*6*
Hej tak trochę +18 będzie więc zaznaczę gdzie się zaczyna, a gdzie kończy takim czymś ¤
--------
*Avii*
-Kim jesteś i czego do cholery odemnie chcesz ?!
-Oh, ta informacja nie jest ci potrzebna słońce, bo i tak za niedługo...znikniesz hehe-wypowiedział te słowa z taką satysfakcją i melodją w głosie, że normalnie wkurwu można było dostać.
-Eh, kolejny debil...
-Dobra dosyć tego!
Złapał mnie za włosy i pociągną mocno w swoją stronę.
-Ała!-syknęłam z bólu.
-Jesteś zwykłą szmatą, rozumiesz! I...
-No rozumiem bo każdy w kółko mi to powtarza...nuda.
-Co?!...kurwa...odkąd pamiętam to każda moja ofiara ryczała i błagała o to bym ją wypuścił, ale tak właściwie to masz jeszcze czas aby się rozryczeć i drzeć hahaha!
Nie zdążyłam już nic więcej powiedzieć bo wepchną mi coś do buzi i odwiązał sznur, który zostawił po sobie dość mocno opuchnięte i zaczerwienione miejsca na nadgarstkach, a znając ten ból będę miała przepięknie, fioletowo-purpurowe śińce.
Znowu złapał moje włosy i zaczą mnie gdzieś ciągnąć, a ja próbując się uwolnić zamknęłam oczy i się szarpałam nie zwracając uwagi na okropnie bolącą mnie głowę. ¤Kiedy otworzyłam oczy zobaczyłam brudne łóżko, na które chwilę potem zostałam żucona. Ten śmierdzący pedofil zaczął się śmiać i rozbierać mnie. Ja już wiem co ta kanalia knuje.
Wyplułam dziwną szmatę z buzi i zaczęłam krzyczeć.
-ZOSTAW MNIE TY JEBANY KUTAFONIE !
Łzy poleciały mi strumieniami i gdy zaczęłam płakać nawet nie zauważyłam jak zostałam tylko w majtkach, a on był cały nagi. Jebało od niego jak od jakiejś stu letniej jajecznicy.
-A teraz jęcz suko! Płacz i rycz!
I tak po prostu wjebał się we mnie tym jego hujem.
Jęczałam z bólu, a on tylko się chihrał i przyśpieszał ruchy. To tak cholernie bolało.
Skończył. W końcu skończył. Wszystko mnie piecze włączając w to dupe i buzię.¤
-A teraz księżniczko idziemy na spacer. HAHAHA!
Pół przytomna zostałam ubrana w jakieś zielone szmaty i ponownie zostałam zwiazana.
-Ale zanim pójdziemy zostawię sobie po tobie małą pamiątkę hah.
Wzią tępy nóż i wydłubał mi prawe oko. Jedyne co zrobiłam bo krzyknęłam i głośniej załkałam.
-No to w drogę.-złapał mnie niczym worek ziemniaków i przeżucił sobie przez ramię. Ał.
-Dor-we c-cię kiedyś ty su-sukinsyynie.
-Haha! Dobre sobie! Jednak te dziewczy miały rację, że taka waleczna z ciebie duszyczka.
-ZA-ZAJEBIE!
W kieszenie tego psychola znalazłam jakąś szarą, czystą płytę. Postanowiłam ją wyciągnąć i spróbować się wydostać. Byłam tak zajęta rozcinaniem tego sznurka tą tempą płytą, że wogule nie zwróciłam uwagi gdzie jesteśmy.
Nagle poczułam wodę w gardle i płucach. Zaczęłam kopać wodę i machać nogami, w nadzieji, że jakoś wypłyne na powierzchnię. Myliłam się. Z każdym ruchem coraz bardziej byłam pochłaniana przez jezioro.
Zaczęłam tracić siły. Poddałam się. Już nie mogłam, zabrakło mi sił. Zamknęłam oczy i jedyne co czułam to płytę, którą nadal trzymałam w dłoni.
*Ben*
Leżałem zastanawiają się nad sensem życia, kiedy nagle zachciało mi się wyjść na dwór. Nad jezioro.
--------------
Rozdziały tak strasznie żadko dodaję. Przepraszam ale ostatnio serio brakuje mi weny i chęci na co kolwiek. Wybaczcie. Następny rozdział już niebawem (tym razem na serio ;) )
Ps. Przepraszam za tak krótki i nudny rozdział (chyba nudny)
¤plushtrap
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top