43.Leila mała podróżniczka

Kocham ten tytuł XDD

Przez resztę drogi myślałem nad tym wszystkim. Nie miałem zielonego pojęcia co zrobić.


Wieczorem dotarliśmy do Kwatery. Na nieszczęście  dalej silnie szarpały mną emocje. Jednak nie zważając na to uwagi zeszłam z Akio i poszłam w stronę bramy. Nim zdążyłam pójść dalej poczułam jak ktoś szarpnął mnie za ramię. Odwróciłam się i ujrzałam Eza.


-Idziesz z nami coś zjeść?

-Nie, dzięki.

-Nie jadłaś obiadu.

-Nie jestem głodna, okej?

-Dobra. -zaczął odchodzić-

-E-Ez? -zawahałam się-

-Co?

-Możemy dzisiaj pogadać?

-Jasne. Z resztą wiem, że nie chcesz spać u siebie.

-Dzięki.


Poszliśmy w milczeniu, a po drodze dołączył do nas Nevra. Zatrzymałam się jednak koło sklepów. Od razu postanowiłam, że skoro nie jem to zrobię zakupy na remont.


-Idźcie. Ja zrobię zakupy na remont.

-Pomogę Ci. -zaoferował Nevra-

-Dobra to do potem.


Ezarel poszedł dalej, a my w milczeniu zaczęliśmy chodzić do sklepów. W zasadzie chciałam kupić tylko farbę i jakieś dodatki. W pewnym momencie Nevra chwycił mnie za rękę i pociągnął na drugi koniec sklepów. Szłam za nim wpatrując się w niego. Kiedy się zatrzymaliśmy puścił moją dłoń, a ja zaczęłam się rozglądać. Na półkach były farby, a po drugiej stronie zasłony, dywany i inne pierdoły. Wzrokiem błądziłam po puszkach zastanawiając się nad kolorem. Po namyślę wzięłam czarną, krwistoczerwoną oraz białą farbę. Następnie wzięłam czerwono-czarne firanki, ciemnoczerwony dywan, pościel w połączeniu wszystkich trzech kolorów oraz czarną pufę. Jako, że sofę, stolik oraz inne takie tam miałam czarne od razu ruszyłam do kasy niosąc z Nevrą wybrane przedmioty.

Po zapłaceniu zanieśliśmy wszystko do pokoju. Postanowiłam zająć się tym jutro, więc zamknęłam drzwi kiedy wyszliśmy z pomieszczenia.


-To ja może, już pójdę.

-Lei?

-Tak? -spojrzałam na niego-

-Pomogę Ci przemalować ten pokój, okej? I chciałbym Cię gdzieś jutro zabrać.

-Okej. -uśmiechnęłam się-


Chłopak pocałował mnie tylko w czoło po czym szybko się ze mną pożegnał i poszedł w swoją stronę. Za to ja, cała czerwona, powędrowałam do pokoju Elfa.

Zapukałam energicznie w drzwi. Już po chwili znajdowałam się w środku. Usiadłam na krańcu łóżka, a Ezarel tuż obok mnie.


-O czym chciałaś pogadać?

-O Nevrze. -zaczęłam niepewnie-

-Co z nim nie tak? -westchnęłam-

-Ja się w nim zakochałam. -spojrzałam na niego-

-Mój mały wilczek się zakochał. -uśmiechnął się złośliwie- Czemu z nim o tym nie pogadasz?

-Naprawdę? Raczej wiesz czemu.

-No racja. Nie martw się młoda. Może on też coś do Ciebie czuję?

-Może. Będę musiała z nim poważnie pogadać, ale to jeszcze nie teraz. -zaczęłam bawić się naszyjnikiem-

-Jak chcesz.


Rozmawialiśmy do późna. Kiedy skończyliśmy położyłam się na fotelu. Zasypiając poczułam tylko jak Ez przykrył mnie kocem.


Ranek-


Obudziło mnie szarpanie. Wstałam przeciągając się i ujrzałam Nevrę. Zdziwiłam się, ale nic nie powiedziałam.


-Idziemy coś zjeść?

-No okej.


Poszliśmy coś zjeść po czym powędrowaliśmy do mojego pokoju. Widząc to wszystko zbierało mi się na wymioty. Jednak dałam radę i zaczęłam wraz z chłopakiem wszytko odnawiać.

Pomimo tego, że nie mieliśmy wiele do roboty skończyliśmy dopiero wieczorem. Całość wyglądała pięknie. Aby wszystko dobrze wyschło otworzyłam okno na oścież i usiadłam opierając się o łóżko. Już po chwili obok mnie siedział Nevra.


-Dziękuję, że mi pomogłeś.

-Nie ma za co księżniczko, a teraz chodź.


Nim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć zostałam pociągnięta przez chłopaka, a po jakiś pięciu minutach znajdowaliśmy się na plaży.  "Pamiętał". Uśmiechnęłam się do niego.


-Obiecałem, że wezmę Cie tutaj kiedyś wieczór, więc jesteśmy! -wyszczerzył się-

-Dziękuję. -uśmiechnęłam się-


Chłopak chwycił za moją dłoń, przez co moje serce zaczęło szybciej bić. Wziął mnie kawałek dalej i położyliśmy się na piasku patrząc w gwiazdy. Wampir cały czas trzymał moją dłoń i gładził ją kciukiem. Chciałam, żeby ta chwila trwała wiecznie, ale jak zwykle coś musiało stanąć nam na przeszkodzie. Nad nami stanęła Karenn uśmiechając się głupkowato.


-Gołąbeczki muszę wam przerwać. Nevrę wzywa Miiko. I to już. -ostatnie zdanie podkreśliła-

-Dobra już idę.

-Jak coś to ja Cię powiadomiłam. -poszła sobie-

-Idziesz?

-Nie zostanę tutaj jeszcze chwilę.


Pocałował mnie w czoło i odszedł. "Dlaczego miłość musi być tak cholernie trudna?". Westchnęłam i poszłam na molo. Usiadłam na krańcu machając nogami nad wodą. Przypatrywałam się gwiazdą. Nagle poczułam czyjąś obecność obok siebie. Wzdrygnęłam się czując dobrze znany mi zapach.


-Villend. Czego chcesz? -spojrzałam na niego, oczywiście miał na sobie zasłaniający twarz kaptur-

-Nic. -powiedział monotonnie- Przyszedłem pomyśleć i się wyciszyć, ale chyba ktoś mnie wyprzedził. -poklepałam miejsce obok siebie-

-Dzisiaj bez sztuczek. Zgoda? Ja dobrze wiem, że możesz zrobić mi krzywdę, a Ty dobrze wiesz, że chce Cię zabić za to co mi zrobiłeś. -zajął miejsce obok mnie-

-Więc czemu nie zrobisz tego teraz?

-Nie wiem. Może tak naprawdę tylko sobie wmawiam, że chce Cię zabić i mam Cię dość? Może tak naprawdę jestem wdzięczna? Po prostu nie wiem, czas pokaże. Pewnie wydaje Ci się to głupie, bo mam Cie na wyciągnięcie ręki, ale wiesz co? Nawet jeśli chciałabym zrobić Ci krzywdę to wolałabym się zabawić. Znaleźć Twoją kryjówkę i przy okazji zgnieść jak robaka Platiwa.

-Zaczynam się bać, ale uznam to za normalne.

-Nic tutaj nie jest normalne.

-W ogóle to dlaczego tutaj siedzisz?

-Myślisz, że Ci powiem? -prychnęłam- Każdą informacje będziesz chciał wykorzystać przeciwko mnie.

-Tylko, że ja wiem wszystko. Zakochałaś się w tym dupku.

-Nie nazywaj go tak. -warknęłam ukazując kły-

-Dobra, dobra, ale nie interesuje Cię co on myśli o Tobie? W końcu mam was jak na patelni. Wiem, o każdym z was wszystko. -zaśmiał się-

-Jak widać nic nie jest ani czarne ani białe.

-Każdy ma swoje wady i zalety, wiesz?

-Czuję się jak u psychologa.

-Ej, nie zbaczaj z tematu! Chcesz wiedzieć co on do Ciebie czuje?

-Może i popełnię teraz błąd, ale nie. Sama chce to odkryć.

-Leila mała podróżniczka, widzę.

-Może. A Ciebie co trapi?

-Problemy z domem.

-Co?

-Ktoś nas odkrył i muszę znaleźć nową siedzibę. Aktualnie śpię w lesie.

-Postąpię teraz jak największa idiotka na świecie, ale trudno. Chcesz to ukryję Cię gdzieś na jakiś czas.

-Ale potem po staremu chcemy się zabić i uprzykrzyć życie? -uśmiechnęłam się-

-Zgadza się.

-Lepiej, nie w Kwaterze.

-Znają Cię w Misteji?

-Nie.

-Idealnie. Pojedziesz tam. Dam Ci list, który wręczysz dziewczynie o imieniu Lea. Masz mi tam nic nie rozwalić. Masz być grzeczny. Jeśli Lea się zgodzi na Twój pobyt nie mów swojego imienia. Unikaj innych. Nie mów skąd jesteś i co nas łączy. Zrozumiano?

-Zrozumiano.


Chłopak wyjął kartkę i długopis, a ja zaczęłam pisać do Lei list z nadzieją, że ten debil usiądzie na dupie i nie narobi biedy.

Leila odbywała rozmowę ze swoim wrogiem. Postanowiła, że nawet mu pomoże. Miała dobry humor, ale nie wiedziała, że następny tydzień będzie istnym piekłem. W końcu kto jej pomorze kiedy zabraknie szefów straż, którzy oddali by za nią życie?


-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Jest 1104 słów. //niesprawdzane


W następnych rozdziałach będzie się działo, oj działo XDD


***Zostaw po sobie ślad! ;*






Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top