✿ 1 ✿
Jungkook
- Świetnie! - wykrzyknąłem, kiedy klient zgodził się na moją ofertę.
- Z czego się tak cieszysz? - zapytał Kim.
- Udało mi się! - odpowiedziałem mu z uśmiechem. Mimo iż cały dzisiejszy dzień miałem okropny humor, tak teraz jestem prze szczęśliwy.
- Co Ci się udało? - dopytał podchodząc do mnie bliżej, tym samym opierając się o biurko.
- Pamiętasz tego właściciela hoteli z Kanady, Blake Carrington. Zgodził się podpisać z nami kontrakt o współpracy naszych firm. Początkowo chciał to zrobić z Park Entertainment, ale dałem im lepszą ofertę.
- Cieszę się z twojego sukcesu. Może poświętujemy? - Taehyung podszedł do mnie i chciał usiąść na moich kolach, ale w porę wstałem.
- Kim, przestań. To był jeden, jedyny raz. Wypiłem trochę. Mieliśmy uznać, że tego nie było. - spojrzałem się na niego, a chłopak podszedł do mnie i oparł dłonie na mojej klatce.
- Kookie~, nie daj się prosić... - przybliżył się do mojej twarzy i spojrzał w moje oczy.
Czerwonowłosy musnął moje usta. Odwzajemniłem pocałunek, zaraz prosząc o dostęp, którego chłopak mi udzielił. Zaczął rozpinać pierwsze guziki mojej koszuli, kiedy usłyszałem pukanie do drzwi.
Obudziłem się, jakby z transu, po czym wytarłem usta dłonią. Zapiąłem guziki od mojej koszuli i skierowałem się do drzwi.
- Ughh... - westchnął i usiadł za biurkiem, a ja otworzyłem drzwi.
- Dzień dobry... Mogę na chwilę przeszkodzić? - za drzwiami zobaczyłem moją drugą sekretarkę.
- Dzień dobry, proszę wejdź. - przepuściłem ją w drzwiach, po czym je zamknąłem. Usiadłem za biurkiem, a dziewczynie kazałem usiąść przede mną.
- Mam tutaj kontrakt, który ma podpisać Pan Carrington. - położyła papiery na moim biurku.
- Dziękuję. - odpowiedziałem i sięgnąłem po plik kartek. - Coś jeszcze? - spytałem, kiedy dziewczyna nadal siedziała na fotelu.
- Emm... - zacięła się. - Pańska matka dzwoniła. Nie mogła się do Pana dodzwonić, więc zadzwoniła na numer firmy.
Po tych słowach moja mina zrzedła, a mój dobry humor ulotnił się.
- Czego chciała? - spytałem zdziwiony.
- Zaprosiła Pana na swój ślub, który ma się odbyć za miesiąc. Ma się odbyć na Hawajach, więc uprzedza wcześniej gości. Zaproszenie ma przyjść za parę dni. Pańska matka prosiła, aby zjawił się Pan na jej ślubie. Prosiła też, aby zabrać ze sobą osobę towarzyszącą. - powiedziała szybko, jak to miała w zwyczaju.
- Dobrze, dziękuję za informację. - westchnąłem. - To już wszystko?
- Tak, przepraszam, że przeszkodziłam. - ukłoniła się.
- Nic się nie stało. - odpowiedziałem, po czym kobieta wyszła.
Zamknąłem oczy i oparłem się na oparciu fotela. Przetarłem dłońmi twarz i westchnąłem głośno.
Moja matka od kilku lat próbuje znaleźć sobie faceta idealnego, ale jakoś jej to nie wychodzi. Dwa lata po rozwodzie z moim ojcem, czyli kiedy miałem dwadzieścia jeden lat oddała mi firmę. Od tego czasu ja nią rządzę, a ona szuka sobie kogoś.
Nigdy nie lubiłem jej facetów i żaden nigdy mi się nie podobał. Zazwyczaj byli z nią dla kasy albo seksu, co kończyło się jej załamaniem. Chociaż szybko z tego wychodziła i szukała wybranka dalej. Po trzech latach jej się chyba udało i znalazła tego jedynego.
Od rozwodu nie utrzymuję kontaktu z ojcem. Nie mogę mu wybaczyć zdrady mojej matki. Zawsze go kochała, a on zabawiał się z innymi na boku. Czasami dzwoni do firmy, żeby wziąć ode mnie jakieś pieniądze, ale zawsze mu odmawiam.
Z moją matką kontakt mam dobry, ale nie rozmawiamy ze sobą za często. Kocham ją i wiem, że ona mnie też, ale kiedy byłem mały rodzice nie poświęcali mi za dużo czasu. Rozpieszczali mnie, ale nie zastąpi to miłości. Moja rodzicielka nadrobiła ten czas po rozwodzie, a ja bardzo się z tego cieszę, choć mam do niej lekki uraz.
Przez moje zamyślenie nie poczułem nawet, że ktoś siedzi na moich kolanach i obcałowywuje mi szyję. Otworzyłem oczy i zauważyłem Taehyunga, który przysysał się do mojej szyi. Odepchnąłem od siebie chłopaka, a ten zachwiał się i prawie upadł, ale na szczęście oparł się o biurko. Nawet, jeśli za nim nie przepadałem, nie chciałem, żeby stała mu się krzywda.
- O co chodzi? - spytał.
- Nie rób tak, Tae. Mieliśmy o tym zapomnieć, udać, że tego nie było.
- Ale ja nie mogę... - spuścił głowę. Było mi przykro. Wiedziałem, że podobam się czerwonowłosemu, ale ja się nim nie interesuję.
- Tae, zrób sobie wolne do końca dnia. Tzuyu zajmie się wszystkim. Możesz już iść. - wstałem i poprawiłem koszulę.
- No dobrze... - chłopak westchnął i podszedł do swojego biurka, żeby zabrać swoje rzeczy.
Podszedłem do lustra i spojrzałem na swoją szyję. Będzie trzeba to zakryć. Westchnąłem i usiadłem na fotelu przy moim biurku.
- Do zobaczenia. - powiedział chłopak i wyszedł.
Oparłem głowę o dłoń i zacząłem przeglądać plik kartek, który był kontraktem.
...
**************************************************
Pierwszy rozdział!
Jestem leniwa i nie wiem, jak często będę wstawiać rozdziały, ale na pewno nie regularnie ( ha ha ... )
I takie pytanko - podpisywać perspektywy czy nie? Niektórzy mogą nie ogarnąć ( ja czasami też), więc pytam, bo to czasem mylące
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top