Królowa Mrocznej Puszczy.
- Mój ojciec żyje! - krzyknęła Kathrine.
- Proszę, niech panienka się nie stresuje...- próbował załagodzić sytuację Feren. Spojrzał z obawą na brzuch ciężarnej kobiety.
- To wasza wina. Wmawiacie mi nieprawdę, mój ojciec i wasz król żyje. - szlochała.
- Pani...nic nie jest pewne. Wiem jedno. Królestwo nie ma króla. - powiedział doradca. Nazywał się Nemes. - Nie możemy żyć tak wiecznie, bez władzy... Pani, trzeba zwołać naradę, która zadecyduje co i jak.
- Ech, no dobrze. Niech tak będzie. - westchnęła elfka.
Poszła do swojej komnaty, aby ubrać się stosownie na taką naradę.
Biała sukienka, z wiszącymi do ziemi rękawami i korona królowej.
Suknia nieco zakryła okrągły brzuch.
Kathrine ruszyła pewnym krokiem do sali narad. Tam było dla niej przygotowane miejsce.
***
Narada była bardzo głośna.
Ernest zaproponował, by Kathrine została królową. Urodzona przywódczyni. - jak sam mówił kiedyś Thranduil. Wszyscy zaczęli się kłócić.
Podkreślił, że król mówił wiele razy, że chciałby, żeby to jego córka rządziła krajem po jego śmierci.
Twierdził, że Legolas był za mało odpowiedzialny.
- Kathrine na króla!- wołał doradca.
- Nie będzie nami rządzić kobieta!
- I to kobieta, która nie jest w stanie myśleć rozważnie. Spójrzcie na nią, wygląda na chorą...
- Jest jedynym potomkiem króla w Mrocznej Puszczy!
- Przecież są inni zastępcy.
- Ale ona się najbardziej nadaje.
W końcu ustalono, że to Kathrine zostaje królową. Zrobiono szybką koronację, bez gości i przyjęcia. Trzeba było przygotowywać do wojny.
***
Thranduil leżał oparty o ścianę i zastanawiał się co się dzieje w królestwie. Mikrwood potrzebuje silnego przywódcy.
Wiedział, że lud wybrałby Kathrine. Legolas...ech, był z niego dumny, ale jego syn po prostu nie nadawał się na króla.
A może tak tylko im się wydawało?
Nagle drzwi otworzyła Ann i weszła do środka. Była cała zapłakana.
- Co się stało? - spytał słabo Thranduil. Zanim zdążył się obejrzeć Annabell już była w jego ramionach.
- Nie wiem już gdzie jest moje miejsce...- szlochała. - Przez całe życie żyłam tu, w przekonaniu, że jestem Mrocznym Elfem...mój brat czyni źle. A okazuje się, że przez długo czas mieszkałam w Rivendell, miałam z tobą dziecko. Jest mi źle, że Cię opuściłam, cierpiałeś, prawda?
- Ann. Cierpiałem bardzo, cały czas. Ale żyjesz...Twoje miejsce jest przy moim boku, na tronie Mrocznej Puszczy, dawnego Zielonego Lasu. Twoje miejsce jest wśród dobra. Kocham Cię.
- Thranduil, ja cię nie pamiętam. - wyznała.
- Wiem, ale...ale może odzyskasz pamięć? Itan stracił pamięć nie dawno, potem zaczął ją odzyskiwać. Nie wiem co się dzieje z nim teraz, ale może pamięta już wszystko? Nie dowiem się pewnie już nigdy.- westchnął król.
- Ja cię uwolnię. Uciekniemy razem.
***
Kathrine usiadła na tronie. Czuła się na nim bardzo nieswojo.
- Pani!- krzyk Haldira bardzo ją przestraszył.
- Tak?
- Dostaliśmy list. To jest list od...matki panicza Itana, dawnej ukochanej króla. Piszę w nim, że...
- Zaraz. Ale ona NIE ŻYJE. - przerwała mu księżniczka...królowa.
- Okazuje się, że żyje. I pisze, że król jest u nich w lochach, ale ona o niego dba. I że pomoże mi uciec.
- Mamy jej ufać? Przecież...nie mamy nawet pewności czy to naprawdę Annabell. Nic nie jest pewne.
- A cóż innego mamy robić?
- Nie mamy wyboru...- Nagle Kathrine przestała mówić. Wydawało jej się, że twarz Haldira to twarz Agärwena.
Po chwili jednak zrozumiała, że Agärwen stoi obok niego.
- Pani, coś nie tak?- zapytał strażnik z Lothorien.
- N..nie. Wszytko dobrze.- powiedziała elfka, bo nagle widmo znikło.
Wzięła głęboko oddech i poszła do swojej komnaty.
***
Matka Itana spędzała coraz więcej czasu z Thranduilem.
Nie mogła nie przyznać, że się w nim zakochała.
Był czarujący, miły, odważny, przystojny.
I widziała, że on też ją kocha. W końcu niegdyś była jego narzeczoną...
Ann właśnie rozmawiała z nim, gdy do lochu wszedł strażnik.
- Pani, król cię wzywa.
Annabell przewróciła oczami i poszła do sali tronowej. Jej brat stał do niej tyłem i patrzył w okno.
Miał teraz ciało elfa.
- Siostro, nie pomagasz nam.- zaczął. - Tej plan się nie powiedzie. A ty nie współpracujesz. Dzieje się z tobą coś dziwnego, wiec zabraniam ci wchodzić do lochów. Nie możesz się z nim spotkać.
- Słucham?!
- To co słyszałaś. Podobno jakiś zdrajca próbuje ocalić tego nędznego kłamcę. Nie mogę do tego dopuścić. Miałem dłużej go przetrzymać w lochu, ale dziś zaczynam ZABAWĘ. - zaśmiał się paskudnie Bernard.
Thranduil pożałuje, że mu nie pomógł.
Jak mógł?! Może i to on był zdrajcą, ale prawdziwy przyjaciel...
Teraz popamiętasz.- pomyślał jakby mówiąc do Thranduila.
Mrocznie się zrobiło, co? Jak widać na zachodzie spokojnie, ale MP ma mały kryzys.
Jak myślicie? Co dalej?
Acha i mam małą wiadomość. Wybiło:
* 1 tysiąc odczytów,
* 440 gwiazdek,
* ponad czterysta komentarzy,
* 10 miejsce w przygodowych :-)
Jestem wam wdzięczna. Co chcielibyście z tej okazji?
Pytania do postaci?
Maraton?
Pytania do mnie?
Mogę coś narysować, napisać, wstawić zdjęcie moich nowych figurek z Hobbita (tak dostałam na święta!)
Może coś innego wymuślicie. Piszcie pod TYM rozdziałem. Dzięki.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top