5-Po co wam ja?

Pov. Carbonara

- Spokojnie dasz radę.- Powiedziała spokojnie do mnie siwowłosa.

- Nie potrawie się skupić przez to, że dalej nie znalazłem siwego i nawet nie wiemy, czy żyje.- Oznajmiłem do dziewczyny.

- Mogę powiedzieć ci, że żyje. A na razie się skup bo pierdolniesz w ścianę.- Rzekła do mnie i w ostatniej chwili uniknąłem uderzenia o ścianę. Na nieszczęście U1 przywaliło w tą ścianę.

- O kurwa!- Krzyknąłem.

- Teraz helka i będzie dobrze.- Powiedziała. Po chwili już zgubiliśmy helikopter i podjechaliśmy na magazyn.

- To powiesz mi co się dzieje z siwym?- Spytałem grzecznie.

- Ehh- sapnęła dziewczyna.

- Obiecałam my, że nic nikomu nie powiem więc proszę nikomu nie mów. A tobie mówię, bo to też kawałek twojej rodziny.- Powiedziała poważnie.

-Okej.- Odpowiedziałem.

- A więc tak.- Zaczęła.

- Erwin się ukrywa nie wiem gdzie tylko powiedział, że jest gdzieś i chce, abym mu pomogła.- Stwierdziła dziewczyna.

- A w czym pomogła?- Spytałem dalej zmartwiony o siwego.

- Brat chce się odciąć od świata nie wiem na ile.- Powiedziała.

- A wiesz czemu tobie to powiedział?- Spytałem.

- Nie wiem może dlatego, że jestem jego siostrą?- Powiedziała trochę smutna.

Pov.Spadino

Siedziałem w biurze restauracji uzupełniając papiery gdy nagle ktoś zawitał do pomieszczenia.

- Szefie.- Powiedział śmietana.

- Nie widzisz, że jestem zajęty?!- Warknąłem do mężczyzny.

- Widzę, ale mam coś ważnego.- Rzekł.

- Mów szybko.- Powiedziałem.

- Szefie widzieliśmy dziewczynę bardzo podobną do Knucklesa.- Rzekł poważnie.

- I?- Spytałem.

- Moglibyśmy ją złapać i zaoferować ZakShotowi jakąś ofertę i zobaczyć ile jest warta dla nich, a przy okazji dowiedzieć się kilku informacji.- Powiedział poważny.

- To, czemu jeszcze jej nie mamy?- Spytałem.

- Na razie chodzi od dwóch godzin z Carbonarą i czekamy aż ją odstawi na chwilę.- Stwierdził.

- No to daj znać jak ją już będziemy mieć.- Powiedziałem wracając do uzupełniania papierów. Po około dwóch godzinach dostałem informację, że złapali dziewczynę i są na winiarni. Od razu tam się udałem.

- Witam... Witam... Witam- Powiedziałem gdy wszedłem do pokoju.

Dziewczyna siedziała w ciszy obstawiam, że była już kiedyś porwana.

- Jak się nazywasz?- Spytałem podchodząc do niej.

- Viviante. - Odpowiedziała zaniepokojona.

- Okej, co cię tu sprowadza?- Spytałem lekko odchodząc.

- Po prostu odpoczynek, ale nie myślałam, że ktoś mnie będzie porywał.- Powiedziała lekko obrażona.

- Okej a co wiesz o ZakShocie?- Spytałem wyciągając telefon. Milczała.

- Mów coś!- Krzyknął śmietana w międzyczasie zrobiłem zdjęcie przywiązanej dziewczynie.

- O czym?- Spytała albo grała głupią.

Pov.Carbonara

Siedziałem i rozmawiałem z Silnym oraz Kuiem na Burger spocie gdy nagle dostałem wiadomość.

/Początek/

Od Spadino:

~ zdjęcie dziewczyny.~

Chcesz ją odzyskać?

/Koniec/

- Kui?- Spytałem chińczyka.

- No co tam?- Również zapytał.

- Mówiłeś, że Spadino będzie chciał porwać Viviante.- Rzekłem.

- No i co?- Spytał. Pokazałem mu zdjęcie, które wysłali mi spadniarze.- No to mamy problem. Wiesz gdzie jest Erwin?- Spytał mnie.

- Nie wiem mogę spróbować się do niego dodzwonić.- Zaproponowałem wyciągając telefon.

- To spróbuj.- Powiedział chińczyk. Wyszedłem dzwoniąc do siwego.
Po kilku sygnałach odebrał o dziwo.

- Halo?- Powiedziałem do słuchawki.

- Halo kto mówi?- Spytał znajomy mi głos.

- Nicollo. Czy dodzwoniłem się od Eriwna?- Spytałem.

- Nie, na telefon Erwina, ale mówi Gregory.- Odpowiedział ktoś z drugiej strony.

- A jest przy tobie?- Spytałem z lekką nadzieją.

- Emm. Erwin! (..)- Usłyszałem krzyk ze słuchawki.

- Chodź na chwilę!(..) Carbonara chce porozmawiać.- Ponowny krzyk.

- Co chcesz?! Nie chcę mieć z wami na razie nic wspólnego.- Powiedział ostro Erwin po wzięciu urządzenia. - Przejdę do rzeczy. Spadino porwał twoją siostrę musisz nam pomóc.- Rzekłem.

- Mogę wam pomóc, ale pod jednym warunkiem.- Powiedział poważnie.

- Jakim?- Spytałem.

- Chcę potem się odciąć od was od wszystkich.- Rzekł dalej poważnie.

- Okej to pomożesz nam potrzebujemy 5 osoby.- Stwierdziłem do telefonu.

- Widzimy się za 5 minut obserwatorium zakon.- Powiedział I się rozłączył. A ja wróciłem do chłopaków.

- I co?- Spytał Chak.

- Dodzwoniłem się i powiedział, że za 5 minut obserwatorium.- Powiedziałem na jednym wdechu. - A i powiedział, że pomoże pod jednym warunkiem.- Dopowiedziałem.

- Jakim?- Spytał Kui wstając z krzesła.

- Jak odzyskamy Vivi Erwin chce się odciąć od nas i od świata pewnie chce wszystko przemyśleć.- Rzekłem.

Pov. Viviante

Siedziałam przywiązana do krzesła z moich rąk leciała krew. Powoli traciłam przytomność i ktoś zawitał do pokoju.

- Jak tam?- Spytał mnie zamaskowany.

Cisza.

- Widzę, że nie jesteś zbyt rozmowna.- Rzekł podchodząc do mnie z błyszczącym się narzędziem w ręce.

Gdy nic nie usłyszał przyłożył mi nóż do miejsca, na którym nic nie było.

- To, co ponawiam pytanie z wcześniej.- Zaczął. - Gdzie jest Knuckles?- Spytał nie odrywając ręki od mojej dłoni.

Chciałam coś powiedzieć, ale moje ciało odmawiało mi posłuszeństwa.

- Zacznij mówić a nic ci się niestanie.- Powiedział poprawiając moją dłoń.

- N-n-nie wiem.- Zaczęłam się jąkać.

- Mów dalej.- Powiedział zapewne uśmiechając się pod maską.

- P-p-powiedział, że chce się odciąć od świata, ale nie wiem, gdzie jest.- Powiedziałam, a mężczyzna zaczął nacinać mi skórę.- Mówię prawdę!- Wykrzyczałam ostatnimi siłami widząc mroczki przed oczami.

- Okej to inne pytanie. Co łączy cię z ZakShotem?- Spytał mnie.

- N-n-nie wiem co to ten cały ZakShot.- Powiedziałam z coraz ciszej. Zadawał mi różne pytania na temat policji czy jakichś grup, ale większość dochodziła do mnie przez mgłę, za co mi się obrywało. Po chwili milczenia obu stron do pokoju wparowało 5 osób uzbrojonych i celujących do osób zamaskowanych.

- Spadino nie pamiętasz pierwszej zasady tego miasta?- Spytał znajomy mi głos.

Teraz to on milczał.

- Nie porywa się ZakShotu.- Dopowiedział drugi znany mi głos. Po sekundzie usłyszałam strzał, a gdy otworzyłam oczy zobaczyłam Spadino w krwi.

Wszyscy stali nieruchomo oprócz pachołów, którzy mnie pilnowali oni wzięli nogi za pas i spierdalali. Jedna z osób podeszła do mnie i mnie rozwiązała.

- Siostra słyszysz mnie?- Spytała osoba, zdejmując maskę. Był to Erwin jak udało im się go ogarnąć?!

- Mhm- mruknęłam skupiając się na złotych oczach, aby nie stracić przytomności.

- Trzymaj się.- Powiedział podnosząc mnie na ręce i wynosząc z tego miejsca.

Gdy wyszliśmy usadowił mnie swoich kolanach na prawo siadł Silny i Kui na kierowcy siadł Carbo obok niego David a w Bagażniku osoba, której nie znałam.

Ale to było nieważne skupiałam się na tych złotych tęczówkach, które patrzyły na mnie z odpowiedzialnością i smutkiem. Wszystko, co mówili do mnie dochodziło przez mgłę ostatnie co usłyszałam to było.

- Carbo przyśpiesz trochę!- Słowa Siwowłosego.

Pov. Erwin

Czułem jak osoba, którą miałem na rękach zaczyna mi bezwładnie opadać.

- Ej Vivi słyszysz mnie?- Spytałem się siostry.

- Co tam się dzieje z tyłu?- Spytał.

- Viviante jest nieprzytomna.- Powiedziałem sprawdzając jej stan.

- Dosłownie minuta i jesteśmy na szpitalu.- Powiedział białowłosy.

Czekałem aż dojedziemy w obawie, że jej stan się nie pogorszy.

- Jesteśmy idź, a my zaparkujemy.- Rzekł Carbonara.

- Lekarza!- Powiedziałem jak zobaczyłem grupkę osób rozmawiających. Na widok mnie całego we krwi natychmiastowo poszliśmy na salę operacyjną.

- Proszę wyjść.- Rzekł doktor zamykając sale.

Czekałem wraz z resztą już dobre 2 godziny po tym jakże krótkim czasie wyszedł lekarz.

- Ktoś z rodziny Pani Viviante?- Spytał.

- Ja.- Odpowiedziałem i podszedłem do niego.

- A więc tak. Dziewczyna żyje jest stabilna, straciła strasznie dużo krwi miała liczne nacięcia na ciele oraz pobicia w okolicach podbrzusza.- Powiedział odkładając kartkę i podając mi ją.

- Możemy ją odwiedzić?- Spytałem.

- Jasne tylko pojedynczo.- Powiedział odchodząc.

- Wejdź pierwsi ją wejdę potem.- Rzekłem wyciągając telefon i wchodząc w listę nieodebranych połączeń było z 30 od Gregory'ego od razu oddzwoniłem.

- Halo?- Spytałem gdy odebrał.

-Gdzie ty jesteś?- Od razu wypalił.

- Na szpitalu odnaleźliśmy ją i miała operacje.- Powiedziałem.

- Okej odebrać cię?- Spytał z troską.

- Za jakieś pół godzinki.- Odpowiedziałem.

- Okej  będę przed szpitalem.- Powiedział i się rozłączył.

-------------------------------------------------------------

1211 słów.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top