Przygotowania i bal
Itan się ubierał, do balu została tylko godzina.
Arkadia za parawanem jęczała, że nie ma w co się ubrać i że wszytko jest niestosowne.
Itan by się wkurzył, ale teraz wiedział, że tego też mu bardzo brakowało.
Jego kochana wyszła w samej bieliźnie nadal marudząc, że nie wie co zrobić i że we wszystkim już była.
Uśmiechnął się i walczył, żeby się nie śmiać.
Wyglądała jak obrażona dziewczynka.
- Zaczekaj, kochanie. Przypomniałem sobie coś. - powiedział elf. "Przecież zanim straciłem pamięć kupiłem Arkadii w prezencie sukienkę. Bardzo drogą i chyba ładną. Mam nadzieję."
Poszedł do swojej komody i wyjął z niej białe pudełko.
- To miał być prezent na twoje urodziny, co były w listopadzie.- Itan wręczył jej pudełko.
- Dziękuję...- powiedziała i wzięła się za rozpakowywanie. - Itan! Jest prześliczna! - rzuciła się i całowała go po policzkach.
- A, już...udusisz mnie. - zaśmiał się.
Sukienka wyglądała jakby była zrobiona z najdelikatniejszej tkaniny na świecie, a tak naprawdę była bardzo mocna i mogła zatrzymać strzałę. W dodatku bardzo ozdobna i w oryginalnym kolorze, który idealnie pasował do mojej Arakdii i jej niebieskich oczu.
Arkadia chwilę mu się przyglądała.
- A ty w co się ubierzesz?
- No może w ubranie? - odpowiedział lakonicznie syn władcy.
- Twój ojciec przysłał nowo zamówioną szatę.- Mówiąc to pokazała mu. Widać, że Thranduil wybierał ją pod swój gust i nie szczędził pieniędzy. Natomiast Itanowi wydała się zbyt ozdobna. Skrzywił się. W końcu szata była bardzo królewska i bogata.
- Muszę? - zajęczał.
- No nie musisz, ale ładnie będzie z wyglądał! Chociaż...nie będzie pasować do rudych włosów. - powiedziała gładząc go po głowie. Wiedziałam, że rozpętałam piekło.
- NIE JESTEM RUDY!!!!!- mógł usłyszeć cały pałac.
W końcu Arki przekonała elfa, żeby nie zakładał zwykłej płóciennej koszuli, tylko coś takiego...jakiś tradycyjny elficki strój. Jakby dłuższą koszula z płaszczem i ozdobnym pasem.
Itan był taki chudy, że wręcz to na nim wisiało, ale to było najmniejsze coś co znalazła para.
Zaplatał swojej kochanej warkoczyki, resztę włosów zostawił rozpuszczonych. Nie lubiła sama robić sobie fryzur...
Nadszedł ten moment i musieli już się zbierać. Szli przez korytarz.
Mijali wiele innych elfek i elfów bardzo wystrojonych.
To miał być też bal przed ślubem. Zaczęły się już przygotowywania. Gdy tylko Gwen zobaczyła Legolasa a ten nastawił policzek, żeby dostać całusa dostał od niej soczystego plaskacza. Ale w końcu ją udobruchał (swoim słodkim uśmiechem.) I ślub miał się odbyć już niedługo.
Minęli Gandalfa.
- Cześć, kochani. Czujecie się już lepiej? A czujecie ten słodki zapach ciasta, wina i placków? Zupa chyba też będzie, wspaniale.- powiedział idąc dalej.
Wśród elfów czuł się najlepiej, to pewne.
W końcu weszli do sali balowej. Wszystko przyzdobione, stoły nakryty najrozmaitszymi potrawami.
Itan jak zwykle się zatrzymał w drzwiach. Tego chyba, jednak nie da się wyleczyć.
Nadal pamiętał...
-...i nie waż się tu więcej przychodzić! Jesteś tylko mordercą, nie masz żadnych praw! Nie chcę Cię nigdy widzieć.
- Ale...Tato! - jęknął mały Itan. Thranduil uderzył go. W twarz. Mocno. Bolało. Elf chciał płakać, ale w umyśle powiedział tylko: wybaczam ci.
Wtedy też był bal. A na stołach mnóstwo pysznych potraw...
Arkadia złapała go za rękę.
Bał się.
- Wejdziesz? - spytała.
- Chyba jednak poczekam przy wejściu. Nie dam rady, nie chcę. A co jeśli on...naprawdę tak było? I jestem nic nie wartym mordercą? - spytał a w jego oczach zalśniły łzy.
Nie będzie płakał.
- Nie, kochanie. Jeśli tak wolisz to zostań. Ja poczekam z tobą.
- Nie, idź się bawić, na serio. Ja...no dobrze. Wejdziemy razem. Dasz mi rękę? - spytał z nadzieją.
- Oczywiście.
Weszli razem. Kilka elfek spojrzało zazdrośnie na Arkadię. To dla rudego elf była nowość. Ktoś zazdrosny o...niego? Nie, pewnie chodzi im o sukienkę jego dziewczyny. Po chwili podleciała do nich Gwen.
- Gwendolyn?! A co jak zobaczy cię Legolas?! Wracaj, pan młody nie może widzieć panny młodej. - krzyknęła Arkadia i pociągnęła Gwen w stronę komnaty. - A ty, Itan pilnuj żeby Legolas jej nie widział. Thranduil oddaje dziś koronę Legolasowi, on ma też ślub, musi jakoś wyglądać. Zadbaj o to.- rozkazała wojowniczka.
Po chwili pomagała brązowowłosej założyć sukienkę.
Mnóstwo służek się krzątało.
- Oj, Arkadio...jak ja się boję! Thranduil chce koronować Legolasa na króla a mnie na królową! Co jak nie dam rady? Poza tym...czy ja jestem gotowa na ślub? Ej, co to?! Czy pada deszcz?! Ślub miał być na dworze...och...ach...ech...aaa....
- Uspokój się. - warknęła Arkadia.
- Dzięki. Od razu lepiej. Jak wyglądam?- zapytała Gwen okręcając się wokół.
- Ślicznie! TA sukienka wygląda jakby spływała po tobie pajęczyna a nie materiał. Jest taka delikatna. Wszyscy będą patrzeć na ciebie, uwierz mi, że żadna laska nie spojrzy na Legolasa! Jesteś w niej piękna. Prawdziwa królowa.
Suknia, która miała na sobie Arkadia była zrobiona z jedwabiu, muślinu i najdelikatniejszej koronki. Była w sumie dość skromna, bo materiał nie odsłaniał zbyt dużo z ciała, a całość zrobiona dość prosto, jednak to miało swój urok. Do korony przymocowany długi, piękny welon. W końcu musiała wyglądać jak królowa.
- Arki, dzięki, kochana! Chwila...ile jeszcze czasu zostało?
TYMCZASEM U LEGOLASA
- Nie. Nie. Nie. Nie. Nie. Nie ma mowy. - jęknął zamykając oczy.- Nie dam rady. Są tylko trzy rzeczy, których się boję. Ciasne pomieszczenia, Arkadia, odrzucenie. Gwen mnie odrzuci, jestem pewny. Przecież ja jestem ślepy, a mam być królem?! Jak...nie, nie dam rady. Nie chcę, nie mogę...Aua! Nie prosiłem cię o policzkowanie! - wrzasnął Legolas.
- Legolas. Ogarnij się. - powiedział Itan usiłując naśladować głos Arkadii. Wyszło mu bardzo podobnie, aż dreszcze przebiegły po plecach. I jemu i Legolasowi.
- Brr...mówisz jak Arkadia. To druga rzecz, której się boję.
- Rzecz?! Arkadia to osoba. Najpiękniejsza na świecie kobieta.- oburzył się rudy elf.
- Chciałbyś. Ja będę miał już zaraz żonę, która jest najpiękniejsza. - warknął Legolas.
- Spadaj!
- W takim razie wyjdź z mojego pokoju! - wrzasnął dziecinnie blondyn. Aż mu się przypomniało dzieciństwo.
- Nie mogę, Arkadia mi kazała tu być. Jak wyjdę to mnie zbije!!!
- Najpiękniejsza. Ta. Raczej najstraszniejsza. Boisz jest swojej dziewczyny.
- Nie boję! Ty się boisz wszystkiego!
- Powiedział Itan. - podkreślił Legolas.
- Odszczekaj to!
- Jak się zwracasz do króla?!
Po chwili już obaj leżeli na podłodze i śmiali się z siebie.
- Co tu się dzieje?! Zostawić was na chwilę...Legolas! Jak ty wyglądasz?! Natychmiast idź się ubierz, ślub za dwadzieścia minut! - wrzasnęła Arkadia wchodząc do komnaty księcia. - JUŻ.
Chwilę później rozebrzmiała muzyka...
Cześć i czołem.
Next powinien być już niedługo.
Rozdział dedykuję Alka52 z okazji dnia babci.:*
Papatki!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top