13.Prawda
- Kolejny Uchiha?- patrzyłam na niego z niedowierzaniem.
- Tak. Jestem kuzynem Itachiego i mam nadzieję, że zachowasz tę informację tylko dla siebie, ponieważ ja nie żyję od kilkunastu lat.
- Kpisz sobie ze mnie?- oburzyłam się.
- Nie Mai, mówię prawdę. Wszyscy myślą, że nie żyję i niech tak zostanie. To długa historia. Powiedziałem Ci o tym, byś mi uwierzyła, iż jestem wiarygodny. Podarowałem Ci swoją największą tajemnicę. Myślę, że teraz łatwiej będzie Ci mi zaufać.
- Na pewno- powiedziałam sarkastycznie.
- Kolejnym powodem potwierdzającym to, że jestem po Twojej stronie jest to, że napisałem list do Twojej opiekunki.
- Co? - przerwałam mu- Jaki list?
- Napisałem w nim, że porwała Cię organizacja, i że Ci pomogę uciec. Fumi na pewno Cię już szuka.
- Skąd znasz moją matkę?!- zdziwiłam się.
- To kolejne kłamstwo. Fumi nie jest Twoją mamą.
- Nie wierzę Ci!- krzyknęłam a łzy cisnęły mi się do oczu.
- Mówię prawdę i zaraz Ci wszystko wyjaśnię- kontynuował- Pain nie kazał Cię uprowadzić bez powodu. Masz w sobie coś wyjątkowego, czego on pragnie i za wszelką cenę to zdobędzie.
- Niby co?!- wybuchłam- Jestem beznadziejna! Naiwna idiotka, która dała się oszukać bandzie kryminalistów, zaufać im a nawet pokochać jednego z nich! Co niby we mnie jest takiego cennego???!!! Cooo kurwa!!!!???- nie panowałam już nad emocjami.
- Mai- nagle do pokoju wtargnął Itachi, ale widząc mnie całą roztrzęsioną i Obito, który zdążył już założyć maskę na chwile się zawahał.
- Czego chcesz?!- krzyknęłam w jego stronę.
- Tobi na zwiady, natychmiast!- zwróciła się do chłopaka.
- Tak Senpai!- zerwał się z łóżka i wyszedł.
- A Ty za mną. Lider chce Cię widzieć- na te słowa cała zesztywniałam ze strachu- No już- ponaglił mnie. Otarłam łzy i ruszyłam za Uchihą.
~~***~~***~~***~~***~~***~~***~~***~~
- Czego chciał Tobi?- spytał nagle, gdy szliśmy korytarzem do gabinetu.
- Jak to Tobi, po wkurwiać mnie. Usłyszał to samo co Ty, że jesteście śmieciami, którzy mnie wykorzystali- odparłam a Itachi zamilkł.
Gdy weszliśmy do pomieszczenia nikogo tam nie było.
- Zaczekaj tu. Za niedługo zjawi się Lider- poinformował mnie i wyszedł.
W jednej chwili do głowy przyszedł mi dość ryzykowny pomysł. Korzystając z sytuacji, że nikogo nie ma, rzuciłam się do biurka i zaczęłam przeglądać stos papierów, licząc, że znajdę jakieś informacje.
Niestety wszystko co udało mi się przejrzeć, było dla mnie nie zrozumiałe a ja nie miałam czasu się zagłębiać w szczegóły. Ku mojemu szczęściu znalazłam jeszcze teczkę z moim imieniem, lecz nazwisko się nie zgadzało. Chciałam ją otworzyć, gdy nagle usłyszałam kroki i szarpnięcie za klamkę. Szybko schowałam teczkę pod koszulkę i stanęłam obok biurka, mając nadzieję, że rudy nic nie zauważy.
- Witaj- odezwał się Pain swoim niskim zimnym głosem.
- Czego chcesz tym razem?- odparłam oschle.
- Porozmawiać i mam nadzieję, że tym razem będzie milej niż ostatnio- obszedł mnie, bacznie obserwując całą moją sylwetkę, po czym usiadł za biurkiem. Serce waliło mi jak młotem ze strachu, że teczka może mi wylecieć spod koszulki a wtedy na pewno by mnie zabił.
- Powiedz mi Maiko, czy Ty wiesz coś na temat swojego ojca?- zatkało mnie. Dlaczego pyta mnie o rodziców?
- Wiem tylko tyle, że umarł jak byłam malutka.
- A znasz jego imię?
- Nie. Mama nigdy nie chciała o nim opowiadać. Dlaczego mnie o to pytasz?
- Sprawdzam Twoją wiedzę, jednak, jak przeczuwałem nie wiesz niczego.
- Ty za to wiesz- prychnęłam- Nie znasz ani mnie, ani mojej rodziny!
- Skoro tak uważasz, to wracaj do swojego pokoju i zapoznaj się z treścią teczki, którą schowałaś pod koszulką- zamarłam. On wiedział! Niby skąd?!- Jeżeli jeszcze raz po świerzbi Cię ręka, utnę ją- powiedział z powagą a ja nie byłam wstanie nawet przeprosić- A teraz wyjdź- rozkazał.
Posłusznie opuściłam gabinet i pobiegłam w stronę pokoju.
Gdy tylko weszłam zobaczyłam Itachiego stojącego pod oknem. Westchnęłam głośno i usiadłam ma łóżku.
- Nie mogę chociaż na chwilę zostać sama?!
- Nie- odpowiedział sucho.
- Nienawidzę Cię- wyznałam choć w głębi serca nadal go kochałam. To sprawiało, że rozrywało mi duszę....-
Będę Ci to powtarzać aż się w końcu porzygam! Nienawidzę Cię rozumiesz?!- powtórzyłam. Nie wiem czemu ale od pewnego czasu coraz bardziej czułam złość niż żal. Aż paliło mnie w podbrzuszu.
- Przyniosłem Ci obiad- poinformował mnie po dłuższej chwili ciszy.
- Nie chcę nic od Ciebie
- Musisz jeść, długo tak nie pociągniesz.
- Najwyżej- udałam obojętność . W sumie w przy tłoku ciągłych negatywnych emocji nie czułam głodu, ale było słabo. Wiem, że muszę zacząć jeść chociaż na silę, ale teraz miałam coś ważniejszego do zrobienia.
Patrząc na teczkę zrobiło mi się gorąco. Bałam się tego co tam znajdę. Nazwisko się nie zgadzało z moim a nie chciałam by to co powiedział Tobi o mojej mamie okazało się prawdą. Mimo wszystko otworzyłam ją i zaczęłam czytać. Jednak po dwóch pierwszych zdaniach nie wytrzymałam i wybuchłam głośnym i niekontrolowanym śmiechem.
- Ja pierdole co wy ćpacie?- spytałam Itachiego śmiejąc się- Lepszej bajki dawno nie czytałam. Zastanawiam się czy to z głodu, czy ze zmęczenia ale chyba mam haluny.
- To nie są bajki Maiko- powiedział poważnie odwracając się. Jego dotychczas czarne tęczówki były teraz czerwone z jakimś dziwnym kształtem w środku.
- Kolejny kosmita kurwa!- podsumowałam. Chwilę po tym coś mi się przypomniało.
- Ty.... To Ty męczyłeś mnie swoim spojrzeniem po nocach!- powiedziałam nie mogąc uwierzyć, że to prawdziwe. Często miałam koszmary, w których ktoś mnie wołał, a ja znajdowałam się w jakimś ciemnym korytarzu, i gdy szłam za głosem, nagle dostrzegłam czerwone oczy, takie same jak u Uchihy. W tedy najczęściej budziłam się z krzykiem.
- Zastanów się nad tym co Cię otacza. Myślisz, że nosimy soczewki albo jesteśmy kosmitami, a tymczasem masz przed sobą zbiegłego Shinobi z Wioski Liścia. Człowieka z wielką mocą i mangekyou sharinganem.
Wiem, że te pojęcia są Ci obce, dlatego nie zrozumiesz informacji zawartych w tej teczce. Za chwilę przyjdzie do Ciebie Tobi i wszystko Ci wyjaśni. Myślę, że jego dziecięcy charakter i sposób postrzegania świata pozwoli Ci wszytko zrozumieć. Tymczasem Cie zostawiam. Zjedz proszę obiad. Od jutra skończy się sielanka.
Gdy wyszedł starałam się poukładać w głowie jego słowa. Miał racje, nie rozumiem tego co do mnie mówił, ale zastanowiło mnie jedno. To co mnie otacza a raczej ludzie, którzy mnie otaczają. Pain z Itachim na pewno nie nalezą do normalnych ludzi ze względu na swoje oczy. Kto wie jaką moc skrywają i czy prawdą jest, że w ogóle jakąś mają.
A co zresztą członków Akatsuki? To nie możliwe. Przecież super bohaterowie i czarne charaktery z wielką mocą istniały tylko w komiksach. Czy ja zwariowałam?- zadałam sobie pytanie w głowie. Chwilę później do pokoju wszedł Tobi.
- Hay Mai- przywitał się radośnie- przyszedłem Cię uczyć- oznajmił i zamknął drzwi na klucz.
- Taa- mruknęłam pod nosem i usiadłam przy stoliku. Spojrzałam na talerz, który przyniósł Itachi- Co to kurwa jest?
- Nie pytaj tylko jedz- odpowiedział Tobi- Może nie wygląda, ale jest smaczne i pożywne.
- Fuj nie zjem tego czegoś.
- Musisz. Jutro będziesz miała wyczerpujący dzień.
- O czym Ty mówisz?
- Zobaczysz, ale serio zjedz coś, bo inaczej Pain Cię wykończy.
- To zrób coś, by do tego nie doszło! Obiecałeś mi pomóc.
- Mai to nie jest takie proste. Pewnych rzeczy nie ominiesz a poza tym mogą Ci one pomóc.
Mruknęłam coś pod nosem i zaczęłam jeść. W sumie nie było to aż takie niedobre jak się wydawało. Gdy skończyłam usiadłam na łóżku obok Tobiego, który zaczął opowiadać moją prawdziwą historię.
- Może zacznę od kilku pojęć byś rozumiała o czym mówię.
- W porządku- przytaknęłam. Uważnie słuchałam jak opowiada o Kraju Ognia i o Wiosce ukrytej tej w Liściach i jej mieszkańcach. O strukturze polityczniej, o Hokage, o tym, jak dzieci zaczynają naukę w Akademi, by później być najlepszym shinobi i walczyć w obronie swojego miasta.
Dowiedziałam się także o chakrze, którą każdy z nas posiada i dzięki niej potrafi wykonywać różne techniki. Wszystko to wydawało mi się wyimaginowaną bajeczką, w którą musiałam uwierzyć.
- Rozumiem, że Ty i Itachi pochodzicie z tej wioski?- zapytałam.
- Tak.
- Czy ja też z niej pochodzę?- spytałam drżącym głosem.
- Tak...- chciał mi coś powiedzieć, ale mu przerwałam.
- Opowiedz mi o moich rodzicach... Proszę
- Oczywiście. Słuchaj uważnie.
- Siedemnaście lat temu Kushina Uzumaki, czyli Twoja mama zaszła w ciążę. Wszystkich ucieszył ten fakt, a szczególnie Twojego ojca Minato, ponieważ na świat miał przyjść mu pierworodny syn.
W dniu rozwiązania okazało się jednak, że na świat przyszły bliźniaki. Nikt nie zdążył się o tym dowiedzieć ponieważ chwilę po tym, wioskę zaatakował Lisi demon- dziewięcioginiasta bestia, która była przez kogoś kontrolowana. Mieszkańcy byli w niebezpieczeństwie, dlatego Twój ojciec jako Hokage ruszył na ratunek.
Niestety nie jest tak łatwo pokonać tak potężną bestie. Minato wpadł jednak na pomysł, by zapieczętować Kyubiego w swoim synu Naruto. Jednakże zapieczętowanie tak sporej ilości chakry w ciele noworodka jest dość ryzykowne i wręcz nie możliwe, dlatego podzielił ją na pół i jedna część trafiła do Naruto a druga do Ciebie Maiko.
Niestety przy pieczętowaniu, Twoi rodzice zapłacili swoim życiem tym samym ratując wioskę i ich mieszkańców.
Zanim jednak umarli, Twoja matka stwierdziła, że ktoś kiedyś będzie mógł chcieć odpieczętować bestie i przejąć jej moc. Trzymanie obydwoje dzieci z chakrą Kyubiego w jednej wiosce było zbyt ryzykowne i narażało by to was na niebezpieczeństwo. Chciała więc umieścić Cie w innej wiosce. Minato jednak miał lepszy pomysł.
Za pomocą swojej techniki stworzył portal do równoległej czasoprzestrzeni i wysłał tam Ciebie wraz ze swoją siostrą.
Fumi obiecała się Tobą zaopiekować i być dla Ciebie matką. Przyrzekła także, że nigdy się o tym nie dowiesz. Twoi rodzice chcieli zapewnić Ci bezpieczeństwo i oszczędzić trudu, z którym musiał się zmierzyć Twój brat.
Słuchałam uważnie jego slow i płakałam. Nie mogłam uwierzyć w to, że mam brata i że moi rodzice zginęli w obronie wioski. Najbardziej jednak zaszokowało mnie to, że mam w sobie jakąś bestie. Miałam bałagan w głowie i zbyt wiele pytań. Nie wiedziałam od czego zacząć.
- Jakim- wydusiłam z siebie, lecz nadal mój głos drżał- Jakim cudem się tu dostaliście?
- Pain jest sprytnym shinobim. Długo szukał portalu by móc Cie odnaleźć. Niestety pomogłem mu w tym. Posiadam moc Kamui, które pozwala mi na teleportacje. Jednak znalezienie tej rzeczywistości zajęło nam lata. Jak widać w końcu się udało- nagle posmutniał- Maiko spójrz na mnie- poprosił- Ja wiem, że jestem złym człowiekiem. Ale odkąd poznałem Ciebie wszystko się zmieniło. Ja...
- Nie chce tego słuchać- przerwałam mu- powiedz mi- starałam się mówić normalnie lecz złość coraz bardziej we mnie narastała- Jak mam żyć ze świadomością, że jestem potworem?!- kończąc pytanie wybuchłam płaczem.
- Maiko nie jesteś nim. To my jesteśmy potworami. To my zabijamy ludzi z zimną krwią. Ty jesteś zagubioną lecz wspaniałą dziewczyną. Miałaś marzenia, chciałaś je spełniać. Żyłaś beztrosko wierząc, że masz w okół siebie przyjaciół i kochającego chłopaka, a myśmy tak bezdusznie zniszczyli Ci życie- popatrzyłam na niego, gdy zamilkł. Dłonie miał zaciśnięte w pięść a w oczach mogłam dostrzec żal i złość.
Czy on na prawdę żałował tego, co zrobił? Czy na prawdę chce mi pomóc i mnie uwolnić? Jeżeli to zrobi zabiją go. Co nim kieruje? Czy on do mnie coś czuje?
- Tobi- odezwałam się łapiąc go za dłoń- Dziękuję. Jesteś prawdziwym przyjacielem- przytuliłam go, czego się mocno nie spodziewał bo dopiero po chwili mnie objął.
W tej chwili obiecałam sobie, że już nikt nie poświęci więcej życia w mojej obronie.
- Naucz mnie bycia shinobi- poprosiłam patrząc na teczkę z napisem Maiko Uzumaki. Postanowiłam walczyć. Nie poddam się tak szybko i zabiję Paina. Tym samym ocalę i siebie i mojego przyjaciela.
~~***~~***~~***~~***~~***~~***~~***~~***~~
Wiecie co? Dupne to moje ff co nie? Z każdym rozdziałem mam ochotę to już zakończyć.
Co powiecie?
~Mai
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top