49.
- Cześć, znajdziesz mi "Dżumę"?
Yoongi uniósł zaspane spojrzenie znad książki. Hoseok miał podkrążone oczy, a na głowie prawie taki chaos jak i w głowie.
- Cześć. Znowu?
- Nie zaliczyłem egzaminu za Tae. - Przyznał się ponuro i westchnął. - I musiałem za to całą noc słuchać jego opowieści o międzygalaktycznych podróżach. I dodatkowo muszę poprawić egzamin, a Kook nie kupi mi limitowanej pary butów, o których marzyłem. - Prawie, że kładł się na biurku z rozpaczy.
- Jak mogłeś nie zdać?
- Nie wiem, hyung! Przecież przeczytałem ją od deski do deski. Może rzeczywiście dałeś mi ,,Cholerę,, zamiast "Dżumy" i to twoja wina!
- Nie ma takie książki jak "Cholera", debilu.
- No wiem! Ale jak miałem się skupić na książce, kiedy całą noc myśli zajmował mi taki jeden przystojniak!?
- Jak powiesz, że Tae, to możesz nie pokazywać mi się na oczy.
- Jestem nierozgarnięty, nie ślepy.
Uważasz, że Tae jest przystojny?
- Gdybyś słuchał ze zrozumieniem i czytał ze zrozumieniem, to byś o to nie pytał i zdał egzamin.
- To twoja wina, więc teraz ty idź zdawać ten egzamin. To ponad moje siły.
- Moja wina?
- Kończę pierwszy akapit - twoja twarz, kończę pierwszą stronę - twój głos, kończę pierwszy rozdział - twój dotyk. Przeanalizowałem cię całego z góry do dołu, a nawet nie znam imienia głównego bohatera!
- Poczekaj. - Czerwony jak płatki maku bibliotekarz wytoczył się zza biurka i poszedł szukać książki.
- Mógłbyś się już nauczyć sam ich szukać.
- Po co, skoro mam ciebie?
- Stwierdzenie, że mnie masz to zdecydowane nadużycie. - Marudził siadając za biurkiem. Kartę Hoseoka miał już wyciągniętą i nigdy nie chował jej do kart innych klientów biblioteki. Kiedy był bardzo znudzony, albo miał parszywy humor wystarczyło, że spojrzał w bok i przeczytał jego imię i nazwisko. To pomagało.
- Czyli nic nie będzie dzisiaj z naszego kina? - Zapytał niby od niechcenia. Poprawa egzaminu Tae psuła im plany, z resztą nie pierwszy raz. Jimin i Taehyung uwielbiali przerywać im w przeróżnych momentach. Słowo skrępowanie nie istniało w ich prywatnych słownikach.
- Egzamin jest pojutrze, a ja nie po to dostałem zniżkę pracowniczą, żeby teraz zmarnować ją przez Tae. Może...opowiedz mi co jest w tej książce? Jestem słuchowcem, lepiej zapamiętam.
- Musiałbym ją przeczytać, nie pamiętam już dokładnie.
- To przeczytaj mi na głos.
- Nie jesteś dzieckiem, Hoseok.
Chłopak potarł policzki i uśmiechnął się do bruneta. Czasem miał takie słodkie i niewinne odruchy. Yoongi miał ochotę złapać go za policzek i szczypać jak bobasa. Ale przenigdy by się do tego nie przyznał.
- Jestem.
- Nie, nie jesteś.
- To co? Wpadam do ciebie wieczorem i czytasz mi książkę do poduszki? Zrobię ci za to naleśniki jutro rano.
W nozdrza bibliotekarza uderzył intensywny zapach wyimaginowanych naleśników. Kochał je tak bardzo, że był gotów za nie zabić.
- Ale będziesz słuchał książki, skupiał się i nie wytrącał mnie z równowagi?
Hoseok dramatycznie złapał się za pierś.
- Zawsze cię słucham, mój duszku.
- Duszku...serio?
- Moje bledziątko.
- Jeszcze gorzej...
- To jak mam do ciebie mówić?
- Wróćmy do panie Min.
- Dobrze, panie Min. Obiecuję, że nie będę pana obmacywał, przytulał, całował, rozpraszał, ani zagadywał, na mały paluszek. - Wyciągnął dłoń i mały palec.
- No dobra... - Splótł na moment ich palce i uśmiechnął się pod nosem.
- Kocham cię, panie Min.
Yoongi prychnął i przewrócił oczami, a kiedy uśmiech Hobiego nie chciał zniknąć pochylił się nad biurkiem i szybko szepnął
- Ja ciebie też, przylepo.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top