23
*Lidia*
Nie dowie się, że od przyciągnięcia i pocałunku poczułam wilgoć między nogami. Nie ma bata nie dowie się. Ta myśli towarzyszyła mi całą drogę do mieszkania Dawida. Chwilę przed wejściem uświadomiłam sobie, że karą przecież są klapsy. A jak każe mi ściągnąć bieliznę? Przecież on mnie zje jak to zobaczy. Dobra i bez tego mnie zje. Zanim się obejrzałam Dawid przewiesił mnie przez ramię wniósł do mieszkania i postawił na podłodze w swojej sypialni. Poprosił żebym na niego poczekała gdyż po treningu musi się ubyć. Gdy tylko wyszedł rozejrzałam się po pokoju. Moją uwagę przykuł miś znajdujący się na szafie. Duży karmelowy z rzymskimi cyframi na podeszwach łapek. Pomyślałam że poproszę tatusia by mi go pokazał na pewno się zgodzi.
Po chwili Dawid wrócił. Miał na sobie tylko dresowe przylegające spodnie w oliwkowym kolorze i czarne skarpetki. Z ciemnych włosów kapały krople wody i spływały po jego umięśnionym ciele. Zarumieniłam się odwracając wzrok. Usłyszałam jak mężczyzna siada na łóżku.
- Podejdź do mnie. - powiedział rozkazującym tonem. Zrobiłam to patrząc na swoje skarpetki. Poczułam jak lekko mnie przyciąga. Stałam pomiędzy jego nogami i czułam jak opiera głowę o moje piersi.
- Dobrze, księżniczko teraz czas na twoją karę. Połóż się na moich kolanach i podciągnij spódniczkę. Pozwolę ci wybrać. Wolisz klapsy na bieliznę ale więcej i mocniejsze czy bez bielizny ale mniej i lżejsze? - zapytał a ja w tym czasie ułożyłam biodra na jego kolanach i schowałam twarz w poduszce którą mi podał.
- Na... - odpowiedziałam cichutko - miałam nadzieję, że wtedy nie zauważy reakcji mojego ciała na całą tą sytuację. Usłyszałam jak wzdycha z rezygnacją. Widocznie liczył, że wybiorę drugą opcję. W sumie nie dziwię mu się. Dawid podsunął moją spódniczkę do góry. Usłyszałam jak zasysa powietrze. Po chwili poczułam na pośladku ciepłą dłoń. To jeszcze nie był klaps, po prostu go głaskał.
- Licz...- nakazał pierwszy raz uderzając w materiał okrywający moją szyneczkę. Cichutko pisnęłam, a z moich ust przerywanym głosem wyrwała się cyfra jeden. Nie mogłam uwierzyć jak bardzo wrażliwsza się staje z każdym klapsem i jak bardzo one na mnie działają. Chciałam się poruszyć, powiedzieć coś jednak mogłam tylko liczyć i jęczeć na to nowe i niesamowite uczucie. Pragnęłam więcej. Pragnęłam by zdarł materiał z moich pośladków i wymierzył klapsy na gołą skórę. Pragnęłam by mnie dotknął inaczej. Czułam jak ściska moje pośladki i daje klapsy raz za razem. Czułam gorąc i jakbym powoli upadała. Byłam dzielną dziewczynką. W końcu to była moja kara. Choć zastanawiałam się czy bardziej jest karą czy przyjemnością. Chciałam po tym jak skończy poprosić go by nauczył mnie tej rzeczywistości. Tak bardzo chciałam poczuć jego dłonie wszędzie indziej.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top