#59- Dzień 1
JiMin pov.
Caly czas staralismy się wydobyć jakoś pieniądze. Jin jak pracował dawal cos tam od siebie, Tae od swojej mamy równiez coś wziął. Ja od swoich rodziców też duzą kwote wziałem i jeszcze posprzedawałem u siebie rzeczy, które nie sa mi potrzebne. Po szkole również pracowałem. Bardzo długo, po kilka godzin żeby jak najwięcej dostać, a to dopiero pierwszy dzień. Dzisiaj o godzinie 18:30 muszę wysłać mu to cholerne zdjęcie, które pokazuję, że uzbierałem już połowę kwoty. Strasznie się bałem, ze to nie starczy, ale skoro tyle powiedział to tyle powinno być... Z takimi ludźmi lepiej się nie zadziera, bo nie wiadomo co mogą zrobić. Poza tym nie wiadomo co mogą zrobić z moim kochanym promyczkiem na niebie, którego tak bardzo kocham...
Jest godzina 14:40. Siedze w domu i dokładnie przeliczam pieniądze. Sprzedam jeszcze jedną rzecz, Tae może cos przyniesie i przyniosę z pracy coś, o ilę przyniosę i cała kwota powinna być. Strasznie się boję, że sprzeda JungKook'a, a wtedy będzie bardzo trudno go odzyskać. Jestem załamany... Płaczę caly czas i nie potrafię się po tym pozbierać. Dlaczego ja nie poszedłem z nim? Dlaczego jestem tak cholernym głupkiem i nie wiedziałem o tym? Gdybym z nim poszedł... Może dałoby się coś zrobić... A teraz tylko mogą nas uratować pieniądze...
Strasznie mi barkowało JungKook'a przy sobie. Brakowało mi jego dotyku, jego pocałunków, jego słowa "kocham cię" i tych cudownych przytulasów. Całego jego mi go brakowało. Jestem bardzo ciekaw co się z nim teraz dzieje.. Najchętniej to bym tego porywacza rozszarpał, ale nie wiadomo czy ma jeszcze kogoś, bo jak tak to może temu komuś innemu dać JungKook'a, a wtedy będzie jeszcze gorzej. Wtedy będę już na pewno na przegranej pozycji...
Nagle do moich drzwi ktos zapukał. Miałem nadzieje, jak zawsze, że to JungKookie, że udalo mi sie wydostać, albo ten ktoś go wypuścił, ale niestety nie... Jak otowrzyłem drzwi okazal się to być Tae, który trzymał duży plik pieniędzy jak na jego rodzinę. Dziwie się, ze tyle mu rodzice dali pieniędzy...
- Hej, Tae...- wytarłem łzy ze swoich policzków wpuszczając go do mieszkania. Jak wszedł już i sie rozebrał podszedłem do niego i wziałem pieniądze i zaczałem liczyć
- Skąd masz tyle pieniędzy?- zapytałem z lekkim szokiem. Tutaj była cała kwota, która mieliśmy uzbierać, żeby mieć już cała całkowitą kwotę.
- Skąd mam stąd mam. Ważne, że juz nie musisz chodzić do tej pracy- mruknał cicho, a w jego oczach mogłem zobaczyć wielkie zmęczenie. Czy on.. Pracował do późna, żeby uzbierać tyle pieniędzy?
- Czy ty pracowałeś...? Masz wory pod oczami i jestes lekko blady..- dotknałem jego lekko zimnawego policzka po czym odsunąłem się o kroczek
- Nieważne- mruknał wchodząc do kuchni i nastawiając wodę bodajże na herbatę
- Pracowałeś?- powtórzyłem opierajac się o miejsce, gdzie powinny być drzwi, ale nie ma ich tam
- Tak, pracowałem. Nie wiem po co ci ta wiadomość jest potrzebna, ale tak. Pracowałem i co z tego? To źle?- spytał wyciągając kubek
- Nie... Ale jesteś strasznie zmęczony.. Wyglądasz jakbys bardzo długo pracował, albo płakał i nie spał całą noc...- podszedłem bliżej niego patrząc mu w te zmęczone oczy
- Co cię obchodzi gdzie pracowałem i jak zarobiłem te pieniądze?- trzasnąl lekko kubkiem- Są pieniądze, są. Powinieneś się cieszyc, a nie jeszcze wypytywać gdzie pracowałem i w ogóle- poszedł do salonu i włączył telewizję. Strasznie mnie dziwiło jego zachowanie, na prawdę nigdy się tak nie zachowywał...
Był... Dziwny, znaczy nie w takim sensie, że głupi tylko jego zachowanie było dziwne... Zachowuję się jak nigdy, ale może to przez zmęczenie... Przespi się u mnie to moze mu się polepszy
- TaeHyung, powiesz mi o co chodzi?- usiadłem koło niego. Chciałem wyciągnąć z niego prawdę
- Nic sie nie dzieje, co ma się dziać?- spojrzał na mnie, ale od razu odwrócił wzrok. Coś sie musiało stac, bo on nigdy się tak nie zachowywał.. Przynajmniej przy mnie, nie mówił takim tonem i zawsze mówił mi prawdę...
- Przecież widzę.. Nigdy nie odzywałeś się do mnie takim tonem- mruknąłem cicho patrząc na niego z troską. Widziałem jakby... Ból w jego oczach? Strach przed tym, zeby mi powiedzieć? Nie wiem jak to określić...
- Powiedziałem, ze nic mi nie jest!- wrzasnął pd razu wstając- Co cie obchodzi skąd mam te pieniądze?! Po prostu je mam!- poszedł szybko do kuchni na co ja też to zrobiłem
- Wiem, że jest ci z tym wszytskim ciężko, ze pracujesz... Nam wszytskim jest bardzo ciężko, ale zaraz sie to skończy...- położyłem swoją rękę na jego ramię głaszcząc po mału. Po chwili TaeHyung się do mnie bardzo mocno przytulił oraz jeszcze na dodatek popłakał
- Ale nie płacz...- szepnąłem cicho głaszcząc go po plecach i czasami po głowie. Tae jest bardzo wrażliwy i wiem, że stara sie uzbierać jak najwięcej...
- P-przepraszam..- mruknał cicho w moją koszulkę już sie nie odzywając.
- Nie masz za co przepraszać... To normalne, jesteś zmęczony..- wziąłem go na łapcie i szybko zaniosłem do pokoju, w którym było łóżko
- Prześpij się i to bardzo porządnie, a potem ciś zrobimy z twoim wyglądem.. Będzie dobrze, załatwię to...- głaskałem go dalej po głowie, a gdy usnął wróciłem do pokoju i zrobiłem sobie herbatę.
Gdy wybiła już 18:30 szybko naszykowałem pieniądze i zrobiłem zdjęcie połowy uzbieranej kwoty. Nie chciałem, aby Tae przy tym był, bo by się od razu rozpłakał, ale jak na razie spał. Czekałem chyba wieczność na odpowiedź, ale nagle ją dostałem. Nie mogłem uwierzyć. Patrzyłem cały czas na ekran telefonu bardzo głośno płacząc i nie mogąc się opanować. Rzuciłem gdzies te pieniadze płacząc jeszcze głośniej. Nie obchodziło mnie, ze obudzę Tae, nie obchodziło mnie, że w tej chwili porozrzucałem pieniądze po całym salonie, nie obchodził mnie telefon z rozwaloną szybką po zderzeniu z podłogą. Obchodziła mnie jedna ostateczna wiadomość, którs wywołała u mnie tyle emocji, a dokładnie wyglądała ona tak:
Od: Nieznany
Przykro mi, ale JungKookie już jedzie na aukcję. Jestem bardzo ciekawy jak odzyskasz kochasia. Pewnie JungKookie jest zadowolony, że będzie zabaweczką innego Pana. Do zobaczenia potem.
-------------------------------
I jak wam się podoba? Mysleliscie, że facio go wypuści?
Papatki :****
~ Aizos
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top