59.Przepraszam

PROSZĘ CZYTAJCIE DO KOŃCA I SPÓJRZCIE NA PRACĘ _x-Star-x_

Gratuluję również kreatywnepseudo,która odgadła jakiej 'rasy' jest Villend.

Przetarłam okładkę kciukiem. Mężczyzna odchrząknął przez co automatycznie mój wzrok się na niego przeniósł. Zastygłam w bez ruchu widząc, że zdjął kaptur wraz z peleryną.

-------------------

Od razu zaczęłam mu się przyglądać. Jego włosy były czarne jak smoła. Miały one jaskrawo żółte pasemka. W tym samym kolorze były jego uszy przypominające fenka. Również w tych kolorach widoczny był jego puszysty koci ogon. Prócz tego jego głowę zdobiły małe czarne rogi przypominające te sarny. Do tego jego czarne oczy miały dwukolorowe tęczówki, albowiem prawe zielone, a lewe bordowe. Do tego dochodziła krótka czarna sierść znajdująca się na jego ramionach. Wpatrywałam się w niego jak w obrazek. Moim oczom rzuciły się również trzy srebrne kolczyki w lewym uchu. Nie mogąc się oprzeć zaczęłam macać jego uszy.

-JEJCIU, ALE PUSZYSTE, AWWW.

-Leila. -zaczął się śmiać- Nie uciekasz?

-Czemu bym miała?

-Jestem hybrydą, zazwyczaj wszyscy sądzą, że się mnie brzydzą.

-Ale tak nie jest. Jeju nie mogę się na Ciebie napatrzeć.

-Miło mi. -uśmiechnął się ukazując swoje małe kły-

Uśmiechnęłam się do niego. Czułam się dobrze z faktem, że się przełamał. W końcu w pełni poczułam, że mi zaufał, a ja nie muszę się obawiać, że mnie wyda. Po dwudziestu minutach podziękował mi za rozmowę i założył swoją peleryną zaciągając kaptur. Pożegnał się ze mną i zniknął gdzieś. "To do za dwa dni". Szczęśliwa wsiadłam na Akio i ruszyłam w stronę Kwatery.

Zeszłam z niego i dałam przysmak po czym przeszłam przez bramę trzymając mocno księgę. Szybkim krokiem wleciałam do środka zamku i popędziłam do swojego pokoju. Zamknęłam się w nim i szybko podeszłam do łóżka. Zdjęłam materac i odsunęłam pierwsze szczeble. Od razu moim oczom ukazała się czerwona wstęga, listy oraz zdjęcia. Przesunęłam je i położyłam druk. Następnie ułożyłam na swoje miejsce poziomy oraz materac. Wypuściłam z sobie powietrze i od kluczyłam drzwi. Po chwili namysłu wyszłam i powędrowałam na poszukiwania Nevry. Weszłam do jego pokoju. Jak się okazało siedział przy biurku i uzupełniał jakieś kartki.

-Co robisz?

-Uzupełniam raport. Czekaj. Co Ty tu robisz?

-Skończyłam na dziś.

-Już? Ja już planowałem po Ciebie jechać.

-Na za dwa lub trzy dni będę miała tłumaczenia. -usiadłam na jego łóżku-

-Woah, szybka jesteś. Masz jakieś podejrzenia kto to może być?

-Leiftan.

-Co?!

Opowiedziałam mu wszystko. Przyznałam też, że zaprzyjaźniłam się z Villendem. Oczywiście ominęłam to jak wygląda.

-Słucham? Przyjaźnisz się z Villendem? On Cię chciał zabić. Czemu mi o tym nie powiedziałaś? -można było usłyszeć, że się wkurzył-

-Bo wiedziałam jaka będzie Twoja reakcja.

-Naprawdę? Leila, żartujesz sobie ze mnie? -potrząsnął głową- Wiesz co myślałem, że jesteś mądrzejsza.

-Hej! -warknęłam-

-Nie mów, że to nie prawda. Masz jeszcze jakieś tajemnice przede mną? Bo ja przed Tobą nie mam. I szczerze mówiąc, źle mi z tym, że moja dziewczyna nie jest ze mną szczera.

Chłopak wstał i wyszedł trzaskając drzwiami. Spuściłam głowę wbijając paznokcie w skórę ręki. Nie zabolały mnie jego słowa, a fakt, że to prawda. Nie wiedząc co ze sobą zrobić wstałam i podeszłam do jego biurka. Wzięłam czystą kartkę i pióro. Zamoczyłam je w atramencie i zaczęłam pisać.

"Przepraszam. Masz rację. Nie powiedziałam Ci o tym, bo się bałam. Sama tez mu nie ufałam. Dowiedziałeś się tego teraz, ponieważ sama przekonałam się o tym, że stoi po naszej stronie. Proszę, nie gniewaj się na mnie."

Leila~

Wyszłam z pokoju zostawiając w nim kartkę. Wróciłam do swojego pokoju i wzięłam swoją gitarę. Przetarłam ją z kurzu nie pamiętając kiedy ostatni raz miałam czas, żeby na niej pograć. Wzięłam ją i wyszłam do ogrodu. Wspięłam się na stuletnie drzewo i zaczęłam ją stroić. Już po chwili z instrumentu zaczęły wydobywać się pierwsze dźwięki. Później można było tylko usłyszeć płynną grę oraz cichy śpiew (media).

Kiedy na niebie zaczęły pojawiać się pierwsze gwiazdy zeskoczyłam z drzewa chcąc iść do siebie. Jednak na mojej drodze stanął Lance. O dziwo nie miał maski.

-Czemu nie masz maski? Co jak Cię tu ktoś zobaczy?

-Ciebie również miło widzieć.

Uśmiechnęłam się, a już po chwili zostałam pociągnięta przez niego w stronę bramy. Nikt nie stał na warcie. "Oni się jeszcze dziwią, że wszyscy na nas napadają". Poszłam wraz z chłopakiem do lasu. Zaciągnął mnie w jego głąb tuż nad moje ulubione jezioro.

Rozsiadł się opierając o drzewo po czym poklepał miejsce obok siebie. Uśmiechnęłam się lekko i klapnęłam obok. Spojrzałam na księżyc.

-Dawno Cię tu nie było.

-Nie miałam czasu. Wszędzie tylko latam.

-Zauważyłem. Jakieś postępy?

-Tak gadałam z Villendem i ma mi znaleźć tłumaczenia tych znaków oraz skąd one pochodzą.

-Villend...Villend...Nie kojarzę.

-Zawsze chodzi w kapturze.

-Hybryda?

-Ta.

-Miałem przyjemność spotka się z nim raz, czy dwa.

-Przyjaźnisz się z nim?

-Nie. Zdecydowane nie.

-Dlaczego?

-Nie interesuj się młoda.

-Pft.

Chłopak zaśmiał się i zamknął oczy. Jako, że miałam przy sobie dalej instrument zaczęłam grać na nim pojedyncze dźwięki.

Dopiero jakieś dwie godziny później dowlekłam się z powrotem do Kwatery Głównej. Od razu poszłam do swojego pokoju. Odłożyłam gitarę i nie mając już na nic siły glebnęłam na łóżko. W trybie natychmiastowym zasnęłam.

Obudziłam się i przeciągnęłam. Przetarłam oczy i po czym wstałam i powędrowałam do łazienki. Po prysznicu ubrałam się i uczesałam. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Podeszłam do nich i zobaczyłam Ezarela.

-Cześć Lei.

-Hej Ezu, potrzebujesz czegoś?

-Mogłabyś mi dzisiaj pomóc w laboratorium?

-Z miłą chęcią. -uśmiechnęłam się-

Pierwsze co to poszliśmy na stołówkę. Zjedliśmy śniadanie rozmawiając po czym przenieśliśmy się do królestwa elfa. Słuchałam go pomagając przy robieniu eliksirów oraz sprawdzaniu zaklęć. Cały dzień spędziłam wraz z niebieskowłosym. Nie obyło się oczywiście bez przerwy na obiad oraz głupich żartów. 

Zadowolona ze spędzonego czasu z przyjacielem zaczęłam wracać do pokoju. Niestety na mojej drodze stanął Leiftan. Moje serce zaczęło bić kilka razy szybciej, a chłopak zlustrował mnie wzrokiem.

-Dobry wieczór Leila.

-H-Hej Leiftan.

-Jak Ci minął dzień?

-Dobrze, a Tobie?

-Nie najgorzej. -uśmiechnął się-

-...Ja tak przy okazji chciałabym przeprosić za tamto, nie wiem czemu, ale nie panowałam nad sobą.

-To nic, rozumiem. Najważniejsze, że nikomu nic się nie stało.

-Wiem, ale chciałam, żebyśmy nie mieli ze sobą na pieńku.

"I tak mamy. Idiota, pajac i kretyn. Zamorduje go gołymi rękoma jeżeli się okażę, że to on od samego początku stoi za wszystkimi nieszczęściami". Przez następne pięć minut z uśmiechem udawałam, że go słucham tak naprawdę mordując go w myślach. Kiedy w końcu skończył pożegnałam się z nim i w końcu wróciłam do swojego pokoju.

Kiedy do niego weszłam moim oczom rzucił się Nevra z bukietem róż w dłoni. Uśmiechnęłam się i podeszłam do niego.

-Przepraszam. -wymruczał-

-Nie masz za co. To ja przepraszam.

-Czyli wszystko dobrze?

-Tak. Następnym razem będę Ci wszystko mówić.

Uśmiechnęliśmy się do siebie. Jednak nagle chłopak przyciągnął mnie do siebie zaczynając całować. Oddawałam każdy pocałunek, aż w końcu poczułam jak chłopak zjeżdża swoimi ustami na moją szyję, a rękoma zaczyna jeździć po moich plecach.

--------

Tutaj zgaduje reakcja połowy czytelników na ten Polsat:

https://youtu.be/18Kr_v3y6Zo

-----

1084 słów.

W końcu macie wygląd Villenda! Aczkolwiek mam niespodziankę :D

Tutaj śliczna praca od _x-Star-x_ przedstawiającą naszego mrocznego kapturka XD

Po raz kolejny bardzo dziękuję! ♥ Mam nadzieję, że wam się podoba!


***Zostaw po sobie ślad <3




Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top