XII

Po przekroczeniu progu dormy od razu doszły do Ciebie wrzaski z salonu. Nawet nie rozbierając się, szybko poszłaś za dźwiękami. Po wejściu do pomieszczenia Twoim oczom ukazała się niekoniecznie miła scena. Wszyscy stali i wyglądali jakby mieli zamiar rzucić się na siebie. Kiedy tylko zauważyli Twoją obecność, natychmiast ucichli.

- Co się dzieje? - odpowiedziało Ci milczenie - No słucham. Chcę wiedzieć. W końcu też tu mieszkam.

- I w tym problem. - Suga jak zwykle pluł jadem na prawo i lewo.

- Co? - myślałaś, że chyba przesłyszałaś się - Przecież pytałam się i Kooka i was czy nie będzie to problem jeśli zamieszkam z wami. Stwierdziliście, że wszystko będzie okej. To co teraz się stało?

- Bo widzisz... - zaczął Namjoon - Wszystko było dobrze, ale od pewnego czasu Jungkook nie przykłada się ani do treningów, ani do prób. Non stop chodzi rozkojarzony. Dzisiaj to było już jakieś apogeum katastrof. - jego smutny ton powodował u Ciebie rosnące wyrzuty sumienia.

  - Dobrze. - uniosłaś wysoko głowę - W takim razie wyprowadzę się jeśli sprawiam wam kłopot. Wtedy młody będzie mógł skupić się na comebacku. - odwróciłaś się na pięcie i opuściłaś salon, jak i zszokowanych Twoją decyzją chłopaków.

Nie sądziłaś, że do tego kiedykolwiek dojdzie. Byłaś przekonana, że następna przeprowadzka będzie w momencie kiedy razem z Ciastkiem będziecie brać ślub i pójdziecie na swoje. Jednak los bywa przewrotny i zaskakujący.

Weszłaś szybko po schodach i już po chwili byłaś, w jeszcze swoim pokoju. Zdjęłaś kurtkę, która wciąż była na Tobie i rzuciłaś ją na łóżko. Wyciągnęłaś schowaną walizkę i zaczęłaś wrzucać do niej najpotrzebniejsze rzeczy. Po resztę dobytku wrócisz potem. Idąc do łazienki po kosmetyki, chwyciłaś za telefon i wykręciłaś numer do lidera Rectangle.

- Y/N? Coś się stało?

- Nie nie - urwałaś na chwilę - A w zasadzie to tak. Przydarzyła mi się nagła sytuacja. Czy nie będzie to dla was problemem jeśli przygarniecie mnie na parę dni? - milczenie po drugiej stronie słuchawki zaczęło Cię niepokoić - Postaram się jak najszybciej znaleźć własne mieszkanie. - obiecałaś.

- Dobrze, dobrze. Nie ma problemu. Możesz zostać tak długo jak będziesz chciała. Przyjechać po Ciebie?

- Nie nie dzięki. Poradzę sobie. I tak już dużo dla mnie robicie.

- To za ile będziesz?

- Do godziny powinnam być.

- Super, to do zobaczenia. - usłyszałaś dźwięk świadczący o zakończonym połączeniu.

- Nigdzie się nie wyprowadzasz. - usłyszałaś za plecami i aż podskoczyłaś ze strachu, bo szczerze mówiąc nie spodziewałaś się tutaj nikogo.

- Jeongguk - zamarłaś na moment, bo Twój chłopak podszedł do Ciebie i objął Cię ciasno ramionami - Wiesz, sądzę że to wyjdzie nam na dob...  - nawet niedane było Ci skończyć zdania, bo Twoje usta zostały zatkane czyimiś.

- Żadne dobre. Zostajesz tu i koniec. Nie puszczę Cię. Tym bardziej, że wiem gdzie masz zamiar wyprowadzić się. Jinsoo od razu zwietrzy okazję do zabrania mi Ciebie. - z wrażenia opadła Ci szczęka.

- Ile słyszałeś? - ostanie zdanie puściłaś mimo uszu.

- Wszystko. Czy Ty myślisz, że ja zostałbym tam na dole i nie pobiegł za kimś kogo... - przerwał, ale po chwili podjął kolejną próbę - kogo... kogo... sprowadziłem z drugiego końca świata? - Jeon był wyraźnie zdenerwowany i szczerze mówiąc było Ci przykro, bo nie takiego zakończenia spodziewałaś się usłyszeć.

- Czemu? Powiedz mi czemu? Tylko cię rozpraszam. Musisz skupić się na pracy. - odsunęłaś się od chłopaka i delikatnie pogłaskałaś go po policzku. Jego zacięty wyraz twarzy ranił Twoje serce - Nie mogę zostać. Niech się wszystko uspokoi. Wtedy wrócę. A tymczasem do zobaczenia. - zapięłaś walizkę, chwyciłaś za rączkę, zgarnęłaś z łóżka płaszcz i wyminęłaś Kooka. Zeszłaś po schodach, uginając się pod wpływem ciężaru bagażu, który taszczyłaś, a następnie skierowałaś kroki ku drzwiom wyjściowym. Wtedy poczułaś, że coś małego, ale silnego dopadło Twoich pleców.

- Y/N zostań. - chlipał Jimin - Nie musisz iść. Yoongi-hyung ma niewyparzony język, a Namjoon-hyung to też psuj do kwadratu.

- Minnie to tylko na jakiś czas. - odwróciłaś się i przytuliłaś Parka - Bądź facet i nie rycz. - poklepałaś go po plecach - Narazki zarazki młody. - wywinęłaś się z żelaznego uścisku i bez oglądania się za siebie opuściłaś dorm.

°°°°°°°°°°°°°
Hej, hej!

Niesłowna aŁtorka powraca 😂 Miało być szybciej, ale jak zwykle moja motywacja poszła w las i wróciła dopiero teraz 😂

Wypatrujcie w najbliższym czasie następnych rozdziałów!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top