdy trafiał tak idealnie. Gdy uznał, że starczy, oparł się koło mojej głowy łokciami i przyłożył do wejścia swoją męskość. Cmoknął moje ucho i zagłębił się kawałek, przez co pisnąłem. Gdy wszedł głębiej, stałem się głośniejszy. Chłopak poczekał chwilę, a potem wszedł cały, dosłownie mnie rozrywając. Takie przynajmniej było pierwsze wrażenie. Mimowolnie popłynęło mi kilka łez, ale chłopak starł je i obrócił moją głowę, chcąc mnie pocałować, na co chętnie przystałem. Odsunął się na kawałek, by podwinąć moją niesforną spódniczkę, a potem szepnął mi do ucha:
- Bądź grzecznym chłopcem i jęcz dla mnie.
Jak kazał, tak zrobiłem. Z tym, że zwyczajnie było mi kurewsko dobrze, gdy wchodził we mnie, uderzając w słodkie, głęboko położone punkty. Obijał się o moje pośladki, mocno trzymał mnie w talii i nie oszczędzał, co tylko dodatkowo mnie nakręcało. Co kilka pchnięć wysuwał się cały, by znów olstro się wbić, by mnie idealnie sponiewierać. Klepał mnie czasami, aż w końcu złapał za włosy i pociągnął.
- Zachciało ci się przebieranek, co? Seksu z mężczyzną? No to masz – powiedział i wbił się głębiej. – Jak prawdziwa dziewczynka. – W odpowiedzi tylko wyjęczałem jego imię. – Masz mi mówić, jak ci dobrze, jasne?
- Dobrze – powiedziałem z trudem, zaciskając się na nim. – Dobrze mi, najlepiej.
Hoseok zaśmiał się i znów złączył nasze usta.
- W nagrodę możesz mnie ujeżdżać – powiedział i wyszedł ze mnie szybko. Położył się na pościeli i gdy wstałem, wystawił do mnie rękę, widocznie zaniepokojony moimi wiecznie trzęsącymi się nogami. – Kruszynko, coś jest nie tak? – Jego ton głosu zmienił się, ale nadal otaczała go seksowna, lekko niebezpieczna aura.
- Wszystko dobrze – powiedziałem, zajmując miejsce na jego biodrach. – A-ale pomożesz mi?
- Oczywiście skarbie – powiedział i podniósł się, by mnie pocałować, leniwie i namiętnie. Oparł się plecami o zagłówek i nakierował mnie na swoją męskość. – Zrób to powoli, by było ci dobrze.
Kiwnąłem głową i nabiłem się tak, jak mówił. Gdy wszedł, podniosłem swoją spódniczkę, starając się w ten sposób zakomunikować, że z przodu też potrzebuje uwagi. Hoseok od razu wyłapał aluzję. Robił mi dobrze ręką w rytm moich ruchów, które były dość chaotyczne. Nie wiedziałem dokładnie, jak dosięgnąć miejsca, które mnie najbardziej satysfakcjonowało, ale po jakimś czasie, instynktownie kierowałem się na nie i wbijałem się tam, jęcząc tak, jak Hoseok mówił, dziewczyna. W dodatku bezwstydna. Skakałem na nim w najlepsze, czasami zarabiając klapsa w pośladek. Hoseok wypychał biodra, by jeszcze urozmaicić cały stosunek, aż w końcu przyciągnął mnie do siebie do pocałunku i przytrzymał mój tyłek. Sam zaczął ostro, szybko we mnie wchodzić. Nie potrzebowaliśmy dużo. Najpierw doszedłem ja, krzycząc, jak bardzo mi dobrze, a potem on, z ciężkim westchnieniem, przygryzając wargę. Dysząc, zostałem w tej pozycji kilka minut, starając się jakoś ochłonąć. Gdy w końcu się uniosłem, zauważyłem, jakżeby inaczej, że chłopak się uśmiecha. Nie pytając o nic więcej, zasnąłem, wtulony najpierw w kołdrę, potem w jego bok.
Rano dowiedziałam się o małym spisku. Namjoon, jak się okazało był sprawcą zamieszania. Na uczelni wypatrzył Jimina, jego zdaniem „najsłodszą istotę na świecie", a kilka dni później zobaczył Jinni w klubie. Mimo makijażu, poznał go, trochę się zdziwił, ale postanowił działać. A że wiadomym było, że Park nigdzie się beze mnie nie rusza, zaprezentował moje zdjęcie (które wisiało na moim profilu) Hobiemu właśnie. Za to, że ten nie ma nic przeciwko przebierankom, ba na widok pończoch od razu mu staje, to mogę tylko być wdzięczny siłom wyższym.
Więc nie był to nasz jedyny seks w wydaniu Yoonji. Na specjalne okazje młodszy sam potem kupował mi damską bieliznę, czy kosmetyki, a nawet raz strój uczennicy. Na szczęście nie był zafascynowany tylko „nią", a całą moją osobą, zarówno moją fizycznością, jak i wrażliwością i osobowością. A ja w końcu byłem szczęśliwy z kimś, kto w pełni akceptuje moje dziwactwa, jak i tą nudniejszą stronę.
Od jakiegoś czasu po prostu mówiliśmy sobie słodkie „kocham cię", na które zawsze padała ta sama odpowiedź:
- Ja ciebie też.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top