Przed rozpoczęciem oglądania Supernatural, religia była dla Ciebie najmniej ciekawym przedmiotem. Takim, który poprostu trzeba było zaliczyć. Każda lekcja religii była poprostu tą lekcją, na której można spokojnie odespać. (A nie. Sory, mój błąd, skoro nie oglądałaś jeszcze SPN, to nie musiałaś odsypiać nieprzespanych nocy.)

Teraz: Na samą myśl o lekcjach religii się uśmiechasz. Cały tydzień czekasz na tę upragnioną lekcję. Dlaczego? Bo na religii przez cały czas słyszysz coś związanego ze swoim fandomem. Krztusisz się ze śmiechu na każdą wzmiankę o aniołach, archaniołach, Bogu (w zeszytach piszesz oczywiście "Chucku".), Niebie, Czyśccu, Piekle, Lucyferze, demonach i tak dalej, i tak dalej. Najlepsze jest to, że na tej lekcji potrafisz odpowiedzieć na praktycznie wszystkie pytania, a jak nadchodzi temat apokalipsy, jesteś poprostu wniebowzięta.

... A pani katechetka myśli, że nagle stałaś się bardzo wierzącą katoliczką...