11
*Lidia*
Dzień imprezy siedziałam na niej już dobre kilka minut wraz z Przemkiem obok niego siedziała oczywiście jego dziewczyna ...Kasandra. Doprawdy kto pokarał dziecko tak dziwnym imieniem. Cóż nic do niej nie miałam ale irytowała mnie musiała na każdym kroku manifestować swoją wielką jak jej powiększone usta miłość do Przemka. Miałam tylko nadzieję że tylko tą cechę miała miłość z ustami wspólną. Jednak sztuczność nie była by najlepsza. Mój przyjaciel już kilka razy się zawiódł na kobietach. Zaczęły się tańce, śpiewy, muzyka. Hałas naprawdę irytujący wynalazek. Nienawidziłam go.
- Ej ludzie chodźcie gramy w butelkę- powiedziała jubilatka
- Ja odpadam, zresztą i tak muszę wracać- powiedziałam bardzo szybko wychodząc. Była prawie 21, czyli godzina wyznaczona przez tatusia. Szłam powoli chodnikiem. W pewnym momencie ktoś mnie zaczepił.
- Lidia tak?- spytał jakiś mężczyzna w podeszłym wieku
- Tak, ale kim pan jest? - spytałam
- Słuchaj to teraz nie ważne. Nie wierz w nic co ona mówi. Ona kłamie, on nie jest zły- gadał jakby był pijany.
- Ale kto? O co panu chodzi?- zaczęłam się bać i cofać.
- Kiedy nadejdzie ten moment zrozumiesz. Wyciągnął rękę w moją stronę cofnęłam się gwałtownie. Wtedy poczułam mocny uścisk w tali.
- Panu chyba na dzisiaj wystarczy procentów. Proszę wracać do domu. - usłyszałam ten kochany głos. Głos mojego tatusia. Był tak stanowczy, że aż mnie ciarki przeszły. Mężczyzna tylko splunął na ziemię zatoczył się i odszedł w przeciwną stronę. Uniosłam swój wzrok nad siebie. Widziałam jak jego oczy uważnie mnie skalują. Dopiero po chwili mnie puścił. Schylił się i momentalnie poczułam jak znajduję się w powietrzu. Trzymał mnie jedną ręką pod pupą przy boku tak jak małe dziecko, a drugą obejmował głaszcząc moje włosy.
- Wszystko w porządku?- spytał biorąc głęboki oddech jednocześnie.
- Tak tatusiu, dziękuję. Dlaczego tutaj jesteś? - bardzo mnie to intrygowało. Dawid zaczął iść w jakąś stronę nadal trzymając mnie na rękach.
- Martwiłem się, albo raczej miałem złe przeczucie. Po prostu. Odwiozę cię do domu. Nie pozwolę ci wracać na nogach. - powiedział dosyć stanowczo
- Dobrze tatusiu- położyłam głowę na jego ramieniu po drodze całując go w policzek. Widać mu się to spodobało bo lekko się uśmiechnął. Usadził mnie w aucie na przednim siedzeniu i zapiął mi pasy. Prowadząc cały czas trzymał dłoń na moim kolanie zdejmując ją tylko do zmiany biegu. Ale nie posunął jej wyżej co bardzo mi zaimponowało. Jechaliśmy dłuższą chwilę rozmawiając o wszystkim i o niczym.
- Tatusiu co ci się we mnie podoba?- spytałam trzymając swoją dłoń na tej jego.
- Wiesz córeczko myślę, że twoje podejście do wielu rzeczy. Głównie do tematów damsko-męskich, ale podejrzewam, że w innych dziedzinach masz równie ciekawe zdanie. Jesteś też bardzo bezpośrednia i szczera. Wzbudzasz we mnie znacznie większą potrzebę troski niż którakolwiek z moich uprzednich partnerek. To bardzo dobrze. Bo troska powinna być zawsze. Nie ważne czy to koleżeństwo, przyjaźń, związek, czy relacja taka jak nasza. - powiedział ściskając moją dłoń.
- Tobie tatusiu brakuje troski. Nie tylko jej. Ciepła czułości i cierpliwość- powiedziałam ostrożnie. Nie chciałam go urazić ale tak czułam.
- Masz rację, ale nie wiem skąd ty to wszystko wiesz. Nie znamy się aż tak długo, a mam wrażenie jakbyś czytała ze mnie jak z otwartej książki. Jesteś w stanie mi to dać?
- Nie, nikt nie może wrócić zabranego ciepła. Mogę ci jedynie zaoferować nowe. Czułości dam ci tyle ile jestem w stanie. Ludzie którzy kiedyś zostali skrzywdzeni nie chcą nic robić względem innych bo boją się, że ich zranią. Dlatego myśli się o nich jako o ludziach bezserca, a tak naprawdę nikt im nie pokazał, że warto to serce mieć. Cierpliwość... chcę żeby nasza relacja była powolna, aby toczyła się własnym rytmem. Nie będę jej na siłę przyspieszać, ani spowalniać. Wszystko musi wyjść od nas i musi być dla nas obojga naturalne. Wiadomo ty szybciej będziesz gotowy do pocałunku czy pożycia, ale musisz czekać. Chodzi o to, żeby obie strony były świadome czego chcą. Nie pocałuje cię jeśli nie będę pewna swoich uczuć względem ciebie. Nie wiem czy pozwalasz na uczucia w tej relacji, ale ja bez tego nie będę w stanie. Musisz mi pozwolić cię pokochać
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Trochę się przeciągnął ten rozdział, ale myślę, że nikomu to nie przeszkadza. Zapraszam do zostawiania swoich opinii w komentarzu bo one bardzo motywują.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top