#4- kto mi te rany zrobił...
Jungkook pov.
- Boże Kookie trzeba iść do pielęgniarki!!!- powiedział JiMin po czym wziął mnie na ręce i zaniósł do pielęgniarki. Teraz to się wszystko wyda... Pewnie będę musiał ściągnąć koszulkę i pokazać tam gdzie mnie uderzyła piłka, a tam mam dużego siniaka a to nie możliwe żeby taki ślad zostawiła piłka...
JiMin pov.
Zaniosłem Kookie'ego do pielęgniarki i wygodnie położyłem go na łóżku, o ile można je nazwać łóżkiem ale mniejsza...
- Dzień dobry ja przyprowadziłem chłopaka, którego trafiła piłka... O tam- pokazałem miejsce a Pani zajęła się już resztą...
Jungkook pov.
Tak bardzo nie chciałem ściągać tej koszulki... Po pierwsze bolało a po drugie to te siniaki mam itd...
- Jak masz na imię chłopczę?- zapytała mnie pielęgniarka
- Jeon Jungkook proszę Pani- odpowiedziałem jej.
- Dobrze ee Jungkook proszę zdejmuje koszulkę... Muszę opatrzeć tamte miejsce- powiedziała... Ehh czyli że się nie obejdzie... Ale tam stoi JiMin i co ja mam od tak oszukać że piłka mnie walnęła czy oszukać że to nic i żeby się nie interesowali? Ale pielęgniarka powie wychowawcy a JiMin będzie się pytał aż usłyszy odpowiedź... Nie wiem ja już nic nie wiem!
- W-wolałbym nie...- odpowiedziałem szybko i zakrylem to miejsce
- Ale Jungkook musimy zobaczyć co się tam dzieje...- powiedziała już trochę zyritowana pielęgniarka
- Ale to mnie taak booli... Nie mogę się na chwilę obecną ruszyć- powiedziałem
- A mogę ja to zrobić?- powiedziała
- wolałabym nie naprawdę...a pani nie może zrobić tego przez bluzkę- zapytałem przestraszony tym że mogą się dowiedzieć że te siniaki mam i co gorsza kto mi te rany zrobił... To będzie najgorszy dzień w życiu... Jeszcze pójdę do domu dziecka lub na ulicę... Wolę sobie nie wyobrażać działań mojego ojca.
- Ja to zrobię szybciej- podszedł szybko JiMin do mnie i ściągnął do klatki piersiowej bluzkę.
- J-Jungkook...Cz-Czemu ty masz t-takie siniaki?- powiedział bardzo zszokowany JiMin.
- Jungkook trzeba to tym bardziej opatrzeć- powiedziała pielęgniarka.
- Jungkook ale... Skąd je masz? Przecież piłka by cię tak nie uderzyła... Nie w tyle miejsc!- powiedział oraz przejechał ręką po moich siniakach (lekko oczywiście) a ja syknąłem cicho z bólu...
- Boże... Ktoś ci to zrobił? Ktoś ci bije? Tylko nie mów że sam to sobie robisz...- JiMin był przerażony
- JiMin... Po pierwsze za dużo pytań a po drugie to nie... Nie krzywdzę się sam i nikt mnie też nie bije- powiedziałem najgłośniej jak się dało, bo powstrzymywałem się od jęków bólu, bo pielęgniarka zaczęła opatrzać mi te siniaki a najbardziej to po uderzeniu piłką...
- To kto cię okalecza w taki sposób? Co duchy?- powiedział już trochę Zły.
- Gdybym tylko wiedział kto to zrobił... Ukatrupiłbym!- Dodał ale ciszej. To miłe że się martwi, ale niepotrzebnie... Ojca już nie da się zmienić... Jest taki od...od kąd pamiętam chyba jak miałem 12 lat to moja mama zginęła... Tak bardzo za nią tęsknię... Chciałbym cos zrobić żeby żyła i żeby mnie ojciec nie bił...
JiMin pov.
Boże ja nie wiedziałem że Kookie ma takie rany na brzuchu... Mam nadzieje że ma tylko tam, a nie na całym ciele...
Boże jak ja mogłem być taki głupi żeby nie zauważyć wczesniej? A może właaaśnie... A może on do toalety poszedł się przebrać bo się bal że ktoś zobaczy te siniaki? Hmm prawdopodobnie tak... Jejku no biedny Kookie... Moje ciasteczko kochane... Zaraz zaraz... Moje? Hmm moje?!
A może on nie jest gejem? A może on ma juz kogoś? Ale nie... Ja nie mam chłopaka chociaż jestem gejem i tylko wiedzą o tym 2 osoby- ja i mój najlepszy przyjaciel V czyli TaeHyung... Ehh oby nikomu nie powiedział, nawet gdy się pokłócimy...
Bo to będzie okropne jak się wszyscy dowiedzą... A plotki nie będą miały końca... Ehhh oby nie, ufam mu najbardziej, bo najdłużej się znamy.
Ale dobra najważniejszy jest teraz Jungkook... Oby się dobrze trzymał, chociaż nie jest aż tak źle, no ale przecież widzę jak on cierpi... Aż mi się serduszko łamie na ten widok jak on tak leży na tym łóżku to aż mi się coś robi... Nie wiem czemu mi na nim tak zależy i nie, nie zakochałem się w nim na prawdę prawdę...
Nie pocałowalbym go, tylko uważam go za przyjaciela i ze mógłby się nadawać do naszej paczki... Jakby był w niej, to może jakaś laska by na niego poleciała, ale tak to na razie nie ma nikogo oprócz mnie i rodziców*. przynajmniej mam taką nadzieję że mnie. Zadzwonił już dzwonek na przerwę a Pani już kazała nam iść. Zrobiliśmy to powoli.
Jungkook pov.
Pani już nam kazała iść... Opatrzyła mi te siniaki itd. Nie potrzeb nie JiMin o tym wie że mam takie obrażenia nie ciele, ale chyba juz taki los. Nie oczekuje od niego tego, żeby mnie ratował jak te dobrze kończące się bajki, bo tak nie będzie... Nawet nie wiem czy juz mogę mówić na JiMin'a "przyjacielu".
Po tym jak wolno próbowałem wstać, co się udało po 3 próbie powoli skierowaliśmy się do wyjścia i podziękowaliśmy Pani za pomoc i za oparzenie tego wszystkiego... Czułem się jak szkielet... Wszystko mnie bolało i nie mogłem się ruszyć dlatego tak wolno szliśmy...
- Tae i Jin wzięli nam plecaki więc idziemy prosto pod salę...- powiedział do mnie JiMin
- Dziękuję...- powiedziałem cicho
- Za co?- zapytał
- Za to że mnie tu zaniosłeś i byłeś przy mnie jak mi Pani opatrywała siniaki i... Za to że czas marnujesz na takiego jak ja- powiedziałem i pojawiły się w moich oczkach małe łezki... Nienawidzę siebie. Nienawidzę sobie za to jaki jestem i jaką mam rodzinę.
Za to że nikt nie chcę ze mną gadać bo twierdzą że jestem z jakiegoś domu dziecka, bo w tej szkole się patrzy na ubrania, charakter, oceny i portwel a akurat JiMin ma wszystko... Zazdroszczę mu wszystkiego co ma- super rodzinę, pieniądze, kolegów, popularność ojj dużo by wymawiać...
Ja tylko chciałem mieć normalną rodzinę, czy to jest takie trudne? Czy ja muszę mieć TAKIEGO ojca? Czy on nie może się zmienić? Ja juz próbowalem naprawdę wszystkiego... Jak nie uświadanie mu że to nie moja wina, że mama umarła, pyskowanie i wszystko skończyło się tak samo- bicie i mówienie jaki ja to beznadziejny śmieć jestem... Oczywiscię że te słowa bolą... Jak i bicie. A jeszcze raz próbowałem zabrać mu alkohol... To skończyło się jeszcze gorzej... Groził mi nożem, że jak to zrobię- czyli wyleję mu alkohol to mnie nawet zabije i to nie były żarty i sobie tego nie zmyślam... On taki juz będzie do końca... Nie zmieni się...
---------------------------
I jak wyszła mi 4 część? Podoba się? Piszę to z 5% baterii xD
No ale cóż... Pisałam to godzinę i nie chciało mi się iść po ładowarkę XD
Rozdział postaram się wstawić Jutro, bo jak wiecie lub nie- rozstajemy się na kilka dni... Tygodni... Może nawet miesięcy... Więc chcę zrobić jak najwięcej wszystkiego żeby wam się nie nudziło ale wierzę że chociaż jedna osoba będzie czekać :)
Do zobaczenia!! :**
~ Aizos
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top