III

Hej, hej, heloł.
Itan wraca, czytelnicy też muszą wrócić :*

___

Gdy się biega bardzo przydatną umiejętnością jest poprawne używanie nóg.
Ale gdy jest się Itanem, bieg wygląda jakby ktoś celowo obijał się o podłogę i ściany.
Lecz ten rudy elf nie robił tego celowo, wręcz przeciwnie.
Po prostu był zestresowany, a brązowe kafelki, którymi wyłożony był hol w małym pałacyku, śliskie.

Wnętrze ogólnie wyglądało dobrze. Może na stare i używane kiedyś, może brakowało mu rodzinnej atmosfery, ale to się dało naprawić.

Zwłaszcza, że dziecko Arkadii i Itana chyba właśnie pojawiło się na świecie.
Albo żona księcia potrafiła naśladować płacz noworodka.

Akacjowe drzwi zza których wydobywały się dziwne dźwięki, wydały się Itanowi adekwatne do krycia pomieszczenia w którym ktoś może rodzić dzieci.
Szarpnął wściekle za złotą klamkę i natychmiast pożałował swojej decyzji.
Białe światło, które go poraziło w oczy ewidentnie pochodziło od małej dziewczynki na rękach pielęgniarki.

***

Itan cichutko zamknął drzwi od komnaty, którą wskazały mu jakieś służki jako sypialnię.
Wyszedł z tego pokoju, uprzednio upewniając się, że z jego małżonką wszystko w porządku. Podczas zanoszenia jej tam była zgoła kilkakrotnie i boleśnie wspomnieć mu o tym, że zostawił ją na czas porodu.

Tak, zwłaszcza że to była bardzo jego wina i zrobił to bardzo specjalnie.

- I jak? - Legolas prawie od razu rzucił się na niego. - Zdrowe? - zapytał, mówiąc o dziecku.
Chyba.

- Jak ryba. Tylko na początku trochę się świeciło. - przyznał rudzielec.

- Co?! - wrzasnął jego przygłupi  (w oczach Itana) brat.
Niższy rangą przyłożył mu palec do ust.

- Ucisz się, dziewczynki śpią. - syknął, prowadząc Legolasa na dół. Nie żeby wiedział gdzie idzie, działał instynktownie. Mały pałacyk, mimo że mały, to jednak pałacyk. I łatwo się zgubić jeśli nie ma się mapy, a mieszka się tu od czterech godzin.
Od czterech godzin na świecie była też córeczka Itana.

- Ha! - uśmiechnął się Gandalf jak zwykle pojawiając się znikąd. Chyba czaił się za ścianą, żeby zrobić lepsze wrażenie. - Wiedziałem! Czarodziej zawsze ma rację i zawsze zjawia się na czas! - poklepał Itana po ramieniu.

- To ty przekonałeś władze, żeby mnie wpuścili? - zapytał elf wśród zawodzenia swojego brata (" No, nie! Przegrałem! Czemu nie mógł być to chłopów, czym ja wyżywię dzieci! Nigdy więcej z nikim się nie założę, no nie!") idąc na czarodziejem, który najwyraźniej znał drogę do salonu.
W największym pokoju z kominkiem, fotelami w haftowane kwiaty, puszystym dywanem stało kilka osób.
Oprócz służby, którą powinien poznać Itan, był tam też Bilbo i Frodo, Gwen, kilku strażników z Mrocznej Puszczy, w tym Feren, który oświadczył, że "nie może rozstać się ze swoim ulubionym pacjentem" a z Ferenem również Lindir, matka Itana, matka Legolasa i...

Thranduil.
Jego młodszy syn posłał mu tylko pogardliwie spojrzenie i ruszył witać się z przybyłymi i słuchać gratulacji.
Gwendolyn koniecznie musiała zobaczyć się z Arkadią i malutką, więc wszystkie kobiety ruszyły wzdychać nad nowo narodzonym elfiątkiem.

Mężczyźni, jak to mężczyźni kazali nalać sobie piwa i rozliczali się z zakładów.
Po jakimś czasie służka z imieniem Heidi, przyniosła list od Elronda.
Były władca Rivendell życzył mu szczęścia na nowej drodze życia.

Miło.

Thranduil trzymał się na uboczu a trzeba wspomnieć, że wyglądał kwitnąco.
Pewnie ze względu na posiadanie dwóch żon...
Ciekawie.

- Jakie macie dla niej imię? - zagadnął tylko.
Itan oprzytomniał.
- Jeszcze nie mamy. - przyznał. Próbował przypomnieć sobie najważniejsze kobiety w jego życiu, które straciły życie.
Pomyślał nawet o Orchidei, ale szybko odrzucił ten pomysł.
Lepiej żeby jego córka nie stała się psychopatką, wzorem swojej "cioci".

- Może Luthien, Irith, Galadriela, Celebriana (Celebriana_221b), A... - Legolas zaczął wymieniać popularne wśród Elfów Wysokich imiona.

- Elene Maya Kathrine. - uciął Itan.
Wszystkie spojrzenia zwróciły się na niego, bo wypowiedział te słowa dziwnym głosem.

- Srebrna Piękna Księżniczka? - zdziwił się Gandalf. Starzec spojrzał na niego z uśmiechem.

- Dokładnie. - elf pokiwał głową. - Dokładnie. Będzie najpiękniejszą księżniczką na świecie, gdy dorośnie. Już jest piękna. Jak Arkadia...

Ooooo!
Nie za słodko? Już przygotowuje się gorzka herbata :)

Co myślicie?

E... w sensie...
Czy po tak długim czasie jest ktokolwiek kto to czyta? Wystarczą mi tu cztery zapewnienia i następny rozdział macie jak w banku do końca miesiąca.

Kto wie czemu dziecko się świeciło xd?
Jakieś uwagi, zażalenia?
Więcej opisów czy akcji?

Do następnego!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top