Nie wiem który rozdział
Itan poprawił swoją kurtkę.
Miał ją już szósty rok.
Nie chciał już tak... no właśnie. Co? Był alfą i omegą. Był kimś nienazwanym. Miał tego dość. Chciał jedno.
Wrócić do Arakdii. I tyle. Nic więcej.
Widział ją cały czas oczami wyobraźni.
Pamiętał ją. To jej oddał duszę i wspomnienia. Pamiętał jej piękny uśmiech, pamiętał jak mówiła, że jest jej lekiem na całe zło. Mówiła, że go kocha.
Ale po co się oszukiwać? Nie chce takiego jak on. Napisała wyraźnie.
Maya wtulona w Matthewa (nieświadomie) poruszyła się i otworzyła oczy.
Ha, oni to mają dobrze.- pomyślał elf i spojrzał na parę. Jasne było przecież, że są w sobie zakochani i nikt nie wie kto bardziej.
- Itan...? Czemu nie śpisz?
-Ja? Pilnuję ognia.- odparł obojętnie książę.
On przestawał być głównym bohaterem tej historii życia. Może to nawet lepiej?
To naturalne, dorastanie, załamka.
Ale też niespodziewane radości. Nie dla Itana. Nie było tu Arakdii.
***
Mroczna puszcza umierała wraz z Kathrine.
A może na odwrót?
A umierała, dlatego, że jej ojciec...skazał Agärwena na śmierć.
Nie mogła w to uwierzyć.
Widziała go ostatnio. Z dumnego, pysznego, oschłego elfa pozostała namiastka życia.
Kathrine, przestań! Przecież on to samo zrobił Itanowi, nawet gorzej.
A walić Itana! Nigdy ją nie obchodził.
Ona...kocha Agärwena. O bali go i już. Nie powie nikomu, ale kocha...
Legolas leżał na łóżku. Ostatnio cały czas musiał.
Czuł się źle. Okropnie i paskudnie.
Nie chodziło tu tylko o ból fizyczny, ale o to wszytko co tracił, co go bolało w umysł.
Ileż można trwać w tej cholernej niepewności?!
Miał dość. Idzie do ojca i nawrzeszczy na niego. Albo pójdzie do kuchni, do Gwen? Gdziekolwiek! Musi się ruszyć.
Książę niepewnie zsunął nogi z łóżka. Zdał sobie sprawę, że ma na sobie tylko spodnie od szaty nocnej, więc zaczął szukać szlafroka. Tylko jak tu coś znaleźć, jeśli nic nie widzisz? I nie możesz wstać?
Trudno, pójdzie tak.
Legolas położył stop na ziemi i...
*** Perspektywa Gwen.
Byłam sobie w kuchni i jadłam ciasto wiśniowe, gdy nagle BUM!
Co do marchewki tu się dzieje?
Pobiegłam na górę i zastałam tam Legolasa na ziemi, który usiłował wstać.
- Co ty robisz, idioto?! Legolas, błagam, mówiłam ci, ze nie możesz wstawać.- krzyknęłam. Musiał już tu leżeć jakiś czas.
Dopiero teraz zauważyłam, że po policzkach spływają mu łzy. Po chwili płakał głośniej. - No już, nie płacz. Legolas, co się dzieje?!
Nr 3osobowy
- Nie wiesz?! Jestem śmieciem, nie chce juz tak żyć! Nie chcę w ogóle żyć! Czuje się stary, zmęczony. Teraz juz czuję, że gorzej słyszę. I co jak ogłuchnę?! Ślepy, nie może chodzić i jeszcze głuchy? Nie, ja dziękuję. Ja tak nie chcę. Nie, Gwen. Nie jestem ciebie wart, znajdź kogoś innego.
- Ale ja nie chcę nikogo innego niż mojego ślepego elfa. Mojego księcia nikt mi nie zastąpi, Legolasie. Kocham tylko ciebie i nie zaczynaj znowu.
Gwen wpiła się w jego usta, Legolas na początku leżał w bezruchu, ale potem oddał pocałunek.
- Mogę ci już przylać z plaskacza? - zapytała.
- Nie! Nie bij...
- Smakujesz...słono. Nie płacz, twoje łzy nic nie zmienią. Weźmiesz się za siebie. Odpoczniesz. Wyzdrowiejesz psychicznie i nabierzesz sił. Potem będziesz ćwiczył. Powoli. I zobaczysz, uda się. Wierzę w ciebie.
- A co z Itanem?
- Itan...obawiam się, że...on tu nic nie pomoże. Jest...on jest pomylony. Nie dziwię mu się, niech odpocznie od tego podłego świata. Skrzywzili go. On nie wróci. Przykro mi.
Legolas kiwnął głową i razem z Gwen udało mu się wejść na łóżko.
- Kocham Cię.
- A ja ciebie nie.- powiedziała Gwendolyn, rozpuszczając włosy.
-Weź. Mógłbym przysiąc, że rozpyściłaś włosy. - westchnął książę.
- Skąd wiedziałeś? - zdziwiła się kobieta.
- No wiesz...pachniesz lawendą. A za każdym razem, gdy rozpuścisz swoje włosy to czuć to bardziej. - rozmarzył się elf.
Widział ją w wyobraźni. Nie musiał jej widzę przez oczy. Widział ją przez dotyk, zapach. Niestety jej głos był zniekształcony, więc niezbyt dobrze słyszał, ale i tak. Kochał ją.
- Pachnę lawendą od mojego mydełka. -odparła Gwen i położyła się obok księcia, kładąc głowę na jego torsie.
A stojąca przy framudze elfka zanotowała w pamięci: Lawendowe mydełko...
Próbowała wcześniej z królem. Nie wyszło. Teraz będzie łatwiej, uda jej się...
Powracam! Na nocowaniu u mr_alpaczka wymyśliłysmy mnóstwo rzeczy i chyba zrobię trzecią część, normalnie. Nie mogę rozstać się z tą książką.
Ogólnie to zapewne nie rozumiecie o co chodzi, i tak wiem: akcja rozwija się zbyt wolno. Ale cierpliwości. Niedługo wszytko stanie się dla was jasne!
Tworzone przy najlepszych piosenkach. :-) dzięki i proszę o opinię. Sorki za wszystkie błędy, nie chce mi się dziś sprawdzać.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top