15
*Lidia*
Siedziałam przed szkołą czekając na Przemka. Na szczęście nie trwało to długo bo chłopak już po chwili znalazł się obok mnie.
- Hejka, to co jakie plany na dziś?- spytał pełen ekscytacji.
- Jak mam być szczera to żadne. Wrócić do domu i zająć się czymś produktywnym. A twoje?
- Spędzę wieczór z Kasandrą. Tak zwana kolacja z śniadaniem- poruszył sugestywnie brwiami
- Rozumiem że dochodzi do tego konsumbcja w trakcie nocy? - zapytałam wymownie wbijając mu łokieć w żebra.
- A żebyś wiedziała, tak się cieszę, chociaż mam tyle obiekcji- przyznał. Wyczułam od razu że pragnie mi się zwierzyć więc postanowiłam go wysłuchać.
- Dlaczego obiekcji?- spytałam
- Wiesz, nie jestem Kasandry pierwszym, a ona moją tak i boję się. Przecież wiesz ona może mieć wymagania, wyobrażenia, porównania. Kapujesz?- jego wzrok wodził po wszystkim dookoła jakby się wstydził tego, że jest prawiczkiem.
- Rozumiem, ale Przemuś słuchaj. W relacji w której jest uczucie lub miłość druga strona nigdy nie jest zawiedziona. Gwarantuję ci ona będzie szczęśliwa, bardzo jej na tobie zależy. Myślę że możesz też z nią o tym porozmawiać w końcu lepiej żeby była w stanie zrozumieć twoje zdenerwowanie. Zaufaj mi - poprosiłam posyłając uśmiech w jego stronę. Chłopak przyznał mi rację. Dość był zaskoczony faktem dlaczego dziele uczucia i miłość na dwie inne rzeczy. Od razu mu wyjaśniłam, że miłość nie jest uczuciem jest świadomym wyborem każdego człowieka do bycia z drugim człowiekiem w jego wadach i zaletach. Do wsparcia i akceptacji. Do pracy nad jego wadami i wychwalania jego zalet. Chłopak słuchał tego jak zaczarowany. Widziałam, że moje słowa do niego trafiły.
- Wiesz ja kocham Kasandre. Ma wiele wad nad którymi pracuję. Ja też takie posiadam. Nie kocham jej mimo tych wad, tylko razem z tymi wadami. Chciałbym by ona uważała tak samo- przyznał patrząc na niebo.
- Wiesz kiedyś się zastanawiałam nad przeznaczeniem. Nawet jeśli nie istnieje to poznając osobę którą kochasz masz świadomość, że całe życie patrzylicie na to samo niebo. Ono było tym co zawsze was łączyło- chłopak zaśmiał się, ale przyznał mi rację. Stwierdził że patrzenie na nie może zmniejszyć samotność. Zdecydowanie miał rację. Nawet nie spostrzegłam kiedy dotarliśmy pod mój dom. Pożegnałam Przemka krótkim przytuleniem i życzyłam powiedzenia.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Ten rozdział wyjątkowo krótki, w zamyśle miał być refleksyjny, a wyszło co wyszło. Pamiętajcie by podzielić się swoją opinią w komentarzu to bardzo motywuję.
Spoiler:
A już w następnym rozmowa z ojcem naszej bohaterki. Ciekawe czego się dowiemy.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top