25.Ezarel geniusz
Wszyscy rozmawiali jeszcze chwilę. Jednak ja się wyłączyłam i swoją uwagę skupiłam na Leiftanie. Nie możliwe jest, że tak szybko się przemieścił. Moment później spotkanie zakończyło się. Wszyscy się rozeszli, a ja popędziłam pogadać z Ezarelem o tej całej akcji.
Weszłam do Sali Alchemicznej i usiadłam na czerwonym fotelu. Postanowiłam poczekać na elfa, który jeszcze tutaj nie przyszedł. Dziesięć minut później szpiczastouchy wszedł do pomieszczenia z jakąś fiolką. Widząc mnie wystraszył się przez co upuścił trzymany w dłoniach przedmiot. Szybko pozbierał szkło i wytarł rozlaną ciecz.
-Jestem, aż tak straszna?
-Co chcesz? -zabójczo na mnie popatrzył-
-Chodzi o dzisiejszą akcje...
-Co znowu? -przybrał obojętny wyraz twarzy-
-Eh...Opowiem Ci od początku. Z samego rana troszeczkę się zdenerwowałam, więc poszłam potrenować do lasu. Zajęło mi to kilka godzin, a później bawiłam się jeszcze z Akio. Następnie pogalopowałam na nim jeszcze dalej i natrafiłam na nową osadę. Coś ciągło mnie do środka, więc weszłam. Panowała cisza, a gdy usłyszałam czyjeś głosy to poszłam za nimi. Natrafiłam na metalowe drzwi uchyliłam je i byli tam wszyscy. Na podwyższeniu stała dwójka rządzących, a obok nich Leiftan.
-Co? Jakim cudem tam był Leiftan?
-Właśnie nie wiem, a najdziwniejsze jest to, że jak wróciłam to tutaj był.
-Może Ci się przewidziało?
-Wątpię. Naprawdę to był on.
-Nie powinnaś pogadać z Miiko?
-Chciałam najpierw z Tobą. Myślisz, że mnie wysłucha? Z reszta i tak pewnie nie uwierzy...
-Warto spróbować. Jeśli chcesz to pójdę z Tobą.
-Nie, dzięki. Załatwię to sama. Jak mi się nie uda to przyjdę.
-W ogóle to masz. -podał mi fiolkę z cieczą o kolorze brązu-
-Co to?
-Polej po ranie, a jutro rano jej nie będzie.
-Dziękuję. -uśmiechnęłam się-
Pożegnałam się z nim i wyszłam. Powędrowałam pod pomieszczenie z przebywającym tam kryształem. Wzięłam głęboki wdech i weszłam do środka. W pomieszczeniu zastałam Miiko, Leiftana oraz Huang Hua. Cała trójka odwróciła się w moją stronę. Dama przywitała mnie uśmiechem.
-Miiko, możemy pogadać?
-Nie mam teraz czasu.
-O-Okej. Rozumiem.
Uśmiechnęłam się słabo i w trybie natychmiastowym się zmyłam. Poszłam do siebie. Rzuciłam się na łóżko i odwinęłam bandaż. Na ranę rozlałam trochę mikstury od elfa. Następnie z powrotem przysłoniłam ją kawałkiem materiału. Rozłożyłam się i zaczęłam gapić w sufit. Po jakiś pięciu minutach usłyszałam pukanie powiedziałam -Otwarte- po czym usłyszałam skrzypnięcie drzwi. Wyczułam woń dobrze znanych mi perfum. Nawet się nie odwracając zaczęłam.
-Nevra. Co chcesz?
-Jak?
-Za dużo czasu mnie prześladujesz. -zaśmiałam się-
-Bardzo śmieszne. -prychnął-
-Po co przylazłeś tym razem?
-Chciałem tylko zapytać, czy podczas odwożenia Huang Hua jedziesz na Akio.
-Jadę na nim. Coś jeszcze?
-Widziałem jak byłaś u Eza. -usiadł obok mnie-
-Zazdrosny? Jeśli Cię to pocieszy to jesteśmy przyjaciółmi.
-Stało się coś?
-Dlaczego jak byłam u niego to od razu myślisz, że coś się stało? Nie mogę z nim tak po prostu porozmawiać?
-Zachowujesz się dziwnie.
-Jestem zmęczona.
-Wiem, że kłamiesz.
-Dobra powiem Ci. -zaczęłam opowiadać mu to samo co Ezowi-
-Byłaś u Miiko?
-Tak, ale jest jak zwykle zajęta. Pójdę jak będzie miała czas.
-To jest trochę dziwne.
-Wiem, ale proszę na razie nikomu o tym nie mów.
-Zgoda.
Rozmawialiśmy jeszcze moment. Następnie chłopak poszedł, a ja zasnęłam myśląc nad tym wszystkim.
Ranek-
Wstałam i szybko odprawiłam poranne czynności. Wyszłam z pokoju i powędrowałam coś szybko zjeść. Kiedy wychodziłam Karuto mówiąc, że nie będzie nas dwa dni wręczył mi ciastka i orzechy. "Super!". Schowałam je do mojego podręcznego 'plecaka' i wyszłam na zewnątrz. Przy bramie zaczęłam czekać wraz z Miiko, Huang Hua i Zifu na dowódców straż. Dwadzieścia minut później zaspani pojawili się na miejscu spotkania. Z mordem w oczach popatrzyłam na nich i otworzyłam bramę. Zawołałam Akio, który już po chwili się zjawił. Nasi goście weszli do powozu żegnając się z kitsune. Nev, Ez i Valk wsiedli na Danalasmy. Nim wyruszyliśmy na drodze pojawiły się moje chowańce, postanowiłam, że pojadą z nami. Wyruszyliśmy, a ponuraki kroczyły kilka metrów przed powozem. Ja wraz z Nevrą jechałam przodem, a Ezarel i Valkyion z tyłu. Pilnowaliśmy, aby nikt nas nie napadł oraz przywiązane do karocy chowańce się nie spłoszyły. Panowała grobowa cisza. Nie zauważając nawet zaczęłam nucić piosenkę. Zaczęło mi się trochę nudzić. Jako, że jechaliśmy powoli puściłam grzywę shaukobow'a i trzymając się nogami położyłam na jego grzbiecie. Na szczęście słońce tak nie raziło, więc wpatrywałam się w niebo.
Końca podróży nie było widać. Zgłodniałam, więc wróciłam do pozycji siedzącej. W duchy dziękowałam Karuto za dodatkowy prowiant. Wyjęłam ciastka i odwróciłam się do tyłu. Pomachałam jednym Ezowi i wystawiłam mu język śmiejąc się. Widząc jego obrażona i zarazem smutną minę szybko podjechałam i wręczyłam mu ciastko tak samo jak Valkyionowi. Wróciłam na swoje miejsce i przysmak wręczyłam również Nevrze. Następnie sama zaczęłam jeść.
Skip time-
Nastała noc kiedy dojechaliśmy. Resztę drogi Huang Hua i Zifu przebędą ze swoimi wysłannikami. Bałam się tylko jednego, że naszych przyjaciół znowu ktoś napadnie. Pożegnałam się z odjeżdżającymi i razem z dowódcami straż rozbiłam obóz. Kiedy wszystko było już gotowe rzuciliśmy się głodni na jedzenie. Po zjedzeniu nakarmiłam Akio, a ponuraki poszły same sobie coś upolować...Jako, że rozbiliśmy się koło wody zdjęłam ubrania zostając w bieliźnie. Nie wstydziłam się. W końcu to moi przyjaciele. Wchodząc do wody kątem oka zobaczyłam jak Nevra się ślini, Valkyion zrobił się cały czerwony, a Ez zaczął się śmiać pod nosem z reakcji przyjaciół. Pływałam przez dłuższa chwilę. Niestety nie udało mi się namówić chłopaków do zmoczenia. Wyszłam i wytarłam się. Następnie ubrałam i usiadłam przy ognisku. Nie wiem dlaczego, ale zaczęłam wpatrywać się w ogień. Hipnotyzował mnie tak samo jak ostatnio kiedy byłam na misji z wampirem. Śledziłam wzrokiem czerwono-pomarańczowe płomyki. Ocknęłam się kiedy chłopcy zapytali mnie, czy też idę już spać. Odpowiadając -tak-zgasili płomień i powędrowali do namiotów. Każdy miał osobny, więc nie musiał się martwić, że będę musiała któregoś znosić.
Ranek-
Obudziło mnie zimno, co było dziwne. Wstałam i spojrzałam na siebie. Ezarel geniusz wraz ze swoim kompanem o szarych oczach wylał na mnie wiadro lodowatej wody. "Skąd oni mają wiadro? Z reszta nieważne. Zatłukę idiotów". Wyszłam z namiotu i już miałam się na nich wydrzeć, ale zaczął wiać wiatr. Zrobiło mi się jeszcze zimniej, a że nie miałam innych ciuchów musiałam wracać tak do Kwatery. Zaczęłam pocierać się rękoma o ramiona. Nic to nie dawało. Byłam cała zimna. Popatrzyłam na ich z mordem w oczach, kiedy oni najzwyczajniej w świecie się ze mnie śmiali. W końcu ich śmiechy ucichły. Wkurzona i przemarznięta weszłam na Akio. Zawołałam ponuraki i zaczęłam jechać z powrotem do Kwatery Głównej. Po chwili usłyszałam jak chłopcy mnie dogonili.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jest 1076 słów.
Leila pogodzi się z chłopakami? Pogada w końcu z Miiko? Wyjaśni całą sytuacje z Leiftanem?
***Zostaw po sobie ślad gwiazdką i KOMENTARZEM
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top