Trochę litości i niespodziewany gość
Itan dotarł zmęczony pod drzwi pałacu.
Zdziwił się, gdy nie zobaczył żadnych straży.
Wszystko wyjaśniła muzyka z góry oraz radosne okrzyki elfów.
- Wrócił król!
- Prawowity syn Thranduila!
- Radujmy się! Cześć królowi!
Elfowi zrobiło się bardzo przykro.
Czyli cały ten szacunek był wymuszony? Nikt go jednak wcale nie...
Tak, to było do przewidzenia. Wściekły kopnął w mur.
-Jak nie ma nikogo to Itan jest dobry, obowiązki spadają na Itana. A jak już jest kto inny to Itan jest ble! (Tak do nierozumiejących: jest mu przykro, bo myślał, że ktoś go lubi. A jak się okazało, że wrócił Legolas to przykra prawda wyszła na jaw)
Spuścił głowę.
Pukał do drzwi długo. W końcu, gdy nastał zmierzch, zmęczony, zmarźnięty elf opadł zrezygnowany na ziemię i oparł głowę o ścianę.
W takiej pozycji też zasnął.
***
Zbliżała się godzina dwudziesta druga.
Była w jednej z wygodniejszych sukienek. Kolor: granatowo - czarna ze złotymi zdobieniami.
Arkadia wyszła z sali, opuszczając ma wpół spitych elfów.
Miała wielkie wyrzuty sumienia, że zostawiła Itana, a on nadal się nie pojawił.
A czekała. Wszyscy na niego czekali...
Tak, stanowczo działała pod emocjami.
Policzek mu się może należał (poza tym to Arkadia) ale talerz w twarz i pozostawienie go bez konia i broni w środku Puszczy?
To była już leciutka przesada...leciutka, ale jednak.
Założyła jedwabny płaszcz i wyszła go szukać. Miała właśnie się wrócić, żeby przebrać się w spodnie o wziąść broń, ale zauważyła swojego elfa.
Biedaczek spał na siedząco, drżąc z zimna.
Arkadia ukucnęła przy nim.
- Itan...Itan, obudź się. - delikatnie niż potrząsnęła. A gdy to nie przyniosło efektu...- żołnierzu, wstawać, ale już!!!
Itan podskoczył jak oparzony. - Tak jest, komendancie!
Dopiero po chwili ogarnął co się dzieje.
- Szukaliśmy cię po całym pałacu, Itan. - powiedziała Arkadia.
- Tja...słyszałem.
- Naprawdę, wraz z Legolasem i kilkoma innymi oficerami czekaliśmy. Przecież dziś miała być impreza na twoją cześć...no wiesz, świetnie sobie radzisz jako król. I to miał być twój dzień...
- Serio? Nie zauważyłem. Od rana traktują mnie jak robaka, albo worek treningowy, zresztą jak zwykle! - wrzasnął wściekły elf.- Nikogo nie obchodzi co ja czuję?! Masz humorki, dobrze, rozumiem. Ale żeby rzucać komuś talerzem w twarz?!
Chwilę odczekał, uspokoił się.
- Serio? Chcieliście zrobić dla mnie przyjęcie?
- Tak...ale coś nie pykło. Faceci byli już nieźle spici i pomylili cię z jakimś innym rudy....znaczy się z złotomiedzianonieokreślono kolorem włosów elfem. No i...wiesz. Faceci. Jeden z nich wylądował w szpitalu, bo kazał mi pocałować tego onego, myślał, że to ty...i teraz ma złamany nos w trzech miejscach.- powiedziała Arki głosem niewiniątka. Przytuliła swojego (nie) rudego elfa i szepnęła na ucho.- Przepraszam, że tak cię potrakowałam. Była troszkę wkurzona, ale obiecuję że więcej (skrzyżowała palce!!!) nie będę aż taka wredna. No chyba, że będę miała powód. Idziesz spać?
Tak, to było coś co stanowczo Itan chciał zrobić. Iść wreszcie spać.
Następnego dnia odbyło się dość uroczyste śniadanie - w końcu dwaj bracia postanowili, że nie będzie króla Mrocznej Puszczy, bo nadanie tego tytułu będzie niesprawiedliwe dla kogokolwiek. I tak oto został książę Legolas i Itan.
Ten drugi bardzo się sprawdzał w nowej roli.
Spędzali więcej czasu ze sobą. Gwen miała też do przekazania (nie musiała tego mówić, widać to było) radosną nowinę. Legolas miał zostać tatą, co wszystkich bardzo ucieszyło.
Trzy dni potem
Itan właśnie odmówił lekarzowi przyjęcia jakiś bezsensownych leków, gdy podszedł do niego jakiś sługa.
- Panie. Młodzieniec z Rivendell wraz z...z...jakimś stworem prosi o rozmowę. Ma do przekazania wolę Lorda Elronda i pana Gandalfa.- powiedział kłaniając się.
- Um...proszę, przyprowadź go.
Po jakimś czasie przy stole zasiadł mężczyzna i brązowych włosach i dobrze zbudowanej sylwetce. Powiedział to co musiał a Itan się zgodził.
I tak oto zapoczątkowała się w mojej książce Era Władcy Pierścieni.
Od następnej części jest tak i jakby time skip miesiąca. Napiszę to jeszcze.
Tak, wiem, że ta część jest chaotyczna i beznadziejna. Ale jest. I od teraz będą same dobre. Zobaczycie. I często. Przysięgam. Next w niedzielę. Mam nadzieję, że o mnie nie zapomnieliście. Przypomnę się jak coś.
heroska123
FandomowyElfik
ElizabethWillTurner
JulcixM
IsoorieLegolasForrestPrince
Luiza_lotr
xKalani
raviehl
xX8Lamentia8Xx
CarycaRosji1812
elffka sorki za natręctwo. Ale tak trzeba. Sorki za dwie jałowe części. Ale wreszcie to z siebie wypociłam i jest! Będzie więcej. W ramach przeprosin chce coś zrobić. Co? Jakiś specjal przeprosinowy...dawajta pomysły!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top