70.Sierściuch
-Czujesz coś do Ezarela?-spytałam niepewnie
________
-Przyjaźń. Zależy mi na nim. Boje się go stracić. Wiesz co? Boję się jeszcze, że mogę się w nim zakochać, że mnie odrzuci. Znienawidzi.-cisnął kamieniem w rzekę.- Kiedy całe życie nie masz nikogo wartościowego czujesz o wiele większą wieź do kogoś kto okazał Ci cokolwiek.
-Villend...-przytuliłam go.- Nie martw się. Będzie dobrze. Mam z nim porozmawiać?
-Nie. Proszę nie rób tego.-wzdrygnął się.- Nie potrzebuje litości. Umiem sam o siebie zadbać.
-Dobrze. Wracamy?
-Daj mi jeszcze chwilę. Potrzebuje pobyć sam.
-Rozumiem.
Wstałam i wróciłam do zamku. Zamknęłam za sobą wrota i wróciłam do stolika. Siedział przy nim Ezarel wraz z Leą. Usiadłam i westchnęłam cicho.
-Gdzie wasz przyjaciel?-zapytała
-Potrzebuje się przejść.-mruknęłam.- Jak potrzebujecie jeszcze porozmawiać to mogę iść.-zaproponowałam
-Nie. Wyjaśniliśmy sobie wszystko.-syknął elf.- Lepiej wracajmy.
-Zgoda. Dziękujemy za ugoszczenie nas.
-Nie ma za co. Zawsze mile was widzę.
Dziewczyna odprowadziła nas pod samą bramę. Następnie wyszliśmy i skierowaliśmy się w stronę lasu. Otaczała nas cisza. W końcu postanowiłam ją przerwać.
-Co chciała?-mruknęłam
-Nah, mówiła, że chyba się we mnie zakochała i bardzo chciałby, abym spędzał z nią więcej czasu.-przewrócił oczami
-I?
-Nie zgodziłem się. Nie czuje nic do niej. Jest zwykłą znajomą.
-Może czujesz coś do kogoś innego?-poruszyłam brwiami
-Nie interesuj się sierściuchu.
-Już dobra.-fuknęłam
Poprowadziłam Ezarela nad rzekę. Villend dalej siedział na trawię puszczając kaczki. Podeszliśmy do niego. Ten odruchowo wstał. Podszedł bliżej i spojrzał na mnie. Jego oczy nie świeciły taką energią jak zawsze. Wyciągnęłam dłoń, aby położyć mu ją na ramieniu, ale ten mnie wyminął.
-Jak wracamy?-zapytał maskując niechciane emocje
-Możesz iść na nogach.-zaśmiał się Ez, ale już po chwili zamilkł
-Wywołam portal...-mruknęłam
Już po chwili znaleźliśmy się pod K.G. Weszliśmy do środka. Przytuliłam ich na pożegnanie i odeszłam kawałek. Jedynce co zdążyłam usłyszeć to jak z ust Ezarela wypada 'Musimy porozmawiać'.
Weszłam do swojego pokoju. Na łóżku leżał Nevra. Podeszłam do niego i przytuliłam. Ten objął mnie mocno i musnął moje wargi.
-Musimy się jutro wieczorem spotkać.
-Czemu?
-To...Coś ważnego.-złapał mnie za dłoń
-Nevra? Stało się coś?
-Zobaczysz jutro.
-No dobrze.-mruknęłam
Przytuliłam się do niego. Objął mnie rękoma i pocałował w czoło.
-Tak w ogóle to mam nową moc. Zgłoszę to jutro Miiko.
-Jaką?
-Portale do różnych miejsc.
-To dobrze. Będzie można się szybciej przemieszczać. Próbowałaś już?
-Tak. Byłam z Ezarelem i Villendem w Misteji.
-Myślałem, że Ez go nie lubi.
-Eh, to skomplikowane.
-Nie wątpię. Jeżeli Villend nie zrezygnuje z zadawania się z nim to na pewno nie będzie łatwo.
-Pewnie tak.
Czując jego ciepłe ciało przy sobie zamruczałam cicho. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Kiedy się obudziłam wampira już przy mnie nie było. Podniosłam się do siadu i przeciągnęłam. Ziewnęłam i wygramoliłam się z łóżka. Wzięłam komplet ubrań i powędrowałam do łazienki. Napuściłam wody do wanny i oddałam się komfortowi gorącej wody.
Zapewne z godzinę później wyszłam z wanny i wytarłam się swoim ulubionym czarnym ręcznikiem. Kolejno potem ubrałam się. Rozczesałam włosy i związałam je w dwa warkocze. Gotowa wyszłam z pokoju i skierowałam się w stronę Kryształowej Sali. Zapukałam i słysząc ciche 'Proszę' weszłam do środka.
-Cześć Miiko.-uśmiechnęłam się
-Dzień dobry Leila.-odwzajemniła uśmiech.- Potrzebujesz czegoś?
-Przyszłam Cię tylko powiadomić, iż uzyskałam swoją ostatnią moc.
-Rozumiem. Jaka ona jest?
-Wywoływanie portali. Mogę przemieszczać się w różne miejsca.
-Bardzo poręczne. Dziękuję, że zawiadomiłaś mnie o tym. Możesz iść.
-Do zobaczenia.-mruknęłam
Wyszłam z sali i pobiegłam do Sali Alchemicznej. Nikogo nie ma. Pewnie musiał coś załatwić. Nie chcąc nikomu przeszkadzać po prostu wyszłam na zewnątrz. Skierowałam się w stronę muzycznego ogrodu. Usiadłam przy krawędzi po turecku. Wlepiłam wzrok w taflę wody oddychając spokojnie.
Wstałam i wyszłam poza mury. Zawołałam Akio i pogłaskałam go. Ten złapał za jeden z moich warkoczy i pociągnął delikatnie. Odbiegł trochę podskakując. Tak się bawimy?
Zaśmiałam się i pobiegłam za nim. Ten od razu zrozumiał, że mam zamiar się z nim bawić i zaczął biegać razem ze mną. Oboje czmychnęliśmy do lasu ganiając się jak małe dzieci. Od razu przemieniłam się w wilka, aby mieć jakiekolwiek szanse na doganianie go.
Kilka godzin później położyłam się na swoim grzbiecie. Machałam radośnie ogonem. Zmęczona dyszała i patrzyłam jak zwierzę stoi obok mnie skubiąc trawę. Kiedy oboje odpoczęliśmy przemieniłam się z powrotem. Wsiadłam na zwierzę i spokojnym tempem zaczęliśmy wracać z powrotem.
Kiedy dotarliśmy zeskoczyłam z ogiera i pogłaskałam go po chrapach. Ten już po chwili zniknął w głębi lasu. Przeciągnęłam się i zadowolona z dzisiejszego dnia przeszłam przez bramę. Jeszcze mam spotkać się z Nevrą.
Weszłam do swojego pokoju i rzuciłam na łóżko. Jęknęłam bez chęci do czegokolwiek. Kiedy on przyjdzie? Położyłam się na plecach i wzięłam książkę leżącą obok. Oczywiście zaczęłam ją czytać.
Jaki czas później do moich uszu dotarł dźwięk stukania. Odłożyłam lekturę i wstałam. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Za nimi stała uśmiechnięta od ucha do ucha Karenn wraz z Ykhar, która miała taką sama minę. Podejrzane.
-Cze_
-Ciiii.-mruknęła brownie
-Idź na plażę.-zachichotała wampirzyca
-Okey, idę.
-Nevra tam czeka. Kazał nam to przekazać.-mruknęła ruda
-To do zobaczenia.
Uśmiechnęłam się do nich i odeszłam. Skierowałam się ku wyjściu. Przeszłam przez bramę i czmychnęłam na polanę. Następnie zeszłam po schodach patrząc na piękne niebo. Zaczęłam iść po piasku szukając wampira. Stał na środku plaży. Oświecał go księżyc. Uśmiechnęłam się i podbiegłam do niego. Staliśmy patrząc sobie w oczy. Na jego twarzy widniał uśmiech. W okół nas piękna woda, w której odbija się światło księżyca. Ku górze cudownie czarne niebo ozdobione milionami świecących gwiazd.
-Leila.-mruknął
-Tak?
-Trafiłaś tutaj przypadkiem. Nie zawsze między nami była przyjemna atmosfera. Jednak zaprzyjaźniliśmy się. Nasza relacja przeszła dużo. W końcu między nami zaiskrzyło. Poczuliśmy do siebie coś więcej. Zakochaliśmy się. Teraz jesteśmy razem. Jesteś moją gwiazdą. Nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie.-uklęknął przede mną.- Czy Ty Leila Khan.-wyciągnął małe pudełeczko i je otworzył, moim oczom ukazał się pierścionek.- Wyjdziesz ze mną, sprawiając mnie najszczęśliwszym mężczyzną na świecie?-w moim oczach zagościły łzy
-J-Ja...
________
Słowa: 971
Chce mi się trochę płakać. Kolejny rozdział to epilog.
***We zostaw coś po sobie :3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top