49.Zdjęcie
Jednak nie wiedziała, że jedno znowu zada jej okropny ból związany z ziemią.
Zaczęłam przeglądać fotografie. Były to rośliny, czy zwierzęta.
Chwyciłam za przedostatnie zdjęcie i mu się przyglądnęłam. Było spalone przy krawędziach. Na nim widniało stado wilków. Od starszych, aż do szczeniąt. Prawie wszystkie były czarne i brązowe. Tylko jeden był biały. Siedział on trochę z dala od całej grupy. Zmarszczyłam brwi i zwróciła uwagę na otoczenie. Było to na końcu lasu. Była woda oraz jaskinia. Przed oczami mignęło mi to miejsce. Tak jakbym już tam kiedyś byłam, ale ja nie pamiętając co to za miejsce schowałam zdjęcie do kieszeni chcąc dowiedzieć się o nim więcej.
Wzięłam ostatnią fotografię. Do moich oczu napłynęły łzy. Na obrazku była moja mama, tata oraz siostra. Poczułam ukłucie w sercu. Cały ten ból znowu wrócił. Wzięłam oddech i trzęsąc się dalej lustrowałam całość.
Byłam mała. Na około jakieś sześć lat. Moja siostra miała piętnaście. Nienawidziła mnie. Odpychała. Wyzywała. Zwalała winę na mnie. A ja? Byłam dzieckiem. Nie wiedziałam nawet co oznacza życie. W tych latach wiedziałam również, że stereotyp mówiący o tym, że młodsze dziecko ma większą uwagę rodziców i ma lżej jest wielkim kłamstwem. Przyglądnęłam się moim rodzicom. Mieli obojętne miny. Nic nie wyrażały. Nic, a nic.
Również schowałam je do kieszeni i zaczęłam płakać. Moje serce znowu krwawiło. Czułam ból. Czy naprawdę to tak dużo dać dziecku chociaż troszkę miłości? Położyłam dłonie na klatce piersiowej i zaczęłam szlochać. "Może dlatego nie chce wyznać Nevrze uczuć? Może ja po prostu nie umiem kochać, a to wszystko to iluzja?"
Kiedy opanowałam płacz spakowałam wszystko z powrotem i wzięłam wstążkę, której w ogóle nie mogłam rozpoznać. Otarłam policzki i podeszłam do szafy. Ubrałam krótkie czarne spodenki, bordową koszulkę, czarne buty oraz czarną bluzę. Wzięłam rzeczy z wcześniejszych spodni i zarzuciłam kaptur na głowę. Wyszłam z pokoju i nie zwracając na siebie uwagi pognałam na zewnątrz. Wyszłam za bramę. Zawołałam Akio i wsiadłam na niego. Następnie ruszyłam naprzód. Musiałam znaleźć kogokolwiek kto będzie w stanie mi pomóc.
*
Zatrzymałam się i zaczęłam wołać Ash'a. Nie miałam pojęcia gdzie go szukać. Byłam tak zdesperowana, że nie miałam innej możliwości. Nagle poczułam jak ktoś mnie chwyta i ściąga z konia. Moje usta zostały zakryte. Po chwili znowu byłam wolna. Przede mną stał zamaskowany.
-Potrzebuje Twojej pomocy.
-Mów dalej. -pokazałam mu zdjęcie z wilkami-
-Wiesz gdzie to jest?
-Po co Ci to? Skąd to masz?
-Wiesz gdzie to jest? -powtórzyłam twardo-
-Wiem.
Skinęłam głową i wsiedliśmy na ogiera. Oczywiście mężczyzna z przodu. Pokierował konia i zaczęliśmy jechać.
Po kilkunastu godzinach byliśmy już na miejscu. Zsiedliśmy z Akio. Zaczęłam się rozglądać. W tym samym czasie chłopak zniknął. Westchnęłam i weszłam do groty. Wywołałam ogień, aby cokolwiek widzieć i powędrowałam w głąb. Po kilku minutach natrafiłam na drzwi. Bardzo mnie to zdziwiło. Zapukałam, a słysząc 'Wejść' pchnęłam je. Nastawiłam uszy i ostrożnie weszłam w głąb. Zgasiłam płomień będąc gotową wywołać go z powrotem. Weszłam do pomieszczenia przypominającego salon. Na kanapie siedziała starsza kobieta. Była niska, a na nosie miała czarne okulary. Podniosła na mnie wzrok, a jej małe oczka powiększyły się. Wstała i podeszła.
-Drogie dziecko! To Ty?! To o Tobie wszyscy mówią! To Ty uratujesz naszą krainę!
-P-Przepraszam, ale nie rozumiem.
-Szybko! Usiądź! -usiadłam, a ona tuż obok mnie-
-Mam do Pani pytanie.
-Mówi śmiało. -wyjęłam zdjęcie i jej podałam-
-Znalazłam to w mojej teczce, która miałam na ziemi i przybyłam tutaj razem z nią, ale nie wiem skąd je mam, ani co to za miejsce.
-Kruszynko, tutaj żyły wszystkie wilki. Było ich bardzo mało. Byłam opiekunką najmłodszych. Jednak wszystkie wyginęły...Jak widać prawie wszystkie. -spojrzała na mnie-
-O co Pani chodziło na samym początku?
-Chyba wszyscy słyszeli o Tobie plotki.
-C-Co? -zająknęłam się-
-Dziecko zapamiętaj. Bez Ciebie nasza kraina umrze. Musisz nam pomóc.
-Ale...Nie rozumiem.
-Zrozumiesz w swoim czasie.
-Dobrze...Ale dalej nie wiem skąd wzięło się to zdjęcie. I dlaczego tylko jeden wilk jest biały?
-Wszystkie wilki były czarne oraz brązowe. Jedn był wyjątkowy. Był śnieżno biały. Miał on zwiastować zmiany. Jednak wszystkie zostały porwane i zamordowane. Jednak nie wiem skąd masz to zdjęcie. Najwyraźniej wszystkiego dowiesz się w swoim czasie.
-A to? -pokazałam jej wstążkę-
-Wstęga życia. -wyszeptała-
-Co takiego?
-Może ona uratować życie. Jednak pod jednym warunkiem. Osoba, która ją ma musi być wybrana i musi być świadoma co robi. -zmarszczyłam brwi-
-Zna ich Pani? -pokazałam moje zdjęcie z dzieciństwa-
-To oni.
-Proszę?
-To oni je zabili. -wskazała na moich rodziców-
Pov Nevra-
Poszedłem do pokoju Leili i zapukałem. Nie słysząc odpowiedzi pchnął drzwi. Nikogo tam nie zastałem. Zauważyłem tylko porozrzucane ubrania. Zmarszczyłem brwi i pognałem pod Wielką Bramę. Na warcie stał mężczyzna. Nie miał więcej niż trzydzieści lat.
-Ktoś wychodził?
-Tylko jakaś dziewczyna w kapturze.
-Cholera. -mruknąłem-
Wyszedłem i zawołałem Akio. Ten jednak nie przybiegł. Wsiadłem na Rawistę i pognałem na przód wiedząc, że białowłosa znowu coś wykombinowała.
Krążyłem po lesie próbując ją znaleźć. Nagle zwierzę, na którym siedziałem zatrzymało się, a ja poleciałem do przodu. Wstałem i otrzepałem się z kurzu. Podniosłem wzrok, a przed moją twarzą pojawił się Ashcore. Zmierzyłem go wzorkiem.
-Szukasz swojej ukochanej?
-Może. Nic Ci do tego.
-Skoro nie chcesz wiedzieć gdzie jest. -wzruszył ramionami, ale ja natychmiast złapałem go za ramię-
-Gdzie ona jest? -warknąłem-
-Kochasz ją, prawda?
-Co Ci do tego?
-Widać to.
-Co?
-Powiem Ci teraz jako bliska osoba, a nie wróg. Walcz o nią. Wspieraj ją. Głównie teraz. Bedzie jej ciężko. A teraz. -wskazał na bok- Jedź w prawo, aż do jaskini. Zrozumiano? Tak? To won.
Zniknął, a ja dalej stałem tam jak ten kretyn. W końcu się otrząsnąłem i wsiadłem na chowańca. Pognałem we wskazanym kierunku cały czas myśląc nad słowami chłopaka.
W końcu dotarłem na miejsce. Przed grotą stał marwari wilczycy. Zeskoczyłem z Rawisty i powędrowałem do przodu. Zatrzymałem się kiedy poczułem jak ogier Lei chwycił mnie za kołnierz. Odwróciłem się i spojrzałem na niego. Ten pokręcił łbem tak jakby chciał żebym tam nie szedł. Pogłaskałem go po chrapach i postanowiłem poczekać na dziewczynę na zewnątrz. Ogierowi ewidentnie się to spodobało. Usiadłem na ziemi i zacząłem się rozglądać. Kojarzyłem to miejsce. Jednak nie wiedziałem skąd je znam.
Po dłuższym czasie ujrzałem małe światełko. Uśmiechnąłem się wiedząc, że to dziewczyna. Wstałem z ziemi i oparłem się o konia wyczekując, aż białowłosa wyjdzie z jaskini.
Jednak chłopak nie wiedział, że ona dowiedziała się okrutnej prawdy, a w głowie ma mętlik.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jest 1055 słów.
Myślę, że się spodobało XDD
Jak wam się podoba ten zwyrodniały polsat? Bardzo? To dobrze! W następnym rozdziale jest jeszcze gorszy XDDDD
***Zostaw po sobie ślad :>
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top