#67- 9 miesiąc ciąży

JungKook pov.
Przez wszysttkie miesiące czułem się dość dobrze, ta ciąża była znośna, ale i tak ostatni miesiąc jest zawsze najgorszy. Stresuję się, że zaraz pewnie zacznę rodzić, a JiMin'a nie będzie. Dzisiaj był ze mną Tae i Jin, poniewaz Chim musiał wyjść. Miał dzisiaj ostatnie egzaminy, na których musi po porstu się wykazać jak najlepiej! Trzymałem za niego kciuki jak najmocniej jednak strasznie cieszył mnie fakt, że już ta mała istotka będzie z nami. Również długo wymyślaliśmy imię dla małej i padło ja SeoYeon, bo jest bardzo ładne i nam się podoba, wszystkim się podoba, nawet mojemu tacie, z którym odnowiłem jeszcze bardziej kontakt i jest szczęśliwy z tego, że zostanie dziadkiem

- JungKookie jak się czujesz? Boli cie coś? Juz rodzisz?- latał Tae cały czas koło mnie, a Jin jak to on musiał się wykazać w kuchni robiąc bardzo smaczny posiłek oraz koktajl ze swieżych owoców. Nadal karmią mnie tylko zdrowymi rzeczami, mam już tego na prawdę dosyć.
- Jest na razie dobrze...- głaskałem się po brzuszku oglądając jakis nudny film, który i tak mnie za bardzo nie interesował. Oglądałem go tylko aby czas szybciej upływał i aby JiMin już w końcu był tutaj ze mną. Mam nadzieję, ze jak będę rodził to ChimChim będzie przy mnie, bo nie chcę jechać bez niego. Dobrze, że Jin Hyung umie prowadzić, bo tak to chyba bym musiał tutaj rodzić, a znając Tae nie przyjąłby porodu, jak to on...

- Dobrze. Jakby co to krzycz, piszcz, cokolwiek- Tae wziął do ręki telefon pisząc z kimś. Po chwili powiedział mi, ze JiMin już wraca i ma nadzieje, że dobrze mu poszedł egzamin. Strasznie się ucieszyłem, że już Mochi będzie ze mną, że aż zaczął mnie brzuch boleć. Ale to boleć tak nie tak, ze skurcz tylko tak... Tylko tak jakby już się zaczęło.. Błagam tylko nie teraz!
- T-Tae ja.. Ja nie wiem, ale ja chyba już rodzę!- krzyknąłem szybko oddychając i łapiąc się za brzuch. Tae i Jin szybko do mnie przybiegli po czym Jin zaczął coś tam orzy mnie patrzeć. Faktycznie, wody mi odeszły czyli już zaczynam rodzić. Tak bardzo się boję, to tak strasznie boli!

- Poczekaj! Chcesz chusteczki?!- krzyknał Tae, który nie wiedział co ma zrobić
- Po co mu, baranie chusteczki?!- krzyknął zestresowany Jin łpiąc mnie mocno za rękę na co zcisnąłem ją jeszcze mocniej. Błagam, żeby JiMin tutaj zaraz był! Przefież ja już nie wytrzymam! Stradznie mnie boli to wszystko, a najbardziej dolne partie ciała, z których właśnie sączył się ten płyn, nie wiem jak to nazwać...
- Jejku, chłopaki to tak bardzo boli!- stęknąłem czujac jeszcze mocniejszg ból. Jin też stękał, a z bólu spowodowanego tym, ze go trzymam za dłoń, a ja własnie rodze! Dlaczego oni nic nie robią?! Niech tutaj szybko JiMin przyjdzie, ja juz nie wytrzymuję! Dlaczego nue jedziemy do szpitala?!

- Poczekaj, JungKookie! Zaraz JiMin tutaj będzie!- krzyknął Tae wybierajac numer najprawdopodobniej do JiMin'a i zadzwonił drąc się, aby się pośpieszył, bo JungKook, czyli ja rodzę. To dobrze, ze JiMin teraz krzyknął, ze juz biegnie i zaraz będzie, strasznie się boję co teraz będzie, bo w końcu to jest poród i jeszcze nikt z nas nie umie go odebrać. Nawet nie wiadomo dlaczego nikt nie dzwoni na pogotowie!
- Tae zadzwoń na pogotowie!- krzyknałem stękając już powoli i trzymając jeszcze mocniej łapkę Jin Hyung'a.
- Przecież tutaj nie przyjadą!- krzyknął na mnie na co jeszcze bardziej zacząłem stękać. Cała podłoga była we krwi, strasznie się bałem..

W końcu do domu wparował bardzo szybko JiMin. Widząc w jakim jestem stanie oraz, że juz rodzę jak najszybciej do mnie podbiegł po czym zaczął łapać mnie za drugą rękę, czyli że poród jest jednak tutaj?!
Dlaczego tutaj, przecież jesteśmy w domu! A co jak mi się coś stanie?!
- JiMin błagam zrób coś!- krzyknąłem głośno stękając jak najmocniej mogłem. Dlaczego poród nie może zejść tak szybko tylko musi oczywiście zejść bardzo długo i strasznie boleśnie?
- Po prostu przyj!- złapał mnie mocniej za dłoń zdzierając ze mnie moją koszulkę tak jak i spodnie, bo nikt inny nie raczył tego zrobić. Jak dobrze, ze JiMin tutaj jest, bo dziecko by miało nosidełko na bank wygodne ze spodni zrobione gdyby nie ChimChim...

***
Po porodzie, gdy już usłyszałem płacz dziecka opadłem ja kanapę nie mogąc wytrzymać tego wszysttkiego. Tae sprzątał podłogę, JiMin płacząc trzymał dziecko, a Jin pomagał Tae, bo za dużo tego wszystkiego było. JiMin stradznie był szcześlowy i płakał jakby mu rodziców zabili. Ja byłem za to bardzo siny. Chyba źle zniosłem ten poród, ale nareszcie jest już koniec i nasza ukochana SeoYeon jest już z nami... Tak bardzo się z tego powodu cieszę... Dobrze mi z tym, że mogę już spokojnie spać na brzuchu bez obaw, że mam z nim małą istotkę. No i oczywiście będę mógł już inaczej jeść- tego też mi strasznie brakowało. Dobrze, ze to wszystko się tak potoczyło i dziecko jest całe i zdrowe. Na pewno będzie wyglądać tak samo jak JiMin...
----------------------------
Papatki :***

~ Aizos

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top