8

Wiem że postacie o których pisze się tak nie zachowują ale na potrzebę książki  to zmieniłam
==================================

Pov. Erwin

-Okej - mruknąłem podążając za nim do piwnicy.

Weszliśmy przez drzwi do pokoju, który miał na drzwiach tabliczkę „Lab". Moim oczom ukazały się stojące pod ścianą trzy łóżka takie jak były w szpitalach i szafki z różnymi przyrządami.

-Usiądź na łóżku i ściągnij koszulkę - rozkazał mi Jack podchodząc do jednej z szafek.

Ściągnąłem ak z moich pleców i postawiłem go pod ścianą koło łóżka. Niepewnie zdjąłem koszulkę i usiadłem na łóżku, koło którego stała moja broń.

-Jack? - niepewnie przerwałem ciszę.

-Tak? - spytał podchodząc do mnie z potrzebnymi przedmiotami do opatrzenia mi rany.

-Jak długo jesteś w tej rezydencji? - syknąłem z bólu starając się nie odsunąć ramienia.

-Będzie z dwa lata czy coś w tym stylu - odpowiedział kończąc bandażować moje ramię.

Po około pół godzinie Jack skończył robić mi podstawowe badania, zapisując wyniki w chyba notatniku. Założyłem koszulkę i wziąłem z pod ściany swoją broń. Wyszliśmy z piwnicy i wróciliśmy do salonu gdzie siedziało jeszcze kilka osób, których nie znałem ale się nimi nie przejmowałem. Podszedłem do kanapy ściągając ak z pleców i usiadłem na wolnym miejscu.

-Dłużej się nie dało? - spytał chamsko Jeff na co prychnąłem.

-A no dało się wiesz - odpowiedziałem tak samo chamsko.

-Nie kłóćcie się - upomniał nas Masky patrząc na nas zirytowany.

-Sory - mruknąłem nieprzejęty wywracając oczami.

Kiedy Jeff miał już coś powiedzieć koło nas pojawił się Slenderman z Sally koło siebie. Dziewczynka trzymała w ręce brązowego lekko podartego misia. Rozejrzała się po pokoju i podbiegła do mnie na co lekko się zdziwiłem.

-Chcesz się ze mną pobawić? - spytała patrząc na mnie z szczenięcymi oczami.

-Jasne, a w co chcesz się bawić - spytałem poprawiając okulary, które zaczęły mi spadać z nosa.

-Przyjęcie z herbatką - powiedziała podekscytowana - aaaa czy mógłbyś ściągnąć okulary? - po chwili spytała śmiesznie przechylając głowę w bok.

-Nie widzę problemu - zachichotałem na jej podekscytowanie ściągając okulary, odsłaniając przy tym swoje złote oczy ozdobione czerwoną kredką.

-Czy to kredka do oczu? - spytał Jeff zdziwiony przerywając ciszę.

-Tak? Jakiś problem do tego masz? - spytałem lekko podirytowany patrząc mu prosto w oczy wyciągając z kieszeni pistolet.

-Nieeeee no coś ty po prostu zdziwiłem się - zaczął się tłumaczyć pośpiesznie.

-Ty masz złote oczy czy to tylko soczewki? - spytało dziecko zafascynowane.

-Mam takie oczy naturalnie tak samo jak kolor włosów - odpowiedziałem wstając z kanapy i biorąc ak do rąk.

Podszedłem do drzwi wejściowych i zostawiłem tam broń wraz z torbą, w której była amunicja i inne rzeczy. Wróciłem do salonu i podszedłem do dziewczynki kucając przed nią.

-Co powiesz na to byśmy się teraz poszli bawić? - zaproponowałem na co ona energicznie złapała mnie za nadgarstek i pociągnęła w stronę schodów na co znowu się zaśmiałem.

Weszliśmy do pokoju, który miał ściany pomalowane na różowo a meble miała brązowe. Na środku pokoju stał stolik i krzesełka, na których siedziały lalki i misie.

-Usiądź przy stoliku a ja podam nam herbatkę i ciastka - powiedziała puszczając mój nadgarstek.

Podszedłem do stolika i usiadłem przy nim wciąż się śmiejąc. Sal położyła dzbanek na środku stolika a gdy miała rozlewać herbatkę do pokoju weszła dziewczyna w czarnej sukience i białej masce. 

==================================
Przepraszam za błędy

Mam nadzieję że się podobało

Następny rozdział w piątek

Miłego dnia/wieczoru/nocy

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top