#61- Ale jak to..?

TaeHyung pov.
Gdy dowiedziałem się, że JungKook zostaje sprzedany to była ostateczna decyzja, czyli pojechanie tam i po prostu kupienie go. Zrobiłem to ja, bo jakby to był JiMin to raczej by go mu nie dali, a mnie przecież nie znają więc to bardzo dobry pomysł. Zarabiałem ile mogłem aby tylko uzbierać odpowiednią kwotę jednak on nas tak oszukał... Byłem z tego powodu bardzo zły, bo JungKookie jest moim przyjacielem i bardzo go lubię jednakże jestem jeszcze mu winny pomoc, bo dziki jemu jeszcze w sumie żyję. Poza tym nie jestem taki, że przejdę obok i się tym nie przyjmę tylko staram się pomóc jak mogę i chyba pomoglem wystarczająco...

Oczywiście nikomu nie powiem gdzie pracowałem, bo ta praca jest troszeczę.. Nie wiem jak to powiedzieć, ale napewno nie jest przyjemna, ale przynajmniej dużo płacą... Tylko tyle na razie się liczyło i to, żeby JungKook wrócił zdrowy i cały, jednak jak zobaczyłem w jakim jest stanie chciałem coś aż zrobić temu, kto go porwał jednak zdziwiła mnie moja reakcja, bo ja nigdy taki nie jestem...
- Tae...?- usłyszałem ten zachrypnięty głos i małe oczka, które patrzyły na mnie ze zdziwieniem. Nie mogłem tak dalej stać dlatego zmiękłem i po prostu go bardzo mocno przytuliłem
- Tak dobrze, że tu jesteś...- mruknąłem cicho, a w moich oczkach pojawiły się łzy. Nigdy nie byłem twardy w takich sprawach dlatego po chwili się rozpłakałem na dobre wycierając łzy o jego podartą koszulkę.

Gdy poczułem jak chłopak mnie przytula jeszcze bardziej się rozpłakałem czując ulgę, że jest już z nami i że jest bezpieczny. Tylko teraz trzeba poczekać na JiMin'a, a jak przyjdzie to chyba go wyściska tak, że JungKook będzie bardziej wykończony uściskami niż czymś innym
- Ale.. Ale ja nie rozumiem...- mruknął odczepiając się ode mnie i patrząc mi w oczy. Czego on nie rozumie w tym, że po prostu go kupiłem i jest teraz z JiMin'em o ile on przyjdzie? Odkąd nie ma JungKook'a u jego boku zaczął potwornie pić i nawet lekko się poddawać. Kiedy dowiedział się, że JungKook będzie kupiony przez kogoś innego po prostu poszedl do klubu i zaczął potwornie pić. Nawet nie wie, że ja wziąłem pieniądze i po prostu zrobiłem to co uznałem za słuszne i tak wyszło. Jednak ja dobra głowa, mądra głowa jestem...
- Jesteś już z nami.. Jesteś już bezpieczny... Obiecujemy, że to już nigdy się nie powtórzy- głaskałem go po głowie jedną ręką, a drugą wycierałem swoje i jego łzy. Tak bardzo mi go brakowało przez te kilka dni.. Nawet godzina bez niego to... To zupełnie coś innego niż godzina z nim.

- Gdzie jest JiMin..?- spytał najwyraźniej zaskoczony, że nie przybiegł i nie przytulił go bardzo mocno tak jak to on robi. Co ja mam mu powiedziec? Napewno nie będzie zadowolony gdy powiem mu, że JiMin się poddał i poszedł się napić? Napewno nie odbierze tego dobrze... Raczej odbierze to właśnie źle i będzie bardzo smutny, a tego bym nie chciał...
- JiMin...? JiMin powinien być.. Powinien być już za chwilę...- posadziłem go na krześle i wyjąłem apteczkę. Muszę go obmyć wodą utlenioną, bo ma liczne rany i zadrapania ale na dodatek jeszcze będzie musiał wziąc kąpiel, bo wygląda jak siedem nieszczęść. Wolałbym aby JiMin go nie zobaczył w takim stanie, bo albo będzie na mnie, albo będzie strasznie zły na porywacza i za wszelką cenę będzie chciał go dopasć i coś mu zrobić, a przecież to nie JungKook'a wina. Szedł po prostu do sklepu albo nie wiem wracał, nie wiem jak konkretnie było, ale wiem tylko tyle, że szedł do sklepu i dalej nie wiem co było...
Po prostu najważniejsze jest to, że żyje i jest tutaj z nami...

- Ale przyjdzie, prawda..?- spojrzałem na niego i z lekkim uśmiechem kiwnąłem głową na tak. Mam nadzieję, że dzisiaj wróci, a jak nie pojawi się do 20 to pójdę go po prostu szukać. Nie wiadomo co takiemu pijanemu człowiekowi wpadnie do głowy...
- Przyjrzdzie, przyjdzie tylko nie wiem kiedy...- szepnąłem wyciągając wodę utlenioną po czym wziąłem waciki i różne inne rzeczy takie jak plasterki itp po czym zacząłem przemywać jego ranę i naklejac plasterki w niektórych miejscach
- Poszedł do klubu, prawda..?- nie odpowiedziałem na to pytanie. No pewnie, że poszedł do klubu i trzeźwy napewno nie wróci, ale nie chcę aby on to wiedział.
- Odpowiedz mi!- podniósł lekko głos. I co ja mam niby teraz zrobić?! Będzie mu smutno, ja to wiem! Tak bardzo nie chcę aby byl smutny.. Nie dzisiaj... Dlaczego to musiało akirat spotkać nas? Dlaczego JiMin chciał się poddać? Dlaczego JungKook, a nie na przykład ja? Przecież JungKook jest potrzebny JiMin'owi, a ja? Ja nie jestem potrzebny, bo jestem tylko jego przyjacielem i to jeszcze takim, z którego się śmieje. Jakie to nie fair...

- Tak, poszedl się napić z bezsilności!- krzyknąłem nie wytrzymując. Chcial wiedzieć to niech wie! Tylko niech potem nie ma pretensji, że mu powiedziałem, bo w sumie sam chciał znac odpiwiedź
- Wiedziałem...- szepnął i od razu spuścił głowę. No i wiedziałem, że będzie smutny... Mogłem coś innego wymyślić tylko nie to... Dlaczego w tej sprawie nie poruszyłem chociaż troszkę głową?!
- Ale to nie tak... JiMin się o ciebie bardzo martwi- mruknąłem cicho o podniosłem jego głowę patrząc w jego oczy. Jeśli JiMin tutaj zaraz nie przyjdzie przyprowadzę go za ucho do domu! On powinien tutaj być i teraz tulić JungKook'a a nie przepijać pieniądze, których już nie zobaczy, a alkohol nic mu nie da z życia tylko jeszcze bardzo pogorszy sprawę...
- Martwi się? Gdyby się martwił to by tutaj był i mnie teraz prawdopodobnie przytulał! Nic pewnie dla niego nie znaczę..- przytulił mnie bardzo mocno i rozpłakał od razu, a ja go głaskałem po pleckach. Jeszcze nigdy nie widziałem tak... Takiego JiMin'a, który jest tak odpowiedzialny

- Jak nie przyj..- przerwał mi odgłos otwieranych drzwi kluczem. Spojrzałemnw tamtą stronę i moim oczom ukazał się oczywiście upity lekko JiMin...
----------------------------
Pamiętajcie, że pytania do bohaterów dalej aktywne!

Papatki :****

~ Aizos

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top