4- Jak chcemy to zrobić?

Pov:Erwin

Obudziłem się z ciepłem na plecach. Zamrugałem kilka razy, aby wyostrzyć wzrok i gdy już to zrobiłem obróciłem zobaczyć się kto się wydziela to ciepło. Obróciłem się i ujrzałem bruneta. Uśmiechnąłem się na jego widok i zacząłem przeczesywać jego włosy przypominając co mówił mi tamtej nocy.

/ Wspomnienia /

- Lepiej ci już?- Spytał Montanha.

- Teraz tak- Powiedziałem z uśmiechem na twarzy.

- Chcesz komuś o tym powiedzieć, albo komuś przekazać, że żyjesz i aby się nie martwili?- Zapytał spokojnie brunet.

- Nie wiem Grzesiu, nie wiem. Mogę powiedzieć mojej siostrze.- Powiedziałem do Gregory'ego.

- Jak wiesz, gdzie mieszka to możemy jutro podjechać.- Zaproponował brunet.

- Grzesiu? Mogę zostać u ciebie na dłużej?- Spytałem trochę się wstydząc.

- Jak chcesz. Jeżeli będziesz czuł się bezpiecznie to, czemu nie.- Odpowiedział policjant.

/ Koniec wspomnień /

Z zamyśleń wyrwał mnie pocałunek na mojej szyi.

- Dzień dobry- rzekłem zaspanym głosem.

- Dobry- mruknął odsuwając się od mojej szyi.

- Czemu przestałeś to było nawet miłe.- Również mruknąłem do bruneta.

- Trzeba wstać. Jesteś gotowy pojechać do siostry?- Spytał.

- Mhm, a możemy chwilę jeszcze poleżeć?.- Odpowiedziałem pytając i w międzyczasie przytulając się do klatki piersiowej bruneta.

- Okej, ale porozmawiamy z twoją siostrą, odwiozę cię i jadę do pracy dobrze?- Również odpowiedział i oddając przytulasa. Po około dziesięciu minutach wstaliśmy, ogarnęliśmy się i poszliśmy do auta.

Pov: Viviante

Siedziałam na kanapie czekając aż starszy Carbonara przyjdzie do mnie. Po jakiś 15 minutach zadzwonił dzwonek do drzwi. Szybko podeszłam do drzwi z pewnością, że za wejściem do mieszkania jest białowłosy. Zdziałam się strasznie, gdy za drzwiami zastałam siwowłosego wraz z brunetem.

- Możemy wejść?- Spytał brązowooki.

- Jasne.- Odpowiedziałam umożliwiając im wejście.- A więc?- Spytałam gdy usiedliśmy na kanapie.

- Emm nie wiem, od czego zacząć.- Mruknął siwowłosy.

- Wiedziałam, że wolisz chłopców!- Od razu wypaliłam, klaszcząc w dłonie.

- Nie nie nie to nie o to chodzi.- Od razu się wyparł.

- To o co chodzi?- Spytałam poważnym głosem.

- Dobra pierw tak Vivi to jest Gregory.- Pokazał ręką na bruneta.- Grzesiu to jest Viviante moją siostrą.- Rzekł tym razem pokazując na mnie.

- Miło mi, ale przejedźmy do konkretów.- Stwierdziłam.

- Okej, a więc tak.- Zaczął złotooki.- Na razie chce się odciąć od świata i fajnie by było jakbyś mi w tym pomogła.- Powiedział Erwin.

- Jak mam Ci pomóc?- Spytałam podnosząc jedna brew.

- Po prostu możesz nie mówić ekipie o mnie?- Spytał mnie brat.

- Okej, a mam tylko jedno pytanie.- Rzekłam.

- No?- Spytał.

- Czy wy jesteście parą?- Spytałam ich obojga.

- Nie, jeszcze- rzekł brunet, mówiąc drugą część ciszej.

- Okej- odparłam, aby nie drążyć tematu, by ich nie zdenerwować.- Dobra, ale teraz musicie iść.- Wypaliłam po chwili ciszy.

- Czemu?- Spytał z niewiedzy brązowooki.

- Zaraz będzie tutaj Nicollo, a skoro nie chcecie, aby ktoś się dowiedział to musicie iść.- Stwierdziłam i wstałam z kanapy.

- Dobra- powiedział siwowłosy.

- Jak wyjdziecie z mieszkania to na prawo są drzwi i tam jest druga klatka schodowa tamtędy zejdźcie.- Powiedziałam, aby nie spotkali nikogo.

- Okej dzięki.- Powiedzieli razem.

- Spoko tylko napiszcie jak będziecie razem.- Rzekłam.

- Okej. Dzięki jeszcze raz.- Powiedział Gregory. Czekałam teraz na Nicollo i wierzyłam, aby nie spotkali go na klatce.Po jakiś 5 minutach zawitał straszy Carbonara.

- Cześć- przywitał się.

- Hej- odparłam.

- Idziemy?- Spytał brązowooki.

- Jasne- odpowiedział Nicollo, który brał kurtkę. Również wzięłam ciuch.

- To, co pierw jedzenie czy jeździmy tak o po mieście?- Spytał mnie.

- Mi obojętnie.- Odparłam.

- To może banczy- podpowiedział uradowany chyba dawno na nic nie napadał.

- A mamy kogoś, kto hackuje?- Spytałam młodszy.

- Możesz ty spróbować jesteś rodzeństwem Erwina, a to on zawsze hackował.- Odpowiedział trochę smutny.

- Mogę spróbować.- powiedziałam, aby go trochę rozweselić.- Tylko nie wiem, czy mi się uda- Dodałam po chwili ciszy.

- Spoko ważne, że spróbujesz nie zawsze pierwsza Fleeca nam się udała.- Powiedział białowłosy.

- No to jak mamy rzeczy to chodźmy- Powiedziałam uśmiechając się w jego stronę.

Pov:Gregory

Jeździłem na patrolu z Capelą i czekaliśmy aż coś się wydarzy. Długo nie musieliśmy czekać gdy rozszedł się głos powiadomienia z despatch'a.

- Co mamy?- Spytałem.

- Fleeca Mission Row.- Powiedział- 103+1 reagujemy na ostatnie 10-90 - dopowiedział na radiu.

Włączyłem sygnalizację świetlną i dźwiękową, aby szybciej się tam dostać.
Przy okazji przeszliśmy na radio 4.

- Przejmę rolę Supervisora- Rozbrzmiał na radiu głos Powera.- Grzechu negocjator?- Spytał mnie Max już nie na radiu.

- Mogę- odpowiedziałem z lekką nie chęcią.

- Negocjatorem będzie Gregory Montanha- Znów rozbrzmiał głos chłopaka. Gdy rozstawiliśmy już barierki zaczęły się negocjacje.

- Dzień dobry Gregory Montanha 105 będę waszym Negocjatorem. Czy wszyscy zakładnicy nie potrzebują jedzenia, picia lub pomocy medycznej?- Powiedziałem regułkę.

- Nie, nie potrzebują.- Odpowiedział napastnik.

- Okej, a więc ile jest zakładników i napastników?- Spytałem.

- Siedem zakładników i dwóch napastników.- Rzekł zamaskowany, a ja zgłosiłem informacje na radiu.

- Okej więc co chcecie?- Zadałem kolejne pytanie.

- Typowo wolny odjazd, brak kolczatek i coś z helką- Oznajmił zamaskowany.

- A ile opóźnienie helikoptera oczekujecie?- Spytałem.

- Dziesięć minut.- Rzekł.

- Okej dajcie chwilę.- Powiedziałem do napastników.

- 105 do Sv- Powiedziałem na radiu.

- Sv zgłasza.- Powiedział Power.

- Chcą wolny odjazd brak kolczatek i dziesięć minut opóźnienie heli.- Rzekłem na radiu.

- Pierwsze dwa zgadzamy się heli max pięć minut.- Powiedział Max.

- Okej.- Powiedziałem i Podszedłem do banku.

- Wolny odjazd i brak kolczatek za 3 a za resztę helka na 30 sekund.- Powiedziałem.

- 7 minut-  Trzymał się twardo napastnik. 

- 3 minuty- tak jak on stawiałem opór.

- 5 minut mniej nie zejdę.- Odparłam napastnik.

- Okej. 5 minut daj nam teraz pięć a z dwoma wyjdziecie- Rzekłem.

- Okej prawa piątka wychodzi!- Rzekł porywacz.

Dostaliśmy zakładników i czekali tylko na zielone światło

Pov: Viviante

Byliśmy już z Carbonarą w banku on negocjował, a ja próbowałam zhackować zabezpieczenia banku. Udało mi się. Weszłam do środka po pieniądze. Po chwili nie było już ani jednej gotówki i skrytki więc wyszłam już do towarzysza.

- Około 508 tysięcy czystej.- Powiedziałam do Carbonary, który celował do zakładników.

- Ooo udało Ci się.- Powiedział uradowany białowłosy.

- Za ile możemy jechać?- Spytałam nie chcąc już tu być.

- 30 sekund i wychodzimy.- Odpowiedział niebieskooki.

- Okej- powiedziałam biorąc broń i celując do zakładników. A po chwili już byliśmy w Audi.

- Możecie odjeżdżać!- Krzyknął Montanha gdy byliśmy już w aucie.

- No to, co widzimy się później Grzesiu!- Krzyknął Nicollo i odjechał z piskiem opon.

-------------------------------------------------------------

1004 słowa

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top