6. Ratunek
Wszyscy przytaknęli głową. Bez zbędnych gatek wszystkich powiadomiliśmy. Teraz tylko czekać do wieczora.
Oczami Leili-
Siedziałam nieruchomo na krześle. Byłam cała obolała, a z ran lała się krew. Najmniejszy ruch sprawiał mi ogromny ból.
10 minut później-
Do ciemnego pomieszczenia wszedł Platiw i Villend. Czego oni znowu chcą.
V- Pora pożegnania złociutka.
L- Jak to?
V- Zaniedługa przybędzie tu ta banda przebierańców z K.G. więc spadamy.
L- Skąd o tym wiesz?
V- Złociutka chyba nie uważałaś. My mamy wszystko dopięte na ostatni guzik.
L- Nie rozumiem. Po co mnie tutaj przytargaliście i wstrzyknęliście te płyny.
V- Złotko pewnego dnia zrozumiesz, że oddaliśmy Ci przysługę, która ma swoją cenę. Narazie nie jesteś nam potrzebna, ale zapamiętaj, że jeszcze kiedyś się spotkamy. -uśmiechnął się i przybliżył-
Był na tyle blisko, że mogłam mu przywalić pomimo związanych rąk i nóg. Dostał ode mnie tak solidnie, że upadł na ziemię. Jakim cudem? Z resztą nieważne. Niech pamięta, że ze mną się nie zadziera.
Wstał trzymając się za głowę.
V- Platiw wiesz co masz z nią zrobić. Spotkamy się na zewnątrz. -uśmiechnął się triumfalnie, następnie wyszedł-
P- Trzeba było z nim nie zaczynać. -zaczął się zbliżać-
L- C-Co Ty robisz? -zaczęłam się szarpać-
Platiw uderzył mnie w twarz tylko, że 2 razy mocniej niż Villend. Następnie wyjął sztylet i zaczął nim robic rany na moim ciele. Widziałam tylko krew lejącą się na podłogę. Chłopak tak jak swój poprzednik wyszedł, a ja zostałam sama.
Oczami Nevry-
Byliśmy coraz bliżej celu. W pewnym momencie ślad się urwał.
E- Co teraz?
M- Najlepiej jeśli się rozdzielimy i... -w tym momencie jej przerwałem-
E- Nevra?
Nie odpowiedziałem. Pokazałem znak, żeby szli za mną. Wyczułem woń krwi. Następne 15 minut wszyscy podążali za mną. W końcu natrafiliśmy na domek ukryty przy końcu lasu.
Weszliśmy do środka. Szliśmy wąskim korytarzem sprawdzając każde drzwi. Nikogo nie było. W końu staliśmy już przy ostatnich drzwiach.
Oczami Leili-
Usłyszałam otwierane drzwi. Nie miałam na nic siły. Jedyne co widziałam to plama krwi a podłodze i niewyraźne kształty.
N- Tutaj jest! -odrazu rozpoznałam głos wampirka-
L- N-Nevra? -powiedziałam ledwo słyszalnie-
N- Leila nie martw się to już koniec. Zabieramy Cię z powrotem.
Pijawka wyjęła jeden ze swoich sztyletów i rozcięła wiązania. Wziął mnie na ręce. Następnie zaczął coś mówić. Nic nie rozumiałam wszystko było takie rozmyte tak jagbym widziała wszystko przez mgłę. Nagle wszystko stało się czarne. Zemdlałam.
Oczami Nevry-
Zawołałem wszystkich po czym rozwiązałem dziewczynę i wziąłem na ręce. Zacząłem do niej mówić jednak po chwili zemdlała.
M- Szybko. Zabieramy ją do Kwatery.
Wyleciałem z domu niczym błyskawica. Wszyscy się zebrali i już ruszaliśmy z powrotem. W karocy, w której przebywała nieprzytomna dziewczyna byłem ja, Miiko oraz pielęgniarka utrzymująca Leile przy życiu. To była najgorsza i najbardziej dłużąca się droga jaką kiedykolwiek przebyłem.
Następny dzień-
Dojechaliśmy na miejsce. Stoję wraz z Miiko, Valkyionem oraz Ezarelem przed gabinetem pielęgniarki. Wszyscy czekamy, aż wyjdzie i powie co ze stanem dziewczyny.W końcu pielęgniarka o imieniu Saria wyszła.
M- Co z nią?
S- Jej stan jest stabilny. Jednak narazie przebywa w śpiączce.
N- Możemy ją odwiedzić?
S- Narazie nie. Potrzebuje ona dużo spokoju i wypoczynku. Straciła dosyć dużo krwi.
E- Kiedy będą możliwe wizyty?
S- Narazie nie wiem. Jeżeli będzie to możliwe to od razu was powiadomię.
M- Dziękujemy, a teraz chłopcy chodźcie ze mną.
Poszliśmy za kitsune do Kryształowej Sali.
M- Chce żeby jeden z was zabrał kilku ludzi i przeszukał jeszcze raz las jak i dom.
V- Ja mogę to zrobić.
M- Dobrze. Wy możecie jak narazie wrócić do swoich obowiązków. -wskazała na mnie i Ezarela-
N&E- Okej.
Wyszedłem wraz z elfem z sali. Postanowiliśmy pójść na stołówkę coś zjeść. Usiedliśmy przy wolnym stoliku i zamuwiliśmy dla siebie posiłki. Po dostarczeniu jedzenia zaczęliśmy rozmawiać.
N- Jak myślisz kiedy się obudzi?
E- Nie wiem, ale mam nadzieje, że jak najszybciej. Tym bardziej, że to ja muszę opiekowac się jej blackdogami.
N- Jeśli chcesz mogę się nimi zająć tylko daj mi klucze od jej pokoju.
E- Powodzenia. -powiedział dając mi klucze-
N- Jak myślisz będzie pamiętać kto jej to zrobił?
E- Czas pokaże.
Kończyliśmy jeść i już mieliśmy się zbierać. Jednak przeszkodziła nam w tym pewna syrena.
E- Lepiej będę szedł mam dużo pracy. -nie zatrzymywałem go, ponieważ wiedziałem, że nie trawi syreny-
N- Do potem.
A- Nevraaa jak tam po misji?
N- Słabo.
A- Dlaczego? Stało się coś?
N- Znaleźliśmy Leile jednak porywacze uciekli. Na dokładkę leży teraz nieprzytomna w przychodni.
A- Tak bardzo się nią przejmujesz? Nie martw się zapomnij o niej. Ona jest nic nie warta.
N- Ona jest nic nie warta? Wiesz z pewnością wole ją od Ciebie. -wyszedłem zostawiając zdziwioną syrenę samą-
Wyszedłem ze stołówki. Jednak nie miałem żadnego zajęcia. Nudziło mi sie koszmarnie. Postanowiłem pójść do biblioteko zdać raport z wizyty u Amalgunda. Nienawidzę zdawać raportów jednak i tak nie miałem nic lepszego do roboty. Tak czy siak musiałbym go napisać.
Wszedłem do biblioteki, a Ykhar zaczęła mi się dziwnie przyglądać.
Y- Potrzebujesz czegoś?
N- Przyszedłem zdać raport.
Y- Dobrze się czujesz?
N- Tak. Gdzie są papiery do wypełnienia?
Y- Na pewno wszystko w porządku? -zapytała z troską w głosie-
N- Tak. -odwróciłem wzrok-
Y- Dobrze... Trzymaj. -podała mi pergaminy-
N- Dzięki.
Usiadłem na końcu dosyć długiego stołu i zacząłem w ciszy wypełniać papiery. Ykhar co chwile do mnie podchodziła i pytałam czy nie potrzebuję pomocy.
Skończyłem uzupełniać raport. Oddałem kawałek papieru brownie, a ona przeczytała i sprawdziła go.
Y- Wow.
N- Co?
Y- Masz wszystko dobrze.
N- Czyli mogę już iść?
Y- Tak...
Wyszedłem i skierowałem się do przychodni chcąć zapytać o to czy można odwiedzać Leile. Niestety było to narazie niemożliwe. Po tej porażce poszedłem do jej pokoju nakarmić ponuraki. Po skończeniu karmienia wyszedłem zamykająć drzwi na klucz. Następnie udałem się do swojego pokoju.
Skip time-
Minął już tydzień odkąd dziewczyna leży w przychodni. Pozwolili nam ją odwiedzać raz dziennie po 10-15 minut. Dzień w dzień ją odwiedzałem. Najczęściej z wizytą byłem ja i Ez. Miiko też bywała często jednak jej obowiązki nie pozwalały jej na dłuższe wizyty.
Teraz siedzę obok białowłosej. Za niedługo skończy się pora wizyty.
Oczami Leili-
Ciemność. Czuję ogromny ból. W pewnym momencie w odmentach ciemności zauważyłam Wyrocznię. Nic nie mówiła. Uśmiechnęła się tylko i wskazała palcem. Zniknęła, a ja poczułam ogromny ból.
Poczułam ja "wracam do życia". Otworzyłam lekko oczy. Oślepiło mnie jasne światło. Przyzwyczajając się do światła zauważyłam rozmazaną postać. Po chwili widziałam już wszystko wyraźnie, a obok mnie siedział...Nevra?
L- Nevra? -zapytałam podpierając się na łokciach-
N- Leila!
Uśmiechnął się, a następnie zamknął w szczelnym uścisku. Również przytuliłam wampira. W ogóle co ja tu robię? A no tak... Platiw i Viellend. Ciekawe ile już tutaj siedzę.
Pijawka odsunęła się, a ja zaczęłam monolog.
L- Ile tutaj leżałam?
N- Ponad tydzień.
L- Co?! Błagam powiedz, że to żart w stylu Eza.
N- Niestety. Dobra teraz poczekaj tutaj chwilę. Lecę po Miiko! -powiedział wychodząc z sali-
L- Ta, raczej nie ucieknę.
Nie minęło dobrych 5 minut, a do sali wparował wampir wraz z wspomnianą kitsune. Dziewczyna podeszła do mnie i przytulia. Czy Miiko dobrze się czuje?
L- Na prawdę leżałam tutaj ponad tydzień?
M- Tak.
L- Zgaduje, że będę musiała wam wszystko wytłumaczyć. -spuściłam głowę-
M- Nie martw się wszystko w swoim czasie. Na razie wypoczywaj, później ktoś zaniesie Cię do pokoju.
L- Okej...
M- Muszę iść obowiązki wzywają. Nevra pilnuj jej. -powiedziała do wampira na odchodne-
Chłopak uśmiechnął się do mnie po czym usiadł na obrotowym białym krzesełku obok łóżka. Przerwał ciszę zadając pytanie.
N- Pamiętasz kto Ci to zrobił, czy dziura w pamięci?
L- Pamiętam.
N- Zgaduje, że nie chcesz o tym gadać.
L- Wiesz, na pewno wolę z Tobą niż przy wszystkich w Sali Kryształu.
N- Jeśli chcesz mogę Cię wysłuchać. Może potem pomoże Ci to gdy będziesz opowiadać o tym reszcie.
L- ...Zgoda, ale nie teraz.
N- Jak sobie życzysz.
Jest już wieczór. Jestem już w swoim pokoju. Siedzę z Ezarelem. Jednak ciągle myślę o rozmowie, którą mam odbyć z wampirem.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jest 1296 słów.
Misja ratunkowa za nami! Teraz niezbyt miła rozmowa z Nevrą i wyjaśnienie wszystkiego reszcie.
Mam nadzieję, że wam się podoba. Do zobaczenia :*
=^.^=
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top