2- Jak się nazywasz?
-Pov: Viviante-
Miasto dopiero wstawało do życia, ja dalej leżałam na sali obserwacyjnej i myślałam, jak odnaleźć brata, gdy moje przemyślenia przerwała osoba, którą okazała się lekarka.
- Dzień dobry Pani Knuckles- rzekła patrząc w papiery.
- Dzień dobry- odpowiedziałam.- Mogłabym dziś się wypisać?- Dopowiedziałam.
- Jest taka możliwość tylko proszę podpisać- Podała mi kartkę.
Przeczytałam ją czy wszystko się zgadza i podpisałam, a gdy już to uczyniłam oddałam jej kartkę.
- Dobrze dziękuje może pani wyjść- Rzekła i wyszła.
Zbierałam swoje rzeczy do plecaka, wzięłam telefon w rękę wpisując numer policjanta zapisując go "Monte".
Gdy wyszłam ze szpitala i zaczęłam się kierować w stronę restauracji, ale na moje nieszczęście znowu podjechał ten sam szary Sultan.
- Podwieść panią?- Spytała osoba ze środka.
- Jak można prosić- podpowiedziałam wchodząc do pojazdu.
- A gdzie podwieźć?- Zapytał tym razem niezamaskowany chińczyk.
- Na jakąś restauracje. - Powiedziałam tak miło jak potrafiłam.
- Jak się nazywasz?- Spytała osoba obok z basowym głosem.
- Viviante.- Rzekłam patrząc za szybę.
- Ja nazywam się Vasquez miło mi.- Rzekł podając mi rękę.
- Mi też- Odpowiedziałam podając rękę.
- Jesteś nowa? Nigdy cię tu nie widziałem.- Zapytał kierowca.
- Nie, ale dla niektórych można uznać, że tak, bo ostatni raz byłam tu jakieś 5 lata temu.- Tym razem powiedziałam prawdę.
- Przepraszam za Davidka, który wcześniej cię poddał na napad zazwyczaj bierzemy ludzi, którzy się zgadzają, ale nie wiem co w niego wstąpiło. Tak w ogóle to jestem Kui.- Rzekł piskliwym głosem. - A to jest Nicollo.- Pokazał na kierowcę.
- Miło mi was poznać.- Powiedziałam najmilej jak mogłam.
- Mam do was pytanie.- Powiedziałam łagodnie.
- Jakie?- Spytał mnie Nicollo? Chyba dobrze zapamiętałam.
- Znacie może...- Zacięłam się.
- No kogo? My tu wszystkich znamy. Dosłownie i w przenośni.- Powiedział Vasquez.
- A dobra nieważne- Szybko powiedziałam gdy zobaczyłam, że podjeżdżamy do restauracji „Burger Shot".
- Chcę ktoś coś? - Spytała kierowca.
- Ja vege- powiedział Kui.
- Ja Heartstoppera- Powiedział Vasquez.
- Dzięki za podwózkę.- Powiedziałam chcąc wychodzić, ale zatrzymała mnie czyjaś ręka.
- Poczekaj masz moją wizytówkę jakbyś chciała się czegoś spytać tylko napisz mi swoje imię w SMS to cię zapisze.- Powiedział Vasquez podając mi kartonik.
- Okej dzięki.- Powiedziałam przyjmując kartonik i wychodząc z auta.
-Pov: Erwin-
Stałem przed mapą Los Santos rozmyślając jak tu uciec z następnego Pacyfika z łupem, a nie zostać rozstrzelanym. Gdy nagle na zaplecze wszedł Carbonara.
-Erwin chodź na chwilę- Powiedział białowłosy.
- No co jest- Podszedłem do niego.
- Znasz ją ?- Pokazał na moją siostrę, której nie widziałem z 5 lat. Serce mi stanęło.
- Nie, nie znam jej- Skłamałem.
- Okej. Jakaś sportowa Fleeca kurwa ten?- Spytał podjarany Carbonara.
- Ale ja sprzętu nie mam.- Odpowiedziałem.
- Ale Dia ma to co??- Spytał Białowłosy.
- No dobra.- Odpowiedziałem.
-Pov:Viviante-
Stałam przy ladzie zamawiając zestaw gdy miałam już wychodzić ktoś zadzwonił na moją komórkę.
Wyjęłam urządzenie i na pulpicie pojawił się napis „Vasquez (Może znać Erwina)" odebrałam wychodząc z lokalu.
- No co tam?- Spytałam.
- Hej nie chciałabyś stanąć za jakieś 20 minut jako zakładnik na banku?- Spytała swoim basowym głosem.
- Jak nie zostanę rozstrzelana i znowu nie będę leżeć w szpitalu to why not.- Rzekłam kierując się w stronę jakiegoś auta, aby je ukraść.
- Dobra to za 20 minut za bankiem Fleeca Mission Row.- Powiedział i się rozłączył.
Zaczęłam powoli kierować się w stronę Banku.
- Pov:Vasquez-
- Dobra będzie jako zakładnik.- Powiedziałem do chłopaków.
- No to dobrze wszystko idzie zgodnie z planem.- Odpowiedział Chak.
- Jakim planem czy ja o czymś nie wiem?- Spytał Erwin.
- Nieee tylko to, że chcemy dowiedzieć się pewnych informacji od jednej osoby więc będzie zakładnikiem i po prostu jak złoży zeznania ktoś z naszych ją zabierze i przesłuchamy ją i odstawimy więc spokojnie.- Powiedział Nicollo.
- Okej fajnie, że mi, chociaż plan wytłumaczyliście- Rzekł Knuckles wyciągając telefon szczerząc się.
- A ty co z Grzesiem piszesz, że się tak uśmiechasz?- Spytałem.
- Nie- skłamał.
- To pokaż telefon- powiedziałem poważnie.
- Na cholerę ci mój telefon?.- Spytał lekko wkurwiony.
- No po prostu chcę sprawdzić- Odpowiedziałem siwowłosemu.
- Nie dam ci mojego telefon pojebało cię?- Rzekł zdenerwowany.
- Możecie przestać się kłócić? Nie mogę skupić się na drodze przez was!- Krzyknął białowłosy.
- Dobre jedź na ten magazyn.- Rzekł Knuckles dalej pisząc z kimś na telefonie. Podjechaliśmy pod magazyn Dii, siwy wyszedł po rzeczy i razem z resztą czekaliśmy na niego.
- Jak myślicie dowiemy się czegoś?- Spytał Chak.
- Jeżeli jest siostrą Erwina a tak przeczuwam to raczej tak. - Powiedział Nicollo.
- No dobra to się dowiemy. A może nawet od Erwina się tego dowiemy?- Rzekłem.
- Nie wiem nie wiem Vasqi.- Powiedział Carbonara.
- Pov: Erwin-
-Co oni chcą od mojej siostry i w ogóle, po co ona tu jest?!- Mówiłem sam do siebie.
Gdy wziąłem wszystkie rzeczy i zamknąłem magazyn wróciłem do chłopaków.
- Dobra na Mission Row i lecimy.- Rzekłem wyciągając telefon.
Początek Konwersacji
Od. Montanha
-- --- --..- . -- -.-- / ... .. ..-.. / -.. --.. .. ...-... / ... .--. --- - -.- .- -.-.. ..--..
(Możemy się dziś spotkać?)
Do.Montanha
--- -.- . .--- / .- / --. -.. --.. .. . / .. / --- / -.- - ---. .-. . .--- ..--..
( Okej a gdzie i o której)
Od. Montanha
- --- / -- --- --..- . / -.. .- -.-. .... / ..--- ....- ..--..
( To może dach 24?)
Do.Montanha
.--. .- ... ..- .--- .
(Pasuje)
Koniec konwersacji
Gdy zobaczyłem, że dojechaliśmy pod bank schowałem telefon i wyszedłem z auta.
- Wszyscy Ręce do góry!- Krzyknął Nicollo.
Oddali kilka strzałów w powietrze, aby policja szybciej przyjechała, a ja zacząłem hakować.
Pierwszy hack poszedł mi sprawnie włożyłem klucz A i zacząłem wiercić skrytkę. Nagle moim oczom ukazała się złota karta. Zebrałem resztę łupu i poszedłem do reszty.
- Co było?- Spytał Vasqi.
- Karta i 400k czystej.- Odpowiedziałem i zacząłem celować do zakładników.
- To całkiem spoko. Teraz tylko uciec.- Rzekł.
- Te negocjator!- Krzyknąłem do Kui'ka.- Co mamy?- Spytałem gdy podszedł bliżej.
- Standard 2 wolne odjazdy brak heli na 5 minut na oba i brak kolczatek tylko na jednym losowym parkingu.- Powiedział.
- A ile zakładników nam zostało?- Spytałem.
- 2 zakładników- Powiedział piskliwym głosem.
- Ej a dawaj coś, że na przykład za zakładników jeden policjant śpiewa a drugi tańczy tak dla beki.- Zaproponowałem.
- Okej- Odpowiedział śmiejąc się.
Oczywiście mój pomysł się udał i Capela tańczył do 16 Pisiceli. A po 5 minutach mieliśmy już zielone światło na odjazd.
- Zadzwoń do młodego i zapytaj, czy ma. On będzie wiedział, o co chodzi- Powiedział do mnie Carbonara.
- Dobra- Odpowiedziałem wybierając numer do Blusha.
- Hej Blushyk masz już? - Spytałem.
- Tak już mam jadę na miejsce.- Usłyszałem z telefonu.
- Okej dzięki za info my uciekamy i potem podjedziemy do ciebie.- Rzekłem i się rozłączyłem.
Po jakieś minucie od zadzwonienia byliśmy free więc Nicollo podstawił mnie pod magazyn.
- Zaraz będę.- Powiedziałem wchodząc do magazynu.
Odłożyłem rzeczy, wyszedłem, zamknąłem magazyn i wsiadłem do Carbo.
- Dobra jedziemy- Powiedziałem dzwoniąc do reszty zapytać się, czy są free.
--------------------------------------------------------------
1089 słow
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top