IX
Kiedy późno w nocy wróciliście z przyjęcia firmowego, miałaś mieszane uczucia. Z jednej strony cieszyłaś się, że odniosłaś sukces jako stylistka, ale z drugiej martwiłaś się głupotą swojego chłopaka. Nie miał powodów żeby martwić się o Ciebie. Oczywiście w drodze powrotnej nikt nie odzywał się do Ciebie. Wszyscy mieli focha, ale zupełnie nie rozumiałaś czemu. Przecież to była Twoja praca. Musiałaś osobiście dopilnować pewnych spraw.
Kiedy dotarliście do dormu postanowiłaś wycisnąć z kogoś powód, dlaczego zachowują się jak małe dzieci.
- Jiminnie chodź ze mną do kuchni zrobię nam kakao, co Ty na to? - od razu po przekroczeniu progu postanowiłaś przystąpić do ataku.
- Że ja? - aż nie dowierzał w to co właśnie usłyszał.
- Tak ty. No chyba, że nie chcesz to wtedy trudno. Sama będę musiała wypić. A tak cieszyłam się na twoje towarzystwo. - odpowiedziałaś smutnym głosikiem.
- No... Nie wiem... No dobrze. Chodźmy. - wiedziałaś, że uda Ci się go złamać. Poszliście do kuchni, nastawiłaś mleko, wyjęłaś czekoladę z szafki, a po chwili wlałaś gorący płyn i wsypałaś słodki proszek do kubków. Po energicznym mieszaniu postawiłaś na stole dwa parujące i cudownie pachnące kubki. Chłopak od razu rzucił się na jeden z nich. Tak bardzo mu smakowało, że aż napój pozostawił u niego nad wargami ciemne wąsy.
- Minnie, a powiedz mi coś.
- Hmmhmm. - wymruczał coś Jimin ponownie zajmując się smakowitym napojem.
- Czy wy się na mnie gniewacie, że nie odzywaliście się do mnie przez całą drogę, a jak już coś powiedziałam to mnie ignorowaliście? - kubek Parka z łoskotem został odstawiony na stół.
- No wiesz Y/N! Przecież Ty całą imprezę siedziałaś z tymi chłopakami! - Chim prawie piszczał jak to mówił - Wiesz jak myśmy się czuli? Chcieliśmy spędzić z Tobą trochę wolnego czasu, ale Ty najwyraźniej nie. - zrobił usta w podkówkę i odwrócił głowę od Ciebie, udając obrażonego. A może nie udawał, tylko rzeczywiście był?
- Przepraszam. Ja też chciałam z wami trochę pobyć, ale zrozum. Jestem ich stylistyką. To jest moja praca.
- No niech Ci będzie. - burknął jakby mniej obrażony. Nagle wpadłaś na genialny pomysł.
- Co ty na to żebyśmy razem gdzieś wyszli w ósemkę? Zrekompensowałabym wam to przyjęcie. - widziałaś jak twarz chłopaka od razu rozjaśniła się od pojawiającego się na niej uśmiechu, po czym Jimin natychmiast zerwał się w te pędy i poleciał poinformować o tym newsie innych. Już po chwili słyszałaś odgłosy tupania siedmiu par stóp nad głową. Z każdą sekundą dźwięki stawały się coraz głośniejsze, a Ty wiedziałaś, że zaraz cały zespół zaleje Cię pytaniami niczym prawdziwe tsunami. Nie pomyliłaś się co do tego. Jako pierwszego zobaczyłaś Taehyunga, który wleciał do kuchni jak tornado.
- Serio chcesz z nami wyjść? Naprawdę? Wiesz jak ja się cieszę? Gdzie idziemy? Jedzenie, kino czy wesołe miasteczko? - nie byłaś w stanie zatrzymać tego słowotoku.
- Mam nadzieję, że to wyjście będzie obfitowało w bardzo dobre jedzonko, bo szczerze to znudziło mnie już ciągłe gotowanie dla tych żarłoków. - następny pojawił się Jin, którego Jimin ciągnął za rękę.
- Jeżeli Y/N z nami idzie to to wyjście będzie na pewno udane. - zadowolony Namjoon wpełzł do pomieszczenia w kigurumi Gudetamy. Za nim wbiegł Hobi ciągnąc na wpół śpiącego Suge, który nawet nie wysilił się żeby skomentować sprawę. Na szarym końcu wszedł Twój chłopak, który ze znaczącym uśmieszkiem stanął w progu i oparł się o framugę drzwi.
- No skoro wszyscy już tutaj jesteście to chciałabym gdzieś jutro z wami wyjść, bo w sumie nie było was długo przez tą trasę w Japonii i nadal nie wiadomo czy nie wymyślą wam jakichś innych aktywności. - po Twoim pytaniu wybuchła wrzawa okrzyków radości i natychmiastowych pytań gdzie idziecie. Próbowałaś przebić się przez ich wrzaski, ale nie dawałaś rady.
- Cisza, bo Y/N nie może nic powiedzieć! - ryknął RM.
- Dzięki. - posłałaś w jego kierunku ciepły uśmiech - Co powiecie na takiego prawdziwego, dobrego, koreańskiego grilla? - wszyscy natychmiast zgodzili się. Gdy ustaliliście, o której wychodzicie i gdzie dokładnie znajduje się wybrane przez Ciebie miejsce, wszyscy porozchodzili się do swoich pokoi poza Jungkookiem. Również i Ty skierowałaś się do swojego małego królestwa.
- A ty tutaj jeszcze czego? - przechodząc koło niego dźgnęłaś go palcem w bok.
- Stoję. Nie widać? - odpowiedział zaczepnie.
- No jakoś nie bardzo.
- Co byś powiedziała jakbyśmy - mówiąc to objął Cię w talii - po jedzeniu, sami, tylko we dwoje - dobitnie podkreślał te wyrazy - poszli na salę treningową i razem potańczyli, pouczyłbym Ciebie czegoś... - nie wiedziałaś nawet kiedy zbliżył się do Ciebie na tyle, że teraz jego usta delikatnie muskały najpierw Twoje ucho, by następnie powoli zsunąć się na szyję. Do tego Kook wprawił Wasze ciała w delikatne kołysanie. Kciukiem lewej dłoni delikatnie jeździł po krótkim odcinku w przód i w tył po Twojej żuchwie, natomiast prawą dłonią delikatnie smyrał Cię po boku. Sama nie mogłaś oprzeć się pieszczotom chłopaka i zarzuciłaś mu obydwie dłonie na kark, aby następnie jedną rękę wpleść w jego włosy, a drugą drażnić skórę na szyi.
Czułaś, że zrobił Ci kilka malutkich malinek, ale nie obchodziło Cię to teraz zbytnio. Bardziej interesowało Cię to co mogłoby nastąpić za chwilę. Powoli zaczęliście kierować się w kierunku blatu wyspy kuchennej. Kiedy tylko zetknęłaś się z nią biodrami, Twój chłopak podsadził Cię, dzięki czemu siedziałaś teraz na niej wygodnie. Nogami oplotłaś jego biodra i już miał zacząć Cię całować, gdy niespodziewanie do kuchni wbiegł V, który gadał na cały głos o czymś od rzeczy.
- Y/N słuchaj, a może chciałabyś pograć ze mną i Kookiem w Overwatch'a? Tylko wiesz ja nie wiem czy on by Ci odstąpił jakieś dobre postacie. Straszna sknera z niego... - zawiesił głos na chwilę - Yyyyy czy ja Wam w czymś przeszkodziłem? - wypiszczał, a po chwili do pomieszczenia wpadł Jin.
- Y/N słuchaj, co do tej restauracji. To znalazłem taką, która ma jeszcze lepsze opinie. Może byśmy poszli najpierw do jednej, a potem do drugiej i porównali jedzenie? - kiedy tylko zobaczył w jakiej sytuacji Was zastał od razu cały skamieniał - Co wy robicie na mojej wyspie?! Już mi stąd wyjazd! Ja Wam pokaże no! Niewyżyte króliki! - krzycząc złapał leżącą nieopodal ścierkę i zaczął trzepać Was nią jak tylko popadło. Na reakcje pozostałych nie trzeba było długo czekać. Niemal od razu zbiegł się cały zespół pytając co to za krzyki i czy kogoś przypadkiem nie mordują, bo bardzo chętnie by popatrzyli.
- Cholera jasna! - wybuchnął nagle Jungkook - Nic się nie dzieje! Po prostu chciałem spędzić trochę czasu ze swoją dziewczyną i już od razu wielkie halo! No nic nie można w spokoju porobić! Y/N! Idziemy! - wściekły chwycił Cię za rękę i wyciągnął z zatłoczonej części domu. Skierował się w stronę Waszych pokoi. Kiedy byliście pod Twoimi drzwiami, ponownie przyciągnął Cię do siebie i zadał to samo pytanie co na dole.
- Chciałabyś pójść ze mną jutro na sale treningową? Nikogo nie będzie. Nikt nas nie nakryje. Obiecuję. - po czym wreszcie pocałował Cię.
- Zgoda. - nie umiałaś odmówić mu po takiej zachęcie.
Następnego dnia rano wszyscy latali jak z pieprzem. Każdy spieszył się jak mógł żeby zdążyć na czas. Wreszcie kiedy usiedliście w vanie i rozpoczęliście jazdę każdy gadał tak głośno jakby chciał przekrzyczeć kogoś innego. Całe szczęście usiadłaś obok Kooka, który od rana praktycznie nie odstępował Cię na krok i nawet teraz trzymał Cię cały czas za dłoń.
- A co to za gołąbeczki? - usłyszeliście Namjoona - Teraz masz wyrzuty sumienia za tą japonkę?
- Przepraszam, że co?! Jaką japonkę?! - to jedno zdanie wystarczyło żeby nakręcić Cię na maksa.
- Oj nic. Zupełnie nic. Nie masz się o co martwić słońce. Zresztą już o tym rozmawialiśmy. - kończąc ostatnie zdanie nachylił się żeby pocałować Cię, ale zamiast jego usta spotkać się z Twoimi, cała jego twarz spotkała się z Twoją otwartą dłonią.
- Tłumacz się albo zaraz porozmawiamy inaczej!
- No, bo to moja była. Spotkaliśmy się przypadkiem i... - nie dokończył.
- I? - ponaglałaś go.
- No poszedłem z nią na kolację, a ona rzuciła się na mnie jak jakaś pijawka.
- Czemu miałabym ci uwierzyć w te tłumaczenia? - byłaś wściekła jak osa.
- Choćby dlatego. - mówiąc to wyciągnął z kieszeni dżinsów telefon i pokazał Ci wszystkie wiadomości od swojej ex.
- Toż to jakaś wariatka. - skwitowałaś.
- No widzisz! Mówiłem Ci. Musisz bardziej mi ufać.
- No... Niech Ci będzie. - i na tym Wasza kłótnia zakończyła się.
Gdy już dotarliście do restauracji, rozsiedliście się i pozamawialiście jedzenie, zaczęliście wszyscy rozmawiać o tym jak wyglądała trasa chłopaków po Japonii, czy coś zwiedzali, czy zaistniały jakieś zabawne sytuacje albo czy mieli jakieś trudności po drodze. Było miło i wesoło. Cieszyłaś się, że udało Ci się naprawić sytuację między Tobą, a nimi. Kiedy przyszło co do płatności, Twój ukochany nie omieszkał zauważyć złośliwie pewnego faktu.
- Wykosztujesz się troszeczkę. Tyle zjedliśmy, że chyba przez następny tydzień niczego nie ruszę.
- Nie kochanie. Nie ja, tylko ty się wykosztujesz. - po tych słowach wyciągnęłaś z portfela złotą kartę Jungkooka i zbliżyłaś do terminalu - A teraz złociutki podpisz o tutaj. - wskazałaś palcem miejsce na dole paragonu. Chłopak nic nie powiedział, tylko zrobił wielkie oczy i bez zbędnego gadania podpisał świstek.
- Nieźle go sobie wytrenowałaś. - rzucił żartobliwie Rap Mon, za co Kook nie omieszkał go zdzielić po ramieniu.
- Teraz wy sobie wracacie do dormu, a my sobie jeszcze gdzieś idziemy. - Jeon pomachał chłopakom, wziął Cię pod ramię i pobiegliście przed siebie żeby nikt Was nie dogonił.
Do budynku wytwórni weszliście tylnym wejściem. Kopia klucza do sali treningowej, która należała do BTS, znajdowała się pod doniczką koło drzwi prowadzących do niej.
- Sprytne. - Twój chłopak jedynie uśmiechnął się przebiegle pod nosem, wciągnął Cię za sobą do sali, zamknął drzwi na klucz i podszedł do swojej szafki. Wyciągnął z niej dwie pary dresów, z czego jedną podał Tobie.
- Trzymaj i idź się przebrać. Tam masz łazienkę. - pokazał palcem na drugi koniec pomieszczenia. Bez zbędnego komentarza pomaszerowałaś wykonać polecenie. Szybko zmieniłaś ubrania i kiedy ponownie wchodziłaś na salę, Twojej uwadze nie mógł umknąć czarnowłosy, który właśnie naciągał na siebie koszulkę i przypadkiem udało Ci się zobaczyć kawałek jego absa. W tym momencie poczułaś się jak fanka obserwująca swojego idola z ukrycia, więc bez cienia wstydu, dziarskim krokiem podeszłaś do niego i rzucając swoją wcześniejszą garderobę na ziemię, przytuliłaś się do niego jak do wielkiego misia. On tylko zaśmiał się uroczo i głaskał Cię po plecach.
- Teraz wycisnę z Ciebie siódme poty, ale zanim takie przyjemności trzymaj to i zwiąż włosy. - podał Ci czarną gumkę, którą upięłaś włosy w wysokiego kitka - Hmm to moja robota? - nie umiał ukryć zadowolenia z samego siebie wskazując na malinki - Teraz przynajmniej wiadomo, że jesteś moja. - uśmiechnął się zawadiacko, ale od razu oberwał od Ciebie po głowie za takie teksty. Cicho śmiejąc się włączył muzykę i teraz razem mogliście oddać się pasji, którą dzieliliście.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top