▪117▪
⇝czwarty miesiąc⇜
Od rana przebierałaś wśród swoich ubrań w garderobie. Chowałaś rzeczy, z którymi będziesz się musiała pożegnać na kilka miesięcy i przy okazji przywłaszczyłaś sobie kilka bluz swojego męża. z tygodnia na tydzień twój brzuch coraz bardziej się zaokrąglał, ale wciąż mogłaś go doskonale zakrywać szerokimi swetrami czy bluzami Kooka, do których zawsze miałaś słabość, ale teraz to najchętniej chodziłabyś tylko w nich. Były ciepłe, wygodne, wciąż się w nie mieściłaś i pachniały nim. Same plusy!
Rozejrzałaś się po pomieszczeniu i ze smutkiem musiałaś stwierdzić, że wszystkie twoje ulubione rzeczy pozostaną w cieniu na jeszcze długi czas. Żeby poprawić sobie humor ubrałaś czarną bluzę chłopaka i udałaś się do salonu mając nadzieję, że tam go teraz znajdziesz. Przez ciążę miałaś okropne huśtawki nastrojów, a teraz chciało ci się płakać. Miałaś ochotę się trochę nad sobą poużalać, a następnie zjeść ogórki kiszone. No albo lody, bo widziałaś jak Kook wkładał wczoraj do zamrażalnika kilka pudełek. Pewnie nie chciał znowu robić wycieczki w środku nocy do sklepu.
Weszłaś do salonu, ale niczego oprócz włączonego telewizora tam nie zastałaś. Westchnęłaś i z jeszcze gorszym nastrojem udałaś się do kuchni. Najwyżej najpierw ogórki, a potem płacz. No chyba, że ci się zmieni i zaczniesz się do niego dobierać jak tydzień temu, z czego chłopak z chęcią skorzystał. Wreszcie to nie on wyszedł na tego niewyżytego w waszym związku.
W kuchni pierwsze co rzuciło ci się w oczy to Jungkook robiący ramen. Natychmiast do niego podeszłaś i objęłaś od tyłu wtulając się w jego plecy.
- Co robisz? – zapytałaś patrząc jak wrzuca do zupy mięso.
- Ramen – odparł z uśmiechem spoglądając na ciebie kątem oka.
- A dla mnie też? – nadzieja w twoim głosie była wyczuwalna na kilometr.
- Dla ciebie w szczególności, teraz musisz jeść za dwóch – odwrócił się do ciebie i cmoknął w czoło – Widzę, że zaprzyjaźniłaś się z moimi bluzami – objął cię w talii i przysunął bliżej siebie.
- Aktualnie to jedyne w co się mieszczę – nadęłaś policzki – Muszę pojechać na jakieś zakupy, bo niedługo będę chodzić tylko w twoich ubraniach – westchnęłaś ze śmiechem.
- Nie narzekałbym, lubię kiedy je nosisz – uniósł cię delikatnie i posadził na blacie – Po za tym wciąż jesteś lekka jak piórko – wszedł pomiędzy twoje nogi i złączył wasze usta w czułym pocałunku.
- Chyba już gotowe - wskazałaś palcem na garnek kiedy odsunęliście się od siebie.
Kook ponownie cię cmoknął i wyłączył płytę indukcyjną, po czym wyjął z szafki dwie miski. Nalał do jednej sporą porcję zupy, którą podał tobie. Przyjęłaś od niego naczynie i łyżkę, a następnie zabrałaś się za jedzenie.
- Pyszne, nie wiedziałam, że umiesz robić domowy ramen – pokiwałaś z uznaniem głową.
- W sumie ja też nie – zaśmiał się i ponownie stanął między twoimi nogami – Wczoraj dostałem przepis od Jina. A! Właśnie, kazał ci przekazać, że masz zakaz jedzenia gotowych rzeczy z paczki – powiedział całkiem poważnie.
- Co? – zająknęłaś się.
- Teraz tylko zdrowe obiadki i żadnych słodyczy, w tym lodów – spojrzał na ciebie stanowczo.
Czułaś, że zaraz się rozpłaczesz. Właśnie odbierano ci jedyną osłodę w tych trudnych dniach.
- Oj, kochanie, tylko żartowałem – dodał widząc jak twoje oczy robią się szklane.
- Mam ci zrobić krzywdę? – zapytałaś mordując go wzrokiem.
- No, przepraszam – zaśmiał się i cmoknął cię w nos.
Ale widząc twoją wciąż naburmuszoną minę ułożył dłonie po bokach twojego brzucha, który zaczął lekko gładzić. Uśmiechnął się czując jaki jest wypukły. Zerkając w twoje oczy, które już były spokojne przez gest chłopaka, uniósł materiał swojej, twojej, bluzy i wlepił wzrok w twój brzuszek.
- Ktoś tu nam rośnie – uśmiechnął się i przyłożył usta do twojego brzucha – Jeszcze pięć miesięcy i będziemy wszyscy razem – podniósł wzrok na ciebie i musnął twoje usta.
Trzeba wybrać imię dla dziedzica, bo nie chce mi się pisać "[I/D]"
ktoś, coś proponuje?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top