54.Tylko sobie mózgu za bardzo nie wytęż.

Pocałowałam go w czoło po czym poszliśmy spać. Na szczęście zasnęłam dosyć szybko. Jednak i tak cały czas myślałam, jak spędzić czas z niebieskowłosym.


Kiedy się obudziłam Nevry już nie było. "I to niby mnie nigdy nie ma". Zaśmiałam się pod nosem i wywlekłam z łóżka. Rozciągnęłam się i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i opatulona w ręcznik powędrowałam pod szafę. Założyłam szybko białe buty, dżinsy w tym samym kolorze i luźną czarną bluzę. Następnie wzięłam ze sobą kilka sztyletów i wyszłam z pomieszczenia. Kiedy tylko wyszłam natknęłam się na Nevrę.

-Hej. -pocałowałam go-

-Cześć. Idziemy teraz do Eza?

-Jasne.

Uśmiechnęłam się, a chłopak złapał mnie za rękę. Od razu ruszyliśmy w stronę Sali Alchemicznej. Po drodze zauważyłam Karenn. "Przynajmniej nie muszę już iść do dziewczyn, żeby im powiedzieć". Uśmiechnęłam się pod nosem i weszliśmy do królestwa elfa.

-Siema. -rzucił wampir-

-Czego chcesz? -niebieskowłosy nawet się nie odwrócił w naszą stronę-

-Chcieliśmy Ci coś powiedzieć. -wtrąciłam-

Elf odwrócił się w naszą stronę i od razu zobaczył nasze złączone dłonie. Przez chwilę stał jak wryty i wlepiał w nas wzrok.

-Wy?

-Jesteśmy razem. -powiedzieliśmy równocześnie-

-Naprawdę? -spojrzał podejrzliwie-

-Tak, Ez. Naprawdę. -zaśmiałam się-

Ten zamrugał kilkakrotnie i uśmiechnął się. Następnie zaczął tańczyć tak zwany 'taniec zwycięstwa'. Zaczęliśmy się z niego cicho śmiać.

-Na Wyrocznię! W końcu! -nie przestawał tańczyć-

-Co w końcu? -uniosłam jedną brew-

-Dobra, uwielbiam was, ale już nie mogłem jak jedno z was przychodziło mówiło jak to nie kocha drugiego, a potem przyłaziło drugie.

Wszyscy zaczęliśmy się śmiać. "Biedny Ez". Posiedzieliśmy z nim jeszcze jakąś godzinę po czym wyszliśmy z sali. Nev pożegnał się ze mną musząc iść załatwić coś ze strażą. Oczywiście ja wiedziałam, co będę robić.

Wyszłam za bramę i zawołałam swojego Shaukobow'a. Ten po chwili pojawił się tuż przede mną. Wsiadłam na niego po czym ruszyłam w odpowiednią stronę.

Kilka minut po wejściu do lasu coś zaczęło mi nie grać. Było dziwnie ciemno oraz duszno. Zwolniłam trochę widząc mnóstwo dziur wypełnionych błotem.  "Co tu się dzieje?"

Zatrzymałam się i wskoczyłam na drzewo. Kazałam wracać Akio, aby ten gdzieś nie ugrzązł. Chwilę później nie miałam już go w zasięgu wzroku. Zaczęłam się przemieszać po drzewach.

Kilkanaście minut później siedziałam na drzewie niedaleko od siedzącej na głazie Savan. Dziewczyna wyglądała inaczej. Na jej twarzy widoczny był szeroki uśmiech, a sama była pokryta w granatowej mazi. "To jednak była krew". Nagle spojrzała na drzewo. Automatycznie cofnęłam się trochę chowając między liśćmi. Patrzyła na mnie z dziwnym uśmiechem. Moje serce zaczeło bić szybciej. Nie wiedziałam co robić. "Cholera".

-Leila, to Ty? -wychrypiała, a mnie przeszedł dreszcz-

-Tak. -nie dałam po sobie poznać strachu-

-Przyszłaś. -zaśmiała się podle-

Zeskoczyłam z drzewa, a podeszwy moich butów pokryły się mazią. Nie zwracając na to uwagi podeszłam odrobinę bliżej. Patrzyłam prosto w jej okropne oczy. Czyniąc to dziewczyna trochę się zdezorientowała. Kucnęłam niedaleko będąc gotową do samoobrony.

Za sobą usłyszałam jakiś szelest. Moje uszy od razu powędrowały w tamtą stronę, aczkolwiek nie odwróciłam się, wlepiałam wzrok w jej obrzydliwą postać.

-Jesteś sama? -ukazały się jej ostre zębiska-

-Tak. -odpowiedziałam spokojnie-

-Stresujesz się?

-Nie.

-Wyglądasz dziwnie. Podejdź bliżej, a ocenię co Ci jest. -widziałam w jej oczach błysk-

-Czuję się dobrze. -zmierzyłam ją wzrokiem-

-No Leila, chyba się mnie nie boisz. Chodź! -warknęła zdenerwowana-

Wstała, a ja automatycznie się cofnęłam. Przekręciła głowę na bok i uśmiechnęła się obrzydliwie. Zachowując zimną krew, ciągle obserwowałam jej ruchy.

Zaczęła się do mnie zbliżać. Stałam w bezruchu czekając, aż będzie jeszcze bliżej. Kiedy dzieliły nas centymetry wywołałam ogień, który zrobił w okół mnie koło. Ta zaśmiała się tylko. Nie rozumiałam jej. Do momentu, aż zmyła moją moc swoją wodą. Przeklęłam w myślach wywołując większy płomień. Niestety i z tym poradziła sobie z łatwością.

Zbliżyła się do popchnęła przez co wylądowałam w granatowej mazi. Wzdrygnęłam się. Zanim zdążyłam wstać, ta znów podeszła przekręciła łbem i zaczęła we mnie wpatrywać. Wyjęłam szybko sztylet i wbiłam w jej bok. Syknęła i odsunęła się trochę. Spojrzała na ostrze i zaśmiała się chrypliwie. Wyjęła go i odrzuciła na bok. Powoli czułam, że nie mam już żadnych szans.

-Myślałaś, że pokonasz mnie tym czymś? -wychrypiała- Masz coś jeszcze? Z chęcią popatrzę na Twoje marne starania.

Nie odezwałam się czując, że nie mam z nią szans. Nagle między nami pojawił się zielony dym. Savan warknęła przeraźliwie odsuwając się ode mnie. Obok mnie pojawiła się zakapturzona postać. Przez pył nie mogłam wyczuć zapachu, patrząc na sylwetkę, mężczyzny. Rzucił się w stronę nimfy i wbił w nią sztylet. Zawyła po czym podcięła mu nogi. Runął na ziemię. Osłupiała patrzyłam na rozgrywającą się scenę.

-Leila, może być się ruszyła?! -krzyknął chłopak-

Nie zastanawiając się czyj to głos rzuciłam się w tamtą stronę. Wyjęłam drugi z kolei sztylet i wbiłam w bok kobiety. Warknęła również i mi podcinając nogi. Zaliczyłam glebę tuż obok zakapturzonego. Usłyszałam z jego strony cichy śmiech. Savan zaczęła wyjmować ostrza ze swojego ciała.

-Masz jakiś plan? -zapytałam-

-Ojej czekasz na ratunek? -zaśmiał się-

-Jak tu przyszedłeś i jeszcze się na mnie drzesz, to raczej tak. -przewróciłam oczami-

-Nah, mniej więcej.

Westchnęłam. Już miałam się odezwać, ale o wiele większa od nas nimfa złapała nas za nogi i podniosła ku górze przez co zaczęliśmy zwisać do góry nogami.

-Kurwa! Tego nie przewidziałem. -warknął chłopak zapinając swój kaptur dokładniej-

-Gdyby nie to, że sama zmaściłam, skomentowałabym to.

-I co? Dalej chcecie się bawić, czy mogę was już pozabijać? -warknęła kobieta-

-Ja chce się jeszcze pobawić.

-Wo, jednak masz plan? -zaczęła nami huśtać-

-Zacznij kontrolować wodą.

-Co?

-To co powiedziałem.

-Ale nie umiem!

-Cholera, mam Ci mówić drukowanymi literami? To Twoja trzecia moc!

-Skąd miałam niby wiedzieć?!

-Nie denerwuj mnie tylko zacznij działać! Bo nie wiem jak Ty, ale ja chce jeszcze pożyć!

Warknęłam coś pod nosem i skupiłam się na wodzie. Wyciszyłam się skupiając się na kontrolowaniu jej. Na szczęście miałam wprawę z ogniem, przez co mniej więcej wiedziałam, jak zacząć z wodą. Coraz bardziej czułam jak nimfa nami huśta. Jednak dalej skupiałam się na następnej mocy.

-Możesz się pośpieszyć?!

-Daj mi działać! Musze się skupić.

-Tylko sobie mózgu za bardzo nie wytęż.

-Ja go przynajmniej mam. -warknęłam-

-Pfff. 

Zaczęłam oddychać głębiej i wolniej. Ułożyłam ręce w odpowiedniej pozie i ponownie skupiłam na wywołaniu żywiołu wody. Nagle poczułam jak nimfa rzuca nami na boki coraz bardziej. "Musze się pośpieszyć, inaczej zaraz będziemy martwi". Niestety po chwili dostrzegłam, że spadamy w dół z dużej wysokości. Od razu poczułam jeszcze większy zastrzyk adrenaliny. Spojrzałam w bok na również spadającego chłopaka. Skupiłam się jak nigdy dotąd i poczułam zimno na moich dłoniach.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------

1007 słów.//niesprawdzane

Powrót i oczywiście z powrotem polsat :D

Stęskniliście się?

Tak jak widać. Ujawnia się trzecia moc Leili. Jest to woda, co oznacza, że pierwsza osoba, która wygrała pseudo konkurs to melon13579 Gratuluję :D

Oczywiście została nam jeszcze jedna moc!

A co do rozdziału.

Myślicie, że kot przybył z pomocą dla naszej wilczycy? Oraz, czy uda jej się wywołać swoją moc na czas?

Buziaczki :* ♥

***Zostaw po sobie ślad :)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top