2.Utknęłaś w krzakach?
Rozmyślałam o tym dniu dopóki nie zasnęłam. Jestem ciekawa co czeka mnie jutro.
Następny dzień-
Obudziłam się o świcie. Postanowiłam, że wstanę od razu, żeby nie zwlekać jak zwykle.
Postanowiłam, że ubiorę się w czarne leginsy, czerwona koszulę w czarną kratkę oraz czarne trampki.
Po ubraniu się rozczesałam swoje długie białe włosy po czym spięłam w wysokiego kucyka. Następnie wyszłam z pokoju i skierowałam się na stołówkę, gdzie siedział Ez. Postanowiłam się dosiąść.
L- Wolne? -zapytałam pokazując na krzesło obok elfa-
E- Tak siadaj. -odpowiedział popijając herbatę-
L- Przynieść Ci śniadanie?
E- No.... Tak.
L- Kanapki, nieprawdaż?
E- Ależ oczywiście.
Wstałam i podeszłam do lady. Ezarelowi zamówiłam kanapki z miodem, a sobie śniadanie "dnia". Po około 10 minutach czekania dostałam zamówienie.
Kromki z miodem położyłam przed elfem, a swoje danie o ile można to tak nazwać naprzeciwko siebie. Niebiesko włosy zjadł swoją racje z prędkością światła, a ja jadłam powoli. Na szczęście porcja nie była duża, więc zjadłam wszystko. Po udanym posiłku pożegnałam się ze spiczastouchym ( dop. aut. che che che ) i pobiegłam do "biura" Miiko.
Po 5 minutach stałam przed drzwiami. Zapukałam, a po usłyszeniu słowa -wejść- pchnęłam drzwi po czym weszłam do sali.
M- O co chodzi?
L- Masz może dla mnie jakąś misje?
M- Hmmm... -odwróciła się i zaczęła grzebać w papierach-
L-...- czekałam w ciszy, aż skończy-
M- Myślę, że możesz iść do lasu pozbierać zioła dla Ezarela.
L- Um... Okej, do zobaczenia! -pożegnałam się, a następnie poszłam do Sali Alchemicznej-
Zapukałam po czym weszłam do "królestwa" elfa.
E- Czego dusza pragnie?
L- Listy potrzebnych ziół.
E- A... to Ty po to. -odwrócił się napisał coś na kartce, a następnie mi ją wręczył-
L- Dzięki, do potem. -wyszłam z sali-
Po wyjściu od razu skierowałam się do wyjścia, a następnie w stronę Wielkiej Bramy. Jamon, który stał na warcie otworzył mi żelazne drzwi.
Zaczęłam szukać ziół od razu po wejściu do lasu. W końcu znalazłam to czego było mi trzeba. Niestety było już strasznie ciemno, a ja znajdowałam się po środku gęstwiny. Cudownie nieprawdaż?
Zaczęłam wyplątywać się z krzaków potykając się nie raz. W końcu dotarłam do mej ukochanej ścieżki, którą zaczęłam kierować się z powrotem.
Pół godziny później-
Wreszcie dotarłam na miejsce. Miiko mnie zabije.
Weszłam przez bramę po czym poszłam odnieść składniki do Sali Alchemicznej. Szłam i szłam, ale nikogo nie spotkałam. W sumie mi to wychodzi na dobre. Odłożyłam zioła na swoje miejsce po czym poszłam do swojego pokoju, jednak na swojej drodze spotkałam Ezarela, Miiko i Nevre. Chyba mnie nie zauważyli, ponieważ dalej rozmawiali.
E- Przecież nie mogła rozpłynąć się powietrzu.
N- Może zgubiła się w lesie?
M- Będzie trzeba ją poszu... -w tym momencie mnie zauważyła-
Może się martwili? Ha! Dobry żart.
E- Gdzieś Ty była?
L- Tu i tam.
N- Zgubiłaś się w lesie prawda?
L- Tak. Nie. Być może.
M- Dobra. Czemu tak długo?
L- Ugh... Szukałam ziół i nawet nie zauważyłam kiedy się ściemniło, a później nie mogłam wyjść z krzaków.
E- Utknęłaś w krzakach? -zaczął się śmiać jak opętany-
L- Bardzo śmieszne.
E- Che che nawet nie wiesz jak. -uśmiechnął się złośliwie-
M- Możecie chociaż raz zachowywać się normalnie?
E&L- Nie.
N- Chociaż tutaj się zgadzają.
Pogadaliśmy chociaż chwilę, a następnie wszyscy się rozeszli. No dobra prawie wszyscy, ponieważ zanim weszłam do pokoju zatrzymała mnie kitsune.
L-popatrzyłam pytająco-
M- Rano przyjdź do mnie natychmiastowo.
L- Okej...
Miiko poszła do swojego pokoju, a ja uczyniłam to samo. Wparowałam pod prysznic po czym położyłam się na łóżku otulając w pierzynę. Moje ponuraki wskoczyły na miejsce mojego odpoczynku kładąc się obok.
Wstałam po cichu i ubrałam się. Dzisiaj padło na :
W następnej kolejności rozczesałam włosy spinając je w warkocza. Po skończeniu poszłam do Kryształowej Sali.
L- Hej, już jestem. O co chodzi?
M- To dosyć ważne.
L- Zamieniam się w słuch.
M- A więc... Za 10 dni odbywa się bal w pewnym plemieniu, z którym mamy dosyć dobre kontakty.
L- I co ja mam z tym wspólnego?
M- Chcę, żebyś to Ty tam pojechała, jednak nie znasz wszystkich naszych zwyczajów, więc Ykhar podszkoliła by Cię trochę. Zgadzasz się?
L-.....Kto będzie moim partnerem? -zapytałam podejrzliwie-
M-...Nevra.
L- Naprawdę? Dlaczego on?
M- Nie wiem dlaczego, ale w liście piszą, że chcą wampira, ( dop. aut. ciekawy zbieg okoliczności hehehe ) więc...
L- Dobra zgadzam się.
M- Idź do Ykhar.
L- Okej, do zobaczenia.
Wyszłam z sali i powędrowałam ku bibliotece. Znalazłam tam Ykhar, której wyjaśniłam co i jak.
Przez następne 5 dni siedziałam w bibliotece i uczyłam się od brownie. Po tym jak powiedziała, że jestem gotowa postanowiłam iść na targ kupić sukienkę.
W drodze na zakupy napotkałam natrętną pijawkę.
N- Gdzie się wybierasz moja piękna?
L- Na zakupy.
N- Hm? Po co?
L- Jadę z Toba na bal i musze kupić jakąś suknie.
N- Co?! Ty będziesz moja partnerką?
L- Tak.
N- ...- mina Nevry w tym momencie była bezcenna-
L- Chcesz iść ze mną?
N- Czemu nie...
Chwyciłam go za nadgarstek i pociągłam na targ. Szukałam sukienki chyba ze 2 godziny.
Wybrałam tą :
A do tego czarne szpilki oraz bransoletkę :
Postanowiłam zrobić wampirowi niespodziankę, więc nie pokazałam mu mojego stroju.
Odprowadził mnie do pokoju. Pożegnałam się z nim po czym weszłam do pokoju i schowałam zakupione ubrania. Wzięłam długą kąpiel, po której od razu wskoczyłam do łóżka i zasnęłam.
Na następny dzień ubrałam :
Następnie uczesałam włosy i zaczęłam się pakować do wyjazdu. Jutro rano wyjeżdżamy, a droga będzie trwać 1 dzień. W wiosce będziemy dzień przed balem.
Ezarel podjął się opieką nad blackdogami. Ciekawe co z tego wyjdzie...
Zapakowałam najważniejsze rzeczy, a później poszłam na śniadanie. Reszta dnia upłynęła dosyć spokojnie. Nim się obejrzałam już trzeba było zbierać się do spania.
Wstałam wcześniej, więc na spokojnie się ubrałam jak i uczesałam. Sprawdziłam czy mam wszystko zapakowane. Po upewnieniu się poszłam pod Wielką Bramę gdzie miałam się stawić razem z Nevrą. Dlaczego akurat to z nim musze jechać?
Pod bramą czekała już Miiko, a razem z nią Jamon. Następne 10 minut czekałam z nimi na naszego podrywacza. Gdy wreszcie łaskawie się zjawił Jamon zapakował nasze rzeczy, a następnie wsiedliśmy do karocy, którą ciągły rawisty.
Siedziałam obok wampira, który uparł się, że chce siedzieć obok. Jechaliśmy już 2 godziny, a my milczeliśmy. W końcu Nevra zaczął temat.
N- Cieszysz się z tego balu?
L- No tak, ale szkoda, że musze jechać z Tobą. -zażartowałam-
N- Powiem Ci, że to raczej szczęście. -uśmiechnął się-
L-zaśmiałam się po czym zadałam pytanie-
L- Jak myślisz jak zareagują na widok człowieka?
N- Nie martw się wszystko dobrze pójdzie.
L- Mam nadzieję.
Gadaliśmy jeszcze tak bardzo długo. Jednak w pewnym momencie zasnęłam oparta o pijawkę. Obudziła się gdy dojeżdżaliśmy na miejsce.
W końcu dotarliśmy do celu, a ja wraz z wampirem wzięliśmy bagaże. Weszliśmy do środka gdzie przywitali nas mieszkańcy. No dobra większość witała Nevrę, a na mnie się dziwnie patrzyli. Ta super...
Podszedł do nas "władca" plemienia, który miał na imię Amalgund ( dop.aut. no ten ciekawe imię ).
A- Witajcie w naszej skromnej wiosce. Mam nadzieję, że będziecie czuć się tutaj dobrze. Zaraz mój poddany przyjdzie po was i zaprowadzi do pokoju.
L&N- Dziękujemy.
Jak Amalgund powiedział tak też się stało. Po 5 minutach przed nami stał jego niezbyt wysoki sługa.
Zabrał bagaże i zaprowadził do pokoju. Następnie opuścił pomieszczenie, a ja i Nevra weszliśmy. Jednak to co zobaczyłam ścięło mnie z nóg...
L- Błagam powiedz, że to głupi żart... -opuściłam bezsilnie ręce, a pijawka zaczęła się szczerzyć-
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jest 1223 słów.
Następny rozdział za nami.
Jak myślicie dlaczego nasza bohaterka załamała się po zobaczeniu pokoju?
Myślę, że ten rozdziała jest trochę nudny, ale spokojnie w następnym będzie się działo tyle, że głowa mała B)
Do zobaczenia!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top