55. Jesteś taka głupiutka

Spojrzałam w bok na również spadającego chłopaka. Skupiłam się jak nigdy dotąd i poczułam zimno na moich dłoniach.


Spojrzałam na swoje ręce i zobaczyłam wodę. Nie zastanawiając się zaczęłam formować ją w wielką kulę. Na całe szczęście udało mi się to. Wzięłam głęboki wdech tak samo jak chłopak i wpadliśmy w ciecz przez co uniknęliśmy zderzenia z ziemią. Po chwili opadliśmy na samo dno tej tak zwanej bańki. Od razu wycofałam moc przez co woda rozpłynęła się na wszystkie strony. Od razu zaczerpnęliśmy powietrza.

-Wo, ale ekstra!

-Potem będziesz się bawić, trzeba jakoś to powstrzymać. -wskazał na nimfę-

-Jak my to niby pokonamy?

-Nah, zrób wokół jej głowy kulę wody. Kiedy upadnie na ziemię, zaatakujesz ją ogniem, a ja swoją mocą. Jeśli to nie wyjdzie zamkniesz ją w bańce wodnej i zamrozisz.

-Jak zamrożę? I jaką masz moc?

-Normalnie. Jesteś wilkiem. Mając moc kontrolowania nad wodą możesz też właśnie na przykład ją zamrażać. I nie interesuj się.

-Hej! -złapałam go za nadgarstek- Chce wiedzieć, jak już mamy współpracować.

-Mam kilka. Użyję piorunów, zadowolona?

-Głośne są?

-Boisz się? -zaśmiał się-

-Jeśli uderzy w...-pociągnął mnie za ramię, przez co uniknęłam ciosu kobiety-...nią to raczej nic nie będzie słychać.

Kiwnęłam głową i odsunęłam się od niego. "Kojarzę go skądś". Od razu się przybliżyłam i uformowałam kulę wodną na głowie nimfy. Ta już po chwili runęła na ziemię pokrytą mazią nie mając dostępu do tlenu. Zakapturzony skinął głową, więc od razu przestałam kontrolować wodą. Nimfa wzięła głęboki wdech. Szybko wywołałam ogień, który zaczął emanować nad moimi dłońmi. Płomień szybko okrążył ją na około. Ta nie miała nawet siły, aby go zgasić. Chłopak podszedł o krok i uderzył w nią piorunem. Dziewczyna zawyła głośno z bólu, a w okół niej pojawiło się więcej krwi. Przełknęłam ślinę, a mężczyzna znów użył na niej swojej mocy. Widziałam jak jej oczy gasną. Nie odezwałam się, a kapturek po raz ostatni zadał jej falę bólu. Zgasiłam ogień, a chłopak podszedł do nimfy. Kucnął przy niej i sprawdził, czy na pewno umarła.

-Już nam nic nie zrobi.

Nie wiedziałam co powiedzieć. Zacisnęłam tylko wargę w wąską kreskę. Nieznajomy zrobił jeszcze kilka kroków i przeciął brzuch dziewczyny sztyletem. Odruchowo odwróciłam wzrok. Po chwili poczułam jego obecność obok siebie.

-Trzymaj. Przyda wam się. -wręczył mi dosyć duży kawałek kryształu-

-C-Co?

-Nie ma za co.

-Ta...Dziękuję za ratunek.

-W zasadzie oboje sobie pomogliśmy.

-Właśnie! Skąd znasz moje imię? -zaśmiał się-

-Czyli jednak nie wyczułaś.

-Nie miałam okazji.

-Ah, złociutka. Jesteś taka głupiutka.

-Villend?! Dlaczego?

-Odwdzięczam się.

-Ale...Argh.

-No co?

-Im więcej razy Cię spotykam. Tym bardziej moja nienawiść do Ciebie maleje.

-Złotko. Szczerze? Pokazałem Ci prawdę. I tak zrobiłem głupio tym, że Cię tak traktowałem, ale to Plativ. Niby ja rządziłem, ale był silniejszy.

-Co z nim?

-Nie chciałem już tego ciągnąć.

-Villend?

-Słucham.

-Dzięki za wszystko. Myślisz, że...

-Że możemy się jakoś bardziej poznać?

-Tak.

-Jasne, ale na razie nie mów nic reszcie. Oni mnie na pewno nienawidzą.

-Rozumiem....

-Nie. Nie zdejmę kaptura.

-Skąd?!

-Jesteś trochę przewidywalna. -pstryknął mnie w nos- W swoim czasie. Teraz spadam, bo tu idą.

-Do zobaczenia.

-Ta, do zobaczenia.

I znikł, a ja mam co do niego mieszane uczucia. Nie zważając na to odwróciłam się w stronę nimfy. Otworzyłam szeroko oczy widząc jej zwłoki zmieniające się wodę. Nagle poczułam ręce na swoich ramionach. Odruchowo chwyciłam napastnika za ręce i przerzuciłam przez ramię prosto w znikającą powoli maź. Spojrzałam na postać.

-Ah! Miiko nic Ci nie jest?

-Chyba, nie. -pomogłam jej wstać-

-Reszta czeka w lesie, nie mieli jak tutaj dotrzeć z Rawistami.

-Rozumiem. I trzymaj. -dałam jej kamień-

-Sama ją pokonałaś? -spojrzała na ciało-

-Nie, ale nie mogę Ci powiedzieć z kim. Mam z nim umowę.

-Leila, musisz nam powiedzieć.

-Nie. Obiecałam.

-Ale....

-Nie jestem w żadnej straży, więc nie mam tego obowiązku.

-.....Wracajmy.

"Jest dzisiaj za potulna. No cóż, trzeba korzystać". Wzruszyłam ramionami i dogoniłam ją. Zaczęłyśmy iść przez las w stronę wyjścia z niego. Z każdą chwilą puszcza stawała się taka jak wcześniej. "Jutro wszystko powinno być już w normie". Kiedy wyszłyśmy z gęstwiny poczułam mocny ucisk na sobie.

-Nevra.-uśmiechnęłam się-

-Lei, gdzieś Ty polazła?

-Do Savan.

-Oszalałaś? Mogła Ci coś zrobić!

-Dała radę. Pokonała ją z...sama. -wtrąciła Miiko-

-A właśnie mam nową moc.

-CO?! -krzyknęła kitsune wraz z Ykhar i Kero-

-No dzięki niej mi się udało.

-W bibliotece za pół godziny. -rzekła rządząca-

-Dobrze.

Uśmiechnęłam się do Nevry, który był dosyć zdziwiony. Przewróciłam oczami śmiejąc się. Nie czekając ruszyliśmy z powrotem do Kwatery. Jedyne o czym marzyłam to o prysznicu i zmienieniu ubrań na czyste.

Na szczęście nikt mnie nie zatrzymywał. Po szybkiej kąpieli i zmianie ciuchów poszłam do Biblioteki gdzie czekała Ykhar, Miiko, Kero, Nevra, Valkyion oraz Ezarel. Usiadłam na krześle i spojrzałam na nich.

-Jaka to moc? -zaczęła uśmiechnięta Brownie-

-Kontrolowanie wodą, ale mogę też robić z nią co chce.

-Czyli? -zapytała-

-No na przykład zamrażać. -zanotowała coś-

-Dobrze...-mruknęła Miiko-

-Musze zdawać raport?

-Dobrze by było...Ale zrobisz to w innej formie. Sama Cię o to wypytam.

-Dziękuję. -uśmiechnęła się-

Wszyscy wymienili się spojrzeniami nie wiedząc o co chodzi. Nie wiem dlaczego, ale czułam, że kitsune zrozumiała moją prośbę co do nie ujawniania z kim ją pokonałam. Przynajmniej na ten moment. Rzuciła tylko, abym przyszła potem do Kryształowej Sali i wyszła wraz z Ykhar i Kero. Chłopcy spojrzeli na mnie, ale nic nie powiedzieli.

-Idziemy coś zjeść? -zaczęłam-

-I tak nam to potem opowiesz. -fuknął Ez-

-Mogę przy kolacji.

Wstałam i ruszyłam do drzwi. Ci nic nie mówiąc poszli za mną. Zajęliśmy stolik, a po chwili już jedliśmy. Po posiłku opowiedziałam im mniej więcej co się działo. Oczywiście nie mogłam im powiedzieć o Villendzie. Na całe szczęście nie wypytywali mnie o nic. Dopiero późnym wieczorem wyszliśmy ze stołówki. Oczywiście ja szłam z Nevrą.

-Idziesz do mnie?

-Nie, muszę teraz jeszcze opracować plan dla straży no i rano wstać.

-To co? Do jutra?

-Tak, przyjdę jak skończę robotę. Tylko nic nie zmajstruj. -zaśmiał się-

-Bardzo śmieszne. -fuknęłam po czym zaczęłam się śmiać-

Przyciągnął mnie do siebie po czym pocałował. Uśmiechnęliśmy się do siebie po czym każdy poszedł w swoją stronę. Po drodze wpadłam jeszcze na Kero, który powiedział mi, żebym jednak z samego rana przyszła do kitsune.

Weszłam do pokoju i od razu rozłożyłam się na łóżku. Westchnęłam czując jak bardzo byłam zmęczona. Nawet się nie przykrywając odpłynęłam w krainę snu.

Jakieś trzy godziny później obudziło mnie stukanie w okno. "Naprawdę?! Ludzie dajcie spać". Wstałam i przetarłam oczy. Podeszłam do okno, w które akurat uderzył mały kamyk. Rozprostowałam się i wzięłam bluzę. Zarzuciłam ją na siebie i wyszłam z pokoju kierując się do ogrodu.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------

1092 słów. //niesprawdzone

Taaaa i kolejny rozdział ^^

Możecie obstawiać kim jest zakapturzony heheh [BŁĄD]

*ZAKAPTURZONY TO VILLEND ~tak to jest jak się napisze rozdział, potem czeka z publikacją i jeszcze go nie przeczyta XD


***Zostaw po sobie ślad <3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top