10 (16+)


Tak jakoś wyszło, że ani Hoseok, ani Yoongi nie dali rady wstać rano do pracy. Zatrzymało ich ciepło wzajemnych ciał, leń i przede wszystkim kac. Okropna suchość w ustach i ucisk w skroniach.

Dopiero o 13, kiedy Jimin zadzwonił do Yoongiego, by uświadomić go, że Tae zwędził mu pistacjowy szampon, Min zorientował się, że jest środa, telefon jego chłopaka jest pełny nieodebranych połączeń od Raemi, a biblioteka już pół dnia jest nieczynna.

- Hobi...

Chłopak mruknął coś pod nosem, zakopując się w kołdrę jak w mysią norkę. Nawoływanie nie pomogło, dlatego starszy zaczął szturchać ciało obok, a po pewnym czasie ciągnąc za kołdrę.

- Jeszcze nie... - wymruczał zaspanym głosem.

- Jest 13. I tak już nigdzie dzisiaj nie pójdziesz - poinformował, zarzucając ramię na całą sylwetkę młodszego okręconą w kołdrą. Poczuł przyjemny chłód materiału i poruszającą się pod spodem głębokimi oddechami klatkę piersiową.

Sam ledwo otwierał zaspane oczy.

Hobi nie zareagował nawet na takie wiadomości. Nie docierało co niego jeszcze, że dostanie w pracy opierdol, jeśli nie od szefa, to od Raemi na pewno. Pewnie sama była na kacu po wczorajszym i przedwczorajszym Blac Jacku, ale zmiana w kinie to rzecz święta. Nie można przecież pozbawić ludu rozrywki.

Już miał dobudzać chłopaka siłą i jak zwykle spychać go z łóżka, ale tym razem do głowy przyszedł mu inny pomysł. Przysunął się i przykleił do jego pleców jak mały miś koala. Hobi zamruczał zadowolony, myśląc chyba, że skapitulował i pozwoli mu dalej spać, dodatkowo dzieląc się ciepełkiem.

Nie spodziewał się małej rączki, która zabłądziła na linii jego bokserek, bawiąc się gumką. Wzdrygnął się, czując ich przenikliwe zimno. A kiedy palce wysunęły się za gumkę, Yoongi był już pewien, że Hobi wreszcie otworzył oczy i udało mu się go dobudzić, bo poruszył się żwawo i złapał głębszy oddech. Swój cel osiągnął, chciał cofnąć dłoń, ale Jungowi ani w głowie było rezygnować i pozwolić mu uciec. Delikatnie chwycił jego nadgarstek, nakazując tak, aby dłoń została tam gdzie jest, albo nawet powędrowała dalej. Był silny, dlatego mimo drobnego oporu, pozostali w takiej samej pozycji, z tym, że ciało Yoongiego zesztywniało ze strachu.

To nie tak, że bał się bliskości, a tym bardziej brzydził, nie chodziło również o Hobiego samego w sobie. No może troszkę, bo peszyło go, że chłopak, choć młodszy nie czuł w ogóle zawstydzenia mówiąc o bliskości, proponując ją, oprócz tego był zdecydowanie większy niż filigranowy Yoongi. Co prawda nie widział go jeszcze nago, ale w bokserkach już tak, poza tym często czuł wbijający się w bok lub tyłek poranny problem chłopaka.

Prawda jest taka, że się wstydził i brzmiało to żałośnie, bo miał dwadzieścia dwa lata i zero doświadczenia, do tego jeszcze uciekając przez kontaktem z własnym chłopakiem, którego kochał. Byli ze sobą tylko trzy miesiące, może to go tak onieśmielało. Ale za każdym razem, kiedy Hobi próbował coś insynuować, robił się wręcz bordowy i wykręcał się chamskimi docinkami, w ten sposób ukrywając swoją nieporadność.

- Widzę, że już wstałeś - próbował odwrócić uwagę Hobiego, szepcząc mu do ucha, przy okazji próbując uciec dłonią. Znowu się nie udało.

- Ja na razie się obudziłem, wstało co innego.

- Zboczeniec.

- A kto pakuje mi rękę do bokserek z samego rana?

- Jest 14, ranek już dawno minął.

- Dla mnie jest rano.

- Nie poszedłeś do pracy - usilnie zmieniał temat, ale robiło mu się gorąco, kiedy nie wytrzymał i sam przesunął drżące palce jeszcze niżej.

- Ty też - odbił piłeczkę. Przestał się ruszać, żeby nie wystraszyć płochliwego Mina. Sama nadzieja na dotyk pobudziła jego poraną erekcję.
Niewiele było mu potrzeba, jeśli chodzi o bliskość Yoongiego, działała sama w sobie.

- Ja sam ustalam dni pracy, ty dostaniesz upomnienie.

- To może zrobisz coś, żebym nie żałował i żeby kara w pracy była mniej dotkliwa?

- Mam porozmawiać z twoim szefem? - jak zwykle zgrywał, że nie rozumie aluzji.

- Wystarczy, że ten czas, który powinien być w pracy, spedzę jakoś korzystniej.

- Możesz posprzątać mi mieszkanie po wizycie Tae. To będzie bardzo korzystne.

Mimo wszystko nie zaprzestał prowokacji, a jego chłodne palce zetknęły się z męskością Hoseoka, którego ciało przesył dreszcz, nawet Yoongi poczuł ten ruch, bo przylegał do szerokich pleców chłopaka. Trochę obawiał się jak młodszy zareaguje, że będzie oczekiwał za dużo. Mimo to nie posunął się wcześniej jeszcze tak daleko i chciał spróbować nowego doświadczenia.

Jak się okazało, miał rację, Hobi był sporo większy niż on, wyraźnie czuł to pod palcami. Większy, twardszy i wilgotny. Myśl o tym co robi spowodowała, że na jego twarz wtargnęło duszące gorąco.

Hobi nic nie mówił, oddychał tylko głębiej, a ta cisza jeszcze bardziej peszyła wstydliwego Mina. Chciał pociągnąć to dalej, sprawić przyjemność swojemu chłopakowi, ale zmroził go strach i niepewność. Co jeśli sobie nie poradzi, zbłaźni się, wystraszy.

- Yonni, boisz się? - oczywiście, że go wyczuł - nie musisz tego robić - powiedział, choć w jego głosie wychwycił zawiedzioną nutkę. Wiedział, że młodszy tego pragnie lecz nie mógł mu tego dać, jeszcze nie. Jin albo Suho wyśmiali by go prosto w twarz. Hobi rozumiał jak może się czuć, chociaż sam nie miał takich problemów.

- Przepraszam - wysunął dłoń z bokserek i odwrócił się plecami. Było mu bardziej wstyd, niż jakby rzeczywiście zdecydował się to zrobić.

- Nie masz za co mnie przepraszać, przecież wiesz, że będę czekał na ciebie ile będzie trzeba - natychmiast młodszy zmienił pozycję i z całych sił objął ciało Mina w ciasnym uścisku.

- A jeśli nigdy nie będę gotowy? - nie przewidywał takiego scenariusza, ale znał siebie na tyle dobrze, by wiedzieć, że będzie to ciężki orzech do zgryzienia. Każdy straciłby cierpliwość.

- Wydaje mi się, że do każdego przychodzi taki moment. Nie planuj tego, pojawi się samo - delikatnie muskał płatek jego ucha, a palcami odsuwał kosmyki włosów.

Yoongi nie wypowiedział na głos swoich obaw. A miał ich kilka, z których jedna ciążyła mu najbardziej. Co zrobi, jeśli Hobi zdecyduje, że nie ma do niego cierpliwości, nie tylko jeśli chodzi o zbliżenie fizyczne, ale i ciężki charakter, humory, niską samoocenę i idącym za nią naskakiwaniem na samego siebie za każdą głupotę, czasem nawet jawny chłód i odejdzie.

Weszli sobie w drogę niedawno, Yoongiemu wydawało się jednak jakby znali się od zawsze, nawet w poprzednim życiu. Jakby tylko czekali na ten zimowy dzień i zakład z Taehyungiem, który pozwolił im się poznać. Nie lubił takich banałów, ale to coś jak powinowactwo dusz.

Przez to szybkie i nagłe przywiązanie, myśl o rozstaniu stawała się nie do zniesienia.

- Jestem beznadziejny.

- Yoongi, jesteśmy razem parę miesięcy, nie oczekuję, że rzucisz się na mnie jak Jin na Namjoona.

Na samą myśl o ekscesach jakie czasem opowiadał mu obolały Namjoon, coś strzykęło mu w kręgosłupie.

- No może nie aż tak, ale pewnie czegoś ci brakuje. A ja boję się ci to dać.

- Samo to, że dałeś szansę takiemu walniętemu głupkowi jak ja, to największe szczęście. Nie mógłbym prosić o nic więcej.

- Nie jesteś walnięty - powiedział nieśmiało, wtulając się w ciepłą pierś.

- Ale głupkiem już tak - zachichotał.

- Tylko czasami.

- Ty wredotko- uśmiechnął się w ciemne włosy, by po tym ucałować blade czółko - ale cieszę się, że chciałeś spróbować - szepnął, a po plecach Mina przebiegł dreszczyk.

- Następnym razem postaram się bardziej.

- A może to ja się postaram - słowa zabrzmiały jak obietnica - muszę oddzwonić do Raemi. Już się boję tego opierdolu - zmienił temat, zanim starszy zdążył spłonąć z zawstydzenia.

- Mi nic nie grozi ze strony pani Wong.

- Gdybym ogłuchł, albo jeśli Raemi znajdzie sposób, żeby zamordować mnie przez telefon, to pamiętaj, że cię kocham i zajmij się Mickym.

- Nic ci nie będzie. Czarna wdowa za bardzo cię kocha, żeby cię skrzywdzić, nawet za opuszczenie dnia pracy - uspokoił go Yoongi - ale ja kocham cię bardziej, dlatego jakby co zajmę się nim.

Hobi złączył ich usta w słodkiej, długiej czułości. Po chwili już leżał na podłodze, zepchnięty przez krótkie lecz silne nogi.

...

Nie spodziewaliście się takich scen w Kartce? Chyba postacie już do tego dojrzały. Możecie się spodziewać ich częściej (*¯︶¯*)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top