30. (18+)
- Kocham cię, najmocniej jak tylko potrafię! - wystraszył się Hobi i uchwycił oba policzki swojego chłopaka.
- Nie o to chodziło - mruknął, robiąc zbolałą, tęskną minę. Tęsknił, choć sam jeszcze nie wiedział dokładnie za czym. To coś nieznanego i jednocześnie pociągającego, jakby jego ciało działało bez udziału woli i pragnęło spełnienia, mimo niepewności.
- Nie?
Yoongi przewrócił oczami, lecz nie powstrzymał cisnącego się na wargi uśmiechu. Wstydził się powiedzieć wprost, czego pragnął, a pół butelki wina nie otworzyło go na tyle. Zdecydował się więc pokazać. Powoli i wytrwale, aż Hoseok zrozumie.
Szum krwi w uszach przybierał na sile, zagłuszając cichą melodię z głośników. Wrażenie trzymania w dłoniach własnego serca, bijącego w narastajacym rytmie, tak euforyczne zdawało się to doświadczenie.
Przylgnął bliżej prawie, że napierając klatką na pierś Hobiego. Ze swojej niezbyt imponującej wysokości wypatrywał w oczach ukochanego tej iskry zrozumienia i przejęcia inicjatywy. Nieśmiało zdecydował się na pierwszy ruch i musnął malinowe wargi, z początku bardzo łagodnie i subtelnie. Z boku mogło wydawać się że hamuje go nieśmiałość, podczas gdy on był absolutnie przerażony.
Hobi odpowiedział ze zdwojoną siłą, smakując przesiąkniętej alkoholem cienkiej skóry na wilgotnych wargach. Pieścił ją językiem, a poszukiwanie głębszego połączenia, docisnęło jego ciało bliżej i bliżej, aż nie dzieliła ich żadna odległość.
Yoongi poczuł jakby w jego głowie zapłonął ogień - z początku, tylko żar ogrzewał kości policzkowe, teraz rozrosło się żywym płomieniem smagającym go od stóp, po czubek głowy. Chciwie chwytał niewystarczające ilości powietrza w płuca, gdy krótkie momenty dzielili osobno. Nawet, gdyby dostał w twarz zimnym podmuchem, a usta Hobiego zostały skrępowane i niedostępne i tak nie umiałby prawidłowo oddychać. Jego głowę przejął strach oraz pożądanie i obie emocje walczyły zajadle o przejęcie kontroli.
Nie kierując własnymi dłońmi, wplątał je w czarne, miękkie włosy i z początku przeczesywał, by z czasem zaciskać na nich piąstki i lekko pociągać. Takie postępowanie musiało przypaść Hobiemu do gustu, a olśnienie zstąpiło na niego, gdy Yoongi się nie zorientował.
- Na pewno tego chcesz, hyung?
Zamiast odpowiedzieć złączył ich usta odważnie i pewnie jak jeszcze nigdy, odkąd pierwszy raz pomyślał, aby go pocałować. Gdyby pewności było za mało, odpiął mu pierwsze dwa małe guziki koszuli, ale szło to opornie, dlatego Jung ściągnął ją przez głowę. Szkoda byłoby marnować tyle czasu, albo ryzykować ich oderwanie. I tak musiał przyszyć sobie guzik marynarki, a igły lubiły go kłuć w palce same z siebie.
Yoongi prawie jęknął z zawodu, widząc koszulkę, którą miał jeszcze na sobie Jung. Ten zbolały wyraz twarzy mu nie umknął, dlatego czym prędzej zrzucił z siebie niepotrzebny skrawek materiału. Wszystko co zakrywało piękne ciało Hoseoka leżało teraz na podłodze, maltretowane ich stopami.
Mimo swoich kompleksów ubóstwiał oglądać doskonałą figurę chłopaka. Mając z tyłu głowy, że mógłby zrobić z nim cokolwiek chce, w tym poddać się bez pamięci i czuć skóra przy skórze tę perfekcję, przebiegał po nim raptowny dreszcz. Jakby tysiące zimnych kropelek opadało na rozgrzaną skórę. Wnętrze jego brzucha zaciskało się i rozluźniało, tworząc podniecające wrażenie krótkotrwałych wyładowań. Jak mniej intensywne, ale ciągle piekielnie przyjemne spełnienie.
- Nie chcę, żebyś żałował - połaskotał oddechem płatek ucha Yoongiego. Czy on nie wie, że takie rzeczy nie działają zniechęcająco, a wprost przeciwnie? Męskość Mina drgnęła, coraz bardziej rządna uwagi pod wpływem szeptu.
- Niczego nie będę żałował. Kocham cię. Nie chciałbym być z nikim innym - przekonywał, choć samo wypowiadanie słów przychodziło mu z trudnością.
Poczuł jak grunt usuwa mu się spod podeszew stóp. Hobi uniósł go w górę zupełnie jakby ważył nie więcej niż dobrze karmiony szczeniaczek. Złapał go za kark, aby nie stracić równowagi, bezpieczny w umięśnionych ramionach. Po drodze do sypialni nie powstrzymał się i musnął karmelową skórę bicepsu na ramieniu młodszego, po czym skierował usta na szyję.
Ostrożnie ułożony na zaścielonym łóżku, nie wytrzymał ani sekundy bez widoku na niego. Podparty na łokciach obserwował do czasu, aż ponownie spotkali się przy pocałunku. Wszystko dostarczało im nowych wrażeń i bodźców, nawet ze świadomością, że takich scen już doświadczali. Teraz Yoongi był już jednak pewien, że tego chce, a to czyniło sytuację nową i nieznaną. Zimno pościeli kontrastowało w upalnym gorącem między ich ciałami, wargami, oddechami i życiodajnym biciem serc. Wybijały dokładnie taki sam rytm, bardzo szybki, napędzany przyspieszonym oddechem.
Całowanie, choć przyjemne nie wystarczało i Yoongi doskonale zdawał sobie z tego sprawę.
- Możesz pomóc mi się rozebrać? - zapytał, uciekając wzrokiem na boki, byleby nie widzieć reakcji Hobiego.
- Mój maluszek potrzebuje pomocy? - zamruczał.
- Prosisz się o szybki koniec, Jung.
- No proszę, zawsze mi się marzyło, że będę tak do ciebie mówił wtedy.
- Kiedy?
- W łóżku.
- Co ty masz za marzenia, smarkaczu?
- Każdy ma swoje marzenia, jedno z moich jest wystarczająco proste - wzruszył wesoło ramionami.
- Nie możesz tak na mnie mówić, nigdy.
- Lubisz łamać mi serce, prawda?
- Nie lubię takich głupich zabaw.
- No dobrze - odwrócił jego twarz w swoją stronę - oczywiście, że pomogę, hyung.
Wziął się za pracę, zanim skończył mówić. Koszula Yoongiego poddała się wyjątkowo zwinnie i szybko. Bladą jak kreda skóra fascynowała Hobiego. Pierwszy raz spotkał się z takim jej odcieniem - wapienno czystym, prawie prześwitującym. Nie potrafiłby odmówić sobie przyjemności z ozdobieniem jej kilkoma czerwonymi plamkami, śladem odbitym ząbków i mokrą ścieżką pocałunków.
- Nie rób mi wyraźnych śladów - obruszył się niewinnie starszy.
- Tutaj nikt ich nie zobaczy.
- Ja zobaczę.
- Będą ci o mnie przypominać - uśmiechnął się kącikiem ust.
- Jak niby miałbym o tobie zapomnieć, głupku? - zdążył powiedzieć i zamknął usta, kiedy zęby Hoseoka zacisnęły się na jego sutku, drażniąc wrażliwe miejsce.
- Nie mógłbyś?
Pokręcił żarliwie głową, bo gardło zupełnie odmówiło mu współpracy.
Palce Hobiego odpieły guzik czarnych spodni i rozstał się na chwilę ze składanymi pocałunkami, aby ściągnąć opinające rurki z nóg Mina. Stres dopadał także jego, im bliżej im było do granicy, której nigdy nie przekroczyli, tym ciężej pokonywało się kolejne poziomy i przeszkody. A nagroda, na którą szansę mógł ponownie stracić, kusiła go jak zakazany owoc. Mógł ofiarować tak wiele, gdyby tylko dostał szansę.
Wielbił wszystko co związane z Yoongim. Nieważne co myśleli inni, a nawet co myślał sam Min, a co tak uparcie starali się zmienić. Był po prostu idealny pod każdym względem. Spoglądał na przymknięte powieki, poczerwieniałe, przygryzione wargi i widział w tych znakach przyjemność jaka przejmował nad nim kontrolę, a którą nadal starał się zwalczyć. Mniej niż zwykle, ale to nadal w nim tkwiło.
- Jest ci dobrze, hyung? - zapytał, żeby uspokoić go swoim głosem.
Yoongi zamruczał coś niewyraźnie, widać zadawanie pytań nie miało teraz dużego sensu, za bardzo się wstydził. Hobi wziął sobie za punkt honoru, żeby nauczyć go, że to doświadczenie nie musi być straszne, że do niczego nie powinien się zmuszać, że to po prostu w nim jest i nie ma nic zdrożnego w tym, że pragnie być rozpieszczany, kochany, chce odczuwać przyjemność.
- Nie musisz się niczym martwić. Wszystkim się zajmę. Jeśli coś ci się nie spodoba, to po prostu powiedz, a tego nie powtórzę.
Yoongi się zgodził, a Hobi poczuł w środku dumę.
Leżeli w poprzek łóżka, ale było na tyle szerokie, że nie wystawały im nawet stopy. Nie chciał, żeby Hyung czuł się bezbronny, dlatego sam pozbył się spodni i śmiesznych skarpetek w koniki. Pod głowę Mina podsunął poduszkę. Miał był jak najmniej spięty.
Powrócił do słodkich pocałunków, ciężko było z nich zrezygnować, gdy Yoongi sam przesunął językiem po jego podniebieniu, w pewnym momencie sam walcząc o więcej przestrzeni. Dłonią zaś spróbował po raz pierwszy dotknąć przez materiał męskości Mina. Przestraszył się, ale nie tak bardzo jak obaj się obawiali. Jego ciało spięło się na kilka sekund, a sam przestał oddychać, nie zaprzestając pocałunku.
Uczucie jednak było na tyle przyjemne i ekscytujące, że powrócił do normalnego rytmy i ruchu ciała dość szybko. Tylko te, już niezdrowo czerwone policzki go zdradzały. Jęknął w usta Junga, czując jak palce się zaciskają, a przyjemność zaczyna odczuwać prawie jak ból - sprawiła że przebierał czasami stopami. Kolana drżały mu od zaciskania, czując masującą go dłoń.
Hoseok zajął jego myśli, usta i język, by zaczepić palcami o gumkę bokserek i powoli zsuwać je w dół, po smukłych nogach. Oczywiście to poczuł, trudno nie zauważyć, że ktoś cię rozbiera, a najwrażliwsze miejsca pokrywa gęsia skórka. Odruchowo chciał się zasłonić, lecz Hobi miał inne plany. Nie pozwolił, aby dłonie dotarły w tamto miejsce, z prawą złączył własne palce i przycisnął ją materaca, a lewą unieruchomił biodrem. Problem w tym, że teraz nie miał jak sprawiać ukochanemu przyjemności.
- Mogę cię puścić, Hyung?
- Nawet musisz - wydusił starszy.
- Ale nie będziesz próbował się zasłaniać?
- N-nie wiem. To silniejsze ode mnie.
- Nawet tam nie patrzę, chcę tylko, żeby było ci dobrze.
W pokoju i tak panował mrok rozjaśniony jedynie lampami z zewnątrz, bo jakoś nie pomyśleli o zapaleniu światła, gdy przyszli z salonu.
Yoongi znieruchomiał i nie próbował już wyrwać zakleszczonych dłoni. Spokojnie przyjął decyzję Junga, choć wstyd ciągle nie chciał zniknąć.
Wmawiał sobie, że to tylko jego Hobi, któremu się podoba, przed którym nie musi się ukrywać, bać się. Te myśli pozwoliły mu się uspokoić i wypatrywać czekoladowych tęczówek, które błyszczały najczystszym pożądaniem. Pierwszy raz czuł czyjś dotyk w tak osobistym, wrażliwym miejscu. Przygryzał i oblizywał wargi, sapał cichutko i przymykał z zażenowania powieki, gdy wyrwał mu się jakiś wyjątkowo kobiecy dźwięk.
- Niczego nie musisz się wstydzić. Cholernie podoba mi się jak jęczysz - wyszeptał Hobi, przyspieszając ruch. Sam odczuwał wyraźne podniecenie, ale powstrzymywał się przed czymś, co mogłoby mężczyznę wystraszyć.
- Wyrażaj się, Jung - ostrzegł go Yoongi - o kurwa... - wyrwało mu się, gdy pierwszy spazm przyjemności przebiegł po jego ciele.
Hobi zachichotał.
- Chcesz więcej, hyung? - zadał pytanie, które wytrąciło go z równowagi.
Chciał, oczywiście, że chciał, ale czy był gotów na ból i zupełne oddanie się drugiej osobie? Z jednej strony walczyła w nim chęć podzielenia się tą euforią z Hobim, z drugiej blokował go lęk. Jak zawsze z resztą.
- Ja...mogę spróbować...
- Przestanę, jeśli będziesz chciał - obiecał Jung, a on na to przystał. Stres znów się w nim odezwał, kiedy młodszy wstał, pewnie po lubrykant. Na samą myśl zakręciło mu się w głowie. Zawstydzony przycisnął do ciała wielką poduchę. Hobi zaśmiał się cicho, widząc go zwiniętego w rogalik.
- Wszystko dobrze, hyung?
- Tak. Chodź - wyciągnął w jego stronę dłoń, którą młodszy bez wahania chwycił. Zabrał poduszkę i tym razem ułożyli się na łóżku normalnie. Złączyli się w pocałunku, starając zapomnieć o wątpliwościach. Kochali się, nic prócz chęci nie stało na przeszkodzie.
Hobi uśmiechnął mu się w usta, czując małe paluszki próbujące zsunąć mu bokserki na pośladkach.
- Pomogę - zaoferował się i pozbył ostatniej części garderoby. Yoongi zadrżał, czując jak męskość Junga dotyka jego uda.
- Nigdy nie byliśmy tak blisko, hyung - powiedział cicho młodszy.
- Czuję się dziwnie.
- Ja czuję się wspaniale - szepnął - ty jesteś wspaniały - przesunął palcami po jego ramieniu, wywołując dreszcze - mam nadzieję, że czujesz się dobrze.
- T- tak. Bardzo dobrze.
- Może sprawię, że będzie jeszcze lepiej - dotknął wystającej kości biodra.
Pocałunkami wyzbywali się ostatków ulotnego niezdecydowania. Yoongiemu trudno było uporać się z pierwszą próbą przyjęcia ślicznych paluszków Junga. Starał się uspokajać oddech i rozluźniać, ale ból był okropny. Nie umiał znaleźć w tym żadnej przyjemności, choć bardzo się starał. Nie chciał zawieść Hobiego, skoro doszli tak daleko. Zaciskał powieki, ale nie umiał zatrzymać łez, które płynęły mu po skroni, choć młodszy był niesamowicie delikatny i cierpliwy. Samo przygotowanie trwało w nieskończoność, minęło kilkanaście minut, zanim przestał myśleć o okropnym pieczeniu. Kiedy wydawało mu się, że cierpienie nigdy nie minie, przyzwyczaił się do rozrywającego uczucia. Stało się neutralne, choć z pewnością nie przyjemne.
- Hobi... - wyrwało mu się, rozszerzył nogi jeszcze bardziej i przyciągnął go do siebie.
- Co się stało, kochanie?
- Chcę cię...
- Jestem.
- Chcę, w sobie.
Hobi jęknął pod wpływem samych słów. Jego męskość od początku potrzebowała tej prośby. Pragnął Yoongiego tak bardzo, że ciężko było mu się powstrzymywać, ale jego potrzeby i komfort stawiał na pierwszym miejscu.
Tej nocy w końcu mogli poczuć się jednością. Dopełnić obowiązku miłości. Początkowy strach ulotnił się wraz z rosnącym zniecierpliwieniem, przyspieszonymi ruchami, zapachem potu i słodkim odgłosem próśb, które Hobi spełniał najlepiej jak potrafił.
Każda jedną z równym zaangażowaniem. Kiedy w końcu usłyszał własne, wyszeptane gorączkowo w ekstazie imię mógł z pewnością przyznać, że uczucie, które go wypełniło, było najpiękniejszych i najbardziej intensywnych jakiego doświadczył.
Do samego rana nie potrafił oderwać się od zmęczonych ust, nie mógł przestać szeptać i kochać. Nie umiałby już zrezygnować z Yoongiego.
...
Dobrze, że oglądałam dzisiaj mszę i dostałam rozgrzeszenie za pisanie takich rzeczy w święta XD
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top