♥️♡+:。.。 "𝒀𝒐𝒖 𝒘𝒂𝒏𝒕 𝒎𝒆? 𝑰 𝒘𝒂𝒏𝒕 𝒚𝒐𝒖, 𝒃𝒂𝒃𝒚" 。.。:+♡♥️

Hello! Ktoś się tego rozdziału spodziewał? Po pół roku powracam z drugą częścią one-shot'u, w której związek Warszawy i Krakowa ujrzy światło dzienne. Uwaga zostanie jednak skupiona głównie na okolicznościach powstania kolejnej pary: Wrocławia i Poznania.

♥️♡+:。.。.。.。:+♡♥️

Powolnym krokiem przemierzał ulice miasta. Od tygodni wiedział, iż zrobi to z przyjemnością. To, czego dawniej unikał, teraz zapierało mu dech w piersiach. Zazwyczaj znienawidzone wysokie budynki, gęste zabudowania czy wielopasmowe drogi, tworzyły piękno tej jedynej w swoim rodzaju metropolii. Zdążył przywyknąć, iż jest to jedyne miejsce na ziemi, które kocha, mimo jego wyglądu. Po raz kolejny widział zabieganych ludzi śpieszących się do swojej pracy czy prowadzących dzieci do szkoły. Jedynie czerwone światło sygnalizacji świetlnej mogło ich zatrzymać i pozwolić na chwilę odetchnięcia, by po chwili powrócili do poprzedniego tempa życia. Zniecierpliwieni kierowcy samochodów usilnie próbowali rozładować korek uliczny poprzeć używanie dzwonka samochodowego. Hałas przez to tworzony zmuszał wręcz do używania zatyczek do uszu. Nie wszyscy jednak je stosowali. A może nawet nie większość, może robił to jedynie Krakowianin.

Krakowianin, który zakochał się nie w budynkach, a w samej Warszawie. Wiele razy próbował zrozumieć, co tak naprawdę urzekło go w żółto-czerwonym mieście. Pół roku nie wystarczyło mu na odnalezienie odpowiedzi. Poddał się, akceptując swoją miłość, wywołaną dwoma pierwszymi pocałunkami. Pierwszymi, bowiem przez kolejne sześć miesięcy doświadczył ich setki. Smak ust Warszawiaka potrafił rozróżnić spośród tysiąca innych. Znał go na tyle dobrze, że niespodziewany pocałunek mógł ze spokojem odwzajemnić bez obawy o zdradzenie ukochanego. Przykładem był ten moment, w którym został odwrócony, a jego wargi poczuły delikatny pocałunek, zmieniający się w coraz bardziej romantyczny. Stolica miał w zwyczaju składać właśnie takie pocałunki, jakby bał się o zbyt drastyczne posunięcia czy zmuszenie swojego chłopaka do czegoś, na co nie miał ochoty. Sytuacja taka nie przydarzyła się im nigdy. Zachodzenie od tyłu podczas wypełniania dokumentów stało się dla nich normalne. Kraków często podejmował się większej ilości pracy, aby wyższe miasto zaczęło się o niego martwić i delikatnie całować.

"Tak na środku ulicy?" spytał zaintrygowany Małopolanin. "Nie mogłem się powstrzymać, widząc taką piękność" przyznał Warszawa, przytulając do siebie niższego chłopaka. Wtuleni w siebie stali pośród gwaru ulic, który dopełniały przelatujące nad ich głowami helikoptery. "Jak ciebie ten hałas nie rusza?" głos Krakowianina pełny był podziwu oraz niezrozumienia. "Przyzwyczajenie" odparł, całując go w czoło i tworząc między nimi delikatną przestrzeń. Nie puścił jednak jego dłoni, dając znak, iż nie ma zamiaru odejść bez swojej miłości "Mógłbyś mi w czymś pomóc?" spytał, skręcając w mniej tłoczną uliczkę i prowadząc do małego sklepu. "Zależy. O co dokładniej chodzi?" dopytał, obserwując Warszawiaka, kupującego uwielbiane przez obojga sorbety. "Wrocław wreszcie przyznał, że Poznań mu się podoba" stwierdził, podając niższemu deser. "Wreszcie. Powiedział, ile lat temu się w niej zakochał?" mówiąc to, Kraków zacisnął palce na dłoni wyższego miastach. "Według niego, jakieś osiem wieków wstecz" odpowiedział stolica. "Sporo, nawet tobie więcej zajęło zakochanie się we mnie" biało-niebieski zadziornie się uśmiechnął, wywołując chichot ze strony drugiego mężczyzny. "A czy ja na pewno zakochałem się jako pierwszy? Pamiętam, jak za czasów Batorego, bardzo lubiłeś mnie odwiedzać, prawda?" na twarzy Krakowa zagościł lekki rumieniec. Chłopak wymamrotał pod nosem niezrozumiałe słowa, na które Warszawa się jedynie zaśmiał.

"Chcesz ich zeswatać?" spytał skrępowany Kraków, zmieniając temat. "Czytasz mi w myślach, słońce" odparł wyższy chłopak. "Czemu słońce? Na słońce się nie da patrzeć". "Chciałem powiedzieć, że bez ciebie nie mogę żyć, ale wszelkie substancje z wodą i tlenem na czele poczułyby się urażone. Wracając do tematu, pomożesz?" spytał pełny nadziei Mazowszanin. "A będę mieć z tego jakieś korzyści?" dopytał, po czym oddał się delikatnemu pocałunkowi. "Jak najbardziej" wyszeptał Warszawianin do ucha swojego chłopaka "W tej sprawie się jeszcze dogadamy". "Więc pomogę. Od czego zaczynamy?" zapytał, wyrzucając opakowanie po swoim sorbecie i zabierając Warszawie resztę jego deseru. "Od tego, że jutro powiemy reszcie o naszym związku. Wypadałoby po sześciu miesiącach" odpowiedział, wyjmując chusteczkę higieniczną z kieszeni i wycierając nos Krakowianina "Jesz jak dziecko". Kraków wystawił swój język, jednak pozwolił żółto-czerwonemu miastu wytrzeć swoją twarz.

Mężczyźni kontynuowali spacer, kierując się w stronę miejsca-gospodarza kolejnego ze spotkań stolic województw. Biało-niebieski oparł swoją głowę o ramię partnera, który objął go ręką. Hałas już im nie przeszkadzał, bowiem skupieni byli na sobie i nic nie potrafiło zagłuszyć słów ukochanej osoby. W miłej atmosferze dotarli do jednego z najwyższych budynków stolicy Polski. Przed wejściem delikatnie się pocałowali i odsunęli od siebie, po czym weszli do wewnątrz. Warszawianin zaprowadził niższego chłopaka do odpowiedniej sali, w której już znajdowało się wiele z miast. Nie widząc jednak niektórych z ważniejszych stolic, Kraków usiadł na swoim miejscu, a Warszawa stanął na środku, sprawdzając stan techniczny sprzętu. Po chwili podszedł do niego Krakowianin i zaczął cichą rozmowę, która przerodziła się w łagodną kłótnię.

"Co się dzieje?" spytał Rzeszów, który w tymże momencie dotarł na spotkanie. "Warszawa i Kraków się kłócą" wyjaśnił Szczecin, wstając ze swojego miejsca "A my się im przyglądamy" uśmiechnął się, obserwując, jak Rzeszowianin zajmuje swoje miejsce. Wyższe miasto odeszło od stołu, podchodząc do swojego przyjaciela. Podkarpacianin w tym czasie przeleciał wzrokiem po wszystkich zebranych, zauważają, iż wszyscy obserwowali dwa największe miasta. Ich kłótnia nie wyglądała na poważną, jednakże każdy obawiał się rozwoju sytuacji. "A powiedz mi, czy kiedykolwiek zadałeś mi jakieś pytanie, czy chciałbym coś zrobić, na które z entuzjazmem odpowiedziałem twierdząco?!" wykrzyczał Krakowianin, a po jego słowach zapadła kompletna cisza. "Spytałem cię, czy chcesz zostać moim chłopakiem i jakoś się zgodziłeś" odpowiedział spokojnie Warszawa, podchodząc bliżej Krakowa i delikatnie go obejmując. "Słuszna uwaga" wymamrotał, wtulając się w wyższego chłopaka. "Czuję się jak trzecia ściana" wyszeptał Wrocławianin, kierując swoje słowa przede wszystkim do Bydgoszczy, który pokiwał głową. Para spojrzała na siebie, po czym Warszawiak wzruszył ramionami "I tak mieliście się jutro dowiedzieć". "A teraz zamknijcie swoje buzie" Kraków mocniej przytulił się do drugiego mężczyzny, lekko się uśmiechając. "Nie dawaj dzieciom złego przykładu i nie bluźnij" wyszeptał Mazowszanin w ucho biało-niebieskiego.

Poznań uniosła kąciki swoich ust do góry, obserwując tulącą się parę. Oparła się o wygodne oparcie krzesła i zauważyła, iż każde z zaproszonych miast zajęło swoje miejsce. Każdej osobie przez chwilę się przypatrzyła, aczkolwiek z żadną nie złapała kontaktu wzrokowego. Większość osób wyjmowała ze swoich toreb papiery bądź najzwyczajniej w świecie rozmawiałam z osobami, blisko których siedzieli. Kiedy kobieta spojrzała na siedzącego naprzeciw niej Wrocławiaka, zrozumiała, że ten od dłuższej chwili ją obserwował. Poczuła motyle w brzuchu, mimo których odwzajemniła ciepły uśmiech posłany jej przez Dolnoślązaka. Po spotkaniu jego ambrowych oczu odwróciła swoją głowę w stronę rozpoczynającego spotkanie Warszawy. Spotkanie okazało się o wiele krótsze, niż bywało zazwyczaj. Prawdopodobnie spowodowane zostało to śladową ilością tematów, które powinny zostać przedyskutowane. Przez całe dwie godziny Poznań zerkała, co pewien czas na Wrocław. Zawsze spotykała jego oczy, przez co odwracała swoją głowę, a na jej policzkach pojawiał się róż. Mężczyzna subtelnie się uśmiechał, za każdym razem, kiedy widział bladobłękitne oczy kobiety, w których jako nieliczny dojrzewał zielonkawy odcień.

"Koniec spotkania na dziś. Proszę, abyście udali się do hotelu, do którego zostaną dostarczone harmonogramy drugiego dnia spotkania, na którym w sumie nic ciekawego się nie będzie działo, ale przyjdźcie, bo Polska będzie miał do mnie pretensje" oznajmił Warszawa, wywołując kilka uśmiechów "Wiem, co sobie teraz myślisz Kielce, ani się waż!" zagroził palcem, sam nieznacznie się uśmiechając. Wielkopolanka wstała i spakowała swoje rzeczy do torby. Nie miała ich wiele, więc zdobiła to szybko i zdążyła zauważyć, gdzie poszedł Kraków. Udało się jej go złapać i poprosić o rozmowę. Udali się do jednego z pomieszczeń, które było salonem połączonym z kuchnią. Poznań usiadła na kanapie, odstawiając swoją torbę na stolik kawowy. Zauważyła, jak mężczyzna odstawia swą teczkę w kuchni, do której niedługo później wszedł Warszawiak. Nie zwrócił on uwagi na kobietę i otworzył lodówkę. "No wreszcie postanowiłeś zjeść śniadanie, brawo!" stwierdził niższy mężczyzna, całując partnera w policzek.

"Co się stało?" spytał Krakowianin, siadając na kanapie. Kobieta przytuliła się do swoich nóg, bezemocjonalnie wpatrując się w czarny ekran telewizora. Pierwsze jej słowa padły po równych pięciu minutach ciszy. "Zakochałam się" stwierdziła. "To świetnie! W kim?" spytał z uśmiechem ma ustach "Poznań?" stanął przed kobietą, która swą twarz schowała w dłoniach. Warszawiak zachrząchnął, zwracając na siebie uwagę swojego chłopaka. Wyjął z kieszeni paczkę chusteczek, którą mu rzucił i wskazał na Wielkopolkę. Krakowianin ukucnął, otwierając opakowanie i podając Poznance jedną chusteczkę. Szlochająca kobieta rzuciła się na przyjaciela, coraz mniej panując nad swoimi łzami "Ja się nie chcę zakochać!" krzyknęła w ramię Małopolanina "Tu nie chodzi o to, że Wrocław może mnie nie pokochać. Ja po prostu nie chcę się zakochać!". "Najpierw musisz znaleźć powód, dla którego nie chcesz tego zrobić" odezwał się stolica, podchodząc bliżej "Kiedyś myślałem, że miłość nie jest dla mnie..." spojrzał na niższego mężczyznę "...ale teraz nie wyobrażam sobie życia bez tego idioty" wskazał na Kraków pokazujący w jego stronę swój język "Musisz wiedzieć, co stoi na przeszkodzie twoich uczuć" usiadł przy patrzącej się na niego kobiecie.

Setny raz zadziwił swego partnera, prowadząc poważną rozmowę o miłości w miły sposób, dając kobiecie wiele wskazówek. Smocze miasto, co kilka chwil dopowiadało brakujące kwestie, ukazując, jak on i Warszawa się uzupełniali. Rozmowa ciągnęła się kilkadziesiąt minut, jednak żadne miasto nie odczuło upływu czasu. "Dziękuję..." Poznań odpowiedziała szeptem "Proste słowa, ale wartościowe, dziękuję" uśmiechnęła się, a po niej zrobili to mężczyźni. "Zawsze do usług" ukłonił się Krakowianin, kątem oka wyrażając wdzięczność Warszawie. "Wrocław to dobre miasto i człowiek" stwierdził Warszawiak "Pamiętam jak wczoraj czasy drugiej wojny światowej. Udało się nam wtedy przechwycić kilka rozkazów Trzeciej Rzeszy. Wśród nich był nakaz zabijania i wydobywania z okupowanych miast ważnych informacji" Wielkopolanka spojrzała na niego zainteresowana tematem, który rozpoczął. "Nasz w jednej trzeciej Niemiec nikogo nawet nie uderzył" żółto-czerwony subtelnie się uśmiechnął, przytulając swojego chłopaka. "Muszę już iść, do zobaczenia!" kobieta skierowała się do wyjścia, słuchając pożegnań. Delikatnie się uśmiechnęła i wyszła z pomieszczenia.

Kraków westchnął, wstając z zimnej posadzki "Chciałbym móc jej jakoś pomóc". Rozejrzał się wokół siebie, po czym zamknął oczy, mocno się zamyślając. Obecność swojego chłopaka poczuł, kiedy ten przytulił go od tyłu i pocałował jego ramię. "Gdzie poszedłeś?" spytał lekko uśmiechnięty niższy mężczyzna, odwracając głowę i kładąc dłoń na włosach Warszawiaka. "Po to" odpowiedział, pokazując biało-niebieskiemu białą kopertę. Krakowianin ją wziął i wyjął ze środka starannie wykonane i bogato zdobione zaproszenie adresowane w głównej mierze do polskiej stolicy. Mężczyzna dokładnie wczytał się w tekst, pozwalając swojemu partnerowi w tym czasie masować go po brzuchu, czy całować szyję. "Myślałem nad nie mówieniem wam o tym, ale skoro Poznań ma problemy miłosne, to może je tam rozwiązać" wymamrotał Warszawa, widząc, iż Małopolanin zakończył czytanie zaproszenia "Odeślę Los Angeles wiadomość, że na tę imprezę polecimy. Dopóki weźmiemy ze sobą Polskę, nie ma on nic przeciwko". "Hej! Bo jeszcze pomożesz jej więcej niż ja, czyli więcej niż jej najlepszy przyjaciel!" oburzył się Kraków. "Przepraszam kochanie" Warszawianin dmuchnął w szyję drugiego mężczyzny "Ale mam pomysł, jak ty możesz jej pomóc".

♥️♡+:。.。:+♡♥️

"Bydgoszcz, po raz kolejny ci mówię: nie, nie jesteśmy rodzeństwem!" krzyknął Warszawiak, upuszczając z dłoni teczkę. "Co nas ominęło?" spytała Toruń, siadając na swoim miejscu. "On sobie wymyślił, że jesteśmy rodzeństwem" wyjaśnił poddenerwowany Wrocław "Co jest kompletną nieprawdą!". Wszyscy spojrzeli na Bydgoszcz, na który wskazywał stolica. "No, ale spójrzcie!" Bydgoszczanin zerwał się ze swojego miejsca "Flaga Warszawy jest żółto-czerwona, a flaga Wrocławia czerwono-żółta! To tak jakby byli bliźniakami!". "Jedyne przyrodnie rodzeństwo, o jakim mi wiadomo to Łódź i mam nadzieję, że więcej nie mam" odparł Dolnoślązak, patrząc się za okno. "W sumie... Jakby na to spojrzeć..." wtrącił się Gdańsk "Bydge może mieć rację" oznajmił, po czym mógł poczuć na sobie zirytowane wzroki jednych z największych polskich miast "No flagi macie serio podobne". "Bycie rodzeństwem to nie tylko podobne flagi" wycedził przez zęby Wrocław "Weź, zmień temat, bo mnie zaraz coś weźmie. Od godziny upierają się, że jesteśmy braćmi" wyszeptał do wyższego mężczyzny z udawanym tikiem nerwowym w oku "Masz jakieś news'y z innych stolic, o których nam nie wiadomo?".

"Pamiętacie jak sześć miesięcy temu Oslo u nas była?" spytał Warszawa, pozwalając Wrocławiakowi spokojnie usiąść. "Niestety tak" Rzeszów wyszeptał na tyle głośno, aby każdy mógł go usłyszeć. "No okazało się, że sama ma dziewczynę, która nie jest stolicą" wyjawił, zajmując swoje miejsce. "O proszę, największa przeciwniczka związków między stolicą państwa, a nie stolicą ma partnerkę..." zaczęła Łodzianka "...która nie jest stolicą" dokończył Wrocław, uśmiechając się w kierunku swojej siostry. "Poszła w ślady Warszawy?" zasugerowała Łódź, kierując swoje słowa głównie do Lublina. "Polska stolica wyznacza światowe i europejskie trendy" stwierdził uśmiechnięty Rzeszów, wywołując kilka chichotów. "Można powiedzieć, że tak" odpowiedział Warszawiak. "Serio masz tak duże ego?" spytała Poznań, podtrzymując śmiejącego się Katowice "Co ci jest?" wyszeptała do niższego przyjaciela.

"Właściwie..." Warszawa wyjął ze swojej teczki złotą kartkę "Dostaliśmy zaproszenie na bardzo prestiżową imprezę o nazwie, której nie wypowiem" stwierdził, pokazując palcem nazwę przyjęcia "Chińskiej okupacji jeszcze nie miałem, więc się tego języka nie uczyłem. Nie mam bladego pojęcia, dlaczego postanowili nazwać to wydarzenie po chińsku" wyjaśnił, widząc pytające wzroki niektórych miast "Najkrócej rzecz ujmując: jest impreza, na którą wpuszczane są tylko osoby z wybranych i nielicznych państw, które mają partnera". "My dwaj jedziemy" wtrącił się Kraków, zwracając się do swojego chłopaka "Zostajesz moim partnerem" oznajmił z zamkniętymi oczami. "Nie ma problemu" odpowiedział ciszej żółto-czerwony "Odbędzie się ona za dwa tygodnie, ale trzeba pojechać na jej miejsce za tydzień" zwrócił się do wszystkich. "Można wiedzieć, czemu tak szybko?" dopytała Poznań. "Po pierwsze, rozmowy gospodarcze, może sobie jakieś partnerstwo zdobędziecie, ja nikomu nic nie bronię. Po drugie, ponieważ to nie jest Polska, to kilka osób z was nie odpuści sobie zwiedzania. Po trzecie, do Los Angeles nie polecisz w godzinę" wyjaśnił, a do jego uszu zaczęły docierać wyrazy niedowierzania "Wracając do twoich poprzednich słów, Poznań" zwrócił się do kobiety "Byle jakich miast nie zapraszają" przyjacielsko się uśmiechnął, zajmując swoje miejsce "Mówiłem, że warto dzisiaj przyjść". "Warszawa, plusujesz u mnie!" krzyknął Wrocław, a po jego słowach rozległy się gromkie brawa. "Jakoś muszę, bo mnie jeszcze zwolnice" zaśmiał się Warszawiak. "A to możemy?" dopytał Kraków. "Szczerze mówiąc, to nie wiem" odparł Warszawa, obejmując ramieniem biało-niebieskiego.

Poznanianka lekko się uśmiechnęła, spoglądając na przytulającą się parę. Cicho westchnęła i przerzuciła swój wzrok na szklankę wody przed nią stojącą. Zaczęła ponownie rozmyślać nad wczorajszymi słowami Warszawy. Odnalazła na nie odpowiedź, co spowodowało, że do głowy kobiety wpadł pewien pomysł. Kątem oka spojrzała na przyjaciela obok niej siedzącego. Mężczyzna wyglądał na zamyślonego, toteż przez chwilę się jeszcze wahała. Choć wiedziała, że zawsze może powiedzieć, iż jedynie żartowała, nie była pewna swego pomysłu. Miała jednak szczęście, iż miejsca na drugi dzień spotkania zostały pozamieniane, co nie zdarzało się często. Kolejna okazja mogła nadejść dla niej dopiero za miesiąc — na kolejnym spotkaniu. Nie miała też pewności, iż za trzydzieści dni przydarzy się jej odpowiednia okazja. "You want me" stwierdziła Poznanianka z uśmiechem na ustach. "I want you, baby" odpowiedział spokojnie Wrocław, otwierając jedno oko. Na policzkach kobiety pojawił się róż, który próbowała zakryć swoimi dłońmi. Dolnoślązak zachichotał, obserwując zawstydzoną Wielkopolankę, z której wzroku nie odrywał przez większość spotkania.

Czas notorycznie staje się naszym przeciwnikiem. Momenty, w których mamy go za dużo, umykają nam w pamięci i ustępują sytuacjom, w których za nim gonimy. Istnieją jednak okresy, podczas których nie chcemy czasu. Czekamy na dany dzień; na konkretne wydarzenie, a kiedy dany termin się zbliża, czujemy się podekscytowani. Jeżeli droga na miejsce spotkania trwa ponad pół doby, często nie potrafimy znaleźć sobie zajęcia, które nas by zajęło. Polskim miastom się jednak udało i bez przeszkód dotarli nad zachodnie wybrzeże Stanów Zjednoczonych.

"Hej, Poznań, ja na razie idę do pokoju mojego brata z pewnych powodów rodzinnych. Mam nadzieję, że to ci nie przeszkadza" Łodzianka wzięła swoją kosmetyczkę i włożyła buty. "Jasne, nie ma problemu. Nie tłumacz się, jeżeli coś musisz zrobić" odpowiedziała, opadając na łóżko "Nie chce mi się myć" schowała twarz w jedną z poduszek. "Jak wyjdę, to zajrzyj na balkon" dodała wyższa kobieta i opuściła pokój. Poznanianka leniwie wstała i wzruszyła ramionami, podchodząc do drzwi balkonowych. Otworzyła je, dzięki czemu jej oczom ukazał się piękny, miejski krajobraz Los Angeles. Z delikatnym uśmiechem podeszła do barierki i położyła na niej swoje ręce. W oddali górowało pasmo górskie San Gabriel. Pod hotelem przepływała rzeka w swoim nieskorygowanym odcinku, a jej nazwa była identyczna z nazwą miasta aniołów. Między tymi tworami natury, wzniesiono setki wysokich budynków. Wszystkie wieżowce pasowały do swego otoczenia i żaden nie wyłamywał się zbyt odmiennym stylem. Ze względu na późną porę, budynki zostały magicznie oświetlone przez zachodzące słońce. Kolory same w sobie potrafią człowieka uspokoić. Kiedy jednak zostaną połączone z zachwycającą panoramą, stają się razem symfonią, wydobywającą z człowieka pozytywne emocje i wyciszającą jego śpieszne myśli.

W dłoniach Poznania pojawił się niemały bukiet kwiatów. Ułożony został głównie z czerwonych anturiów, a gdzie, nie gdzie można, zauważyć było nieliczne hibiskusy. Kobieta uśmiechnęła się do kwiatów, aby następnie zauważyć małą karteczkę z pytaniem: "Czy zechciałabyś pójść ze mną na imprezę?". Po chwili pokręciła przecząco głową, nie odstawiając kompozycji od siebie "Przepraszam, ale jest tylko jeden mężczyzna, z którym chciałabym pójść na tę imprezę. Jeżeli miałabym pójść z kimś innym niż Wrocławiem, to mi się nie opłaca" stwierdziła, dotykając płatków. "Jesteś bardzo niezdecydowana" stwierdził uśmiechnięty Wrocławianin, obejmując kobietę od tyłu w talii "Najpierw mówisz, że chcesz ze mną pójść na tę imprezę, ale kiedy się ciebie o to pytam, ty tę propozycję odrzucasz" zauważył, obracając kobietę i opierając czoło swoje o czoło Wielkopolanki. Na jej jasnych policzkach wyróżniał się różowy kolor. "Wrocław?..." spytała Poznanianka, pozwalając Dolnoślązakowi odgarniać swoje włosy do tyłu. "Jeden i jedyny" odparł "Gdybyś się zastanawiała, Łódź mnie wpuściła" prawdopodobnie uprzedził jej pytanie. Wrocław spojrzał się w oczy Poznania, mocniej się uśmiechając, po dwóch minutach ją puścił i pocałował jej policzek "Odbiorę cię dwie godziny przed imprezą. Czekaj na mnie w swoim pokoju" puścił do niej oczko i opuścił balkon, a następnie pokój. Kobieta widziała jeszcze zamykające się drzwi, po czym przerzuciła swój wzrok na kwiaty "Będę gotowa nawet i cztery godziny przed" wyszeptała uśmiechnięta i mocno zarumieniona.

♥️♡+:。.。:+♡♥️

"Jesteś gotowa?" spytała Łodzianka, wychodząc z łazienki. Zapinając swój drugi kolczyk, zatrzymała się na środku pomieszczenia, obserwując stojącą Poznaniankę "O mój..." wyszeptała wyższa kobieta "Wyglądasz olśniewająco!" szeroko się uśmiechnęła "Nikt nie spuści z ciebie wzroku, a zwłaszcza nie mój brat" oznajmiła dumnie, rumieniąc swoją przyjaciółkę. Poznań jeszcze raz podeszła do lustra, po raz kolejny widząc w nim wysoką i zgrabną kobietę, ubraną w białą sukienkę do połowy ud. Kreacja zaznaczała talię i miała uśredniony dekolt, a jej elementem charakterystycznym były rękawy. Prawe ramie Poznanianki pozostawało niezakryte, natomiast jej lewe wręcz przeciwnie - rękaw sięgał do nadgarstka. Szyję ozdabiał delikatny naszyjnik, pasujący do bransoletki i długich kolczyków. Całości dopełniały pomalowane na biało paznokcie i delikatny, aczkolwiek imprezowy makijaż. Kobieta podeszła do drzwi balkonowych, obok których stały jej białe szpilki, które zamieniły jej dotychczasowe obuwie. "Wrocław dostanie krwotoku z nosa, jak ciebie zobaczy" zażartowała Łódź "A teraz czekamy na twojego księcia na białym rumaku". "A z kim ty idziesz? Wciąż nie wiem" zauważyła, poprawiając swoją sukienkę. "Umówiłam się z Lublinem, że pójdziemy jako przyjaciele. Wiele miast nie ma partnerów, więc zabieramy przyjaciół i uciekamy od codziennych obowiązków" dalszą jej wypowiedz, przerwało pukanie do drzwi "Twoja miłość puka do drzwi" oznajmiła "No idź, idź!" pogoniła ręką swoją przyjaciółkę, która zabrała leżącą na łóżku kopertówkę.

Wielkopolanka otworzyła drzwi i ujrzała po ich drugiej stronie Wrocław. Mężczyzna był ubrany w jasny garnitur, pod którym można było dostrzec białą koszulę. "Ubrałeś się tak, jak na spotkanie biznesowe, a i tak wyglądasz, jakbyś szedł na imprezę" zauważyła kobieta, zamykając za sobą drzwi. "Jeżeli jest to komplement, to dziękuję" odpowiedział, łapiąc Poznań za rękę i prowadząc do wyjścia z hotelu "Chociaż nawet nie patrząc na płeć, to ty robisz większe wrażenie" ciepło się uśmiechnął, co natychmiast zostało odwzajemnione. "Nie weźmiesz swojej siostry?" spytała kobieta, przechodząc przez drzwi wejściowe. "Duża jest, niech sobie radzi" odparł Dolnoślązak "Mam tylko nadzieję, że Lublin, czyli miasto na prawach powiatu we wschodniej Polsce, stolica województwa i powiatu lubelskiego, centralny ośrodek aglomeracji lubelskiej, dziewiąte co do wielkości populacji miasto w Polsce, nic nie zrobi mojej siostrze, bo będą go czekać ciężkie czasy" dopowiedział, przybierając poważny wyraz twarzy. "Naprawdę pamiętasz kim i czego siedzibą on jest?" zapytała Poznanianka, obserwując wysokie budynki miasta, w którym się znajdowali. "Tak się jakoś złożyło" odparł "Miasto na prawach powiatu w zachodniej Polsce, położone na Pojezierzu Wielkopolskim, nad rzeką Wartą, u ujścia Cybiny. Historyczna stolica Wielkopolski, od tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego dziewiątego roku siedziba władz województwa wielkopolskiego i powiatu poznańskiego". "To ja" odpowiedziała Poznań, bez chwili zastanowienia. Dopiero po chwili zrozumiała słowa przyjaciela i spojrzała na niego z podziwem "Potrafisz tak powiedzieć o każdym?". "Z polskich miast wojewódzkich? Tak" odpowiedział, po czym przyspieszył kroku, widząc miejsce, do którego zmierzali "Mamy jeszcze ponad godzinę do rozpoczęcia, a to dlatego, że chciałem porozmawiać z kilkoma zagranicznymi miastami, a jakoś nie miałem kiedy. Mam nadzieję, że nie przeszkadza ci spotkanie z Waszyngtonem czy Londynem" finezyjnie się uśmiechnął. "Ty znasz takie miasta?!" nie dowierzała Wielkopolanka, a mężczyzna na jej pytanie jedynie zachichotał.

Poznań starała się utrzymywać z wszystkimi miastami dobre kontakty, co sprawiało, że wiedziała o nich wiele. Nie spodziewała się jednak Wrocławia rozmawiającego z największymi światowymi miastami. Zaskoczył ją pod wieloma względami. Podczas rozmów nie przytakiwał potulnie na wszystkie słowa. Kiedy trzeba było, potrafił skrytykować kogoś pomysł i otwarcie powiedzieć, czego oczekuje. Dzięki niemu Poznanianka zdobyła nowe kontakty z miastami, które zaczęły się nią interesować, zwłaszcza po tym, kiedy przez przypadek powiedziała o swojej pomocy przy rozszyfrowywaniu enigmy. "Czy ty właśnie załatwiłeś mi światowe znajomości?" spytała szeptem, po odejściu od pozostałych miast. "Na to wygląda. Chyba nie masz nic przeciwko, prawda?" dopytał Wrocławianin "Spójrz na nich" dyskretnie wskazał na największe polskie miasta i sam nadwiślański kraj "Coś czuję, że dzisiaj nieźle popiją" stwierdził, widząc ilość alkoholu ustawionego na barze. Poznań delikatnie przytaknęła, unikając wzroków nieznanych jej osób "Czemu wszyscy się muszą na mnie tak gapić...?..." spytała sama siebie, zaciskając w dłoniach kopertówkę. "Bo wyglądasz bezprecedensowo najlepiej" odpowiedział mężczyzna, po czym zatrzymał się na środku parkietu "Ale niech wiedzą, że jesteś tutaj ze mną" złapał Wielkopolankę i wkręcił ją w wir tańca.

Nie musiało minąć wiele czasu, aby Poznanianka śmiała się i tańczyła z pełną przyjemnością. Wrocławianin po raz kolejny ją zaskoczył, okazując się wspaniałym tancerzem. Oboje byli świadomi zazdrosnych spojrzeń rzucanych w ich stronę. Cieszyli się swoją obecnością, przy okazji prezentując swoje umiejętności taneczne. "Nie mam wątpliwości, że większość ludzi patrzy właśnie na nich" stwierdził Warszawiak, wskazując głową na uśmiechnięte polskie miasta. "A czemu by mieli tego nie robić? Wrocław i Poznań tańczą zdecydowanie najlepiej, a poza tym oboje świetnie wyglądają. A wiesz, jak to jest, kiedy ładna kobieta jest z ładnym mężczyzną" odparł Bydgoszcz, podając swojej stolicy butelkę piwa "Ale za dwie bądź trzy godziny idziemy po Wrocław, żeby się z nami napił, bo zazwyczaj to on jest tym niepijącym". Bydgoszczanin nie skłamał, bowiem po trzech i pół godzinie Dolnoślązak został zaproszony do baru, gdzie nie można było odmówić alkoholu. Poznanianka początkowo siedziała przy nim, popijając swój trunek, aczkolwiek, co chwilę inni mężczyźni zabierali ją do tańca. Kiedy jednak udawało się kobiecie usiąść, wciąż widziała pijący Wrocław. Mężczyzna mimo wszystko zachowywał się normalnie, a zdecydowanie więcej od niego pił Polska.

Zmęczona Wielkopolanka oparła się o ścianę, odmawiając kolejnego tańca i jedynie obserwując parkiet. Nie znajdowała w tańcu takiej przyjemności, jakiej doświadczała z Wrocławianem. Uniosła zieloną butelkę do góry, widząc w niej brak napoju. Podeszła do kosza i wrzuciła do niego szkło, po czym wyjęła ze swojej kopertówki łańcuszek i go umocowała, by torebka mogła wisieć na jej ramieniu. Kątem oka zauważyła podchodzący do niej Wrocław. Mężczyzna stanął obok niej i wskazał na swój zegarek na ręku. Wskazywał ją godzinę drugą rano, a impreza powoli zaczęła powoli zwalniać. Wielkopolanka nie skupiała już na sobie tak dużej uwagi, jak kilka godzin wcześniej.

"Chodźmy już stąd" zaproponował Wrocławian, łapiąc kobietę za nadgarstek. Po kwadransie spacerowali po plaży, niosąc w jednym ręku buty, a wolnymi trzymając siebie za ręce. Ciepły piasek ogrzewał ich stopy, a ich twarze oświetlało światło odbijane przez Srebrny Glob. "Dziękuję, że wybrałeś tę drogę jako trasę powrotną do hotelu" powiedziała Poznanianka, opierając swoją głowę o ramię mężczyzny. "A ja dziękuję, że zgodziłaś się pójść ze mną na tę imprezę" odpowiedział, puszczając dłoń Wielkopolanki i obejmując ją ramieniem. Spojrzeli sobie w oczy i delikatnie się uśmiechnęli, czując na swoich policzkach rumieńce. Poznań zaczęła lekko drżeć, po poczuciu zimnego podmuchu wiatru. Wkrótce została okryta marynarką Dolnoślązaka, któremu najwyraźniej zimno nie przeszkadzało, a może i go nawet nie czuł. "Wysłali mnie kiedyś na Syberię, od tamtej pory zbytnio nie czuję zimna" wyjawił "Nie przejmuj się, wszystko się dobrze skończyło" pocałował policzek zmartwionej kobiety. "Mam nadzieję" odparła Poznanianka "Kto ci dał pomysł, żebyś wziął akurat mnie na tę imprezę?" spytała zaintrygowana. "Kiedy Warszawa nam powiedział o tym wydarzeniu, od razu pomyślałam o tobie. Po skończonym spotkaniu podszedł do mnie Kraków i mnie o to poprosił, więc było to dla mnie oczywiste" wyjaśnił, obserwując pełnię Księżyca. "Odprowadzisz mnie na moje piętro?" dopytała zamyślona kobieta, ocierając swoje oczy. "Jeśli sobie tego życzysz" odparł Wrocław.

Mężczyzna towarzyszył Wielkopolance pod same drzwi jej pokoju. Poznanianka wyjęła klucze, otworzyła drzwi i włożyła je do zamka po drugiej stronie. Wrocławianin odwrócił kobietę i gwałtownie ją pocałował. Już po chwili poczuł na swoim torsie dłonie byłej stolicy. Z zamkniętymi oczami weszli do środka, zamykając za sobą drzwi. "Chciałabym, abyś teraz nie był pijany..." wyszeptała Poznanianka, odsuwając swoje usta "Chciałabym, abyś robił to wszystko z własnej chęci i byś to później pamiętał..." opuściła głowę, uciekając wzrokiem w kąt pokoju. "Poznań..." Wrocław delikatnie uniósł jej głowę do góry, by mogli spojrzeć sobie w oczy "Byłem częścią głównie trzech państw: Polski, Niemiec i Czech. Polacy ciągle piją wódkę, a Niemcy i Czesi wciąż konkurują, kto potrafi wypić więcej piwa" wyznał, masując kciukiem policzek kobiety "Wyrobiłem sobie mocną głowę do alkoholu, przez co zdarzy mi się wypić więcej niż Polsce i nie mieć kaca. A widziałaś, że dziś wypiłem od niego mniej" stwierdził, inicjując kolejny, po chwili zakończony pocałunek. "Do czego zmierzasz?" spytała zaintrygowana. "Do tego, że nie jestem pijany i wszystko, co teraz robię, robię z trzeźwym umysłem" odpowiedział uśmiechnięty, nie odsuwając się daleko i ponownie łącząc swoje usta z wargami Poznania. Po kilkunastu sekundach kobieta się oderwała, łapiąc powietrza "Pięć do potęgi piątej?". "Trzy tysiące sto dwadzieścia pięć" odpowiedział po chwili spokojnym głosem Dolnoślązak.

"Anturia: wspaniałe czerwone kwiaty w kształcie serca; symbol szczerego uczucia i bezgranicznego uznania; według legendy kwiaty te w starożytnej Grecji były strzałami Kupidyna dla zakochanych. Hibiskus tymczasem symbolizuje pożądanie i miłość, a kolor czerwony prócz tego oddanie oraz szczerość w uczuciu do drugiej osoby" Poznanianka wyrecytowała z pamięci symbolikę kwiatów, które dostała dwa dni wcześniej. Spojrzała na swoją szafkę nocną, którą ozdabiał szklany wazon z bukietem. "Starałem się, by te kwiaty nie były jedynie ładne" wyjawił mężczyzna, nie odrywając wzroku od Wielkopolanki. "Po pierwsze, one są piękne, a po drugie, udało ci się i to bardzo" zaśmiała się kobieta, odwracając głowę i patrząc w oczy Wrocławianina "Dlaczego ja dopiero teraz zorientowałam się, jak bardzo perfekcyjną osobowość masz?" spytała zaintrygowana, czując pocałunek złożony na jej czole. "Lubisz mnie ze względu na charakter?" chciał się upewnić Wrocław. "Nie charakter, a osobowość!" kobieta poprawiła śmiejącego się Dolnoślązaka "No i przyznać muszę, że przystojny to ty też jesteś..." wymamrotała pod nosem. "Miło mi to słyszeć" odparł, mocniej wtulając w siebie Poznań "Kocham cię" wyszeptał w ucho kobiety, czując jej oddech na swojej szyi. "Ja ciebie też" zarumieniona odpowiedziała szeptem.

Po raz kolejny tego dnia spojrzeli w swoje oczy pełne miłości i szczęścia. Wrocław obejmował kobietę, w której zakochał się osiemset lat wcześniej. Była dla niego płomykiem, rozjaśniającym każdy dzień. Mógł być po przeciwnej stronie barykady, lecz wciąż ją kochał i nie potrafił wyrządzić jej krzywdy. Poznań czuła ciepło emanujące od mężczyzny, na którego zwróciła uwagę stosunkowo niedawno. Jednakże lata te były dla niej trudne. Ciągłe motylki w brzuchu, utrata pewności siebie w jego towarzystwie czy zanik umiejętności utrzymania uwagi na jednej czynności zaczęły ją przytłaczać. Z pełnym zamiarem i chęcią, pocałowali się, rozumiejąc, czemu dwa największe miasta z ich kraju tak uwielbiają to ze sobą robić. Czuli się spełnieni, radośni i, co najważniejsze — kochani.

♥️♡+:。.。.。.。:+♡♥️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top