Wyrok

Itan wstał na obolałe nogi i wziął do ręki czysty ubiór.
Ukrył się w kącie celi i cały czas spoglądał nerwowo na kraty, bo bał się, że zaraz przyjdzie Ramenesi albo jakiś strażnik.

Wreszcie udało mu się naciągnąć spodnie i koszulę.
Czekał. Czekał. Czekał i czekał na Ramenesi nie przychodziła.

5 minut później.

Czekał. Czekał. Czekał. A może jednak nie da mu jedzenie? Szkoda. Mm...jedzonko. Ależ on był głodny, więc czekał.

Tymczasem u Ramenesi.
Szłam przez korytarz w stronę kuchni. Mijając komnatę Legolasa....Emm...to jest panicza Legolasa, zatrzymałam się.

Weszłam do środka,  bo słyszałam jak jęczy. Może potrzebny mu lekarz?

Uchyliłam lekko drzwi,  ale zaraz się cofnęłam. Księżniczka Gwen...ona trzymała a sztylet tuż przy szyi księcia! Co to ma znaczyć?

- Skoro po dobroci nie powiesz to może tak cię przekonam.-mruknęła.- Oj pysiu, pysiu. Jak można być tak głupim? - przejechała po jego policzku ostrzem.- Wiedz, że zaraz poderżnę ci gardło,  jeśli mi nie powiesz: GDZIE JEST TA KSIĄŻKA?!

Legolas tylko zaśmiał się cicho.

Muszę coś zrobić...Ale co?!

Panicz nadal się śmiał jak szaleniec,  więc puściła go i wstała.

- Potem się tobą zajmę,  idioto.

Widziałam,  że chciała wyjść,  więc szybko odsuneli się od drzwi i odeszłam kilka kroków,  żeby wyglądało jakbym szła sobie niewinnie przez korytarz.

- Ramenesi! - usłyszałam jej słodki głos, ale teraz już nie dałam się nabrać. 

- Tak, pani?
- Mam prośbę. Pamiętasz jak mówiłam o Itanie? Król Agärwen skazał go na śmierć przez powieszenie. Musisz go przygotować. Nasz władca nie jest potworem...- Ta napewno.- więc napój więźnia. Żeby nie widać było,  że Itan był bity. Zrób coś z tym. - rozkazała i poszła dalej.

Nie wierzę! Jak ona w ogóle śmie mówić coś takiego?! Żeby nie widać było, że był bity.
Okrutnicy!
Spojrzałam jeszcze w stronę drzwi księcia i ruszyła w stronę kuchni.

Wzięłam miednicę z wodą, miskę zupy i chleb, bo nic więcej nie mogłam znaleźć. Jeszcze jutro mu coś podrzucę.
O ile jutro nie...jeszcze będzie... Nie.  Nie mogę płakać,  jestem silna. Ważne  by moja rodzina przetrwała. Muszę wykonywać rozkazy.

Nr. 3osobowy

Ramenesi weszła do celi Itana.

- Mam obiad, tak jak obiecałam. Powiedz mi tylko jeszcze jedno, proszę. Masz jakieś siniaki? Albo rany,  takie widoczne nawet jak masz ubranie? -zapytała zaciskając wargi. Co ona mówi?
Ale z drugiej strony nie może nic zrobić...

- Mam...tu.-pokazał kilka sińców na rękach i twarzy.- e najbardziej boli mnie TO.

Pokazał na kark. A na nim było to jego słynne znamię. (Potter normalnie! )
Ramenesi syknąła. Było tak soczyście czarne, a krew widocznie zbierała się w tym miejscu.

- Aż tak źle?zapytał.
- Nie. Jest całkiem...Yyy...dobrze. -skłamała. - A teraz coś zjedz. Nalać ci zupy?
- Poproszę. - zaczął jej ufać.

POV Ramenesi
Tylko nie to! On mi zaczął ufać,  polubił mnie,  tymczasem jestem jego zgubą. Przygotowuję go do śmierci. Muszę mu jakoś pomóc...Chociaż teraz już NIC mogę co najwyżej zrobić.
Dałam mu jeść, rozmawiał ze mną. Wyraźnie się cieszył,  że jest tu ktoś z nim. Kto inny niż jego oprawcy. Itan jest na swój sposób bardzo odważny i słodki. Lubiłam go. Lubię go...niegdyś byliśmy przyjaciółmi...[♡] (nwm)

A teraz muszę się ogarnąć i wziąść do pracy! Co z tego, że w królestwie jest coś nie tak, ważne żebym ja i moja rodzina przetrwała. A nie przetrwa bez pieniędzy.
Chciałam wyjść. Poczułam,  że Itan łapie mnie za rękę.

-Nie odchodź, proszę! -jęknął.
- Muszę już iść...
- Ale przyjdziesz jutro?-zapytał z nadzieją w oczach.
- Chciałabym.-wydusiłam zanim coś mocno ścisnęło mnie za gardło.
- To przyjdź. - puścił mnie.

Czułam jak łzy cisną mi się do oczu. Na ogół jestem wredna dla ludzi, których nie lubię. Ale teraz...Itana lubiłam! Było mi tak smutno.
Smutno.

Smutek to uczucie, które w tej chwili odczuwało większość mieszkańców Mikrwood.

Thranduil.  Niby w letargu, ale miał same koszmary o swojej żonie.

Natomiast Kathrine zamknięta w komnacie płakała a łzy kapały na jej platynowe włosy.
Dlaczego jej ojciec zażądził coś takiego?
Legolas cierpi również. Jedyna osoba, która go rzekomo kochała okazała się być oszustem.

A Gwen leżała w lochu, smutną,  że nie zobaczy już Legolasa.

Czy tak to ma się skończyć?

Odpowiedź brzmi: Nie.

Bo jest już ktoś kto powstrzyma zło.

I jak? Kończymy maraton? CHYBA tak... zależy ile osób to przeczyta. Papatki. Jak się podobało? To mój pierwszy maraton...@LuizaKulesza mam nadziejże twoja koleżanka żyje.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top