LuHan
~ Xiao LuHan.
~ Gdyby nie jego matka i Baekhyun, nadal siedziałby zamknięty we własnym pokoju z przekonaniem, że dzieci przynosi bocian.
~ Potrafi najebać się Piccolo.
~ Płacze nawet przez to, że pilot leży za daleko.
♀♀♀
- Tak, tak, tak, tak, tak, tak, tak, ja też cię kocham. Będę czekał. - Rozłączyłem się, uśmiechając promiennie sam do siebie, jednak po paru sekundach uśmiech zszedł z mojej twarzy i znów zastąpiła go ponura mina.
Baek_Yeol : Hejka... Jak tam u was?
KyuSoo : A nie narzekam <3 Dzisiaj idziemy wybierać orkiestrę na wesele.
Baek_Yeol : A DJ Tao?
GucciLovers : Osoba Huang ZiTao leczy kaca.
Baek_Yeol : Oj. Zdrowiej <3
Lays : Jak tam Baek? Wszystko w porządku między wami?
Baek_Yeol : Powiedzmy... Właśnie! Jak tam postępy misji!?
JongChenDae : Dupa mnie boli...
LuLuHannie~ : Sehunowi przeszedł katar, więc chyba są postępy...
GucciLovers : Osoba Wu Yifan nie wygląda już jak przyjeb.
Użytkownik KyuSoo wysłał plik głosowy do grupy Misja Z-S-CH.
Baek_Yeol : ...
Baek_Yeol : Co ty zrobiłeś biednemu Jonginowi???
LuLuHannie~ : Jak tak prosi to podaj mu ten papier ;;;
KyuSoo : Zacząłem mu podawać tabletki na przeczyszczenie, żeby było zabawniej xD
Baek_Yeol : Ech...
Baek_Yeol : A co u ciebie Lay?
Lays : Zaczyna mi brakować Suho... Idę coś wciągnąć, zaraz wracam.
Zmęczony przetarłem skronie, wyjmując kanapki z tostera, które położyłem na stole. Nalałem do szklanki również soku pomarańczowego, rozpuszczając w niej tabletki.
Ledwo co udało mi się zdążyć, ponieważ Yeol wszedł do kuchni, wziął jednego gryza tosta, wypił połowę soku i podszedł mnie pocałować na do widzenia.
Jakoś odruchowo się odsunąłem, patrząc przepraszająco w oczy Yeola.
- Nie mam dziś ochoty na czułości, wybacz. - Podrapałem się po karku, chwytając między zęby dolną wargę.
- Ta, jasne. - Warknął wkurzony, chwytając telefon ze stołu.
Opuścił kuchnię, a mnie jakoś tak naszło, żeby podsłuchać, o czym będzie rozmawiał.
- Jongin? Możesz rozmawiać? O, super. Powiedz mi, znasz jakiegoś dobrego psychologa? Wydaje mi się, że piersi mi urosły, ale przecież to niemożliwe, prawda!? Jestem facetem! - Więcej nie musiałem słyszeć. Wesoły wróciłem do kuchni, uśmiechając się od ucha do ucha.
Tabletki zaczęły działać, więc można powoli świętować mój sukces.
- Baekhyun, wychodzę! - Potem był już tylko trzask drzwi, a ja mogłem odetchnąć z ulgą i zacząć powoli przygotowywać się na przyjazd gościa specjalnego.
Chanyeolowi kopara opadnie, jak zobaczy, kto mnie odwiedził.
Tak, to właśnie z tą osobą rozmawiałem przez telefon. Ktoś idealny w każdym szczególe.
Ale najpierw potrzebna mi pomoc Luhana.
Szybko wykręciłem do niego numer, przeczekując głupie trzy sygnały.
- Baek? Miło że dzwonisz.
- Co robisz Lu? Masz czas pomóc mi w zakupach? Bo wiesz, przyjeżdża...
- N-Nie mów, że...
- Tak. - Uśmiechnąłem się szeroko do telefonu.
- Spotkajmy się pod sklepem.
♀♀♀
Jak się mogłem spodziewać, Lulu był idealnie na czas.
Lista zakupów była dość długa, a mi przyda się pomoc w dźwiganiu siatek.
Wzięliśmy dwa wózki i ruszyliśmy na zakupy, pakując do nich wszystko jak leci.
- Ej, Baek, przepraszam. - Zaczął w końcu Lu, pakując do siatki pieczarki. - Chciałeś mi pomóc, a w ostateczności pokłóciliście się przeze mnie. Nie lubię, kiedy się kłócicie. Chanyeol jest wtedy straszny.
- Spokojnie Lu. To nie przez ciebie. Czasem po prostu trzeba się pokłócić. Sam tak masz z Sehunem, prawda? W każdym związku tak jest i to normalne. Po prostu Yeol jest trochę bardziej wybuchowy. Rozumiesz, prawda?
- T-Tak. - Mruknął, uśmiechając się lekko.
To dobre dziecko, które po prostu boi się świata i tego, że ktoś może go zranić. Wbrew pozorom jest bardzo silny psychicznie.
Pamiętam jak kiedyś opowiedział mi po pijanemu o swojej młodości. Dzieci się z niego wyśmiewały, że wygląda jak dziewczynka, a nie jak chłopczyk, w dodatku nie zawsze Chanyeol był przy nim i nie miał go kto chronić. Koniec końców zabronili mu kontaktów z rówieśnikami, uczył się w domu i gdyby nie to, że chciałem się zbliżyć do jego brata to najprawdopodobniej nadal żyłby pod kloszem.
Dużą pomocą była też jego matka, która wbrew swojemu mężowi oddała go w moje ręce, kiedy zaczeliśmy się przyjaźnić i poprosiła, abym pomógł otworzyć mu się na świat.
Tak pomogłem, że koniec końców trafił do Sehuna, którego teraz kurczowo się trzyma.
- Ej, Lu. - Uśmiechnąłem się pod nosem, pakując nabiał do koszyka. Jelonek odwrócił się w moją stronę z pytającym spojrzeniem. - Nie próbuj już być złym chłopcem. Sehun o wiele bardziej lubi płaczącego ciebie.
- Tak sądzisz? - Odgarnął włosy za ucho, uśmiechając się delikatnie.
- W końcu takiego cię pokochał. Pokochał prawdziwego Luhana.
Szkoda tylko, że prawdziwego mnie Chanyeol nie pokochał.
♀♀♀
Całe zakupy wraz z powrotem do domu zajęły mi niecałe dwie godziny.
Wszystko ogólnie było w porządku, ale po wyjściu ze sklepu Lu zaczął płakać, bo nie kupił krówki ciągutki, więc musiałem dzwonić po Sehuna, że Han jest w rozsypce i ma natychmiastowo przyjechać.
Plus w tym wszystkim był taki, że dzięki niemu nie dźwigałem zakupów, ale zostałem podwieziony pod dom, a zakupy zaniesione do domu przez pana Oh.
Żyć nie umierać.
Na samym początku wziąłem się za przygotowanie lazanii, potem kurczak, makaron, sos i byłem ustawiony na przyjazd...
Kiedy tylko usłyszałem pukanie do drzwi, szybko wytarłem ręce w ręcznik, stawiając ostatnie dania na stół.
Wyszedłem na korytarz, gdzie stała już oczekiwana przeze mnie osoba.
- Baekhyun, kochanie. Czas na mały melanżyk, nie sądzisz!?
- Teściowo, kocham cię. - Pisnąłem, biorąc od niej siatkę wypełnioną po brzegi różnymi alkoholami. - Tego zielonego to nawet ja nie piłem. - Ułożyłem usta w dziubek, całując kobietę w policzek.
Pani Park była kobietą idealną. Mojego wzrostu, szczupła, elegancka, wyglądała na max dwadzieścia lat, przyćmiewała swoim pięknem niejedną nastolatkę, wszystko miała na swoim miejscu, a co najważniejsze, jako jedyna w rodzinie Park miała jaja.
I to ogromne.
- Nie mów teściowo, bo czuję się staro. - Pokazała mi język, rzucając niechlujnie szpilki pod drzwi. Wyszperała w siatce jakieś piwo, po czym otworzyła je sobie i chyba opróżniła połowę na raz. - Zimne. Takie jak lubię. To co? Co dzisiaj jemy?
- Jest makaron, sos, kurczak, lazania... Coś nie tak? - Popatrzyłem na nią zdziwiony, kiedy obdarowała mnie spojrzeniem "przestań pierdolić".
- Nie lepiej zamówić pizzę i ponapalać się na jakieś ciasteczka na jakiejś kpopowej gali? - Już wiecie dlaczego ją kocham, prawda? Kobieta idealna.
- Niestety dzisiaj nie możemy. Tak samo z alkoholem. Bo wie pani, Chanyeol...
♀♀♀
Siedzieliśmy przy stole i jedliśmy to, co przygotowałem. Do picia mieliśmy wino, choć teściowa wolała coś mocniejszego.
Ta kobieta to anioł i przywiozła ze sobą jagermeistera i pełno red bulli.
Stanie nieważkości, nadchodzimy~!
Brałem właśnie następny kęs lazanii, kiedy drzwi do domu zamknęły się z hukiem, a ja i pani Park jak na zawołanie ucichliśmy.
O, palant wrócił.
Yeol wszedł wkurzony do kuchni i zajął miejsce przy stole.
W tym momencie ruszyłem się, aby posprzątać kolację i dając tym samym znak pani Park.
- Witaj, mamo.
- Witaj, skurwysynie. - Yeol zaczął dusić się kaszlem przez to, co powiedziała jego matka. - No co? Prawda w oczy kole? Powiedz mi, jak to jest, że masz tak wspaniały skarb jak tu obecny Baekhyun, a nie możesz tego docenić? Uwierz mi, gdybym była nim, to już niemiałbyś gdzie mieszkać.
- A-Ale to moje mieszkanie!
- No i? Wyjebać cię to nie jest jakiś tam problem. Gdybym była młodsza, to zabiegałabym o jego względy. Współczuję mu z całego serca, że ciebie wybrał. Ale chociaż ma zajebibi teściową. Mniejsza, lepiej ogarnij dupę, albo zostaniesz wyrzucony z domu, a ja dopilnuję, żeby moje bae wyrzuciło wszystkie twoje rzeczy za drzwi. - Matka odgarnęła włosy za siebie, wstając i patrząc na mnie z uśmiechem.
Podszedłem do Chana, rzucając mu na stół tosta, którego zostawił dzisiejszego dnia na śniadanie.
- Smacznego, kochanie. - Pochyliłem się nad nim i pocałowałem go w policzek.
Ściągnąłem z siebie fartuszek, rzucając go na stół.
- Idę na imprezę, wrócę w nocy, może jutro w południe. Nie czekaj na mnie. - Uśmiechnąłem się słodko, kiedy Park na mnie spojrzał i zakrztusił się tostem.
Tak, wyglądałem jak milion dolarów i jak sprzedajna dziwka w jednym, ale kto mi zabroni, co?
Lateks działa cuda z moim ciałem.
- Nie idziesz na żadną imprezę! Zabraniam! Co ty sobie w ogóle wyobrażasz, co!? Nie masz prawa! Pod żadnym pozorem cię nie puszczę! - Krzyczał tak, póki pani Park nie wkroczyła do akcji. Uroczo wygląda, kiedy dostaje po głowie. - Mamo, za co!?
- Za chęć do życia i miłość do ojczyzny. Przestań pierdolić, idziemy się bawić.
- I-Idziemy?
- No co!? Twoja matka to seksbomba i umie jeszcze nieźle ruszać tyłeczkiem. Baekkie, idziemy zrobić rozpierdziel!
- Tak jest! - Chwyciłem teściową pod rękę, która, swoją drogą, wyglądała zajebiście w opinających tyłek rurkach i krokiem rasowej dziwki oboje wyszliśmy z domu, zostawiając wkurzonego i skołowanego Yeola samotnego.
♀♀♀
- Oddaj już to, Baekkie. - Kobieta wyrwała mi butelkę z alkoholem z ust, wkładając ją do swoich i wzięła dużego łyka. - Tak lepiej. Ale, tak szczerze, dlaczego nie poszliśmy do jakiegoś klubu? Miałam ochotę wyrwać jakieś młode mięsko i się zabawić.
Popatrzyłem na nią z uśmiechem, następnie przenosząc wzrok na rzekę, nad którą siedzieliśmy.
Chwyciłem do ręki puszkę z Red Bullem, popijając jagermeistera.
- Bo na każdej imprezie jest jakaś jebana para, która sprawi, że poczuję się jak gówno i będę chciał wrócić do Chanyeola. - Znów przeniosłem wzrok na kobietę, uśmiechając się pod nosem, widząc jej rumieńce spowodowane za dużą ilością procentów. - A tak poza tym, nie bawisz się ze mną dobrze?
Pani Park zerwała się z miejsca o mało co nie przewracając się przez tak nagły ruch.
Wziąłem z jej ręki butelkę trunku, znów przystawiając sobie do ust.
- Bawię się z tobą zajebiście, Baek! - Pisnęła, celując we mnie palcem. - Przy tobie czuję się taka młoda i seksowna. - Powróciła na zajmowane wcześniej miejsce.
Oboje opadliśmy plecami na dość twardą ziemię, patrząc się teraz na gwiazdy.
- Bo jesteś młoda i seksowna. Gdyby nie to, że jesteś matką człowieka, którego kocham, to pieprzyłbym cię do wschodu słońca, jak nie dłużej. - Uśmiechnąłem się szeroko, odwracając głowę w bok.
- Czyli byłabym następną kobietą, która piszczałaby "Baekkie, mocniej!"? Nie powiem, kusząca propozycja, jednak bardziej wolałabym, żeby przeleciał mnie Taeyang z SF9. Ten chłopaczek ma coś w sobie... - Moja teściowa zrobiła ten sam ruch co ja, przez co mogliśmy patrzeć sobie w oczy i uśmiechać się do siebie. W końcu przybliżyła się do mnie i złożyła lekki pocałunek na mym czole. - Nie martw się. W każdym związku są problemy. Wierzę, że za niedługo się one u was skończą i wszystko będzie w porządku.
Przytaknąłem, podając kobiecie alkohol.
- W sumie sam chciałbym, żeby Taeyang mnie przeleciał, więc możemy sobie przybić piątkę. - Posłałem jej całusa w powietrzu.
Dziękuję, moja najlepsza przyjaciółko.
♀♀♀
Przyznawać się, nie spodziewaliście się mamy Yeola, prawda?
Przypominam, że nadal można zadawać pytania postacią pod ostatnim rozdziałem, a teraz dochodzi nam jeszcze:
Pani Park
Do zobaczenia za tydzień ~
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top