#66- 6 miesiąc ciąży

JungKook pov.
Przez kolejne 3 miesiące bolał mnie bardziej brzuch, oczywiście jest on większy i dziecko już czasami zaczeło kopać. JiMin strasznie często się mną opiekuję oraz rozmawia z dzieckiem i głaszcze moj brzuszek, bardzo się nami przejmuję tak jak Tae. Tae mnie rozśmiesza i robi pyszne jedzonka i dba o moją dietę abym nie jadł żadnych fast food'ów itp. Oczywiście czasami jem lody z ogórkiem kiszonym, bo to jak na razie jest moja ulubiona potrawa, że tak powiem, ale reszte dań to sałatki owocowe lub warzywne oraz zero jedzeń na tłuszczu. Czasami mnie to denerwuję, bo JiMin kupuję sobie frytki albo inne rzeczy, dzieli sie z Tae, jedzą ze smakiem, a jak ja chcę chociaz jednego frytka to nie mogę, bo to za dużo tłuszczu i muszę jeść same zdrowe rzeczy. Ugh! Denerwuję mnie to czasem!

Dzisiaj z JiMin'em i Tae wybieram się do ginekologa aby sprawdzić co z dzieckiem, czy wszystko dobrze oraz oczywiście płeć dziecka strasznie chciałbym już pozać. Ja jestem za chłopakiem z JiMin'em, a Tae jwst za dziewczynką. Mówi, że to czuje oraz na bank będzie to dziewczynka. Wtedy z JiMin'em głosno sie śmiejemy, a Tae rzuca Chim'a poduszką, bo mnie tak raczej nie może.
- Tae, weź w razie czego jedną sałatkę owocowa w razie czego jakby JungKookie zgłodniał. Dość długo będziemy jechać, dzisiaj są strasznw korki oraz ginekolog nie jest tak blisko jak nam się wydaje- powiedział JiMin psikajac się swoimi perfumami, które tak szczerze wnerwialy mnie, znaczy ich zapach mnie bardzo denerwował. Wcześniej bardzo mi się podobały, nawet sam mu je chyba kupiłem, a teraz przez ciąże mam wrażenie, jakby były moim wrogiem..

- Dobra!- krzyknął Tae robiąc na szybko sałatkę. Mamy jeszcze 30 minut do umówionej godziny więc chyba zdąrzymy... O ile Tae sie pośpieszy, ale zawsze daje sobie ze wszystkim bardzo dobrze radę, więc z tym też sobie da.
- Już!- po 5 minutach Tae spakował butelkę wody i sałatkę do torby podręcznej po czym położył ją na przedpokoju. Jestem zadowolony, że tak się mną przejmują, ale szczerze tez czasami mnie to bardzo wkurza. Czasem nawet moge krzyknąć na JiMin'a, ale na szczęście on mnie rozumie bardzo dobrze i wybacza za każdym razem jak na niego krzyknę. Dobrze, że mi wybacza, emocje jednak robią swoje...

- Dobrze, JungKookie ty jestes gotowy?- zapytał chłopak patrzac na mnie. Bylem ubrany w dość szeroką i dużą koszulę oraz jeansy, które też musiały być o rozmiar lub dwa większe, ponieważ troszeczkę przytyłem dzięki oczywiście najbardziej Tae. To on zajmuję się mną pod względem jedzenia, a JiMin robi resztę. Czasami jak JiMin'a nie ma to wtedy Tae się mną przejmie, ale to jest bardzo rzadko i przed 6 miesięcy Chim'a nie było przy mnie chyba tylko trzy razy, więc jak na niego to jest bardzo mało. Oczywiście nie liczę szkoły, bo musi do niej chodzić i on sam bardzo dobrze o tym wie..
- No jestem, jestem..- mruknąłem cicho patrzac na brzuch, który zacząłem lekko gładzić. Tak bardzo chcę już tą małą istotkę przy sobie, ale również strasznie boję się porodu. Nigdy nie wiadomo co się stanie, a mogę nawet umrzeć przez to. Wolę nawet o tym nie myśleć...

Nagle JiMin usiadł koło mnie i również zaczął masować mój brzuszek z czego wydobyłem z siebie pomruk przyjemności. Uwielbiałem razem z małym lub małą jak JiMin masował brzuszek i gadał z istotką. Uważałem to za strasznie słodkie z jego strony...
- Bardzo was kocham i nigdy, ale to prze nigdy nie zostawię- schylił się lekko całując mój brzuszek po czym wstał idąc do przedpokoju i ubierając buty, bo faktycznie już mało czasu nam zostalo plus jeszcze dojazd utrudnia nam to wszystko, bo Chim powiedział, że podobno są korki...

- JungKookie, no chodź!- krzyknął JiMin rzucajac w moją stronę kurtkę, ktorą na szczęście złapałem w trakcie jej "lotu". Ubrałem ja powoli jak wstałem i po chwili byłem już w przedpokoju. Tae pomógł mi założyć buty, a JiMin zakładał mi szalik, bo równiez podobno bylo zimno na dworzu. Jako pierwszy z domu wyszedł Tae, potem ja, a na końcu JiMin i to on zamknął drzwi. Otworzył samochód, Tae pomógł mi wsiąść do auta spokojnie po czym on sam usiadł na przodzie obok kierownicy, a JiMin usiadł za kółkiem.
W końcu ruszyliśmy i jechalismy tak dobre 15 minut. Potem wysiadĺem z auta o dziwo sam, bez pomocy nikogo i ruszyłem podekscytowany do budynku gdzie miałem mieć badania. Mam nadzieję, że JiMin będzie ze mną lub nawet i Tae. Nie chcę być sam, czyłbym się wtedy niezręcznie...

- Dasz radę wejść sam, czy mam to zrobić z tobą?- szepnął mi Chim do ucha gdy czekaliśmy w poczekalni. Stres zżerał mnie od środka chociaz to nie jest aż takie złe, tylko powie mi płeć, pewnie z dzieckiem jest wszystko dobrze, ale jednak wolę sprawdzić w razie czego czy coś się tam przypadkiem nie dzieje...
- No pewnie, że chce wejśc z toba, w końcu jestes ojcem, musisz zobaczyć swoje dziecko, prawda?- uśmiechnąłem się gładząc brzuch. Powoli zacząłem oddychać czując lekki skurcz, jednak on po dwóch minutach szybko przeszedł. Nagle nadeszla pora na nas. Wszedłem do sali z ukochanym i położyłen się na takim jakby łóżku. Podwinąłem koszulę pokazując swój duży brzuch. Pan nasmarowal mi go jakimś żelem i zaczął sprawdzać co z dzieckiem

- Widzą państwo? Tutaj jest dziecko. Jest z nią wszystko dobrze, bo tak jak tutaj widać jest to dziewczynka- zaczął orzez kilka minut jeszcze sprawdzać cos tam po czym starł z mojego brzucha maź. Szczęśliwy wziąłem od niego kilka zdjęć dziecka i trzymając je w ręce przytuliłem Chim'a wychodząc z gabinetu
- I jak?- zapytał również podekscytowany Tae
- To dziewczynka!- krzyknąłem zadowolony i zszokowany lekko, że to nie jest chłopczyk, ale i tak od dzisiaj JĄ kocham...
- A nie mówiłem..?! Tak myślałem!- przytulil mnie uważając na brzuch, szcześliwy Tae

W drodze do domu oatrzyliśmy na zdjęcia, ja zjadłem sałatkę oraz wymyślaliśmy imię dla naszej córeczki.
-----------------------------
Aish, smutno mi z powodu tego, że jeszcze jedna część czyli poród JungKook'a i koniec książki :((

Papatki :***

~ Aizos

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top