2. Drugie Spotkanie
OKEY misie!
Rozdział miał być wczoraj, ale się rozchorowałam i wszystkie moje siły mnie opuściły, więc wrzucam dziś!
Miłego czytania!❤️
🦎🦎🦎
— Tak jest dobrze? — zapytałaś samą siebie, trzymając w dłoniach shurikeny. Przygryzłaś wargę. Wciąż coś nie pasowało ci w ułożeniu palców i kącie zgięcia nadgarskta. Ręce opadły ci wzdłuż tułowia. Miałaś za sobą mnóstwo nieudanych prób z trafieniem w kilka tarcz na raz.
Usiadłaś na trawie, zaraz odchylając się do tyłu, przez co z westchnięciem dotknęłaś plecami miękkiej trawy. Obserwowałaś płynące po niebie chmury, w głowie cały czas powtarzając sobie sekwencje ruchów dłonią w trakcie rzucania do celu.
— Musi mi się to w końcu udać — mruknęłaś i zasłoniłaś oczy przedramieniem. Nie miałaś już co robić, ćwiczenia z jednym shurikenem i kunaiem zaczęły cię nudzić, gdy bez większego zastanowienia zawsze trafiałaś w tarcze, chociaż nie raz nie był to sam środek.
Poczułaś nagły chłód na ciele. Zsunęłaś rękę z twarzy i zobaczyłaś nachylającego się nad tobą chłopaka, który zasłaniał ci słońce. Zmarszczyłaś brwi i zaraz uśmiechnęłaś się, poznając w nim Itachiego. Już chciałaś się przywitać, jednak czarnooki wtrącił się.
— Będziesz coś jeszcze robić na tym polu treningowym? — zapytał, a ty zamrugałaś kilkukrotnie. Uchiha przechylił głowę lekko w bok, gdy wciąż nie odpowiadałaś mu na pytanie.
— Nie wiem — odparłaś i podniosłaś się z ziemi, otrzepując z brudu ubrania. — Chciałam poćwiczyć rzucanie shurikenami, ale coś mi nie wychodzi.
— Nie umiesz tego zrobić? Przecież to łatwe — zmarszczył brwi, a ty westchnęłaś. — Bierzesz shuriken i rzucasz — wziął od ciebie broń i nawet nie patrząc się na tarczę z jego prawej strony, trafił w jej sam środek kunaiem. Twoje usta rozchyliły się w podziwie, ale zaraz pokręciłaś głową na boki.
— A potrafisz tak z kilkoma w różne miejsca?
— Tak — wzruszył ramionami, a w twoich oczach pojawiły się iskierki. Złączyłaś dłonie, jak do modlitwy, na co zmarszczył lekko brwi nieco zdezorientowany.
— Możesz mnie tego nauczyć? Proszę, tyle razy próbowałam do tego dojść sama, że już zgubiłam rachubę — uśmiechnęłaś się nieśmiało wstydząc się trochę swojej nieporadności. Przez moment panowała między wami cisza, przerywana przez odgłos liści na drzewach poruszających się przez delikatny wiatr. Itachi nie odezwał się, jednak przejął od ciebie resztę twoich shurikenów i ustawił się do rzutu. Wpatrywałaś się dokładnie w jego dłonie, jak i posturę. Tak by nie przegapić żadnego ważnego ruchu. W końcu jego oczy otworzyły się, a on wyrzucił broń, która zaraz trafiła idealnie w tarcze przymocowane do drzew.
— Zapamiętałaś? — zapytał, a ty z zawahaniem przytaknęłaś i poszłaś pozbierać ostre gwiazdki. Kiedy jednak wróciłaś na ówczesne miejsce, Uchihy już nie było. Zmrużyłaś powieki i wzruszyłaś ramionami. Odetchnęłaś kilka razy i powoli, z zamkniętymi oczami zaczęłaś odtwarzać ruchy chłopaka. W końcu, kiedy poczułaś, że to ten moment, że już wszystko jest dokładnie odwzorowane, z lekkim uśmiechem wycelowałaś w czerwone, małe punkty, w które prawie udało ci się trafić.
Na twojej twarzy uformował się szeroki wyszczerz.
Jeśli jeden raz mi się udał, następne także mi wyjdą i będą jeszcze lepsze.
W tym czasie siedzący między gałęziami chłopak obserwował twoje poczynania z podziwem. Nie każdemu udawało się takie coś w tak młodym wieku.
Ona też jest geniuszem? — mruknął w myślach, jednak widząc, jak potykasz się o własne nogi i zaczynasz się z tego śmiać, pokręcił głową na boki.
Do zoba!❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top