XXI
Leżał na łóżku i wpatrywał się w ciemną, smolistą przestrzeń przed sobą, gdzie zapewne znajdował się sufit, lecz przez mrok panujący w pomieszczeniu, nie był w stanie nic dojrzeć, poza czarną otchłanią. Natłok myśli nie pozwalał mu zmrużyć oczu, nawet nie dając umysłowi chwili wytchnienia, zadręczając go przeróżnymi wizjami i wciąż odbijającym się echem słów, które padły kilka godzin wcześniej.
Zaczynało go to już wszystko powoli męczyć, bo jak długo można było znosić dziwne zdarzenia i nieprzyjemne sytuacje, które w jego życiu nie miały końca? Był przecież tylko zwykłym chłopakiem, człowiekiem który zapragnął odrobiny miłości, zrozumienia i ciepła ze strony drugiej osoby. Czy to było zbyt wiele? Najwidoczniej tak, skoro w zamian otrzymał najbardziej popierdolone życie, którego pozazdrościliby mu pisarze największych dramatów miłosnych, jakie świat widział, pragnąc umieścić je w swych dziełach.
Jednak tym, co go najbardziej poruszyło, oczywiście poza samym faktem owego trójkąta, do którego doszło pamiętnej nocy, były słowa wypowiedziane przez dwójkę mężczyzn. Oboje przepraszali go za to, że nie potrafili się powstrzymać tamtego wieczora, całą winę zwalając później tylko na siebie. Nie zgadzał się z tym, gdyż sam doprowadził się do stanu, kiedy to mózg odmawiał jakiejkolwiek współpracy, dając tym samym niewyobrażalny popis własnej głupoty.
Ponadto wychodziło na to, że zarówno Jeon, jak i Yoongi chcieli z nim później porozmawiać, wszystko odkręcić i naprostować, bo zorientowali się po chwili, jak to wszystko mogło wyglądać w oczach Parka. Jednak on zablokował numer starszego, a Jeongguk obawiał się dzwonić ze służbowej komórki, nie chcąc łączyć spraw prywatnych z zawodowymi. Tamta dwójka także musiała wiele przemyśleć, przedyskutować między sobą i wyjaśnić sobie, co tak naprawdę ich łączyło oraz jak wyjść z tej pierdolonej sytuacji. A nie było to raczej łatwe. Nawet z perspektywy Jimina, który odczuwał ogromny ból spowodowany owym zajściem, zadanie to nie wydawało się łatwe i chcąc, nie chcąc, musiał przyznać im rację, że nie należało postąpić tutaj zbyt pochopnie. Już wystarczająco dali ponieść się chwili, odczuwając tego teraz spore skutki.
To nie tak, że ich bronił. W sumie sam nie wiedział, co odczuwał po przesłuchaniu całej ich historii. Z pewnością przytłoczyło go do tego stopnia, że miał ochotę uciec od tego bagna, najlepiej zaczynając życie na nowo. Jednak wtedy byłoby za dobrze, gdyby w zbyt ciężkich chwilach wystarczyło kliknąć jeden przycisk "reset" i rozpocząć wszystko od początku.
Wszystko było chore, głupie i zjebane. Kurewsko zjebane. Lecz pomimo całej abstrakcyjności relacji pomiędzy tamtą dwójką, był pewien jednego, mianowicie nie brzydziło go to. W sumie, jak mogło? Sam przecież miał na tyle spaczoną psychikę, że pozwolił sobie na miłość w kierunku dwóch mężczyzn, jednocześnie. I nawet jeśli bardzo by chciał się tego wyprzeć, nie potrafił, nie mógł. W zbyt silne sidła uczucia wpadł, a one nie puszczały po krótkiej chwili. Trzymały jak macki, oplatając wokół, coraz mocniej zaciskając się na nim, przez co tracił powoli dech i czucie. Wyniszczało go to. I gdyby nawet pragnął się uwolnić z więzi, nie widział ku temu najmniejszego sensu. Na cóż mu była walka czy niepotrzebne próby ratowania się, skoro za rok miał się poddać Śmierci? Skoro w niezbyt odległej przyszłości jego życie miało się zakończyć, logicznym było poddanie się temu, co Los miał w zamiarze mu ofiarować.
A chyba miał wobec niego wielkie plany. Choć raczej Park byłby skłonny stwierdzić, że urządził sobie z jego żywota kabaret. W końcu jak często słyszy się o związkach poligamicznych w tej części świata, w której on się znajdował? Z tego co się orientował, krajem, gdzie coś takiego było dopuszczalne i uznane za legalne, były Indie, czyli jakby nie patrzeć, niemały kawałek od niego.
Jednak właśnie owa propozycja najbardziej nim wstrząsnęła. Brzmiało to na tyle nierealnie, że szarowłosy musiał ponownie się go zapytać, czy zgodziłby się na wprowadzenie do ich mieszkania. Młodszy od razu sprecyzował, że zależy im jedynie na tym, by przekonał sie do nich, poznał ich też od innej strony. Dostałby też jeden z pokoi gościnnych do własnego użytku, jeśli by tylko tego sobie zażyczył, przez co nie naruszaliby swojej przestrzeni osobistej. Jak sami powiedzieli, nie do końca wiedzieli jak ten cały bajzel rozwiązać, bo oboje rzekomo czuli do niego coś głębszego, dlatego nie chcieli tego przerywać w takim momencie. Zaś z drugiej strony byli ze sobą zbyt zżyci i nie myśleli nawet o tym, by mogło kiedykolwiek dojść pomiędzy nimi do kłótni z powodu uczucia do innej osoby. Nawet za młodu, gdy podobały im się te same dziewczyny, jeden z nich lub też oboje rezygnowali, twierdząc że nikt nie był w stanie stanąć na drodze między nimi. Teraz też nie naciskali na jakikolwiek związek czy tym bardziej trójkąt. Pozostawili mu wolną rękę w wyborze, czy to jednego z nich, czy może nawet obydwu.
- Fuck... Czemu to wszystko jest takie popierdolone? - Brunet cicho mruknął do siebie, nie dając już sobie rady ze strawieniem wszystkich usłyszanych informacji.
Miał się, ot tak wprowadzić do mieszkania Jeona i Mina? Żyć na co dzień ze swoim przełożonym, jeść śniadanie, myć zęby, zapewne też i pieprzyć się, bo raczej do tego był im potrzebny, a później jak gdyby nigdy nic razem jechać do pracy? A może nawet osobno, żeby w firmie nie było żadnych podejrzanych plotek. Jakby tego było mało, do kolekcji byłby jeszcze Yoongi, jego najlepszy przyjaciel, który wiedział o nim niemal wszystko. Teraz miałby dzielić życie codziennie jeszcze z nim, pewnie i jemu dawać dupy, po czym spokojnie pić herbatkę?
- Kurwa! - stęknąwszy, przejechał dłońmi po twarzy, marząc jedynie o tym, by tamta noc nie miała nigdy miejsca. Czemu nie mógł się przenieść w czasie, być jednym z bohaterów książek, które nie raz czytał w dzieciństwie i odwrócić to całe gówno? Jedynym problemem mógł się okazać tak zwany efekt motyla, który stworzyłby zdarzenia o wiele większym zasięgu, jednakże zapewne też o jeszcze gorszych skutkach. Choć czy to możliwe, aby było jeszcze gorzej? Wątpił, lecz nie chciał się o tym przekonywać na własnej skórze.
Nie chciało mu się wierzyć, że wszystko nie miało drugiego dna, a zapewnienia o uczuciu, jakim rzekomo darzyli go mężczyźni, nie były tylko pustymi mrzonkami. Brzmiało to zbyt nieprawdopodobnie, aby mógł się nabrać, na takie gadanie. Ewidentnie chcieli go zerżnąć, mając darmową zabaweczkę do ruchania, na każde ich zawołanie.
W tym momencie, w głowie Parka pojawiła się myśl, która jakby przyćmiła wszystkie pozostałe, nadając obecnym nowy tor do biegu. Skoro tamci chcieli mieć trochę zabawy i pragnęli nieco poeksperymentować w łóżku, nie miał nic przeciwko. W końcu to idealny sposób do wydębienia od nich pieniędzy, a tym samym odłożenia jak największej ilości środków dla rodziców. Może był głupi oraz naiwny, ale z takiej okazji nie zamierzał rezygnować. W końcu obie strony powinny mieć z tego korzyści, prawda? W tym wypadku, nawet wszystkie trzy. Wystarczyło jedynie wszystko odpowiednio zagrać, ubrać w słowa, by tamci nie zorientowali się, jaki był jego prawdziwy cel. Także zabronił sobie wyjawiania tego komukolwiek, a dodatkowo tamtej dwójce nie będzie mógł słowem pisnąć o stanie zdrowia jego ojca.
Miał zamiar brać od życia wszystko to, co to zamierzało mu ofiarować, ale jeśli była możliwość, by wziąć jeszcze więcej, to czemu by nie spróbować? Skoro pozostał mu jedynie rok życia, to zamierzał wykorzystać ten czas jak najlepiej, by chociaż przysłużyć się bliskim.
Jeongguk i Min stracili w jego oczach praktycznie wszystkie pozytywne cechy, jakie do tej pory u nich widział, jednak nie mogło to w żaden sposób zostać przez nich zauważone. Czas najwyższy zabawić się w prawdziwego aktora, oszukując każdego, na różnych płaszczyznach. Smutno jedynie mu się zrobiło z powodu Tae, bo jego najlepszy przyjaciel nie zasługiwał na jakiekolwiek kłamstwo kierowane w swoim kierunku, lecz nie mógł dowiedzieć się o niczym. Chciałby go odwieść od tego pomysłu, zapewne poświęcając przy tym kiełkujące uczucie i relacje, jakie zaczęły nawiązywać się pomiędzy nim a Bogumem. Nie mógł do tego dopuścić. Nie był aż takim skurwielem, by pozwolić na zaprzepaszczenie takiej szansy młodszego na miłość. To, że jemu się w życiu nie układało, gdyż to uwielbiało go kopać w żebra, nie oznaczało, iż pragnął tego samego u kogoś innego, a tym bardziej u Kima.
W dodatku istniała możliwość, że będąc szmatą do ruchania, sam otrzyma choć odrobinę przyjemności i spełnienia. Skoro tamta dwójka tak się zarzekała o swoich pięknych uczuciach do niego, to także będą chcieli jego przyjemności, czyż nie? Skorzysta choć trochę na tym, nie tylko pod względem finansowym i zabawi się pod koniec swego marnego żywota.
Mając także pieniądze od mężczyzn, będzie w stanie także coś zrobić ze swoim wyglądem, by choć w trumnie, przed kremacją wyglądać idealnie. Niby kasa szczęścia nie daje, a dzięki niej możliwości jest tak wiele. I choć to egoistyczne postanowienie, miał zamiar wprowadzić je w życie, odrobinę środków odbierając od lokaty rodziców. Miał nadzieję, że wybaczą mu to.
Zatem pozostało mu jedynie pójść do ubezpieczalni, zorientować się, gdzie była najlepsza oferta odnośnie ubezpieczenia osoby na wypadek jej śmierci i ulokować tam wszystkie swoje oszczędności. Kiedy uda mu się już to załatwić, odpowie szarowłosemu i młodszemu twierdząco na ich propozycję. Zostanie jedynie kwestia jego mieszkania, ale tym zajmie się później.
Pierwszy raz od dawna Jimin zasnął z prawdziwym uśmiechem na ustach i planem na swoją przyszłość.
~ ~ ~ ~ ~
Od rana chodził po centrum miasta, odwiedzając wszystkie ubezpieczalnie, by zapoznać się z ich ofertą. Sam w to nie wierzył, lecz kwoty jakie zostały mu przedstawione w dwóch placówkach, przerodziły jego najśmielsze oczekiwanie, dzięki czemu był cały rozanielony. Nawet nie przypuszczał, że aż tyle może być warta jego śmierć, przez co pomysł z samobójstwem wydawał mu jeszcze piękniejszy i bliższy urzeczywistnieniu. Nie był nikim nadzwyczajnym, zaledwie grubą i przeciętną pizdą, która dała się zeszmacić, jednak zaoszczędzone pieniądze wystarczyły, by instytucje te chciały, w wypadku jego śmierci wypłacić wręcz niebotyczną sumę.
Mógł więc żyć spokojnie, nie kłopocząc się środkami finansowymi swoich rodziców, ostatecznie nie ubezpieczając się na całą kwotę, by mieć choć niewielki zapas, w razie jakiejś choroby. Musiał bowiem być okazem zdrowia, nim targnie się na swe życie, by ten mały majątek został wypłacony jego rodzinie.
W dobrym humorze kroczył wzdłuż półek sklepowych, co jakich czas pakując do koszyka, trzymanego w ręce kolorowe paczki łakoci. Doprawdy, był szczęśliwy i miał zamiar się ową radością z kimś podzielić. Dlatego też chwilę wcześniej napisał wiadomość do Taehyunga, z pytaniem o jego samopoczucie oraz propozycją odwiedzenia go. Nie zamierzał jednak przychodzić do niego z pustymi rękami, a znając Kima, najwięcej radości sprawi mu wypchanie ust żelkami. Jeśli ten nie mógł latać i uwieszać się na szyi każdego akurat wtedy, kiedy miał na to ochotę, pozostało mu jedynie łasuchowanie.
Cieszył się jednak, że młodszemu przyjacielowi nic poważnego nie dolegało. Przynajmniej ta szczęśliwa kulka, miała tę odrobinę pomyślności w życiu, której jemu zabrakło i większe problemy go omijały. Może nawet przy dobrych wiatrach uda mu się stworzyć coś na kształt związku z Bogumem? Młodszy zdecydowanie na to zasługiwał. Gdyby to od Jimina zależało, wymazałby z pamięci Kima uczucie, jakim ten darzył Hoseoka i całą jego siłę przekierował na obecnego adoratora. Mimo, że osobiście miał możliwość rozmawiać z nim tylko jeden raz, polubił go i widać było gołym okiem, że ten traktował Tae z należnym mu szacunkiem, a szczerość oraz dobroć jaka od niego biła, każdego by urzekła. Dlatego nie miał wątpliwości, co do kandydata na przyszłego szwagra, jeśli ten tylko będzie należycie dbać o jego brata z wyboru.
Może nawet jakoś pomoże starszemu i w umiejętny sposób naprowadzi TaeTae na odpowiednie tory lub też porozmawia po kryjomu z Bogumem, opowiadając mu przy okazji o niby drobnostkach, które jednak robią na Kimie niesamowite wrażenie. Niby nie powinien się w to mieszać, ale szczęściu czasem trzeba pomóc, prawda? A on mógłby zamienić się choć na chwilę we wróżkę chrzestną i zadbać o młodszego. Chciał mieć w końcu pewność, że ten będzie szczęśliwy, kiedy jego już zabraknie, a Park będzie się nim dobrze opiekować. Jeśli zaś okaże się gnidą, wcześniej jeszcze tak mu obije mordę i jaja, że do końca swojego życia nie będzie mógł zamoczyć, tym samym odechce mu się krzywdzić bezbronnych chłopców. Bo tak właśnie zwykle postrzegał Jimin Taehyunga, jako zwariowane dziecko w ciele dorosłego faceta, z twarzą nastolatka i głosem inteligentnego gościa, którym zresztą był, choć czasem się z tym mocno krył. Kochał tego wariata jak rodzonego brata, więc jako najlepszy przyjaciel musiał mieć pewność, że temu nic się nie stanie, a jego przyszły facet to dobry człowiek.
Z tą myślą skierował swe kroki ku mieszkaniu młodszego, który zapewne już na niego czekał.
----------------------------------------------------------------------------------------------
Witajcie, Kochani! 🙌
Chyba jeszcze ktoś tu jest, prawda?^^''
Wybaczcie, że tyle czasu mnie nie było, a ostatnio rzuciłam słowa na wiatr (czego wręcz nienawidzę i wyrzuty sumienia mnie teraz męczą...). Jednak tak mi się sprawy w życiu potoczyły, że nie byłam w stanie nic wcześniej opublikować, bo brak czasu u mnie to już chyba norma, a ja głupia sobie jeszcze dodatkowo resztki wolnych chwil zapycham na maxa, co później skutkuje wiecznym nie wyspaniem. A jak już się odrobinka przerwy robiła, to znowuż wena miała mnie w nosie i nic nie byłam w stanie dobrego ulepić ;c 😦
No ale w końcu jestem! Koncert już za mną, więc więcej czasu, który w ogromnej mierze poświęcałam na pomoc w jego organizowaniu, teraz się nieco zwolnił. 😁
Mam nadzieję, że wy również się pojawicie i dalej bd śledzić losy biednego Chimusia. ^^
Na chwilę obecną jednak nie deklaruję częstotliwości pojawiających się rozdziałów, by znów nikogo nie zawieść. Oczywiście, ponownie też mam nowe obowiązki i mniejsze bądź większe problemy na głowie, ale chyba już uda mi się częściej coś pisać. ^.-
Także przepraszam, że rozdział taki króciutki, choć tyle się naczekaliście, ale fabuła chyba jedynie na to mi pozwala w chwili obecnej^^'
Mimo to mam nadzieję, że się nie zawiedliście.
Bardzo proszę was o ☆ i komentarze, nawet z krótkim "jestem tu" tudzież "czytam", by wiedzieć, czy są jeszcze osóbki, które chciałyby ciąg dalszy ^.-
Na koniec pragnę strasznie podziękować tym, którzy pisali, przypominali mi o Jimbunny'm i dawali nadzieję na to, że gdy wrócę, to ktoś bd jeszcze czytał tego ficzka~ 💛
Buziaki i oby do szybkiego poczytania! 💋 🙆
Miłego dzionka~
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top