48.Teczka

Postanowiliśmy zostać tutaj na noc. Położyliśmy się, a Nevra mnie przytulił. Uśmiechnęłam się i wtuliłam w jego klatkę piersiową. Już po chwili wszyscy spaliśmy.


Weszliśmy przez bramę, a w zasadzie Nevra wszedł, a ja zostałam niesiona przez niego na rękach. Przecisnął się przez wszystkich zainteresowanych i zaniósł mnie do Przychodni. Ułożył na łóżku i oparł o framugę drzwi. Kilka minut później przyszła Saria. Wyprosiła chłopaka, który od razu jej się posłuchał.

Zdjęłam spodnie ukazując ranę, a ta od razu zaczęła jej się przyglądać. Zdezynfekowała, posmarowała jakimś kremem i owinęła bandażem. Z uśmiechem oznajmiła, żebym przyszła za dwa dni. Kiwnęłam głową i z powrotem ubrałam spodnie. Wyszłam i od razu poczułam jak tracę grunt pod nogami. Oczywiście wampir wziął mnie na ręce. Prychnęłam pod nosem i położyłam dłonie na jego karku.

Posadził mnie na łóżku i zajął miejsce obok. Szybko owinęłam się szczelnie kocem przez co widoczna była tylko moja twarz. Chłopak zaśmiał się cicho i poprawił się. Usiadł po turecku i wlepił we mnie wzrok. Moje serce zabiło szybciej.


-Dobra, to co Twoi rodzice wymyślili?

-Chcieli, żebym wziął ślub z Venyą.

-Kim?

-Eh, moją była.

-A... Czemu się nie zgodziłeś?

-Kiedyś Ci powiem, zgoda?

-Dobrze.

-A Ty? Jakim cudem wywiało Cię tak daleko?

-Poszłam na misję z Alajeą, utknęłyśmy w pułapce, którą była niewidzialna ściana, po jakiś dwóch dniach poszłam szukać coś do jedzenia. Spotkałam tam Azurę, zamknął mnie, a resztę znasz. No to tak w skrócie.

-A rana?

-Jak się wkradałam to strażnik mnie zauważył. Zaczęłam uciekać i dostałam z łuku.

-No to widzę, że nikt miło nie spędził tych kilku dni.

-Bez Ciebie zawsze jest nie miło. -mruknęłam cichutko-


Chłopak poklepał mnie po głowie, po czym pocałował w czoło, przez co zrobiłam lekko czerwona na twarzy. Powiedział, że przyjdzie potem i wyszedł.

Położyłam się dalej opatulona w koc i zaczęłam wpatrywać w sufit. Nie wiedziałam co robić. Z jednej strony tak bardzo chcę mu wyznać uczucia, ale z drugiej tak cholernie boje się odrzucenia. Tego, że zniszczę naszą przyjaźń. Westchnęłam i przewróciłam się na drugi bok. Wlepiłam wzrok w ścianę i zamknęłam oczy. Nawet nie widząc kiedy zasnęłam.

Obudził mnie dźwięk otwieranych drzwi. Zamrugałam kilka razy i przewróciłam się na drugi bok. Przed moimi oczami ukazał się Nevra. Uśmiechnął się słodko i oparł o framugę drzwi. Szybko zerwałam się na nogi i do niego podeszłam.


-Przepraszam, nie chciałem Cię obudzić.

-Nic się nie stało. Idziemy? -leniwie się przeciągnęłam-

-Jasne. -objął mnie ramieniem-


Weszliśmy na stołówkę, na której było dziwnie pusto. Czułam się inaczej nie widząc Ezarela, czy Valkyiona.

Nie zwlekając zajęłam miejsce, a Nev tuż obok mnie. Zamówił do jedzenia coś ala makaron z sosem i kurczakiem. Kiedy podano nasze dania rzuciłam się na swoje głodna jak wilk. Oczywiście się przy tym ubrudziłam. Zerknęłam na śmiejącego się chłopaka. Wziął do dłoni chusteczkę i wytarł mój policzek. Uśmiechnęłam się do niego ciepło.

W miłej atmosferze dokończyliśmy posiłek. Następnie chłopak odprowadził mnie pod pokój. Pocałowałam go w policzek dziękując za wieczór. Następnie walnęłam się na łóżko, mając jeszcze większy mętlik w głowie.

*

Nie mogąc zasnąć usiadłam na parapecie i wlepiłam wzrok w gwieździste niebo. Nagle coś uderzyło w szybę o mało nie doprowadzając mnie do zawału. Przewróciłam oczami i od razu poszłam pod Stuletnią Wiśnię.

Usiadłam na ławce po turecku, a kilka sekund później obok mnie znalazł się Ashcore. Dał mi do ręki kawałek kryształu. Obejrzałam go i wsadziłam do kieszeni. Odwróciłam głowę w jego stronę i przyjrzałam. Oboje trwaliśmy w milczeniu. W pewnym momencie mężczyzna kiwnął w moją stronę głową, wstał i zniknął z pola mojego widzenia.

Odchyliłam głowę do tyłu i potarłam twarz dłońmi. Westchnęłam i powoli poszłam w stronę Kryształowej Sali. Podeszłam do błękitnego kamienia i przyłożyłam jego mniejszy kawałek. Odłamek od razu połączył się z całością. Przed oczami mignęło mi czerwone światełko. Oślepiona nim przetarłam oczy i skierowałam się do pokoju. W połowie drogi poczułam okropny ból w klatce piersiowej. Przed oczami pojawiła mi się Oracle, ale była wyniszczona. Nie biła od niej tak silna aura, była jakby pokruszona i zauważalna była na jej ciele krew. Przyjrzałam jej się, po czym upadłam na kolana. Następnie upadłam na ziemię. Duch Kryształu wyjął w moją stronę dłoń, jednak ja już widziałam tylko ciemność i czułam okropne zimno.

*Sen Leili*

Siedziałam pośrodku pustki. Otaczała mnie ciemność i jakiś dym. Nagle przede mną pojawiła się wyrocznia. Podeszła bardzo blisko mnie. Dotknęła mojego czoła. Przez moje ciało przeszedł dreszcz po czym fala ciepła. Odsunęła się ode mnie i spojrzała prosto w moje oczy. Jej były puste. Nie wyrażały nic. Zaczęła coś mówić. Kompletnie jej nie rozumiałam. Znowu wyciągnęła dłoń, ale nie zdołała mnie dotknąć. Zniknęła, a jej obecność zastąpiła czerń.

*Koniec snu*

Szybko się podniosłam. Rozejrzałam, a wszystko było śnieżno białe. Od razu rozpoznałam, że to przychodnia. Podbiegła do mnie Ewelein i przyłożyła rękę do mojego czoła.


-Jak się czujesz?

-Um, chyba dobrze.

-Pamiętasz coś?

-Byłam odnieść kawałek kryształu,przed oczami mignęło mi czerwone światełko, wyszłam, poczułam ból w klatce piersiowej i zobaczyłam Oracle. Potem ból się nasilił i upadłam. Kto mnie tu przyniósł?

-Dobrze... Nevra.

-Mogę już iść?

-Tak, ale jeśli coś by się działo to bez zwlekania masz tutaj przyjść.

-Okey, nie martw się. -uśmiechnęłam się-

-I od razu zdjęłam opatrunek z nogi, ale i tak uważaj.


Kiwnęłam do niej głową i wyszłam. Westchnęłam i pędem poszłam do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz i rzuciłam się w stronę szafy. Poczułam, że muszę sprawdzić tą teczkę i to bez zwlekania.

Wyjęłam ją i dmuchnęłam. Otworzyłam ją i ostrożnie wszystko wyjęłam na podłogę. Zaczęłam wszystko przeglądać. Pierwsze co przykuło moją uwagę to czerwona wstążka. Nie mogłam sobie jej przypomnieć. Wróciłam do reszty rzeczy, którymi były zdjęcia i jakieś kartki. Najpierw chwyciłam za kartki z rysunkami. Nie było na nich nic co mogłoby przykuć moja uwagę. Jakieś kolorowe plamy, jednak w połowie się to zmieniło. Dwie ostatnie kartki były inne. Na pierwszej widniał jakiś krzywy napis, który o dziwo nie był w moim języku. Odłożyłam go na bok i chwyciłam drugą kartkę. Na niej widoczny był narysowany kryształ, jego odłamek, a po bokach jakieś plamy. Po prawej czarne, czerwone i zielone, a po lewej kolory podobne do Wyroczni. Również i to odłożyłam i zaczęłam przeglądać zdjęcia.

Jednak nie wiedziała, że jedno znowu zada jej okropny ból związany z ziemią.


--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Jest 1039 słów. //niesprawdzane


Mam nadzieję, że wam się podoba! ^^ Możecie zostawić opinię w komentarzu ♥


***Zostaw po sobie komentarz ^^






Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top