"Synu... Kocham cię..." CN & III Rzesza
Informacje dotyczące AU/one shot'a:
-Nie ship,
-I i II wojna światowa nigdy nie miały miejsca,
-W Niemczech ciągle panuje monarchia,
-Countryhuman jest władcą.
-Dziękuję, możesz odejść - powiedział Niemiec do jednej ze służących. Stał w tymże momencie przy wrotach od swojego pałacu. Po chwili zobaczył jak po ogromnych, dębowych schodach zstępował następca tronu jego państwa. Czterdziestolatek z uwagą przyglądał się każdemu kroku swojego syna. Dokładnie obserwował czy zachowuje się jak przystało. Delikatny uśmiech zagościł na jego twarzy, kiedy Trzecia Rzesza zachowując się jak prawdziwy książe koronny, pojawił się obok Cesarstwa.
-Wzywaleś ojcze - powiedział kłaniając się i pokazując tym samym królewskie maniery. Wyprostował swoja sylwetkę i spojrzał na twarz ojca, która każdorazowo pełna była spokoju. Nie okazał tego, jednakże zdziwiony został wezwaniem do swego rodziciela. Ze względu na ogrom obowiązków ciążących na barkach Cesarstwa, nie miał on czasu na spędzenie choć chwili ze swoim potomkiem.
-W rzeczy samej - potwierdził German - Za kilka dni odbędzie się twoja koronacja. Chcę spędzić ten dzień wraz z tobą, póki ty nie masz królewskich obowiązków, a ja jeszcze mam siły - powiedział spokojnie. Towarzyszyło mu jednak niezidentyfikowane uczucie. Od wielu lat chciał spędzić więcej czasu ze swoim synem, lecz tak nagłe wyjście z tąże propozycją było dla niego nienaturalne.
-Oczywiście ojcze, rozumiem - odparł Trzecia Rzesza. Cieszył się, iż w końcu dane będzie mu spędzić choćby kilka minut w obecności Cesarstwa. Od kiedy pamięta widywali się rzadko i na krótko. Aczkolwiek osiemnastolatek absolutnie rozumiał, iż jego ojciec jako cesarz ma multum pracy, której nie sposób odłożyć.
-Chodźmy przejść się po ogrodzie - oznajmił, odwracając się i spoglądając na swojego syna, który na ten znak podszedł bliżej. Obydwoje wyszli z pałacu, aby móc przechadzać się po majestacznych i rozległych ogrodach należących do zamku. Mimo wszystko, nie schodzili jednak z wąskich ścieżek, które wyznaczały drogi przebiegające przez ogród. Władca prawież zapomniał jak zjawiskowo prezentował się ogród, obok którego żył. Wieloletnie wyprawy, wyjazdy i podróże sprawiły, że puścił w niepamięć piękno otaczającego go świata.
Trzecia Rzesza natomiast, nie zachwycał się ogrodem. Mieszkał w jego pobliżu od lat osiemnastu. Większość swojego życia spędził na dworze, choć często wychodził, aby zaczerpnąć świeżego powietrza. Jego monotonny tryb życia sprawił, że niegdyś budzące zachwyt rzeczy, widział jako szare i nudne.
-Pamiętam kiedy byłeś dzieckiem, bardzo lubiłeś wspinać się na te gałęzie - wspomniał z uśmiechem na ustach Cesarstwo, wskazując dłonią na pewne drzewo. W centrum ogrodu powiem, rósł ogromny, stary orzech. Co roku dawał on owoce, a gałęzie uginały się od orzechów. Drzewo majestatyczne, a zarazem dające poczucie wolności, kiedy wspięło się na jego gałęzie.
Syn monarcha przytaknął skinieniem głowy. Nie miał czego dopowiadać. Nie wiedział nawet, na jaki temat mógłby porozmawiać ze swoim ojcem. Mogłoby się wydawać, iż królewska relacja ojciec-syn jest mocna i nierozerwalna. Jednakże w tym przypadku tak nie było. Cesarstwo mimo wszystko bardzo mało wiedział o swoim potomku. Mężczyzna nie był świadomy tego, co jest pod maską osiemnastolatka. Jednym z powodów jego niewiedzy był ograniczony kontakt z synem. Drugim natomiast, niesamowite zdolności aktorskie Trzeciej Rzeszy. Wielu artystów pragnęło umieć okazywać na scenie jedynie potrzebne emocje, a resztę chować pod maską.
Przyszły władca widział zdziwienie na twarzach podanych jego ojca. Nawet najstarsi z nich, wspólny spacer cesarza z synem widzieli najwyżej trzy razy w swoim całym życiu. Trzecia Rzesza zazwyczaj przechadzał się po pałacu, rozmyślając o sprawach, które zaprzątały głowy najważniejszych osób na świecie. Już od trzynastego roku życia, Niemiec potrafił zaplanować, w krótkim czasie, skuteczny atak państwa na inny kraj. Często, kiedy nie miał książęcych obowiązków, siadał przy biurku, losował na globusie dwa państwa i obmyślał plany wojskowe. Wczuwał się przy tym w władcę pierw pierwszej, a następnie drugiej strony walczącej.
-Jestem pewien, iż będziesz dobrym królem, który dobro swojego narodu będzie uważał za najważniejsze i będziesz do niego zaciekle i mimo przeszkód dążyć - stwierdził Cesarstwo. W jego słowach słychać było nadzieję i wiarę w dobre rządy swojego syna. Trzecia Rzesza po części zaczął się litować nad swoim ojcem. Nie wiedział on bowiem o dwubiegunowości swojego potomka.
-Mam taką nadzieję, ojcze - odparł młodszy German. Gdyby miałbyć z Drugą Rzeszą szczery, powiedziałby mu o swoich wątpliwościach. Pewien był bowiem, że nie będzie takim władcą jak jego ojciec. Mimo, iż byli według innych bardzo do siebie podobni, kompletnie się od siebie różnili. Nie tylko z wyglądu, a i z charakteru.
Myśląc o władzy czuł chęć doprowadzenia do rozlewu krwi. W dzieciństwie widział z ukrycia zabicie jednej ze służących. Od tamtej pory zakradał się w różne miejsca, aby zobaczyć zabójstwo. Nie interesowały go straty związane z zakończeniem życia pewnej osoby. Chciał obserwować rozlew krwi. Nie zajmowały jego głowy myśli, do kogo należała dana krew. Może to było przyczyną wykształcenia się u niego regularnie nawracających myśli samobójczych.
-Synu… - odezwał się, zatrzymując i siebie, i swojego potomka. Stanął naprzeciw niego i położył swoje ręce na jego ramionach - Kocham cię… - wyszeptał. Cesarstwo mimo swojego wieku dobrze wiedział, że koniec jego żywota zbliża się wielkimi krokami. Abdykacja była tylko jedną z wielu bram, której przejście oznaczało zmiany.
Druga Rzesza uznawany był za jednego z najmądrzejszych i najsprawiedliwszych władców na świecie. Nie umykały mu przed oczami problemy jego poddanych. Często wyjeżdżał, aby się w nimi spotkać. Wysyłał zwiadowców, w celu sprawdzenia jak ludzie są traktowani. Może właśnie to - bliskość z poddanymi - sprawiło, że nie zauważył problemów jego syna. Wydawało mu się zawsze, iż Trzecia Rzesza jest chłopakiem, a właściwie mężczyzną, bardzo samodzielnym. Myślał, że miłość, która mu dał w czasach dzieciństwa młodzieńca, ciągle trwa. Zapomniał, że musi ja pielęgnować. Nie dawał już mu jej w takiej ilości jak kiedyś. Kochał swojego syna, jednakże nie zauważył, iż tego wystarczająco nie okazywał.
-Ja ciebie też, ojcze - odpowiedział łagodnie młodszy, starając się pokazać czterdziestolatkowi, że go kocha. Ale czy tak naprawdę było? Trudno stwierdzić. Przyszły cesarz nigdy nie był otoczony prawdziwą miłością. Co prawda wiedział, że jego ojciec go kocha, jednakże nie okazywał tego. Dla młodego Niemca najważniejsze były czyny, nie słowa. Te drugie zazwyczaj były puste i nic nieznaczące.
Prawdziwa relacja ojciec-syn pomiędzy tymi Niemcami narodziła się na nowo tego właśnie dnia. Następca tronu zrozumiał, że ojciec go naprawdę kocha, mimo ich ograniczonych kontaktów. Cesarstwo natomiast, zauważył jak bardzo odciął swojego syna od jego miłości. Czy gdyby tego dnia nie wyszli razem na spacer, Trzecia Rzesza dwanaście lat później nie płakałby przy martwym ciele swego ojca?
=======================================
Został mi do napisania jeden one-shot,
ale nie mam pojęcia jak się do niego zabrać
;-;
(Dlatego jeszcze nie otwieram zamówień)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top