28
*Dawid*
Dotykałem jej. Pragnąłem by poczuła się dobrze. Chciałem też by czuła się bezpieczna pod moim dotykiem.
- Lidia? - zapytałem patrząc na nią z góry.
- Tak? - zapytała cichutko oddychając przez idealnie różowe usta. Poprosiłem ją by usiadła. Sukienka nie miała zamka i musiałem ściągnąć ją przez głowę mojej córeczki. Oczywiście szybko wykonała moje polecenie zostając tylko w błękitnej bieliźnie. Zdiąłem koszulkę. Jej wzrok uwieczniony na moim ciele schlebiał mi.
W momencie gdy dotykałem jej ciała przechodził ją dreszcz. Zdiąłem też gumki z jej warkoczy. Chciałem by była piękna i moja. Tonąłem w jej wzroku. Moje ręce automatycznie poruszały się po jej ciele jakby znał je od zawsze. Jakbym wiedział, że jej chcę. Pragnę tej duszy i jej ciała. Namiętności, którą w sobie chowa. Nie mogę pozostać bezczynny gdy takie ciepło jest obok mnie. Pragnę z sercem stać u jej boku. Do mojej głowy napływały myśli. Myśli które sprawiały, że nie zauważałem jak z jej drobnego ciała spada bielizna. Jak na bladej skórze zostają czerwone ślady. Jak krzyczy moje imię. Liczyła się tylko ona. W głębi serca wiedziałem, że tak już pozostanie. Wiedziałem, że się nie uwolnie. Chciałem mieć władzę, ale to Lidia omotała mnie w okół palca. Nie potrzebowała do tego nawet strategii. Piękna, mądra, delikatna. Gdy moje myśli zwolniły dostrzegłem jej ciało pode mną. Oddychała, była jak anioł. Powiedziałem coś co mogło na zawsze zmienić moje życie. Nie obchodziło mnie to. Do cholery chciałem tej dziewczyny obok.
- Kocham Cię
*Lidia*
Minął tydzień, a może dwa. Dawid ani na chwilę nie pozwala mi zapomnieć o tym co powiedział. Dręczyło mnie pytanie, czemu mu nie odpowiedziałam. Nie byłam gotowa? Może to co innego. Może w głębi serca chciałam by był pewien. Wszak miłość jest dojrzałą decyzją. Czy go kocham? Oczywiście, że tak. Więc na co czekałam? Umówiłam się z nim na randkę przy rzece. Było ciepło, a ja miałam ochotę na spacer wieczorem. Założyłam białą suknię. Uwielbiał mnie w tym kolorze. Uważał, że mi pasuje. Chciałam być szczęśliwa jak nigdy.
Zobaczyłam jak podchodzi. Jak zawsze elegancki. Koszula, krawat, kwiaty. Zastanawiałam się, czy zasługuje na takiego mężczyznę. Ale skoro wyznał mi miłość, to znaczyło, że on uważał, że zasługuje.
- Cześć Tatusiu - przywitałam się dając mu całusa w policzek. Szliśmy za ręce po Łasku przy rzece. Wpadłam na szalony pomysł. Puściłam jego dłoń i lekko klepnęłam go w ramię mówiąc "berek". Odbiegłam kawałek i spojrzałam na niego. Zobaczyłam ten charakterystyczny błysk w jego oku. Zaczął mnie gonić, a ja już wiedziałam...
Gdy mnie złapał przewróciliśmy się na trawę. Pocałowałam do i wyszeptałam:
- Kocham Cię
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Zbliżamy się do końca. Rozdział 30 będzie ostatnim. Tak będzie scena erotyczna (wiem że każdy w tym ja czeka aż Lidia nie będzie dziewicą).
Zrobił nam się trochę cukier. Ten rozdział jest inny ale ma swój urok.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top