VII
- ChiiiimChiiiiim! - po całym piętrze rozniosło się echo, a twarze większości znajdujących się w pomieszczeniu ludzi, zwróciły się ku Taehyungowi, który standardowo na powitanie uwiesił się szyi Jimina.
- A Yoongi-hyung mówi, że to ja lubię się łasić. Widać, że jeszcze ciebie nie poznał, bo momentalnie zmieniłby zdanie - Objął ramionami przyjaciela.
Kiedyś potrafiło go denerwować to ciągłe wieszanie się na nim, bo mimo, że na brak siły nie narzekał, było mu zwyczajnie nie wygodnie z chłopakiem o niespełna dziesięć centymetrów wyższym, przyczepionym do niego niczym koala. Jednak, po takim czasie zdążył przywyknąć, a nawet to polubić. Wiedział jak dużą frajdę sprawiało to młodszemu, dlatego odpuścił i sam czerpał radość ze wspólnych zbliżeń.
- No już, już, papużki nierozłączki. Dość tych pieszczot, bo nas zaraz ochrona stąd wywali i tyle będzie z oglądania bajek. - Dopiero wtedy dojrzał Jacksona, który stał kilka kroków od nich, jakby nie chcąc się do nich przyznać. - Siemasz, panie kocham-obciągać-facetom-i-czuć-ich-penisy-w-sobie!
Gdy tylko szatyn się od niego odkleił, najstarszy z ich trójki poszedł i ścisnął jego rękę, drugą zaś dłonią uderzając po plecach, zatrzymując go w typowym, męskim uścisku.
- Zaraz nas wywalą przez ciebie i twoje słownictwo, dupku. Gorszysz dzieci - westchnął, bo nic innego mu nie pozostało.
Wang właśnie taki był. Głupi, tak po prostu. A jak mawiają "nie ma sensu walczyć z idiotami, mają w końcu przewagę liczebną", w dodatku to chyba już choroba społeczna, a on nie chciał się nią zarazić.
- Chodźcie! Idziemy odebrać bilety, bo nam zaraz rezerwacja przepadnie, a udało mi się nawet ciekawe miejsca dorwać!
Jak się można było domyślić, Kim był na tyle podniecony zbliżającym się seansem, że skakał w miejscu niczym piłeczka kauczukowa. I to dosłownie.
Jimin uśmiechnął się na ten widok, bo plan odciągnięcia myśli przyjaciela od jego nieszczęśliwej miłości, najwidoczniej się powiódł. Przybił sobie mentalnie piątkę i dumny ruszył za pozostałą dwójką, która już znajdowała się w kolejce do kas. Nawet nie wiedział na co idzie, ale jakoś niezbyt go to obchodziło, tak samo jak najstarszego wnioskując po jego rozbieganym wzroku, który skupiał się na co ładniejszej kobiecie ich mijającej. Tae co prawda streszczał w tym momencie wszystkie widziane trailer'y, ale nie koncentrował się za bardzo na jego słowach, odpływając myślami w zupełnie inne rejony.
Może to i głupie, jak z resztą większość rzeczy, które ostatnio robił, ale odtwarzał w głowie wczorajsze pożegnanie z Minem jednocześnie żałując, że nie trwało ono dłużej. Tak naprawdę, to najchętniej w ogóle by się z nim nie rozstawał, noc spędzając wspólnie w jego łóżku, rozmawiając o głupotach i tuląc się do siebie. Yoongi nie był typem osoby, która przepadała za kontaktem fizycznym w tak dużym stopniu, ale znalazłby sposób, aby przekonać go do chociaż głaskania po głowie. Uwielbiał, gdy te smukłe i długie palce przeczesywały jego włosy, a potrafiły robić to z taką delikatnością, że miał ochotę mruczeć jak mały kociak, którym został nie raz w żartach nazwany przez starszego. Nic nie poradził na to, że głowa była jego strefą erogenną i łaknął dotyku ukochanej osoby w tamtym miejscu. Zapewne nie było to rozważne, ale nie mógł się przed tym powstrzymać, nie ważne jak usilnie się starał, zawsze wewnętrzną walkę z samym sobą przegrywał z kretesem. Marzył, by wizje, które w tym momencie nawiedzały jego głowę, kiedyś się ziściły, nie pozostając jedynie skrytymi fantazjami. A takowych miał wiele. Poczynając od wspomnianego, wspólnego wylegiwania się w łóżku, poprzez mieszkanie razem, na seksie kończąc.
- Ugh.... - mruknął pod nosem, uśmiechając się półgębkiem do swoich myśli.
- Coś się stało ChimChiminie?
Zamrugał kilkakrotnie, szybko wracając do rzeczywistości.
- Co? Oh, nie, nie. Wszystko w porządku.
Uśmiechnął się i rozejrzał wokół. Nieźle odpłynął, bo już stali pod salą czekając na jej otwarcie, z napojami i popcornem w rękach. Kiedy oni zdążyli je kupić? Nawet tego nie zarejestrował.
Park, ogarnij dupę i nie odlatuj tak, bo zaraz jeszcze się Tae połapie, a wtedy będziesz musiał się mu tłumaczyć.
Bajka, którą wybrał najmłodszy, okazała się być strzałem w dziesiątkę, bo pomimo niemrawego początku, akcja szybko się rozwinęła, pochłaniając do reszty swoich widzów, a humorystyczne wstawki rozbawiły niejednego do łez. Historia jak jedna z wielu, gdzie bohaterowie pod postacią różnorakich zwierząt, zmagali się z wieloma problemami, ale dzięki wzajemnej przyjaźni i zaufaniu, pokonali trudności.
Śmieszyło go to, jak wiele sytuacji obejrzanych na wielkim ekranie, wpasowywało się w jego aktualne problemy. Jeden z bohaterów również skrywał w sobie wiele sekretów, nie chcą obarczać nimi nawet swoich najbliższych, jednocześnie nie wiedząc, że w ten sposób ich ranił.
Może on też powinien w całości się przed kimś otworzyć? Na pytanie komu, od razu nasuwała się mu myśl, że Kim idealnie by się do tego nadawał. Choćby z racji tego, że w końcu z nim się najdłużej znał i najsilniejsze relacje ich łączyły. Dodatkowo ostatnio on mu się zwierzył ze swojej miłości do Junga, więc był mu to poniekąd winny. Jechali na tym samym wózku, z tym, że jego serce biło szybciej przy dwóch osobach. Tylko czy jego przyjaciel zrozumie go, jednocześnie akceptując przedziwną sytuację w jakiej się znalazł? Nie znał odpowiedzi, ale wspomniana postać również wiele zaryzykowała, ostatecznie dobrze na tym wychodząc.
Do czego to doszło, że porównywał swoje życie do zwykłej kreskówki, próbując na jej podstawie podejmować tak ważne decyzje. Chyba faktycznie zwariował. Albo był na tyle zdesperowany w tej sytuacji, że już próbował chwytać się każdej możliwej opcji, nawet jeśli była ona wręcz niedorzeczna. W końcu, życie to nie żaden film czy inna powieść i nie ma co liczyć na piękny happy end z serduszkami w tle oraz jednorożcami popierdalającymi na kolorowych tęczach.
Oh, ile on by dał, by właśnie tak wyglądała jego rzeczywistość. Mieszkałby w pięknym apartamencie z Yoongim i Jeonggukiem, mieliby wesołego Akitę, tudzież Husky'ego, z którym mógłby codziennie biegać. Nie zajmowałby już stanowiska asystenta Namjoona, tylko sam zostałby projektantem, o co usilnie starał się od momentu zatrudnienia w firmie, czyli dobre półtora roku. A żeby nie być egoistą życzyłby sobie, aby Hobi pokochał TaeTae i oni również żyliby długo, i szczęśliwie. Ba! Nawet Jackson znalazłby kobietę, która zechciałaby go, pomijając jego poziom głupoty. Marzyć można, ale wypadałoby o rzeczach bardziej realnych, bo z takimi myślami to by mógł książki fantastyczne pisać.
Uśmiechnął się półgębkiem do siebie, notując w głowie, że może dla zabawy stworzy kiedyś taką bajeczkę.
Wyszedł z łazienki, do której udał się po skończonym seansie i ruszył do czekających już na niego kumpli. Kolejnym punktem ich planu była kręgielnia, więc nie czekając dłużej, zjechali schodami ruchomymi trzy piętra niżej, skąd już dochodziły odgłosy strącanych pionów za pomocą kul. Szatyn nawet tor dla nich zarezerwował, więc wolne stanowisko było gotowe do rozgrywek. Każdy przebrał obuwie, na te które otrzymali od miłej pracownicy i zaczęli zabawę. Dwójka rówieśników co rusz się śmiała i żartowała z siebie nawzajem, jedynie Wang, gdy nie rzucał, wpatrywał się w komórkę, ciągle pisząc coś na niej.
- Ej, a ty co tak ciągle klikasz? Nudzi ci się z nami i ratujesz się telefonem? - Jimin nie mógł powstrzymać się przed kąśliwym tonem, którego często używał w stosunku do starszego i vice versa.
- No bo wiecie... Poznałem w necie taką jedną laskę i zajebiście mi się z nią pisze! Ma poczucie humoru i nie focha się o każdą pierdołę, jak większość damulek - odparł z wielkim uśmiechem na twarzy i dumnie wypinając pierś, jakby poznanie nowej osoby przez internet było wielkim osiągnięciem.
- Jak długo już ze sobą romansujecie?
- Z dobre półtora miesiąca będzie, jak nie dłużej.
- Woow! To chyba twój rekord!
Śmiech Parka dobiegł do uszu Taehyunga, który właśnie skończył wykonywać swój rzut.
- Z czego się tak chichrasz, Chim? - Dołączył się do rozmowy wyraźnie zaintrygowany.
- Nie uwierzysz! Nasz nadworny błazen przez prawie dwa miechy jest w stałym kontakcie z jakąś dziewczyną i ta jeszcze nie ma go dość!
- Jimin, kurwa. Grabisz sobie! Zaraz tak ci przypierdolę, że będziesz...
- Hyung! Gdzie ją poznałeś? Jak wygląda? Ile ma lat? Czym się zajmuje? - Lawina pytań posypała się z ust Kima, tym samym przerywając groźby Wanga, na co drugi dwudziestosiedmiolatek tylko się uśmiechnął. Takiego szatyna uwielbiał oglądać, bo smutna minka do tego radosnego dzieciaka nie pasowała. W dodatku odciągnął uwagę starszego od wyzywania go, więc mu się jeszcze upiekło.
Jak się później okazało owa dziewczyna nazywała się Yienna, siedziała w branży finansowej i była starsza od swojego adoratora, lecz jak ten od razu zdążył zauważyć, różnica dwóch lat nie była żadną przeszkodą. Niestety, nie wiedział jak ona wyglądała, ale takie było odgórne założenie portalu randkowego, na którym oboje się poznali. Chodziło o to, by poznać kogoś, oceniając tylko charakter, nie zaś wygląd, który mógłby być mylący. Słysząc te słowa, dwójka młodszych przyjaciół była w tym większym szoku, gdyż znali Jacksona już kilka lat i ten zawsze przykuwał ogromną uwagę do urody oraz fizjonomii, nawet gdy była mowa o kandydatkach do spędzenia tylko jednej, upojnej nocy.
- Nie no stary, nie wierzę. Podmienili cię czy coś? Piszesz z jakąś panną i nawet nie wiesz jak wygląda? Ba! Zarejestrowałeś się po pierwsze na jakiejś stronce matrymonialnej, a po drugie nadal utrzymujesz z kimś kontakt? O co chodzi? Przecież nigdy nie były potrzebne ci takie rzeczy, a na brak zainteresowania narzekać też nie możesz. - Park nie dowierzał w usłyszane słowa i pomyślałby, że go kumple wkręcają, gdyby nie potakiwanie głową TaeTae na jego pytania oraz widoczne zażenowanie na twarzy starszego.
- Eh... Właśnie dlatego nie chciałem wam mówić wcześniej, bo wiedziałem, że się będziecie ze mnie nabijać. - Wang westchnął pocierając palcami kąciki oczu, jednocześnie blokując i chowając smartphone'a do kieszeni, szykując się tym samym na długą i niekoniecznie przyjemną rozmowę. - Wiecie jak to jest... Zaczęło się oczywiście od głupiego zakładu z Seo Kangjoonem, jednym z moich kumpli z pracy. Stwierdził, że jeśli wytrzymam trzy miesiące na pisaniu tylko z jedną kobietą, nie uprawiając przy tym seksu z nikim innym, to przez kolejne kilka tygodni będzie mnie wyręczał w dodatkowych robotach na sali, będziemy chodzić na imprezy i pić, oczywiście wszystko na jego koszt. - Uśmiechnął się dumny z siebie.
- No dobra, ale chyba lekko nie trzymasz się wyzwania. Przecież jak ostatnio poszliśmy we czwórkę, to szukałeś jakiejś dupy do zaliczenia.
- W sumie chodziło mi tylko o zabawę rączką, bo to jest dopuszczalne.
Jimin jedynie pokręcił głowa na boki z rezygnacją. No tak, czego innego mógłby się spodziewać po tym idiocie. Jednak mimo to był zaskoczony, że starszy przystał na tak restrykcyjne warunki umowy, bo przecież ten był wręcz uzależniony od seksu i nawet przerwa dwutygodniowa była dla niego prawdziwą torturą.
- Hyung, a co jeśli jednak ta Yienna będzie się chciała z tobą spotkać? Albo na tyle ci się jej charakter spodoba, że sam będziesz ją do tego nakłaniał? - Najmłodszy w końcu zdecydował się zabrać głos, mając przy tym dość poważny wyraz twarzy, jakby usilnie się nad czymś zastanawiał.
- No toś ty TaeTae! Jeśli będzie brzydka, to nici z czegokolwiek. Z resztą, nie szukam wielkiej miłości i czy innych bzdetów, dobry seks to wszystko czego mi trzeba!
Najmłodsi spojrzeli na siebie wymownie nie odzywając się już, a Park był pewny, że szatyn myśli o tym samym co on.
"Obyś się na tym nie przejechał, Wang."
~ ~ ~ ~ ~
Kolejny dzień, kiedy budzik dziesięć minut przed piątą rozbrzmiał po niewielkiej sypialni, wkurzając tym swojego właściciela, w końcowym efekcie skłaniając go do wyrwania się z objęć Morfeusza. Kolejny dzień, kiedy tylko bodźce zewnętrzne zaczęły dochodzić do mózgu mężczyzny, a on poczuł pulsującą erekcję dumnie tworzącą namiot z dolnej części jego garderoby.
Jęknął przeciągle jeszcze bardziej zirytowany owym faktem. To już zaczynało robić się nudne, w końcu nie był osiemnastoletnim gówniarzem, by codziennie po przebudzeniu walić sobie, przed rozpoczęciem porannej rutyny. Był dorosłym facet, powinien umieć zapanować nad ciałem i jego reakcjami, a tymczasem jego organizm miał w szerokim poważaniu jego sprzeciwy, każdego dnia zaszczycając go tym samym problemem. Choć nie, ostatnio miał z tym jeszcze większy kłopot, bo wcześniej wzwód pojawiał się średnio co drugi czy trzeci dzień, a teraz już nawet chwili wytchnienia nie miał. Brak seksu dawał o sobie znać.
Dlatego zadecydował, że gdy tylko zakończą projekt, albo chociaż największy nawał w robocie minie, pójdzie do klubu i wyrwie jakiegoś kolesia, by go porządnie zerżnął. Może wtedy wszystko znów wróci do normy, a jeśli tak to, chyba nawet zdecyduje się chodzić na takie "łowy" co dwa tygodnie, by mieć w końcu święty spokój.
W końcu, od jakiegoś czasu zaczął wstawać specjalnie dziesięć minut wcześniej, by się zaspokoić, a jakby ktoś to podliczył to już spokojnie koło dwóch godzin snu sobie w ten sposób odebrał. Nie ma co, lepiej iść raz na jakiś czas na dyskotekę i się pieprzyć z jakimś nieznajomym w kiblu, wyobrażając sobie na jego miejscu Jeona czy Yoongiego, niż mieć coraz większe worki pod oczami przez zmęczenie.
- Ahh... - jęknął przeciągle poruszając energicznie dłonią zaciskającą się na jego twardym członku.
Pocierał nią mocno, drugą zaś ręką wyjął spod poduszki lubrykant, z którym chwilę się mocował, ostatecznie wylewając kilka kropel na palce. Przystawił je do swojej dziurki wyobrażając sobie, że nie robi tego on, a Jeongguk leżący za nim i przyciskający swój umięśniony tors do jego pleców. Westchnął w chwili, gdy cały paliczek znalazł się w jego wnętrzu, a lewa dłoń zacisnęła się mocniej na jego główce, jakby to Min się właśnie mocniej na nim zasysał.
Wizja ta popchnęła go do zagłębienia w sobie całego palca, którym od razu zaczął obijać się o swoje ciasne ścianki, a gdy to już było za mało, dodał kolejny, rozciągając się porządnie. Obie ręce poruszały się w szybkim tempie, nie dając Jiminowi chwili spokoju, doprowadzając go coraz to szybciej ku spełnieniu, a fantazja w jego głowie, tworząca obraz dwóch mężczyzn starających się go zadowolić, tylko to wszystko przyspieszała.
Spragnione wargi, które oplatały jego penisa, wodząc językiem po żyle pulsującej wzdłuż całej długości, a kolejna dłoń, ugniatała jego jądra. Ogromny członek wbijający się w niego do samego końca, uderzający co rusz w prostatę, powodując tym już nie tylko jęki czy westchnienia ale też i krzyki. Dodatkowo szeroka dłoń klepiąca jego pośladek, raz słabiej, później znowuż mocniej, tworząc zaczerwienienia w tym miejscu. Ciche słowa, szepczące komplementy na temat jego ciała oraz usta przegryzające płatek jego ucha. Nie wytrzymał, doszedł brudząc przy tym pościel przed sobą.
Ciężko dyszał, próbując unormować oddech i odgonić od siebie myśli, które jeszcze chwilę temu nawiedzały jego głowę.
Był kretynem ze zjebaną psychiką. Kto normalny wyobrażał sobie seks z dwoma osobami jednocześnie? Choć nie, głupie pytanie, bo ludzie mają różnorakie fetysze i akurat to nie było zbyt wybujałe. Bardziej go zastanawiało, dlaczego jego serce było w stanie zakochać w dwóch, całkiem różnych i odmiennych osobach. Każdy z nich był wręcz przeciwieństwem drugiego, a jedyne co ich łączyło, to niezachwiana pewność siebie, mocny charakter oraz to, że oboje byli ludźmi sukcesu. Czyli totalna odwrotność jego osobowości. Zapewne podobali mu się tylko dlatego, że w ten sposób chciał wyleczyć swoje chore kompleksy.
Żałosny. Park, jesteś tak strasznie żałosny.
Zerknął ukradkiem na zegarek i momentalnie zerwał się z łóżka biegając po domu jak oszalały. Znów odleciał daleko myślami, tracąc poczucie czasu, przez co niewiele mu co go pozostało, by zdążyć dobiec na siłownię, gdzie czekał na niego godzinny trening.
W tak zwanym między czasie przegryzł coś lekkiego, unikając tym samym niepotrzebnego burczenia w brzuchu oraz mdłości spowodowanych zbyt intensywnym wysiłkiem fizycznym. Na miejscu pojawił się tylko pięć minut spóźniony, czyli nie najgorzej, bo udało mu się podczas przebieżki nadrobić aż siedem. Dodatkowo będzie miał krótsze przerwy między seriami, więc nawet żadnego ćwiczenia nie będzie musiał opuszczać.
Zmartwiły go odrobinę lekkie zawroty głowy oraz mroczki przed oczami, które zaczęły występować przy burpees'ach, bo choć ćwiczenie należało do tych cięższych i bardziej wysiłkowych, to wcześniej nie miewał takich problemów. Zapewne była to wina tego, że ostatnio robił same treningi izometryczne i ABS, opuszczając tym samym interwały czy aeroby, a to przecież ogromny błąd jeśli chciał zrzucić nadmiar tkanki tłuszczowej. Co prawda, w ramach cardio biegał, ale organizm zdążył już się do tego przyzwyczaić, więc nie robiło to na nim żadnego wrażenia. Zdecydowanie musiał zwiększyć ilość HIIT'ów.
Niby nie był w tej dziedzinie świeżakiem, a robił błędy typowego nowicjusza, aż wstyd się było przyznać, nawet przed samym sobą. Ostatnio za wiele myślał ale nie o tym co trzeba, przez co robił wiele głupich błędów, doprowadzając swoje ciało do ruiny, a siebie kompromitował nie tylko przed przyjaciółmi, ale także współpracownikami i przełożonymi.
Jedynym plusem tego wszystkiego był fakt, że zdążył ostatecznie na metro i nie spóźnił się do pracy.
----------------------------------------------------------------------------------------------
Jak wam weekend minął? Mam nadzieję, że tak samo rewelacyjnie jak mi^^ I jakby co, to polecam Whisper Challenge jako grę w większym gronie znajomych~ Co prawda później gardło boli ale można się popłakać ze śmiechu xD W dodatku pogoda też dopisała, więc wszystkie plany zakończone ogromnym powodzeniem <3
Wracając do ff, to kto się spodziewał, że Jackson bd zdolny do takiego poświęcenia w imię zakładu? XD Będziecie trzymać za niego kciuki, by mu się udało? Czy jednak by się zakochał?
A Chimuś coraz bardziej przegina z dietą i ćwiczeniami 😢 Eh... nie przegadasz mu do rozsądku :v
Już standardem proszę o wasze opinie poniżej lub chociaż klikanie na ☆ ^.^
Miłego dzionka!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top