43.
Połowę rzeczy zostawili w mieszkaniu, drugą połowę spakowali do małego, żółtego samochodu. Nie było tego dużo. Wszystkie meble należały do właściciela, a po pozbyciu się książek, okazało się, że ilość rzeczy do przeniesienia zmniejszyła się o połowę. Wszystkie, ubrania i drobiazgi po mamie, Hoseok zdecydował się oddać dla biednych, resztę wyrzucił, choć przyszło mu to z ciężkim sercem. Zostawił tylko album ze zdjęciami, ładną, kolorową broszkę w kształcie słońca i egzemplarz "Ani z zielonego wzgórza", który jednak wziął od Yoongiego.
Jednym z największych wyzwań było to jak Holly i Mickey na siebie zareagują i dadzą radę tolerować się przez całą noc. Mickey podobno lubił bawić się z innymi psami i był bardzo przyjaznym czworonogiem, gorzej sprawa przedstawiała się z Holly. Mały pudel nie znosił naruszania jego terenu, a wszędobylski Mickey dosłownie wpakował się z kopytami w jego życie, bo pierwsze co zrobił po wpadnięciu do mieszkania jak strzała, to kilka susów i skok na posłanie Holly, nie przejmując się, że właściciel śpi sobie w środku. Pies Yoongiego był w takim szoku, że z podkulonym ogonem podbiegł do pana i z rozczarowanym spojrzeniem czarnych ślepi zdawał się pytać "Co ja ci takiego zrobiłem człowieku? Za co mnie tak każesz?". Nie wspominając już o zjedzonej z jego miseczki karmy, którą zatrzymał sobie na nocnego głodomora.
- Mickey! Nie wolno zjadać jedzenia bez pytania! - Zganił go Hoseok i wziął pieska na ręce z trudem odrywając go od miski.
- Jak miał zapytać? - Zaśmiał się Yoongi. Rozebrał kurtkę i od razu sięgnął do lodówki po mrożoną kawę.
- A ja wiem. Szczeknąć? Pijesz mrożoną kawę w zimie?
- Kawa to kawa, nie wybrzydzam.
- Myślałem, że idziemy spać.
- Muszę przygotować na jutro jeszcze ostatnie fiszki. Ostatnio zalałem jedną z szufladek i muszę przepisywać je po godzinach.
- Mówiłem, że kawa ci zaszkodzi.
- Nie mi, tylko fiszkom.
- Pomogę ci.
- Daj spokój. Jak chcesz idź się umyć, możesz spać na moim łóżku.
- A ty?
Yoongi pokazał palcem na kanapę, nie odrywając buteleczki z kawą od ust.
- Ani mi się śni! Zaprosiłeś mnie do siebie, a ja mam ci teraz zajmować łóżko?
- To śpij na kanapie. Dla mnie to bez różnicy.
- Jest jeszcze trzecia opcja...
- Nie.
- Co nie?
- Trzecia opcja, nie.
- Ale nawet nie wiesz jaka. - Uśmiechnął się zadziornie Hoseok.
- Wiem, nie uśmiechaj się. - Powiedział zmieszany wyrzucając pustą butelkę do kosza.
- Tak? To jaka?
- Teraz to już na pewno śpisz na kanapie.
- Poczułem się jak wyrzucony z łóżka za karę mąż.
- Dlaczego mąż?
- To ja tu jestem mężem.
- Nie za mocno się wczuwasz? - Yoongi prawie wsadził poczerwieniałą twarz do plecaka, "szukając" czegoś na ten moment niezbędnego.
- No dobrze. W samochodzie mam mały, dmuchany materac, to była moja propozycja. A ty co myślałeś?
- Że chciałeś spać w koszyku Holly.
- Jasne.
- Możesz przestać się szczerzyć? Będę teraz pracował i muszę mieć spokój.
- Oczywiście zapracowany mężczyzno. Pójdę po materac. - Z uśmiechem na ustach zarzucił na plecy kurtkę i wybiegł z mieszkania.
Przez cały czas nieobecności młodszego, Yoongiego nie mogło opuścić podekscytowanie i moment wyczekiwania na jego powrót. Nie chciał kończyć tej przepychanki słownej, była w pewien sposób satysfakcjonująca. Podobały mu się sugestie Hoseoka, ale nie chciał, albo nie umiał się do tego przyznać. Miał wrażenie, że młodszemu też podoba się jego niedostępność i ta naciągana oschłość. Wyjął z plecaka fiszki i z bólem spojrzał na pierwszą z wierzchu. Zamazane litery musiał układać na czuja. Dobrze, że większość książek znał.
Hobi wrócił chwilę później z zapakowanym w tekturowe pudełko materacem. Widząc pochylonego nad pracą starszego zapytał tylko o łazienkę i stwierdził, że idzie wziąć prysznic.
- Jak chcesz to wpadaj. - Wystawił głowę przez szparę w drzwiach.
- Śnij dalej. - Rzucił w niego ołówkiem, już za chwilę żałując, bo musiał podnosić się z miejsca, by go podnieść. Trochę dziwne to było uczucie słyszeć życie drugiej osoby w tym mieszkaniu. Nie mógł powiedzieć, że panowała w nim grobowa cisza, bo zawsze Holly ubarwiał nieobecność ludzi swoim głośnym towarzystwem. To jednak było coś nowego. Holly nie rozmawiał z nim na poważnie, nie brał prysznica i co najważniejsze nie śpiewał pod nim. Yoongi zaśmiał się cicho słysząc niezbyt czystą wersję "Otsukare". To ciepło w środku i rozpierająca go energia musiały mieć związek z wypitą kawą. Nie było innej opcji.
- Pójdę napompować materac. Jeśli zemdleję, to nie pogniewam się za usta usta. - Powiedział Hobi po wyjściu z łazienki, wycierając zmierzwione włosy małym ręcznikiem.
- Jeśli zemdlejesz to Mickey rzuci się na pomoc, nie masz się o co martwić.
Hobi wykrzywił usta na myśl o potencjalnej reanimacji przez małego wariata, który właśnie próbował z całych sił i całego serca namówić wypiętego w jego stronę Holly do zabawy. Pudel przez cały czas siedział przy nodze Yoongiego, a Mickey kilka kroków dalej poszczekiwał w jego stronę i merdał całym zadkiem, jakby ogon był niewystarczającą opcją.
- Zabierz tego wariata, bo Holly się boi.
- Chodź tu, szatanie. - Wziął protestującego psa na ręce i poszedł do pokoju Yoongiego machając do niego łapką psa. - Nie pracuj długo, czekam na ciebie. - Powiedział słodkim głosem mającym imitować psi.
Ledwo wyszedł z pokoju, a Yoongi odrzucił ołówek i zasłonił dłońmi gorejącą twarz. Uspokoił myśli, żeby móc zabrać się znowu do pracy. Jeszcze przez jakiś czas słyszał dźwięk głośnych oddechów, narzekania na ciężką pracę, jakieś uwagi do niego i kategoryczne zabranianie Mickyemu drapania w drzwi, żeby dostać się znowu do Holly.
Pół godziny później wszelkie dźwięki ustały, a na mieszkanie spłynął błogi spokój. To od razu przyniosło Yoongiemu senną aurę. Próbował powstrzymywać zmęczenie, ale nawet kawa nie dawała rady utrzymać go w pionie. Holly nieufnie wrócił na swoje posłanie i co jakiś czas podnosił łepek spoglądając w stronę drzwi sypialni.
Zupełnie zrezygnował z przepisywania fiszek około północy. Zawsze przed snem po męczącym dniu, nie myśląc nawet o prysznicu zdejmował ubranie i w samych bokserkach zakopywał się w pościeli. Dzisiaj, z wiadomych powodów nie mógł tego zrobić, dlatego grzecznie poszedł pod prysznic i jak na cywilizowanego człowieka przystało przebrał się w piżamę. Cicho otworzył drzwi do sypialni, w środku panowała zupełna cisza i ciemność. Chwilę zajęło mu zanim jego oczy przyzwyczaiły się do ciemnego wnętrza. Ostrożnie, najciszej jak potrafił, przeszedł obok materaca ułożonego na podłodze niecały metr od jego łóżka i równie bezszelestnie wsunął się pod zimną kołdrę.
Zamknął oczy myśląc, że sen przyjdzie wyjątkowo szybko. Nie stało się tak. Sama świadomość obecności Hoseoka odpędzała mu sen z powiek. Przecież spał już z nim w jednym pokoju i nawet na wspólnej kanapie. Teraz jednak byli u niego w domu, nikt nie spał w jego sypialni od czasów, których już nawet nie potrafił sobie przypomnieć. Słyszał drugi oddech. Nie głęboki, ani głośny. Bardzo spokojny, kojący.
- Hyung, śpisz?
Wzdrygnął się ze strachu na nagły szept.
- Nie...a ty czemu nie śpisz?
- Jakoś nie mogę.
- Możesz iść przepisać resztę fiszek.
- Wolę pogadać.
- Jestem śpiący.
- Nie jesteś.
- Niby skąd wiesz?
- Czuję, że nie możesz spać. Poza tym przewracasz się z boku na bok od dziesięciu minut.
- Eh...to o czym chcesz rozmawiać?
- Zagramy w pytania?
- Znowu?
Ich szept wydawał się bardzo intymny. Cichy głos Hoseoka był tak przyjemny dla ucha, przymknął powieki, by mocniej wczuć się w doznanie słuchowe nim spowodowane.
- To fajna zabawa. Możesz być pierwszy, hyung.
- Jest jakaś rzecz, której nie zrobiłbyś za żadne pieniądze?
- Jest mnóstwo takich rzeczy, nie jestem materialistą.
- Na przykład co?
- Pocałowanie Taehyunga.
Yoongi zachichotał.
- Teraz ty.
- Czego boisz się najbardziej?
- Ciężko będzie wybrać jedną rzecz.
- Postaraj się.
- Chyba...że inni zaczną widzieć mnie tak jak ja sam siebie.
Przez moment zapanowało milczenie.
- A jak siebie widzisz?
- To już nieregulaminowe, drugie pytanie. Moja kolej. Co ci się ostatnio śniło?
- Ostatnio...chyba ty.
- J-ja? - Yoongi ciężko przełknął oddech.
- Staliśmy na wielkim placu, wokół było zupełnie pusto. Powiedziałeś, że nauczysz mnie latać. Często mi się śni, że latam i miałem świadomość, że to potrafię, ale chciałem, żebyś mnie nauczył. Była noc, wiał mocny wiatr.
- I co? Nauczyłem cię?
- W końcu wyszło na to, że to ja musiałem uczyć ciebie. W pewnej chwili spadłeś, strasznie się przestraszyłem. Chciało mi się płakać, bo nie mogłem do ciebie zlecieć i ci pomóc. Potem zniknąłeś.
- Jej...to dosyć straszne.
- Tak. Obudziłem się przerażony.
- Lepiej zadaj pytanie.
- Jak widzisz siebie?
- Nie wolno wracać do starych pytań.
- Nie ma takiej zasady.
- Jest.
- Inne pytania będą tylko gorsze, zastanów się, czy chcesz w to brnąć i zamienić to pytanie.
- Chcę.
- Jak byś zareagował, gdyby ktoś powiedział, że cię kocha?
- Pewnie bym nie uwierzył. - Powiedział ledwo słyszalnie, odwracając się do Hoseoka plecami.
- Dlaczego?
- Obwiniałeś się kiedyś za wady, kłopoty i niepowodzenia swoje i innych?
- Nie wiem. Chyba nie.
- To o sobie myślę.
- Yoongi - Słyszał jak Hobi podnosi się z materaca.
- Zostań tam gdzie jesteś.
- Przepraszam, że zacząłem tę zabawę.
- Przepraszam, że ją zepsułem.
- Wcale nie. - Usiadł na krawędzi łóżka. - Jeśli to w jakiś sposób zmieni twój osąd siebie, to wiedz, że ja o nic cię nie obwiniam. Jesteś dla mnie bardzo ważny i dzięki tobie podniosłem się po śmierci mamy. Wcześniej moje szczęście było pozorne i udawane, teraz już nie muszę udawać.
- To...to dobrze. - Odpowiedział nadal zapatrzony w szybę.
- Mogę cię przytulić?
Milczenie uznał za zgodę. Ostrożnie wślizgnął się pod kołdrę i przytulił się do pleców starszego. Dopiero teraz mógł poczuć jakie kościste jest jego ciało odziane tylko w cienką koszulkę. Przycisnął nos do pachnących rumiankowym szamponem włosów i złożył na nich krótki pocałunek. Czując jak Yoongi zaciska pięści i wstrzymuje oddech, a po chwili jego ramionami wstrząsa lekki dreszcz, oparł policzek w okolicy ucha. Tera dokładnie mógł usłyszeć cichutki szloch.
- Nie płacz, hyung... - Wyszeptał i dłonią otarł mokre policzki z gorących łez. - Już tu jestem. I będę zawsze, żebyś nie musiał martwić się przeszłością. Nikt o nic cię nie będzie obwiniał. A jeśli tak, to gorzko tego pożałuje.
Yoongi ścisnął palce chłopaka przyciskając ich splecione dłonie do swojego policzka.
Przerwał im dzwonek do drzwi i trzykrotne, ciche pukanie. Yoongi otarł policzki i wywinął się z ramion Hoseoka.
- Namjoon?
- Mogę u was przenocować?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top