🍓♡ᶫᵒᵛᵉᵧₒᵤ ♡ 𝓘 𝓴𝓲𝓼𝓼𝓮𝓭 𝓪 𝓫𝓸𝔂 ♡ᶫᵒᵛᵉᵧₒᵤ ♡🍓

。・゚♡゚・。🍓。・゚♡゚・。🍒。・゚♡゚・。🍓。・゚♡゚・。

Krakowianin powolnym krokiem szedł przez miasto. Gdyby nie musiał przyjeżdżać na spotkanie stolic województw, nigdy by w tym mieście nie zawitał. Początkowo unikał rozglądania się po Warszawie, ale koniec końców musiał obejrzeć stolicę państwa, do którego należy. Nie chciał dopuścić do siebie wniosku, iż metropolia mu się podobała. Nie był zwolennikiem wysokich budynków i gęstych zabudowań, lecz ku swojemu zdziwieniu nie przeszkadzało mu to. Wręcz przeciwnie, typowo miejski styl nadawał stolicy uroku. Sam, przed przyjazdem do tego miasta, nie sądził, że z chęcią będzie się przechadzał po jego ulicach. Ze zdziwieniem przyznał, iż jako jeden z nielicznych nie żałuje przyjazdu do Warszawy. Wrocław, kiedy pewnego dnia się minęli na ulicy, szepnął mu, że większość gości stolicy nie wychodzi nawet z hotelu. Chłopak zaśmiał się, powtarzając sobie w głowie słowa niższego od niego miasta.

Kraków tak się zamyślił, iż nie zauważył, nawet kiedy doszedł do centrum miasta. Zatrzymał się i wpatrzył w sygnalizację świetlną. Od zawsze zastanawiał się, jak ludzie mogą żyć tak szybko i pracowicie. Krakowianin uwielbiał sztukę, a nienawidził siedzieć w miejscu i wypełniać stos papierów. Dla niego zawsze wszystko, co na nich było napisane to masło maślane. Mimo wszystko, jako jedno z największych miast w kraju, musiał wypełniać papiery. Podziwiał tych, którzy robili to z przyjemnością. Wśród tych osób był między innymi Warszawa. Kraków otrząsnął się i ruszył w stronę Pałacu Kultury i Nauki. Tam miało odbyć się spotkanie stolic wszystkich szesnastu województw. Podwawelski gród wyszedł z hotelu godzinę wcześniej, niż powinien, właśnie, aby rozejrzeć się po mieście - stolicy. Mimo iż powinien odwiedzać Warszawę minimum co osiemnaście miesięcy, rzadko to robił, ponieważ tego unikał, a los mu w tym często pomagał.

Krakowianin tak skupił się na podziwianiu metropolii, iż jego droga do Pałacu Kultury znacząco skróciła się czasowo. Wewnętrzny zegar mężczyzny popsuł się i o mało nie spóźnił się na spotkanie. Wszedł uśmiechnięty przez otwarte drzwi. W ogromnym holu stało kilka większych miast z wszystkich zakątków Polski. Mężczyzna bez problemowo nazwał każde z nich. Kraków podszedł do grupki i się przywitał. Mieli jeszcze dwa kwadranse do rozpoczęcia spotkania, więc rozpoczęli swobodną rozmowę na luźne tematy. W pewnym momencie rozmowa skierowała się na miejsce i organizację zgromadzenia.

-Znając życie, Warszawa poszedł do swoich ludzi i kazał im wszystko przygotować - odezwał się Szczecin - Do niego nic nie mam, ale takie są fakty - chłopak wzruszył ramionami.

-Chyba spekulacje - weszła w słowo Poznanianka. Wstała przy tym z fotela, na którym stosunkowo długo siedziała.

-Przyznaje rację Poznaniu - na niespodziewane słowa mężczyzny, większość osób podskoczyła. Kraków znał Wrocław na tyle dobrze, aby wiedział, iż takie jego wejście było do przewidzenia. Dolnoślązak zawsze pojawiał się nie wiadomo skąd i nie wiadomo kiedy.

-Dobra, chodźcie już! - pogonił wszystkich Rzeszów, który przez większość czasu nic nie mówił, a tylko się przysłuchiwał konwersacji.

Każdy, choć z różnymi chęciami, postawił swoje stopy na schodach i wszedł po nich na wyższe piętro. Krakowianin lekko się uśmiechnął, widząc jak inni, podziwiają Pałac Kultury od wewnątrz. Domyślał się, iż ci ludzie, którzy tak zdumiewają się wnętrzem tego pokomunistycznego budynku, nie wyszli z hotelu, a skoro to zrobili to tylko, aby dostać się w miejsce spotkania.

-Nieźle - skomentował aranżację wnętrza Szczecin. Pozostali delikatnie przytaknęli mu głową.

Dziewiętnaście krzeseł ustawionych w trzech rzędach, po sześć siedzisk w każdym z nich. Jedno krzesło postawione zostało przy oknie, ale tak, aby osoba na nim siedząca mogła wszystkich widzieć. Krakowianinowi wydawało się, jakby tylko on zauważył dodatkowe krzesło. Nie przejął się tym zbytnio, a zwyczajnie zajął jedno z miejsc.

。・゚♡゚・。🍓。・゚♡゚・。🍒。・゚♡゚・。🍓。・゚♡゚・。

-No, niemożliwe! Pan zawsze na czas się spóźnia! - zaśmiała się na całą salę Toruń.

-Uważaj, bo się okaże, że on albo tutaj jest i nas podsłuchuje, albo zaraz tutaj wpadnie - upomniał ją, z drugiego końca sali, Gdańsk, który nie mógł jednak opanować swojego rozbawienia i powiedział to z uśmiechem na ustach.

Kiedy śmiechy ucichły, drzwi od sali otworzyły się i wszedł przez nie Warszawa. Wszyscy zauważyli, że szedł z grymasem na ustach. Zazwyczaj miał chłodny i bezuczuciowy wyraz twarzy, ale nie wykrzywiał tak twarzy. Na odpowiedz nikt nie musiał długo czekać, ponieważ niedługo później przez drzwi przeszła, niższa od stolicy, lecz ciągle wysoka, kobieta. Szła pewnym siebie krokiem i patrzyła na wszystkich z wyższością i pogardą. W całej sali panowała niezręczna cisza. Nikt nie miał, nie odwagi, ale chęci, aby się odezwać. Każdy czuł złe emocje podczas przebywania w tym samym zamkniętym pomieszczeniu co tajemnicza kobieta. Tajemnicza jednak nie była. Rzeszów kiedy dobrze jej się przypatrzył, poznał kim ona jest. Uchylił delikatnie swoje usta, a jego wyraz twarzy mówił, że to nikt z kim chcieli się widzieć czy rozmawiać.

-Dzień dobry, wszystkim - przywitał się inaczej niż zwykle Warszawa. Inny nie był jedynie język przywitania, ponieważ rozpoczął spotkanie w języku uniwersalnym, czyli zrozumiałym dla wszystkich z każdego zakątku świata, ale i ton jego wypowiedzi nic dobrego nie wróżył.

Chłopak postawił na stole przed sobą mały stos papierów i spojrzał się na kobietę, która zakręcała sobie pasemka na palcu. Stolica cicho westchnął i się wyprostował. Nielicznym wydawało się, jakby myślał co ma powiedzieć.

-Mamy dziś na naszym spotkaniu gościa specjalnego - mówiąc to obrócił oczami, czego na jego szczęście kobieta nie zauważyła. Zobaczyli to jednak polskie miasta, które spojrzały po sobie niepewnie upewniając się, iż nikt z nich się nie przewidział.

-Uwierzcie mi, też nie lubię tej s*ki - wyszeptał po polsku. Sprawił tym samym, że większość miast zaczęła traktować to spotkanie bardziej poważnie.

Tajemnicza kobieta nie przejęła się tym, że stolica Polski powiedział coś w języku polskim. Spojrzała się jednak na wyższego od niej chłopaka, który zauważył to kątem oka i się uśmiechnął. Większość zebranych widziała i wiedziała, że ten uśmiech był wymuszony i fałszywy.

-Poznajcie Oslo, stolicę Norwegii, jednego z państw Skandynawskich - przedstawił kobietę szybko i niedokładnie.

Warszawa powiedział o innej stolicy mało, ale nie uważał on, aby musiał coś dopowiadać. Ciągle nie docierało do niego to, jak został potraktowany przez Polskę. Stolica mówił, że będzie to zły pomysł, aby kobieta zawitała do syreniego grodu. Oslo bowiem, uważana była za dobrą stolicę, która potrafiła doprowadzić do podjęcia decyzji korzystnych dla jej kraju, ale nie umiała ona zrozumieć niektórych spraw. Spraw czysto humanitarnych, które są podstawą naszego obecnego człowieczeństwa.

。・゚♡゚・。🍓。・゚♡゚・。🍒。・゚♡゚・。🍓。・゚♡゚・。

-Nie wytrzymam zaraz! Szlak mnie trafia! - wykrzyczał Bydgoszcz - Jeżeli to spotkanie się przedłuży to nie ręczę za siebie! Jak coś, to nie zdziwcie się kiedy Toruń będzie jedyną stolicą województwa Kujawsko- Pomorskiego - opadł zdenerwowany na fotel i wziął łyk wódki.

Jego rozmówcy nie mieli pojęcia jak to się stało, ale ów trunek stał po drugiej przerwie na jednym ze stołów. Można domyślać się było, iż Warszawa przewidział stan psychiczny stolic województw i pozwolił na rozluźnienie ich mięśni i myśli.

-Ani się waż! - zaprotestowała Toruń - Jeżeli takie spotkania będą się odbywały regularnie to moja psychika padnie na kolana i nie wstanie - wysyczała nakładając sobie na talerz kawałek czekoladowego ciasta.

Odbywała się właśnie kolejna przerwę w spotkaniu. Kolejna, bo już siódmą, a poważne rozmowy trwały raptem trzy godziny. Doliczając przerwy, miasta przebywały w swoim towarzystwie od godzin prawie pięciu. Z upływem czasu nikt nie dziwił się Warszawie, który kiedy tylko Oslo na niego nie zwracała uwagi, papugował ją, utrudniając innym utrzymanie powagi, bądź załamywał się w głębi swojej duszy.

Nikt nie mówił, ani nawet nie myślał o Oslo jako złej stolicy. Dobrze dogadywała się z innymi i zawsze wracała do swojego kraju z sukcesami politycznymi czy gospodarczymi. Jedynie zachowanie i sposób wypowiadania się kobiety, u wielu osób obniżał o niej opinię.

-Nie wiem jak wy - wtrącił się Kraków - Ale ja dzisiaj muszę po spotkaniu podziękować Warszawie - wypowiadając takie słowa wszyscy, którzy je usłyszeli skierowali swoją uwagę na chłopaka.

Od kiedy każdy pamięta, Warszawa i Kraków dogryzali sobie jak tylko mogli. Nie było możliwości, aby te dwa miasta spotkały siebie na ulicy i nie pokłóciły o coś. Na szczęście nie dochodziło między nimi do bójek. Miasta widziały zarówno zdenerwowanego Krakowa, jak i zdenerwowanego Warszawę. Trudno wyobrazić im było co stało by się, gdyby smoczy i syreni gród były, w tym samym czasie, w tym samym miejscu, złe na siebie.

-No co? Gościu załatwił nam dosyć częste przerwy i przy okazji pokazał, że mu wizyta tej kobiety też nie odpowiada - wyjaśnił chłopak poprawiając swój krawat.

-No... W sumie to rację ma - przytaknęła Łódź, której najmniej nie odpowiadała wizyta stolicy Norwegii - Jak do niego pójdziesz mu podziękować, to powiedz to w imieniu nas wszystkich - uśmiechnęła się i odeszła do innego stołu gdzie zauważyła swojego przyszywanego brata. Dosiadła się do niego i rozpoczęli miłą rozmowę.

-Wygląda na to, że już na pewno będziesz musiał odwiedzić dzisiaj naszą stolicę - zaśmiała się Katowice.

-A weź - odparł Krakowianin i odwrócił się na pięcie - Idę do łazienki, zaraz wracam - nie czekając na odpowiedź, udał się tam, gdzie powiedział.

-Co my w ogóle na tym dzisiejszym spotkaniu ustaliliśmy? - spytała Toruń odkładając swój pusty już talerz.

-Nic - wyszeptał teatralnie Bydgoszcz - Kompletnie nic - uśmiechnął się do swojej przyjaciółki, która tą czynność odwzajemniła.

。・゚♡゚・。🍓。・゚♡゚・。🍒。・゚♡゚・。🍓。・゚♡゚・。

Chłopak położył swoją głowę na blacie stołu, a na niej swoje ręce. Nie miał zamiaru pokazywać swojego załamania psychicznego, ale większość osób, które go wtedy widziały, wiedziały że coś jest nie tak. Stolica starał się wyłączyć, aby nie docierały do niego wymiany zdań obok niego. Miał szczęście, iż sala, do której się przenieśli miała wystarczająco dużo stołów. Niektórzy dzielili je w dwójkę, ale nie Warszawa, która miał cały blat dla siebie.

Chłopak nie zauważył nawet jak kilka osób zaczęło kłócić się, rzucając bluzgami w swoje strony. Podniósł swoją głowę i oparł się o oparcie. Wystarczyło, aby spojrzał, a już wiedział co prawdopodobnie się stało. Zdecydowanie wstał, podszedł do Oslo i odciągnął ją od, bronionej przez Wrocław, Poznań. Gród Przemysława miał na swojej twarzy kilka zadrapań, ale opatrywała je już Łódź.

-Tłumacz się, bo wszyscy jesteśmy pewni, że ciebie nie lubimy, a w niektórych przypadkach nawet nienawidzimy - powiedział chłodno i stanowczo Warszawa.

Zdezorientowana kobieta miała pytający wyraz twarzy, ale kiedy wszystko zrozumiała, przekręciła oczami i wystawiła w stronę Poznańki język. Warszawa położył swoją rękę pod podbródkiem kobiety i podniósł jej głowę. Złapał z drugą stolicą kontakt wzrokowy, przez co Oslo się wzdrygnęła. Nie była strachliwa, ale wyraz twarzy Polaka był stanowczy i groźny.

-Ona... - zaczęła niepewnie najwyższa kobieta - Jest obrzydliwa... - wyjawiła. Większość miast zdenerwowała się jeszcze bardziej. Na ich twarzach zagościł szyderczy uśmiech, kiedy Warszawa spoliczkował Norweżkę - Za co?!

-Za g*wno - odpowiedział jeszcze bardziej zdenerwowany Warszawianin - Właśnie obraziłeś miasto, które jest w kraju ze stolicą w Warszawie, czyli u mnie. A ty się pytasz "za co"...? - kobieta spojrzała w bok wyraźnie niezadowolona.

-Sam mi powiedz! - wykrzyczała Oslo - Jak można być bądź popierać takie związki homoseksualne?! - spojrzała się na Warszawę, który rozumiał co kobieta miała na myśli.

-To jakie związki popierają to jest ich sprawa, a ty nie masz prawa się w to wtrącać - odpowiedziała polska stolica - Mogę zrozumieć, że ty nie popierasz wszystkich związków homoseksualnych, ale nie zmieniaj decyzji innych osób.

-T-ty stajesz w ich obronie?! - zdziwiła się kobieta - Przecież ty nie popierasz wcale związków homoseksualnych! - najwyższy mężczyzna puścił kobietę i popchnął ją na drzwi.

Kiedy Oslo kłóciła się w swoim języku na Warszawę, ten nie słuchał tego. Warszawianin patrzył się na wszystko pustym wzrokiem, a do tego nic nie mówił. Pozostałe miasta odsunęły się od nich i przypatrywały się, czekając jak sytuacja się rozwinie.

-Zamknij się w końcu! - wybuchnął całym swoim gniewem - Gadasz jak byś k*rwa była prezenterem telewizyjnym! A jeżeli chcesz wiedzieć, to kiedyś pocałowałem chłopka i szczerze nie żałuję! - wyznał nie zwracając uwagi na innych zebranych w pomieszczeniu.

Norweżka zakryła swoje usta dłońmi i stała wryta w ziemię. Po pięciu minutach napiętej ciszy, teatralnie odwróciła się na pięcie i wyszła z pokoju, trzaskając za sobą drzwiami.

Warszawa wziął kilka głębokich wdechów i spojrzał się na pozostałe polskie miasta. Te stały, bądź leżały, z uchylonymi ustami. Wszyscy byli w niezłym szoku po tym co usłyszeli. Nikt nie spodziewał się, aby stolica Polski była osobą homoseksualną.

-Spotkanie przełożone na jutro. Do waszych pokoi dostarczone zostaną szczegółowe harmonogramy. Jak ktoś czegoś ode mnie chce to będę w swoim pokoju - powiedział spokojniejszym głosem i zrobił to samo co Oslo przed kilkoma chwilami. Szybkim krokiem wyszedł z sali, znikając wszystkim z pola widzenia i zostawiając ich z głową pełną jednym pytaniem.

-Co tu się właśnie opi*rdoliło...? - wydusił z siebie Kraków.

-Sądzę, że nikt z nas nie ma pojęcia - wyszeptała, prawie nie słyszalnie, w odpowiedzi Katowice.

。・゚♡゚・。🍓。・゚♡゚・。🍒。・゚♡゚・。🍓。・゚♡゚・。

Mężczyzna stał z ręką uniesioną do góry. Nie był pewien czy może zapukać, ale nie sądził też, aby mógł wrócić do swojego pokoju hotelowego. Obiecał przecież wszystkim, że to załatwi. Przełknął ślinę i zapukał dwa razy. Usłyszał jak ze środka ktoś podchodzi do drzwi i je otwiera. Zauważył w nich wyższego od niego mężczyznę, który widać było, iż nie wie co ma zrobić na jego widok.

-Czego potrzebujesz? - spytał wyjątkowo miło Warszawiak.

Drugie miasto mu nie odpowiedział, a tylko podstawił stolicy pod nos dwa papiery połączone ze sobą spinaczem. Warszawa niepewnie je wziął i przeleciał po tekście wzrokiem. Gestem dłoni wpuścił Kraków do środka i zamknął za nim drzwi. Wyższy chłopak podszedł do stolika, wziął z niego długopis i szybkim ruchem podpisał dokumenty w dwóch miejscach.

-Coś jeszcze? - spytał gród syreni, oddając dokumenty w ręce Krakowa. Ten pokiwał przecząco głową i zaczął kierować się w stronę wyjścia, ale jednak zatrzymał się i spojrzał na Warszawę.

-Albo w sumie to jednak tak - stwierdził niezdecydowanie. Zawrócił i podszedł do stolicy - Dwie sprawy. Po pierwsze: w imieniu wszystkich dziękuję za częste przerwy w tym dzisiejszym spotkaniu, bo gdyby och nie było to raczej każdy z nas by nie wytrzymał - wyższy uśmiechnął się na te słowa - A po drugie... - podrapał się po głowie Krakowianin - Ty naprawdę pocałowałeś chłopaka? Nie to, że coś do tego mam, ale nie wyglądasz na takiego, który by to zrobił...

Warszawa zaśmiał się, ale nie w sposób wredny, który kogoś wyśmiewał, ale serdeczny. Był to śmiech miły dla ucha, który nikogo nie obrażał. Kraków mocno tym się zdziwił, ale musiał przyznać sobie w głębi duszy, iż takiego śmiechu jego stolicy mógłby słuchać częściej.

-Tak właściwie to - zaczął Warszawiak - Nie wiem czy można powiedzieć, że go pocałowałem. A jeżeli tak, to bez wzajemności - wyznał.

-Co masz na myśli jeśli można wiedzieć? - dopytał zaciekawiony Krakowianin.

-Ten chłopak wtedy spał - zarumienił się Warszawa. Przypomniało mu się jak słodko wyglądał tamten chłopak - To miało miejsce na jednym ze spotkań, a jeżeli chcesz wiedzieć dokładniej to na tym u ciebie - niższy chłopak zdziwił się, ale nic nie powiedział.

-Jeżeli miałbym mu powiedzieć co do niego czuję to wątpię, abym to zrobił. On mnie nie lubi, ja w sumie jego też - można pomyśleć było o absurdzie tego wydarzenia, ale Kraków czuł, że to całkowicie normalne.

-Jeżeli go nie lubisz, ale jednak kochasz to powiedz mu to - zasugerował Krakowianin - Większy ból ze straconej szansy niż z odrzucenia - Warszawa spojrzał się na niego i się uśmiechnął.

-Chyba masz rację... - przyznał - Nie wiem jednak jakim cudem teraz razem rozmawiamy na takie tematy, spoko się nie lubimy - oby dwoje się zaśmiali.

-Też nie wiem - odparł niższy chłopak.

Krakowianinowi przypomniało się w tamtym momencie jak na pewnym spotkaniu usnął. Zwyczajnie przez sen nic nie czuł, ale wtedy poczuł kogoś usta. Mimo że minęło tyle czasu od tamtego wydarzenia, on ciągle pamięta ten dotyk, smak tych ust. Gdyby mógł tylko poznać do kogo one należały. Dałby wiele, aby poznać osobę, która go pocałowała.

-To ja chyba już pójdę - powiedział Kraków i znów udał się w stronę wyjścia. Nie zauważył jednak kabla, który leżał na ziemii i prawie wylądował na ziemi, gdyby nie Warszawa, który go złapał.

-Żyjesz? - spytał rozbawiony Warszawianin.

-Nie - odpowiedział gród smoka, stając na swoich nogach - Dzięki - podziękował, a Warszawa w odpowiedzi tylko przytaknął głową - Ciągle do mnie nie dociera, że rozmawiam na luzie ze stolicą i ta stolica mi jeszcze twarz przed uszkodzeniami uratowała

-A widzisz. Wiele rzeczy jeszcze nie widziałeś, ani wielu rzeczy nie doświadczyłeś - podsumował Warszawa.

-Masz rację - odparł niższy chłopak - Wybacz, że pytam, ale to mi nie daje spokoju, kogo pocałowałeś?

Warszawa na to pytanie znacząco się zarumienił. Krakowianin nigdy go takiego nie widział, wątpił aby ktokolwiek go takiego widział.

-No... Ciebie... - wymamrotał pod nosem.

-Hah?! - podskoczył Kraków - To byłeś ty?! - oczy chłopaka wychodziły mu z orbit. Wyższy chłopak pokiwał mu twierdząco głową w odpowiedzi.

Stolica województwa Małopolskiego zaniemówił. Nie wiedział co powiedzieć czy zrobić. Niby chciał poznać tę osobę, ale teraz, kiedy dowiedział się, że to Warszawa, nie wiedział jak się zachować. W tamtym momencie nie myślał, nie umiał zmusić się do czegokolwiek. Przeklął pod nosem i rzucił się na wyższego chłopaka. Położył swoje ręce na bardzo czerwonych policzkach stolicy. Pewien był jednak, że jego twarz była taka sama. Przybliżył ich twarze do siebie i połączył usta w delikatnym pocałunku. Nie był pewien czy postąpił właściwie, ale reakcja Warszawy rozwiała wszystkie jego wątpliwości. Stolica złapał Kraków w pasie i przyciągnął do siebie. Pogłębił pocałunek i przejął nad nim kontrolę. Krakowianin nie opierał się, pozwalając wyższemu robić co chce. Warszawiak nie był głupi i skorzystał z tego pozwolenia. Stolica przygryzł dolną wargę Krakowa przez co ten wydał z siebie cichy jęk. Wyższego to rozbawiło, więc powtórzył czynność otrzymując identyczną reakcję. Niższy chłopak przerwał pocałunek, ciężko dysząc dotknął słabo swojej dolnej wargi i spojrzał się na Warszawę, który miał na swojej twarzy uśmiech.

-Ała... Boli... - wyszeptał w swoją dłoń Krakowianin.

-Przepraszam - odpowiedział wyższy i położył swoją głowę na ramieniu drugiego mężczyzny.

Kraków czuł ciepły oddech stolicy na swoim barku. Podobało mu się, więc w odpowiedzi jedynie się uśmiechnął. Warszawa zauważył to kątem oka, toteż nie przestawał, a co kilka chwili składał na niebieskiej skórze niższego chłopaka pocałunek.

-Nie masz mi tego za złe? - spytał szepcząc to w ucho Krakowianina głosem pełnym uczucia. Sprawił przez to, że niższy zrobił się jeszcze bardziej czerwony.

-Nie - odparł bez wątpliwości. Ucałował wyższego w policzek i mocniej się uśmiechnął.

Warszawa nie czekał na żaden znak, a jedynie uniósł swą głowę i znów pocałował Kraków. Tym razem, zrobił to pewnie i bez myśli odtrącenia. Niższy odwzajemnił pieszczotę, kładąc swoje ręce na ramionach stolicy.

-Kocham cię - powiedział Warszawiak w usta miasta smoków.

-Ja ciebie też - odpowiedział Kraków, przerywając pocałunek. Spojrzał się w oczy stolicy i zaczął w nich tonąć - To był nasz trzeci pocałunek, tak?

-Można tak powiedzieć - stwierdził wyższy chłopak i przytulił do siebie Kraków, który natychmiastowo to odwzajemnił. Stolica pocałował Krakowianina w czoło i zaczął bawić się jego włosami.

。・゚♡゚・。🍓。・゚♡゚・。🍒。・゚♡゚・。🍓。・゚♡゚・。

Szczęśliwych i Kochanych
Walentynek! (◍•ᴗ•◍)❤

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top