Inny świat

Taki mały prezent :) Here you are :)

~~~~~~~~~~~~




Mały chłopaczek, którego spotkałem dwa lata temu pod moim blokiem, zdążył całkowicie zawrócić mi w głowie. Jeon Jeongguk – student o wielkich, brązowych oczach i uroczej, dziecinnej buźce, stał się obecnie centrum mojego świata. Świata, w którym nie było czasu na miłość. Jako zabiegany pracownik jednej z firm, wciąż kontrolujący jej działanie i współpracę online z innymi korporacjami oraz indywidualnymi klientami, teoretycznie nie powinienem znaleźć ani minuty dla Jeongguka, a w praktyce spędzałem z nim całe noce.

Nowy rok przyniósł dla chłopaka stres związany z egzaminami na studiach, z którym zdecydowanie sobie nie radził, nie mając zamiaru siadać do książek o normalnych porach, zawsze wybierając te najmniej odpowiednie, kiedy jego umysł nie był już w stanie pojąć czegokolwiek po kilku godzinach grania na konsoli.

Brązowowłosy zasnął równo o północy, upuszczając na swój tors zabazgrany zeszyt, imitujący jakieś składne notatki z zajęć. Nadal nie rozumiałem dlaczego wybrał kierunek, którym w ogóle się nie interesował, robiąc wszystko na siłę i marząc o jak najszybszej ucieczce do Japonii, planowej przez niego już od końca szkoły. Jeongguk nie nadawał się na nauczyciela, szczególnie koreańskiego. I próbowałem wybić mu z głowy kontynuowanie tych studiów, jednak on bywał równie uparty jak ja, trzymając się swoich niedorzecznych planów.

Zsunąłem okulary z nosa, przecierając oczy dwoma palcami i starając się wymasować ich kąciki, aby choć trochę odpoczęły przed kolejnymi zadaniami czekającymi mnie tej nocy. Odłożyłem przedmiot na szafkę, przymykając laptopa z otworzoną stroną, nad którą pracowałem, by móc skupić swój wzrok na spokojnym obliczu Jeona. Rozchylone usta chłopaka, które raz na jakiś czas wypuszczały pojedyncze chrapnięcia, nie były już w stanie rozpraszać mnie podczas pracy, nawet w te spokojniejsze noce, gdy żaden z sąsiadów nie postanowił rozgłosić telewizora na pół bloku. Tylko podczas snu jego twarz przybierała tak łagodne rysy, które na co dzień zastępowało zmartwienie, bądź niegrzeczny uśmieszek, posyłany w moją stronę jako ostrzeżenie przed kolejną prowokacją z jego strony. Zdecydowanie wolałem to drugie oblicze, kiedy mój mały Jeonggukie nie martwił się najmniejszym problemem. Chłopak starał się być dzielny, nie pokazując swoich słabości reszcie światu, a jedynie przy mnie potrafiąc powiedzieć co mu leży na sercu, po ówczesnym odnalezieniu bezpiecznego schronienia w moich ramionach. Pragnąłem go chronić, pragnąłem się nim opiekować i dawać całe szczęście, na które zasługiwał, szczególnie teraz, podczas tak trudnego dla niego okresu.

Przełożyłem srebrne urządzenie ze swoich nóg na miękki dywan, rozciągający się tuż przy łóżku, po czym poprawiłem czarny szlafrok, dowiązując pasek, aby przy następnym ruchu nie odsłonił całkowicie mojego ciała. Szybkie przemieszczenie na bok, umożliwiło mi wyciągnięcie ręki w stronę młodszego i odgarnięcie kilku włosów z jego czoła, uśmiechając się jak tylko kąciki jego ust odpowiedziały na mój dotyk lekkim uniesieniem.

Jak bardzo mnie kochasz, mały Jeonggukie, jeśli reagujesz w ten sposób zupełnie nieświadomie?

Nachyliłem się, całując jeden z ciepłych policzków i w końcu podnosząc zeszyt z jego torsu, zerkając na niego przelotnie. Załamałem się jedynie, po raz kolejny nie mogąc rozczytać tych hieroglifów i zastanawiając czy to jeszcze koreański, czy może mój „geniusz" stara się porozumiewać z resztą świata jakimś kodem, czy też językiem wymarłym.

Przerzuciłem zeszyt na laptopa, przysuwając już bliżej chłopaka i delikatnie przejeżdżając palcem po zarysowanej linii jego szczęki. Niestety taki gest wystarczył, aby młodszy rozchylił zaspane i lekko przekrwione oczy, zamykając momentalnie usta i mrugając powoli, by przyzwyczaić się do jedynego źródła światła w pokoju, w postaci lampki stojącej na mojej szafce.

- Umyj się i pójdziemy spać. Dzisiaj raczej już niczego się nie nauczysz, Jeonggukie – zauważyłem szeptem, nie chcąc go niczym przestraszyć, bo jego umysł nadal poniekąd tkwił w krainie snów.

Chłopak zamlaskał, przenosząc dłoń na twarz i przecierając ją, by zaraz przenieść już całkowicie rozbudzone spojrzenie prosto na moje oczy.

- Hyung się już umył, tak? – zapytał, grzebiąc jeszcze palcem w kąciku jednego oka, zapewne przez popękane żyłki, które teraz przeszkadzały mu w przyglądaniu mojej osobie.

Domyślałem się, że liczył na wspólny prysznic, od zawsze będący naszym „oszczędzaniem wody", dlatego uśmiechnąłem się, postanawiając obrócić troszeczkę role. Powróciłem do poprzedniej pozycji, siedząc teraz przodem do pokoju i nie patrząc na Jeongguka.

- Tak, mój pilny studencie – powiedziałem, podkreślając ironię i specjalnie przyglądając obrazom naprzeciwko, a nie samemu Jeonowi. – Idź do łazienki, poczekam na ciebie – dodałem, usiłują go pogonić, co oczywiście mogło przynieść tylko odwrotny skutek.

- Hyuuung – zajęczał młodszy, nagle przewracając się na brzuch i przysuwając do mojego ciała, tak, aby jego broda wylądowała na moim odsłoniętym udzie. Nie potrafiłem oprzeć się tym sztuczkom, przez co mój wzrok uciekł na moment na te wielkie, czekoladowe oczy, wpatrujące się we mnie z nadzieją.

Jak zwykle aby wygrać z moim uporem, przeniósł obydwie dłonie na udo, służące mu obecnie za poduszkę, lądując przy tym jedną ręką zdecydowanie za blisko mojego krocza.

Podczas snu dawałem odetchnąć mojemu ciału, dlatego nie sypiałem w ubraniach, niestety nieraz w ten sposób odbierając odpoczynek Jeonggukowi, który był podatny na najmniejszy kontakt z moim kroczem. A teraz, mając go wręcz na wyciągnięcie ręki, znów nie mógł się oprzeć, chcąc otrzymać trochę przyjemności i zapewnić sobie bliskość, której ode mnie potrzebował.

- Tak, Jeonggukie? – Brnąłem dalej w tę gierkę, koncentrując wzrok na tej jednej rączce, starającej się uzyskać dostęp pod mój szlafrok.

- No hyuuung. – Chłopak ponownie przesunął dłoń trochę wyżej, nadal jednak nie przedostając się na drugą stronę granicy, której nie pozwoliłem mu jeszcze przekroczyć. – Nie chcę się myć. Chcę ciebie, hyung. W sobie – powiedział bez ogródek, zaciskając lekko palce na mojej skórze i przemieniając błagalny wzrok na kolejny półuśmieszek, trafiający idealnie we wszelkie moje słabości.

Jednym ruchem oderwałem go od siebie, łapiąc pod żebrami i przerzucając do poprzedniej pozycji, aby przemieścić się jak najszybciej nad niego, nie dając mu wykonać żadnego ruchu, a po prostu chwytając jego nadgarstki i umieszczając po obydwu stronach głowy.

- Znowu mamy wykorzystać twój prezent urodzinowy? Będzie ci przyjemnie, ale mnie nie dotkniesz... - wyszeptałem, specjalnie zniżając głos i obserwując jego twarz, na której wymalowana była satysfakcja, mieszająca się z pożądaniem.

- Nie wiem hyung, wejdź już we mnie. Jestem rozciągnięty, nie potrzebuję niczego – poprosił, zaczynając się lekko szamotać pode mną, by tuż po tym unieść jedną z nóg do góry, starając się dotrzeć między moje rozchylone kończyny.

- Jeśli w ciągu pięciu minut będziesz w stanie doprowadzić mnie do orgazmu... - zacząłem, od razu blokując obydwie jego nogi, na co chłopak warknął cicho, po prostu wysłuchując moich zasad, do których jak zwykle musiał się dostosować, by otrzymać to, czego pragnął. – Ja zrobię to w ciągu minuty, sprawiając, że na myśl o tym seksie, będziesz znów miał te urocze rumieńce na policzkach, które zniknęły wraz z dziesiątym, weekendowym, łóżkowym maratonem – zaproponowałem, posyłając mu równie cwany uśmiech, jak on jeszcze przed kilkoma chwilami.

Niebezpieczne iskierki błysnęły w jego oczach, pobudzając nie tylko jego wyobraźnię, ale i ciało, co mogłem stwierdzić po tak szybkiej zgodzie, uzyskanej przez pokiwanie głową.

- Pięć minut, hyung. Nie liczyłem nigdy naszego czasu, ale wydaje mi się, że to banał. – Prychnął, znów starając się wyswobodzić z mojego uścisku, co w końcu mu umożliwiłem, wracając do pozycji siedzącej i zapraszając go gestem ręki do działania.

- Czas start, Jeonggukie – powiedziałem, zerkając na zegar naścienny, wiszący naprzeciwko i zapamiętując dokładną godzinę, wraz z sekundami, od której mój pilny student powinien zacząć działać.

Chłopak również spojrzał na przedmiot podający czas, po raz pierwszy skupiając się na czymś tak mało istotnym podczas seksu. Najwyraźniej nie chciał, abym go oszukał, czego nie miałem zamiaru robić, mimo wszystko pragnąc sprawić mu przyjemność, nawet jeśli nie wygra naszej rozgrywki.

Zdjęcie białej koszulki i odsłonięcie umięśnionego brzucha i torsu, należało do pierwszego etapu tej zabawy. Chłopak uczęszczał na siłownię, nie tylko przez hobby, a również chęć doprowadzania mnie do białej gorączki, zupełnie tak jak teraz, gdy mój wzrok od razu zaczął badać poszczególne mięśnie na odsłoniętym ciele.

- Może mam sprawić hyung, bym nie musiał w ogóle cię dotykać? Lubisz kiedy robię to na twoich oczach? – zapytał, przenosząc się na klęczki do pozycji z lekko rozłożonymi nogami.

Nie odpowiadałem na jego pytania, obserwując jedynie co zamierza, a domyślałem się, że może powtórzyć niektóre moje ulubione scenariusze.

Młodszy przejechał dłonią po swoim torsie, od razu zatrzymując się na sutkach i zaczynając pieścić jeden z nich. Upajałem się widokiem, który mi prezentował, szczególnie gdy odchylił głowę do tyłu, jęcząc cicho. Miałem ochotę zmusić go do czegoś więcej, jednak to on miał się wykazać i wygrać nagrodę.

Obserwowałem jak zsuwa powoli dresowe spodnie, nie oszczędzając przy tym majtek, których pozbycie pozwoliło mi ujrzeć jego stojącą męskość. Chłopak był bogato obdarzony przez naturę, oczywiście nie przebijając mnie tym rozmiarem, choć na pewno testosteronem i zapałem.

Młodszy chwycił w końcu swojego penisa, jednak nie zaczął na nim poruszać, zaraz uciekając ręką na bok, by najwidoczniej w inny sposób sprawić sobie przyjemność.

- Masz zamiar złamać zasady gry i po prostu dojść? Nie zapewnię ci odstresowania przez tydzień, goniąc jedynie do nauki, Jeonggukie – oznajmiłem mu spokojnie, nie okazują przy tym żadnych emocji, co wiedziałem, że zapali w jego głowie czerwoną lampeczkę.

Lekko wystraszony chłopak, zaprzestał wędrówki palców prosto do swojego wejścia, a ja uśmiechnąłem się zadowolony, unosząc jedną brew i czekając jak to rozwiąże. Czas płynął, a ja nie byłem nawet na początku drogi do spełnienia. Co prawda chętnie bym zobaczył jak dotyka się i masturbuje na moich oczach, jednak zasady gry na to nie pozwalały.

- Trzy minuty – dodałem leniwie, chcąc wywołać w nim wolę walki i lekką panikę.

Jak zwykle podziałało, bo chłopak dopadł do mojego szlafroka, nawet nie mając zamiaru rozwiązać paska, a po prostu wędrując dłonią pod czarny materiał.

Jego pozycja i brak jakiegokolwiek poprawiania ubrań, dostarczyły mi pięknych widoków, które powoli wpływały również na moją męskość. Całe ciepło zaczęło kumulować się w jednym miejscu, szczególnie gdy jego dłoń wylądowała na moim kroczu, pocierając je lekko i przyglądając przy tym mojej twarzy.

Ten śliczny chłopiec, specjalnie wyzbywający się wszelkiego swojego uroku, zapewniając mi jedynie seksowne widoki, był moją małą słabością. W tym wszystkim nie chodziło jedynie o seks. Każdy mój ruch, gest, zabawa, czy propozycja, przenosiły nas do świata, w którym istniała tylko nasza dwójka.

- Czy jeśli wezmę go całego do buzi, zyskam dodatkową minutę, hyung? – zapytał po odgarnięciu materiału i pochwyceniu mojego stojącego już członka, który pod wpływem zaledwie kilku ruchów chłopaka był gotów do współpracy z jego ustami, czy też dłonią.

- Hmm... dodatkowa minuta zwiąże się z jeszcze większymi rumieńcami, Jeonggukie. Na pewno tego chcesz? – Znów odpowiedziałem mu pytaniem na pytanie, nie mogąc już oderwać spojrzenia od jego zgrabnych palców obejmujących mojego penisa, analizując przy tym tę propozycję.

- Nie wiem jak je wywołasz, hyung, ale dobrze. Mam dodatkową minutę. – Uśmiechnął się zadowolony, jak zwykle będąc całkowicie pewnym swoich umiejętności, w końcu nieraz o to prosił, pragnąc sprawić mi „ustną" przyjemność, szczególnie podczas pracy przy laptopie.

Młodszy od razu pochylił się nad moim kroczem, rozchylając usta i dość szybko zamieniając swoją rękę na gorące wnętrze jego buzi. Sama obecność w takim miejscu powodowała mętlik w mojej głowie, jednak jako aktyw starałem się pozostać niewzruszony, nawet gdy Jeongguk dotrzymał obietnicy, sprawiając, że cała moja męskość zniknęła między jego malinowymi usteczkami.

Wplotłem palce w jego włosy, zaciskając na nich dłoń i zwracając w ten sposób to czekoladowe spojrzenie w moją stronę. Chłopak utkwił wzrok w moich oczach, zaczynając poruszać ustami, zostawiając przy tym dość sporo śliny na moim penisie.

Zacisnąłem zęby, nie chcąc oddawać się tej nieziemskiej przyjemności, aby nie dać mu satysfakcji doprowadzenia mnie do orgazmu samym swoim spojrzeniem i powolnym poruszaniem. Musiał się jeszcze trochę namęczyć i pogimnastykować zanim po prostu w niego wejdę, przechodząc do spełnienia mojego scenariusza.

Jeongguk szybko zauważył, że taką zabawą niczego nie zyska, dlatego wysunął z siebie moją męskość, chwytając ją jedną ręką, by przygryźć tuż po tym wargę, wzdychając i przymrużając oczy.

- Tak bardzo chciałbym, aby to hyung poruszał się w moich ustach – wymruczał, obierając wręcz idealną taktykę, która co prawda nie zapewni mu wygranej, jednak sprawi, że przestanę kontrolować dany mu czas. – Yoongi hyung... - wyjęczał, otwierając już oczy i patrząc na mnie błagalnie.

- Łamiesz kolejne zasady – zauważyłem dość ostro, zaciskając mocniej palce na jego włosach i wpatrując się w ten zaskoczony wzrok. – Teraz przyjemność, ale przez następny tydzień tylko nauka – warknąłem, puszczając już jego włosy i chwytając go za ramiona, aby przerzucić obok siebie i w sekundzie znaleźć się tuż nad nim.

Zanim młodszy zdążył zaprotestować lub o cokolwiek poprosić, zsunąłem jeszcze trochę jego spodnie wraz z bielizną, każąc mu pozbyć się ich całkowicie, by kiedy to zrobił, rozchylić jego nogi i złapać swojego penisa, wchodząc w niego bez uprzedzenia.

Chłopak jęknął, z zaskoczenia, bądź z przyjemności, wyginając lekko swoje ciało i pozwalając mi jak zwykle robić z nim co tylko chciałem.

- Hyung – wysapał z zamkniętymi oczami, znów rozchylając swoje usta i zaciskając mięśnie na moim członku, zanurzonym w nim po same jądra.

Poniekąd nie miałem zamiaru łamać swoich obietnic, pragnąc mimo wszystko wywołać te urocze rumieńce. I wiedziałem co mi w tym najlepiej pomoże – wspomnienia.

- Pamiętasz Jeonggukie jak na początku naszej znajomości nie poszedłeś na zajęcia, bo stwierdziłeś, że będziesz za bardzo tęsknił? – zapytałem, uśmiechając się i przenosząc jedną dłoń na jego policzek, aby pogłaskać go delikatnie, czekając aż w jego umyśle pojawi się ten obraz i cały scenariusz związany z tym jednym wydarzeniem.

- Hyung, ale ja wtedy... - zaczął, próbując się zapewne usprawiedliwić, jednak od razu mu przerwałem.

- I poszedłeś za mną do pracy, nagle zaciągając mnie do jednej z sal konferencyjnych? – kontynuowałem, nie mogąc poprzestać na jednym pytaniu, a chcąc mu opowiedzieć całe to nietypowe zdarzenie.

Młodszy powoli przymykał oczy, odchylając głowę na bok i widocznie przywołując to wspomnienie.

- Nie wiem skąd miałeś takie pomysły Jeonggukie, ale twoje nieśmiałe i ryzykowne propozycje były naprawdę urocze. Szczególnie gdy położyłeś się na tamtym stole, prosząc, abym się z tobą kochał. – Zaśmiałem się, powoli zauważając jak na jego twarzy zachodzą zmiany. Wykorzystałem swój sukces, aby w końcu zacząć się w nim poruszać. Minuta nie pozwalała mi na namiętny i delikatny seks. Pochwyciłem jego biodra, unosząc go odrobinę, by bez problemu celować w prostatę chłopaka.

Rumieńce, zdobiące jego osobę wraz z umieszczeniem rąk nad głową i wiciem jego ciała, gdy raz po raz wbijałem się w niego, wywołując z tych słodkich ust coraz głośniejsze jęki, całkowicie mi wystarczały, aby powoli się w nim zatracać. Jego perfekcyjności w każdym ruchu, wydanym dźwięku i cichej prośbie o szybkie spełnienie.

Nie mogłem zaprzestać jednak ze wspomnieniami, wiedząc, że to nadal nie są rumieńce jakie pragnąłem u niego ujrzeć.

- Samochód, Jeonggukie. Też... bardzo lubisz się w nim kochać, prawda? – wydyszałem, mając już lekkie kłopoty z normalnym wypowiadaniem słów, nie tylko przez jego ciasne wnętrze i szeroko rozchylone nogi, oddające mi całe jego ciało, a również przez tę twarz wykrzywioną w przyjemności, powoli zraszaną przez pot i oblewaną czerwienią. – Nasza trzecia randka... piknik na łące... Nie sądzisz, że ktoś mógł usłyszeć jak krzyczysz moje imię, dochodząc na masce mojego samochodu? – dodałem, starając się unormować swój oddech i nie wydawać z siebie cichych pomruków, aby wszystkie te pytania docierały do uszu chłopaka.

- Hyung... nie... nie wiem... - Młodszy starał się coś powiedzieć, jednak jego ciało nie pozwoliło mu uciekać dłużej od osiągnięcia spełnienia. Przeciągły jęk i lekkie uniesienie swojego torsu i brzucha zakończyło jego zmagania, pozwalając mi jeszcze chwilę poruszać się w gorącym wnętrzu, aby również przenieść się do naszego wspólnego nieba, rozlewając w Jeonie. Od razu przyciągnąłem go do siebie, w końcu łącząc nasze usta w chaotycznym pocałunku, jak zwykle przepełnionym wszystkimi uczuciami, którymi obdarzyliśmy się te dwa lata temu, nawet nie rozumiejąc w jaki sposób skrzyżowały się nasze drogi.

- Minuta, Jeonggukie... minuta – wyszeptałem, odrywając się od jego ciepłych warg, aby dalej móc łapać powietrze, schodząc z pojedynczymi pocałunkami na jego szyję.

Nie miałem jeszcze zamiaru opuszczać wnętrza chłopaka, po prostu go do siebie przyciągając i obcałowując fragmenty jego torsu.

- Jesteś... jesteś w tym idealny, hyung. Podniecający i seksowny... i zdecydowanie dodający mi jeszcze więcej energii, której może nie powinienem przy tobie mieć. – Zaśmiał się młodszy, obejmując mnie rękoma i również starając się łapać jak najwięcej powietrza.

- Dopóki jesteś grzeczny i zamierzasz zdać ładnie wszystkie egzaminy, zapewnię ci tę przyjemność... choć przez najbliższy tydzień czeka cię tylko nauka, pilny studencie – oznajmiłem mu, składając jeszcze jednego całusa na jego policzku.

Chłopak zaczął protestować, chcąc jak zwykle uzyskać odstępstwo od tej kary, jednak byłem nieugięty, opuszczając powoli jego wnętrze i kładąc się obok. Przyciągnąłem go do swojego ciała, muskając opuszkiem kciuka bliznę widoczną na jego policzku. Jeongguk jak zwykle starał się odciągnąć od niej mój umysł, szybko ściągając stamtąd moją rękę i uciekając wzrokiem na pościel pod nami.

- Jesteś moim małym chłopcem... którego muszę bronić. I już zawsze będę to robił – wyszeptałem, składając ostatni pocałunek na jego czole, wiedząc, że kiedyś obaj zabłądziliśmy, może nawet nie w obecnym świecie. Straciliśmy tę miłość i straciliśmy siebie, dopiero tutaj mogąc ponownie wylądować w swoich ramionach. I wiedziałem, że już nigdy nie pozwolę, aby ten mały chłopczyk musiał kroczyć przez resztę życia bez swojego opiekuna, obrońcy, kochanka i przyjaciela, którym dla niego byłem.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top