3.Bal
L- Błagam powiedz, że to głupi żart... -opuściłam bezsilnie ręce, a pijawka zaczęła się szczerzyć-
Nevra uśmiechał się do mnie jak głupi do sera po czym wskoczył w jedyne będące tutaj łóżko, które było dwuosobowe.
L- To żart, prawda?
N- Nie, moja piękna mamy jedno łóżko. -na jego twarz wpłynął firmowy uśmieszek-
L- Nie ma opcji, że będę z Tobą spać.
N- Nie masz wyjścia.
L- Mam wyjście.
Usiadłam pod ścianą koło swojego bagażu.
N- Serio? Będziesz spać na podłodze?
L- Tak.
N- No chodź przecież nie gryzę.
L- Od kiedy wampiry nie gryzą? -zaczęłam się śmiać-
N- No chodź. Obiecuję, że będę się trzymał z daleka. Z resztą pomyśl jeśli będziesz spać na ziemi jak będziesz wyglądać na balu?
L- Zgoda, ale nie kombinuj bo nie zawaham się użyć siły.
N- Okej, okej. -uśmiechnął się-
Spędziliśmy w pokoju jeszcze 2 godziny po czym sługa Amalgunda zawołał nas na obiad. Razem z Nevrą zeszliśmy do jadalni gdzie siedział władca plemienia, przywódcy straż oraz niewielu mieszkańców.
Ja i pijawka wzieliśmy posiłek po czym usiedliśmy przy wolnym stoliku.
Jak zwykle dostałam wielką porcje. Pomimo tego, że miejscowi nam się przyglądali przełożyłam połowę dania na talerz Nevry.
N- Serio? Znowu?
L- Tak.
N- Wiesz, że Miiko kiedyś i tak się dowie?
L- Kiedyś.
N- Zrozum, że musisz jeść więcej inaczej długo nie pociągniesz.
L- Nevra to Ty zrozum, że nie wiesz wszystkiego.
N- W takim razie mi opowiedz, żebym zrozumiał.
Nie odpowiedziałam. Nie potrafiłam.
Znowu przed oczami przeleciało mi wcześniejsze życie. Chciałam mu wszystko opowiedzieć, ale nie umiałam. Jeszcze nie teraz.
L- Obiecuję, że kiedyś Ci opowiem.
Krwiopijca już nic nie dodając zaczął jeść.
Po skończonym posiłku chcieliśmy iść się przejść pozwiedzać okolice. Niestety jakieś 2 dziewczyny nam przeszkodziły. Oczywiście Nevra wolał ich towarzystwo, więc nie miejąc zamiaru słuchać jego nieudolnych tekstów na podryw sama poszłam do lasu. Nie miałam nawet problemu z wyjściem, ponieważ wampir gadając z dziewczynami już nie kontaktował.
Byłam już przy wyjściu jednak zatrzymał mnie Amalgund.
A- Gdzie się wybierasz?
L- Idę trochę pospacerować.
A- Idziesz bez swojego towarzysza?
L- Tak. -wolałam mu nie mówić dlaczego Nevra nie idzie-
A- Lepiej uważaj. Jutro bal.
L- Dobrze. -trochę podejrzane-
Wyszłam i skierowałam się ścieżką do lasu. Szłam już niecałe 5 minut, a zaczęło padać co w tej krainie zdaża się rzadko. Lubię spędzac czas na dworze gdy pada, więc kontynuowałam spacer. Miałam tylko nadzieje, że nie będzie burzy. Od dziecka boję się gdy nadchodzi burza. Niestety nie umiem z tym walczyć strach za każdym razem przejmuję nademną kontrolę.
Po 15 minutach postanowiłam wrócić. Byłam cała przemoknięta, a moje ubrania przyklejały się do wilgotnej skóry.
20 minut później-
Weszłam do środka i już chciałam iść do tymczasowego pokoju jednak w progu zatrzymała mnie pijawka.
N- Dlaczego nie powiedziałaś mi, że idziesz do lasu?
L- Raczej nie muszę Ci się spowiadać gdzie wychodzę i co robię.
N- Jestem na tej misji Twoim przełożonym, więc tak.
L- Okej w takim razie poszłam sama, ponieważ pewna pijawka wolała zostać w osadzie i flirtować ( dop. aut. nwm czy to się tak pisze, więc przepraszam XD ) z dziewczynami.
N- Dobra tematu nie było...
Uśmiechnęłam się trumfalnie, a wampir wywrócił oczami.
N- Lepiej chodź się wysusz bo jesteś cała mokra.
L- No racja.
Poszłam z Nevrą do naszego tymczasowego pomieszczenia, w którym naszczęście była łazienka. Wzięłam piżamę, a następnie wskoczyłam pod prysznic. Szybko się umyłam po czym ubrałam i wyszłam.
Na zawnątrz dalej padało, ale coraz mocniej i mocniej. Błagam tylko nie burza.
N- Dobra teraz ja.
L- Droga wolna.
Usiadłam na łóżku i czekałam chyba z godzinę, aż Nevra wyjdzie z łazienki.
L- Co Ty robiłeś tam tak długo?!
N- Jak to co? Brałem prysznic.
L- Nawet ja tyle czasu nie biorę prysznica.
N- No cóż. -wampir uśmiechnął się i usiadł koło mnie-
Mam nadzieję, że bal się uda. Jednak dlaczego Miiko wysłała akurat mnie? Myślałam nad tym przez chwilę jednakże z moich przemyśleń wyrwał mnie grzmot. Burza.
Bałam się. Natychmiastowo chwyciłam za poduszkę i przykryłam sobie nią uszy.
N- Boisz się? -zaczął się głupkowato śmiać-
Jemu jest do śmiechu jednak ja umieram ze strachu. Mówił coś dalej, ale już nie słuchałam nie umiałam się skoncentrować na tym co mówi.
Burza nie ustawała, wręcz coraz częściej można było słyszeć grzmoty. W pewnym momencie nie wytrzymałam po moich policzkach zaczęły spływać łzy.
N- Leila? Nie martw się to tylko burza. -powiedział po czym mnie przytulił-
L- N-Nevra ja się boję.
N- Spokojnie. -zaczął głaskać mnie po włosach-
Nevra zaczął mnie uspokajać. Po chwili leżałam w łóżku do niego przytulona.
Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Ranek-
Obudziłam się w ramionach wampira. Byłam mu wdzięczna za to co wczoraj zrobił, jednak jeśli ktoś się o tym dowie spalę się ze wstydu.
Próbowałam wstać tak, żeby nie obudzić jeszcze śpiącego chłopaka. Trzymał mnie ramionami, więc nie było to takie proste. Około 10 minut próbowałam wydostać się z uścisku. Udało mi się wreszcie wyjść z łóżka jednak "mądra" ja potknęłam się i upadłam na podłogę przez co obudziłam Nevre.
L- Przepraszam! Nie chciałam Cię obudzić! -powiedziałam wstając z podłogi-
N- Ta spoko. Nic się nie stało.
L- Nevra?
N- Tak piękna?
L- ...Dziękuję za wczoraj.
N- Wiesz mogłaś wcześniej powiedzieć, że się boisz z resztą przynajmniej mogłem przytulić się do Ciebie bez obawy wylądowania u pielęgniarki. -uśmiechnął się głupkowato-
L- I ani mru mru nikomu.
N- Zachowam to dla siebie.
L- Dziękuję.
Poszłam do łazienki ubrać się oraz uczesać. Dlatego, że bal jest wieczorem nie ubierałam sukienki. Wybrałam to :
N- Masz zamiar w tym iść na bal?
L- Przecież jest dopiero wieczorem.
N- No chyba, że tak.
Nevra również skorzystał z łazienki po czym poszliśmy na śniadanie. Chcieliśmy usiąść przy wolnym stoliku jednak zawołał nas Amalgund. Dosiedliśmy się do niego oraz siedzącego z nim strażnikiem, który miał na imię Haven.
A- Wy jeszcze nie w strojach?
L- Bal zaczyną się wieczorem, więc nie widzę sensu ubierania się w sukienkę teraz.
N- Właśnie, o której konkretnie zaczyna się bal?
H- Będziecie wołani przez służących.
Było to trochę dziwne.
Zaczęliśmy jeść mimo, że siedzieliśmy przy włdacy plemienia przełożyłam połowę dania wampirkowi. Amalgund ani Haven nic na to nie powiedział. Coś mi tu nie pasuje.
Po posiłku poszłam wraz z Nevrą do pokoju. Pijawka postanowiła wysłać list do Kwatery Głównej, żeby powiadomić wszystkich, że dzisiaj bal,a za 2-3 dni będziemy z powrotem.
Po napisaniu wiadomości wyłał swojego chowańca do Kwatery.
Skip time-
Weszłam do łazienki po czym zaczęłam sie przygotowywać. Ubrałam wcześniej zakupione rzeczy :
Pomalowałam tylko rzęsy, a następnie uczesałam się. Postanowiłam zostawic rozpuszczone włosy.
Wyszłam z łazienki, a Nevra po zobaczeniu mnie stał jak wryty.
N- Wow. Wyglądasz ślicznie.
L- Dziękuje, ale to tylko zwykła sukienka i buty.
N- W takim razie chcę Cię zobaczyć w czymś co jeszcze bardziej podkreśli Twoje piękno.
L- Nevra daruj sobie.
Natrętna pijawka poszła się przebrać. Chłopak ubrał czarny garnitur.
Byliśmy gotowi, więc zeszliśmy na salę. Rozmawialiśmy z władcą plemienia, mieszkańcami oraz przywódcami straż.
Oprócz tego tańczyłam z pijawką. Powiem, że dobrze zatańczyć to on umie. Po niedługim momencie Amalgund zabrał głos.
A- Świętujemy dzisiaj nasz sojusz ze Strażą Ell oraz uwolnienie się od bestii zwanych również blackdogami. Świętujmy zatem!
Wszyscy zaczęli krzyczeć i się cieszyć. Jednak co miał na myśli mówiąc 'uwolnienie się od bestii'?
L- Nevra, co on miał na myśli mówiąc o uwolnieniu się od ponuraków?
N- Kiedy zawarliśmy sojusz z tą osadą poprosili nas o wyczyszczenie ich lasów z blackdogów. Od tamtej pory nie ma tutaj ponuraków.
L- Okej, rozumiem.
Rozmawialiśmy jeszcze trochę. Jednak w pewnym momencie zgasło światło. Była noc, więc widać było tylko ciemność. W pewnym momencie poczułam jak ktoś mnie łapie i prowadzi do tyłu.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jest 1256 słów.
3 rozdział za nami!
Mam nadzieję, że nie przynudzam i podoba wam się to co piszę.
Do następnego! =^.^=
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top